Chciałem być (komediodramat) |
|||||||||
|
|||||||||
Chciałem być Scenariusz FADE IN PLENER. PARKING PRZED LEROY MERLIN - DZIEŃ Różni przypadkowi klienci wyciągają ze swoich samochodów zrolowane dywany z którymi kierują się w stronę wejścia do marketu. Przed budką parkingową staje samochód z którego wysiada JANEK - (34) trochę zaniedbany mężczyzna w kraciastej koszuli z niezbyt dobrze dopasowaną fryzurą i lekką nadwagą. WNĘTRZE. BUDKA PARKINGOWA PRZED LEROY MERLIN - DZIEŃ Na starym fotelu siedzi ochroniarz RYSIEK (64) - szczupły o siwych włosach, ubrany w uniform pracownika ochrony. Kiedy Janek niespodziewanie i energicznie otwiera drzwi wchodząc do środka Rysiek prawie wylewa na siebie trzymany w rękach kubek z kawą. RYSIEK Puka się! JANEK Spokojnie to tylko ja. Janek podaje Ryśkowi białą papierową torebkę. JANEK (cont’d) Dealer narkotykowy. Rysiek wyciąga z torebki niewielką buteleczkę na której widać naklejkę z liściem marihuany i napis CBD. Przez chwilę wpatruje się w etykietę próbując odczytać malutkie napisy. RYSIEK To na pewno to samo co ostatnio? JANEK Na pewno Panie Rychu. Mam prośbę. Jak przyjedzie mój pryncypał niech mi pan puści głuchego. RYSIEK Ten Darecki? JANEK Dokładnie. Rysiek chowa buteleczkę do swojej kurtki zawieszonej obok drzwi. RYSIEK Dobra tylko jak nie zapomnę. JANEK Dzięki. Janek idzie do drzwi Rysiek wygląda przez okno budki. RYSIEK A co oni dzisiaj wszyscy z tymi chodnikami tak zapierdalają? Janek zatrzymuje się jeszcze na chwilę. JANEK Nie wie pan? Zawsze tak jest w maju. Przed komuniami jak rodzina ma przyjechać biorą dywan na weekend a po imprezie robią zwrot bo niby coś nie pasuje. RYSIEK Tak można? JANEK I tu jest właśnie pies pogrzebany. Dlatego muszę wiedzieć kiedy przyjedzie-- Słychać głośny klakson. Janek i Rysiek odwracają się w stronę wjazdu zablokowanego przez samochód Janka. Za nim stoi ciemna Skoda Octavia, której kierowca ponownie naciska klakson. RYSIEK To już nie puszczać tego głuchego? WNĘTRZE. SKLEP LEROY MERLIN/KORYTARZ - DZIEŃ (GŁOS PRZEZ DRZWI) JANEK (OFF) A co miałem zrobić? Jak była ta sprawa z babą od porcelanowej bieli to ja byłem winny ponieważ cytuję; nie chciałem wysłuchać uzasadnionych racji klienta! WNĘTRZE. SKLEP LEROY MERLIN/GABINET KIEROWNIKA - DZIEŃ Za biurkiem siedzi DAREK (32) zadbany, przystojny mężczyzna ubrany w błękitną koszulę z krawatem. DAREK Nie musiałeś od razu porównywać koloru tej farby z jej sztuczną szczęką. Też bym się wkurwił. To była zupełnie inna sytuacja. JANEK Ale teraz-- DAREK Ale teraz mieliście pieprzoną instrukcję. Nie przyjmujemy żadnych-- Słychać pukanie do drzwi POMOCNIK DARKA (29) (OFF) Daro zbieraj się, nie zdążymy. DAREK Zrobiłeś przez ten weekend tyle zwrotów że wszyscy są w dupie. Ja sobie dam radę ale twoi kumple nie będą zadowoleni jak dowiedzą się że to przez ciebie mogą przed wakacjami zapomnieć o premii. JANEK Nie sądzisz że większym problemem był przeterminowany Beckers od twojego szwagra? DAREK Człowieku, ogarnij się kurwa! Pomocnik Darka wchodzi do biura. POMOCNIK DARKA Jest wpół do trzeciej. Za godzinę mam przyjęcie na łazienkach. DAREK Minuta! Darek patrzy na puste krzesło na którym przed chwilą siedział Janek i otwarte na oścież drugie drzwi. POMOCNIK DARKA Spadamy? WNĘTRZE. SAMOCHÓD JANKA - DZIEŃ DETALE W SAMOCHODZIE: PŁYTA CD (AC/DC) WISZĄCA, POD LUSTERKIEM, PACZKA PO PAPIEROSACH, DEZODORANT, RÓŻNE PŁYTY NA SIEDZENIU PASAŻERA (QUEEN, THE CLASH, T LOVE, STAN BORYS). Janek siedzi za kierownicą samochodu w środku panuje duży bałagan. Z głośników słychać utwór T Love “Na bruku” Janek pali papierosa. Dzwoni telefon. Janek go ignoruje, śpiewa fragment piosenki JANEK (śpiewając) “--zostawmy to i chodźmy na spacer bo dzisiaj świat…” Po chwili Janek odbiera uporczywie dzwoniący telefon. Przestawia go na tryb głośnomówiący i umieszcza w uchwycie na przedniej szybie. BEATA (25)(OFF) Gdzie ty kurwa jesteś? Darecki był tu już trzy razy. On cię chyba zajebie-- JANEK Powiedz mu że postanowiłem się ogarnąć. BEATA (OFF) Co znowu ogarnąć? JANEK Bez odbioru. BEATA (OFF) Janek! Janek rozłącza połączenie i przekręca kluczyk w stacyjce. Telefon dzwoni dalej. Janek nie odbiera. Podgłaśnia piosenkę - T Love “Na bruku” i wyjeżdża z parkingu na trasę. 30 MINUT PÓŹNIEJ. WNĘTRZE. SAMOCHÓD JANKA - DZIEŃ Janek jedzie w kierunku centrum. Pije dużą colę. Na siedzeniu pasażera leżą opakowania po zestawie z McDonalda. W głośnikach słychać utwór "Wolność" Marka Grechuty. Jenek jest w dosyć beztroskim nastroju. DETAL: NA EKRANIE TELEFONU JANKA WIDAĆ 21 NIEODEBRANYCH POŁĄCZEŃ. Kiedy telefon dzwoni kolejny raz, Janek odbiera. DAREK (OFF) Kurwa! Człowieku! Popierdoliło cię totalnie?! Chcesz się zwolnić to pisz podanie i zapierdalaj do kadr. Ale na razie to jesteś na mojej pieprzonej zmianie i jak za piętnaście minut nie będziesz na farbach to najbliższym miastem gdzie znajdziesz robotę będą Ustrzyki Dolne-- Janek przerywa połączenie. Jedzie dalej, ma wyraz twarzy jakby totalnie się tym nie przejmował. Telefon znów dzwoni. Na wyświetlaczu widać że to Darek. Po chwili Janek znów odbiera połączenie. DAREK (cont’d)(OFF)(jeszcze bardziej zirytowany) Trochę przeginasz. Pewnie znowu nawpierdalałeś się jakiegoś śmieciowego żarcia i twój mały móżdżek-- Janek spogląda na opakowania po jedzeniu z McDonald-a na siedzeniu pasażera. DAREK (cont’d) --nie bardzo nadąża. Ale nigdy, nie rozłączaj się kiedy do ciebie mówię! (dłuższa pauza). Zresztą wiesz co, mam to w dupie. Teraz wiem dlaczego nawet twoi kumple nie zapraszają cię na imprezy-- Janek przerywa połączenie. Beztroski nastrój znika z jego twarzy. Na wysokości stacji benzynowej zatrzymuje samochód w dosyć niebezpieczny sposób, zawraca i jedzie z powrotem w kierunku centrum handlowego (Tym razem z dużo większą prędkością. PLENER. PARKING PRZED LEROY MERLIN - DZIEŃ Samochód Janka wjeżdża na parking. WNĘTRZE. SAMOCHÓD JANKA - DZIEŃ Janek oparty o kierownicę pisze coś w firmowym notesie. Stara się to zrobić dosyć dokładnie. PLENER. PARKING PRZED LEROY MERLIN - DZIEŃ Janek idzie w kierunku wejścia dla personelu. WNĘTRZE. SKLEP LEROY MERLIN. POKÓJ INFORMATYKA - DZIEŃ Janek stoi za plecami informatyka MARCINA (32). Marcin w modnych okularach Ray Ban i drogiej firmowej polówce wprowadza dane do komputera. JANEK To powinno być w systemie już od czternastej. Janek bierze do rąk smartfon, który leżał na stoliku obok. Bawi się menu. Telefon wydaje piskliwy dźwięk. MARCIN Huawei pe trzydzieści pro, prawie cztery koła w pleju. Janek odkłada telefon na stół, tak ostrożnie jakby chodziło o materiał wybuchowy. MARCIN (cont’d) Dziesięć, dziewięć, cztery, poszło. JANEK Darecki pewnie by się wkurwił. Łycha jest twoja. MARCIN Miałeś szczęście że trafiło na mnie. Polecam się na przyszłość. JANEK Gdybyśmy się minęli zostawię u Beaty. Janek zbiera się do wyjścia. Marcin zastanawia się nad czymś przez chwile. (Niezręczna cisza) MARCIN Wiesz jeśli chodzi o tamtą sobotę to nie zadzwoniłem bo pamiętam że nie bardzo lubisz ten lokal i-- JANEK Luz, i tak bym nie mógł, siostra matki miała wieczór panieński. MARCIN Siostra matki? Janek spogląda na zegarek. JANEK Sorry, muszę spadać bo na dziale mamy już pewnie masakrę. PLENER. PARKING PRZED LEROY MERLIN - DZIEŃ Samochód Janka wyjeżdża spokojnie z parkingu. WNĘTRZE. SKLEP LEROY MERLIN. KORYTARZ - DZIEŃ Przed drzwiami gabinetu Darka gromadzi się spora grupa klientów. Jakieś rozmowy w tle. DAREK (OFF)(krzycząc) Do kurwy nędzy! WNĘTRZE. SKLEP LEROY MERLIN. GŁÓWNA HALA - DZIEŃ Na wyświetlaczu led-owym widać duży napis: “DO KAŻDEGO ZAKUPIONEGO U NAS DZIŚ HOT DOGA - PUSZKA - 5L FARBY BECKERS ZA 1 PLN - UDANEGO DNIA!” WNĘTRZE. MIESZKANIE MATKI JANKA. KUCHNIA - DZIEŃ Matka Janka BOŻENA (65) doświadczona przez życie kobieta ubrana w nieco hipisowskim stylu, nakłada makaron z garnka do rozstawionych na blacie talerzy. BOŻENA Ile chcesz? JANEK Nie ważne. BOŻENA Nie ważne a potem znowu powiesz że za dużo ci nałożyłam. JANEK No to powiem a ty i tak mi tyle samo tego tam nawalisz. (pauza) I potem gruby jestem jak Sekielski przed tym filmem. BOŻENA Gruby jesteś po kebabach od tych turków. I nie pyskuj znowu matce. Jak byś tak wszystkim nie pyskował to by cię znowu z pracy nie zwolnili. Janek jakby chciał coś powiedzieć ale zaciska zęby i siada przy stole. kiedy matka podaje mu talerz rosołu, bierze łyżkę i zaczyna jeść. Przez chwilę panuje cisza tylko Janek dosyć głośno siorbie swój rosół. BOŻENA (cont’d) Janek nie-- JANEK (przerywając) Co u Boogiego? BOŻENA Dobrze, na bieganie jakieś pojechał znowu. JANEK Do Poznania? BOŻENA Tak, nie wiem, chyba. Dobrze że mi przypomniałeś. Bożena wstaje, szuka czegoś na lodówce, bierze małą kartkę rozkłada i podaje Jankowi. BOŻENA (cont’d) To numer tego Bartka, podobno szuka kogoś. Zadzwoń i powiedz że od Bogdana to powie ci coś tam więcej. Janek bierze kartkę i przez chwile wpatruje się w nią. JANEK Bartek Jabłoński. To ten od tych fur bitych z Niemiec? Przecież ja nie znam się na tym. BOŻENA To się poznasz. Nie będę znowu twojej połowy za mieszkanie płacić nie wiadomo ile. Studiowałeś marketing to mu pewnie ze sprzedażą pomożesz. Może się w końcu te studia twoje na coś przydadzą. JANEK Tak wiem. Szkoda że nie poszedłem na prawo jak Mateo-- BOŻENA Ja nic takiego nie powiedziałam. Janek przestaje jeść, odsuwa od siebie talerz. BOŻENA Nie jesz już? JANEK Jakoś straciłem apetyt. DWIE GODZINY PÓŹNIEJ Bożena wkłada naczynia do zmywarki, słyszy jak Janek ubiera się na korytarzu. Musi się złapać blatu jakby miała upaść. Siada na krzesełku i łapie oddech. BOŻENA Tylko zadzwoń do tego Bartka jeszcze dzisiaj. Słychać mocne trzaśnięcie drzwiami. WNĘTRZE. WARSZTAT SAMOCHODOWY. PODJAZD - DZIEŃ Janek w firmowym kombinezonie myje szybę w terenowym BMW, w środku siedzi BARTEK (42) szczupły mężczyzna ubrany w rozpinaną bluzę z kapturem i poprzecierane jeansy. Bartek sprawdza coś na laptopie podłączonym przez kabel do komputera pokładowego. BARTEK Muszę jechać do tej babeczki od zielonego Subaru. Odłączysz to jak dojedzie do końca? JANEK Spoko. BARTEK To sprawdź tylko czy jest sto procent na pewno bo nie zdążę jutro puścić tego od początku. Bartek wysiada, zostawia uruchomionego laptopa na siedzeniu. Wychodzi z warsztatu i przechodzi na drugą stronę ulicy gdzie ma zaparkowany swój samochód. Janek obserwuje Bartka a kiedy tylko ten odjeżdża przerywa mycie i siada na siedzeniu kierowcy. Wyciąga z kieszeni telefon. WNĘTRZE. TERENOWE BMW. DZIEŃ. JANEK Fuck. DETAL. WYŁĄCZAJĄCY SIĘ ROZŁADOWANY TELEFON JANKA Janek bierze na kolana laptopa. Wpisuje coś w pasku przeglądarki. WIDOK ROZMOWY NA KOMUNIKATORZE PORTALU RANDKOWEGO. RUDA 26 (36) Co za niespodzianka. JANEK (podpisany jako Cortez) Nie lubisz niespodzianek? RUDA 26 Nie powinieneś być teraz w swojej korpo? JANEK Mieliśmy briefing. Ale już po. Teraz mam chwilę dla siebie. RUDA 26 I pomyślałeś o mnie? Miło. JANEK Spotkajmy się. DŁUŻSZA PAUZA. RUDA 26 Dzisiaj? Słychać pukanie w szybę (OFF). Przestraszony Janek odruchowo zamyka laptopa. Obok samochodu stoi młoda bardzo atrakcyjna dziewczyna MARTYNA (26) - blondynka, ubrana w obcisłe jeansy i biały t-shirt. MARTYNA Masz klucze od biura? Janek opuszcza szybę. Martyna jest trochę zaskoczona ponieważ najwyraźniej spodziewała się w samochodzie Bartka. JANEK Do biura? Chyba tu nie mam-- MARTYNA Sorka myślałam że to Bartek. JANEK (jak zahipnotyzowany) Też myślałem że to Bartek. (pauza) Prosił, żebym mu z tym pomógł ogarnąć. Janek unosi w górę laptopa. JANEK (cont’d) Pojechał do babeczki od zielonego (pauza)chyba Suzuki. Panuje chwila ciszy, Martyna przygląda się Jankowi, który ma na czole przyklejony kawałek ręcznika papierowego. MARTYNA Okej, ogarniaj. Powiedz mu że go szukałam jak wróci. JANEK Powiem. Martyna odchodzi, odprowadzana wzrokiem przez Janka. Po chwili wraca i wyciąga rękę przez odsuniętą ciągle szybę samochodu. MARTYNA Martyna, sorry. JANEK (ściskając rękę Martyny) Bartek. Martyna uśmiecha się i odchodzi. Kiedy jest już daleko Janek otwiera laptopa. DETAL: NA MONITORZE LAPTOPA WIDAĆ OKNO DO WPISANIA HASŁA UŻYTKOWNIKA. JANEK (do siebie) Kurwa, przecież nie Bartek. WNĘTRZE. RESTAURACJA DWA OSIEM - WIECZÓR Janek siedzi przy stoliku z RUDĄ (36) - średnio atrakcyjną dziewczyną w nieco za mocnym makijażu w podrabianej bluzce Prada z dużym świecącym napisem. Ona ma w szklance drinka on duże piwo. Przez chwilę nikt nie wie co powiedzieć. Ruda bawi się słomką w drinku, Janek udaje że sprawdza coś w telefonie. RUDA Nawet po pracy nie dają ci spokoju? DETAL. W TELEFONIE JANKA OTWARTA STRONA Z MEMAMI. JANEK Czasem nie jest łatwo ale jak hajs się zgadza nie narzekam. RUDA Czym się dokładnie tam zajmujesz? JANEK Głównie to chyba hajsem (pauza) rynki kapitałowe, waluty, forex-- Ruda potakuje głową. JANEK (cont’d) --fundusze hedgingowe, instrumenty pochodne, benchmarki-- Janek zawiesza się na chwilę patrząc na potakująca Rudą JANEK (cont’d) (pauza) bitcoiny, hemoglobina - taka sytuacja. RUDA Jesteś w tym dobry? JANEK Nie wiem. Chyba jestem. Dzwoni telefon Rudej, (dźwięk dzwonka Riders On The Storm - The Doors) Ruda spogląda na wyświetlacz. RUDA Sorka. JANEK (patrząc na telefon Rudej) Jimy? RUDA Nie, Anka. Zaraz wrócę. Ruda wstaje i idzie w kierunku toalety. Przez jakiś czas Janek siedzi sam przy stole, spoglądając co chwilę na telefon. W końcu wstaje i również udaje się do toalety. WNĘTRZE. RESTAURACJA DWA OSIEM. TOALETA - WIECZÓR Janek staje przy pisuarze. Ponieważ toaleta w lokalu jest dosyć mała Janek słyszy głos rozmawiającej przez telefon Rudej za ścianą. RUDA(OFF) --wiesz koleś może nie wygląda jak Brad Pitt ale raczej zarabia dobry hajs. (pauza). Jak tobie wystarcza że Mariusz zaprosi cię od czasu do czasu na pierogi do mlecznego to twoja sprawa. Ja zamierzam dziś balować-- Przez chwilę słychać tylko śmiech rudej RUDA(OFF) --tylko ubrał się w taką na maksa obciachową koszulę, masakra-- Janek zasuwa rozporek i podchodzi do umywalek. Myjąc ręce przygląda się w lustrze swojej kraciastej koszuli ala “administrator sieci” po czym wychodzi z toalety. WNĘTRZE. RESTAURACJA DWA OSIEM - WIECZÓR Ruda wraca z toalety, jest trochę zdziwiona że Janka nie ma ale siada przy pustym stoliku i pije dalej swojego drinka. WNĘTRZE. MIESZKANIE MATKI JANKA. KORYTARZ - NOC Słychać dźwięk dzwonka. BOOGIE (68) - facet o siwych włosach i szczupłej wysportowanej sylwetce ubrany w dres podchodzi do drzwi. Otwiera. Janek wchodzi do mieszkania. JANEK Sorry zapomniałem kluczy. Mógłbyś poprosić Bożennę? BOOGIE Położyła się spać. Chyba źle się poczuła. JANEK Cholera. (Pauza) Mógłbyś-- Boogie patrzy na Janka trochę “z pod byka”. JANEK (cont’d) Wiem że dalej ci wiszę ale muszę zapłacić za taksę-- Boogie podchodzi do zawieszonej w korytarzu kurtki, zaczyna wyciągać jakieś banknoty. BOOGIE (cont’d) Ile chcesz? Janek łapie się za brzuch. JANEK Przepraszam cię ale chyba bardzo muszę do toalety. Mógłbyś to ogarnąć? Szare volvo. Boogie zabiera portfel i wychodzi z mieszkania. WNĘTRZE. RESTAURACJA DWA OSIEM - WIECZÓR Ruda siedzi dalej sama, coraz bardziej nerwowo spogląda na telefon. Do stołu podchodzi KELNER (25) z talerzem pierogów który kładzie przed nią na stole. KELNER Pierogi raz dla Pani. Podać śmietanę? WNĘTRZE. MIESZKANIE MATKI JANKA. SALON - NOC Janek siedzi na sofie obok swojej ciotki VIKI (58) - brunetki o kręconych włosach ubranej trochę tak jakby ciągle były lata osiemdziesiąte, przeglądają album ze zdjęciami pijąc drinki. Do salonu wchodzi Boogie. BOOGIE Z kąd ty brałeś tą taryfę? Z Otwocka? JANEK Po dziesiątym oddam, naprawdę dzięki. Boogie podchodzi do stolika z butelkami, wlewa sobie do szklanki sok jabłkowy. JANEK (Pokazując palcem na jedno ze zdjęć.) Kto to z Bożenną? Janek dolewa sobie wódki do szklanki. JANEK(cont’d) Wygląda trochę jak Elvis. VIKI Bo on wtedy był prawie jak Elvis. Janek bardzo dokładnie przygląda się zdjęciu próbując rozpoznać faceta obejmującego jego matkę. VIKI (cont’d) Matka nigdy nie opowiadała ci o swoim -- Viki pokazuje gestem cudzysłów. VIKI (cont’d) --romansie z Krzysztofem Krawczykiem? JANEK To jest oryginalny Krzysztof Krawczyk? VIKI Opolskie lato tysiąc dziewięćset osiemdziesiąt pięć. (pauza) Zawsze mówiłam że jesteś do niego trochę podobny. Janek przez chwilę milczy. JANEK Jak to podobny? VIKI Nic. Nie ważne. Chyba wypiłam trochę za dużo. Będę się zbierać. Wiki wstaje. Rozgląda się za swoją torebką. Janek dalej wpatruje się w zdjęcie. JANEK Bożenna i on-- VIKI Jestem pijana i nic nie mówiłam. Lepiej nie wspominaj o nim przy matce. WNĘTRZE. WARSZTAT SAMOCHODOWY. GARAŻ - DZIEŃ Janek siedzi na rozkładanym krześle i wpatruje się w zdjęcie swojej matki z Krzysztofem Krawczykiem. Z tyłu jest jakaś dedykacja, której nie może odczytać. W tle z głośników w jednym z samochodów słychać piosenkę “Gdy nam śpiewał Elvis Presley” Krzysztofa Krawczyka. Nagle muzyka urywa się wyłączona przez Bartka. Bartek wygląda na bardzo zdenerwowanego. BARTEK Ty Elvis, miałeś przypilnować jednej kurwa rzeczy! JANEK Wiem dałem dupy ale-- BARTEK I co ja mam kurwa teraz zrobić? JANEK Sorry zostanę po godzinach i-- BARTEK Za godzinę to przyjeżdża po tę furę mecenas z Krakowa i za chuja nie wiem co mam mu powiedzieć. Kłótni przysłuchuje się Martyna, przeglądając coś na swoim telefonie. MARTYNA Że to moja wina. BARTEK Że niby co? MARTYNA Będziesz musiał powiedzieć mecenasowi z Krakowa że to moja wina. Szukałam cię tu wczoraj i chciałam coś sprawdzić na twoim kompie bo mój się zawiesił i-- BARTEK Nie mogłaś zadzwonić? Bartek patrzy przeszywająco na Martynę, później na Janka. BARTEK (cont’d) Sorry Elvis ale miałeś tego kurwa przypilnować. Bartek wychodzi z garażu wybierając jakiś numer telefonu. Janek patrzy się na Martynę zastanawiając się dlaczego to zrobiła. MARTYNA On czasem zachowuje się jak palant. Nie przejmuj się. WNĘTRZE. MIESZKANIE MATKI JANKA. KUCHNIA - DZIEŃ Bożena siedzi przy stole obierając owoc granatu. Próbuje wydostać z niego nasiona co nie bardzo jej wychodzi. JANEK Dlaczego January? BOŻENA Co dlaczego January? JANEK Dlaczego nazwałaś mnie akurat January? Janek siada naprzeciwko Bożeny po drugiej stronie stołu. BOŻENA Czemu akurat teraz o to pytasz? JANEK Chciałaś mi zrobić na złość? Wiedziałaś że wszystkie dzieci będą się ze mnie śmiały? BOŻENA To ładne imię. JANEK Jak byłem mały to nikt się tak nie nazywał. Nie mogłem po prostu być Tomkiem? BOŻENA Na drugie masz Tomek. JANEK A czemu nie Krzysiek? BOŻENA O co ci znowu chodzi? Janek wyciąga z portfela zdjęcie matki z Krzysztofem Krawczykiem, kładzie je na stole. Bożena spogląda przez chwilę na zdjęcie. BOŻENA Wolałabym żebyś nie ruszał moich rzeczy. To pamiątka. JANEK Dlaczego zawsze ucinasz temat kiedy pytam o swojego starego? Bożena patrzy przez dłuższą chwilę bez słowa na Janka. BOŻENA Nie myślisz chyba-- Bożena wychodzi z kuchni trzaskając drzwiami. Janek zastanawia się nad aż tak gwałtowną reakcją matki. Wychodzi z kuchni ale po chwili wraca i robi telefonem zdjęcie leżącemu na stole zdjęcia. PLENER. WEJŚCIE DO KAMIENICY - DZIEŃ Idący od strony parkingu Janek widzi swoją sąsiadkę MAGDĘ (32)- trochę zaniedbaną kobietę o sympatycznych typowo dziecięcych rysach twarzy. która najwyraźniej nie może poradzić sobie z kluczami mając w rękach różne torby z zakupami. Janek otwiera drzwi Magdzie. MAGDA Dzięki. JANEK Daj trochę, chyba że to jakiś rodzaj treningu. Janek bierze torby od Magdy, wchodzą na górę. WNĘTRZE. MIESZKANIE MAGDY - DZIEŃ Magda wyciąga różne produkty spożywcze z toreb i wkłada je do lodówki. Janek siedzi przy stole pijąc kawę. MAGDA Jak tam Bożenna i Boogie? JANEK Chyba spoko chociaż ostatnio mają jakieś ciche dni. Czekaj pokażę ci coś. Janek szuka czegoś w telefonie, podchodzi do Magdy i pokazuje jej zdjęcie. MAGDA Młoda Bożenna (pauza) ale to raczej nie-- Czekaj to twój stary? JANEK To Krzysztof - parostatkiem w piękny rejs - Krawczyk Magda przygląda się zdjęciu a po chwili Jankowi. MAGDA A może to jest Twój stary? Gdybyś zapuścił wąsa byłbyś całkiem podobny. Magda uśmiecha się. MAGDA (cont’d) Widziałam go kiedyś na żywo bo był pacjentem u nas w klinice-- Magda jeszcze dokładniej przygląda się zdjęciu. MAGDA (cont’d) --z resztą dalej chyba jest. Mógłbyś wyrywać na to laski-- Wyraz twarzy Janka robi się bardziej poważny. Jeszcze raz sam przygląda się zdjęciu. (Dłuższa pauza). JANEK Myślisz że serio mógłbym? MAGDA Wyrywać na to dzierlatki? Magda dopycha coś w szufladzie zamrażarki, która nie chce się domknąć. MAGDA (cont’d) Na pewno znalazłoby się kilka zainteresowanych. Janek dalej zastanawia się nad czymś. MAGDA (cont’d) Tak przy okazji, pamiętasz o książce? JANEK Książce? MAGDA Tokarczuk, Księgi Jakubowe mówiłeś że już kończysz-- JANEK Spoko postaram się-- MAGDA Przy okazji. WNĘTRZE. MIESZKANIE MATKI JANKA. KUCHNIA - DZIEŃ Janek szuka czegoś w lodówce, od tyłu podchodzi do niego Boogie. JANEK (odskakując odruchowo na bok) Nie strasz. BOOGIE Masz chwilę? Chciałem pogadać-- JANEK Tą kasę za taksę-- BOOGIE Oddasz jak będziesz miał. Chodzi o twoją matkę-- JANEK Coś się stało? BOOGIE Nie wiem, ostatnio zachowuje się trochę dziwnie, wczoraj przyprowadziła ją sąsiadka bo zasłabła na tym swoim fitness. Ciągle chodzi do jakiś lekarzy ale mi nie chce nic powiedzieć. JANEK (po chwili zamyślenia) Myślę że Bożenna przeżyje nas wszystkich, nie musisz się martwić. BOOGIE Też tak myśle ale ma ostatnio jakieś gorsze dni i byłoby lepiej gdybyście się aż tak nie kłócili. Po wczorajszej waszej rozmowie zamknęła się w sypialni na-- Dzwoni telefon Janka. JANEK Sorry. Janek odchodzi na bok z telefonem. Boogie wyciąga z lodówki ser i próbuje odczytać datę jego ważności. JANEK (spoglądając na zegarek) Tak chyba dam radę. Teraz? Janek pokazuje gestami Boogiemu że musi wyjść. Zabiera ze stołu kluczyki od samochodu i wychodzi. PLENER. PARKING WARSZTATU SAMOCHODOWEGO - DZIEŃ Janek i Bartek siedzą w terenowym Volvo. Janek za kierownicą. Bartek przegląda jakieś instrukcje. BARTEK Dzięki, normalnie o tej porze nie piję ale naprawdę się wkurwiłem, jak coś weź sobie jutro wolne. JANEK Spoks, problema nie ma. Janek wysiada z samochodu podając klucze Bartkowi. Kiedy jest już kilka kroków od samochodu Bartek opuszcza szybę. BARTEK Nie wiem co kombinuje znowu Martynka ale-- (pauza) Lepiej uważaj na nią. JANEK Martynka? Bartek podnosi szybę zza której po chwili już go nie widać. WNĘTRZE. WARSZTAT SAMOCHODOWY. BIURO - DZIEŃ Żeby dostać się do swojego samochodu Janek przechodzi przez biuro. Kiedy tam wchodzi spotyka Martynę przy jakiś dokumentach. MARTYNA Dobrze że cię widzę, muszę jutro wysłać twoje papiery do zusu. Serio nazywasz się January? Martyna dalej kartkuje papiery. JANEK Tak, po moim starym. MARTYNA Twój padre nazywał się January? W biurze dzwoni telefon. Martyna odbiera. Pokazuje Jankowi gestem że musi to załatwić. MARTYNA (zasłaniając słuchawkę) Na razie. Janek wychodzi z biura przyglądając się Martynie. Ona rozmawia ale uśmiecha się do niego. WNĘTRZE. MIESZKANIE MATKI JANKA. PIWNICA - DZIEŃ Janek czegoś szuka, odstawia na bok różne zakurzone pudła i bibeloty żeby dostać się do szafy. Janek otwiera szafę wyciąga z niej różne przedmioty, w końcu starą gitarę akustyczną. Janek siedzi z gitarą, wydobywa z niej jakieś dźwięki, próbuje ją stroić ale nie do końca mu to wychodzi. Janek odkłada gitarę, odwraca się i widzi swoje odbicie w zakurzonym lustrze. Janek rozpina trzy ostatnie guziki od koszuli, stawia kołnierz. Robi do lustra różne miny, po chwili znów bierze do ręki gitarę i zawiesza ją sobie na szyi. WNĘTRZE. WARSZTAT SAMOCHODOWY. BIURO - DZIEŃ Martyna poprawia sobie makijaż , Bartek przelicza gotówkę i umieszcza ją w metalowej kasetce, w pewnej chwili zauważa srebrnego Jaguara zatrzymującego się po drugiej stronie ulicy. BARTEK Nie było mnie, nie ma i nie wiesz kiedy będę-- MARTYNA Ale co ja-- Bartek chowa się na zapleczu. Do biura wchodzi trzech romów, jeden starszy, elegancko ubrany SALWADOR(65) i dwóch młodszych wyglądających trochę jak jego ochrona. ANDRZEJ (34) i PALI (29). MARTYNA Szefa nie ma. Romowie nie odzywają się, Salwador podchodzi do okna patrząc na zaparkowany po drugiej stronie samochód Bartka po czym przechodzą do drzwi prowadzących do garażu. Drzwi zamykają się za nimi. MARTYNA (cont’d) Kurwa, Janek. WNĘTRZE. WARSZTAT SAMOCHODOWY. SAMOCHÓD W KTÓRYM SIEDZI JANEK - DZIEŃ Janek jest zajęty jakimiś czynnościami które robi na komputerze stojącym na desce rozdzielczej. Nie zauważa kiedy do garażu wchodzą romowie. W samochodzie ma dosyć głośno podkręconą muzykę. Od wykonywanych czynności odrywa go dopiero mocne stukanie w szybę. Janek odkręca ją i widzi pochylającego się do okna Salwadora. 10 MINUT PÓŹNIEJ Salwador siedzi z przodu obok janka. Andrzej i Pali na tylnych siedzeniach. Z głośników słychać cygański utwór “Ech Raz!” grany przez Krawczyka. Wszyscy oprócz Pali-ego kiwają głowami w rytm muzyki. Salwador odwraca się do tyłu i zatrzymuje na nim spojrzenie. PALI Nie lubię jak Gadzio kradną naszą muzykę. SALVADOR Gdyby wszyscy kradli tak dobrze jak on nasza muzyka byłaby teraz sławna. Ludzie traktowali by nas jak artystów a nie jak złodziei. 30 MINUT PÓŹNIEJ WNĘTRZE. WARSZTAT SAMOCHODOWY. BIURO - DZIEŃ Zza drzwi słychać jakieś głosy, nie słychać o czym rozmawiają ale atmosfera wydaje się być wesoła. Co chwile ktoś śmieje się. Drzwi otwierają się. Romowie wchodzą do biura w dużo lepszych humorach jakby coś z nich zeszło. Za nimi wychodzi Janek. SALWADOR Do widzenia. MARTYNA Do widzenia. Romowie wychodzą z biura, Martyna patrzy się na Janka. MARTYNA (cont’d) O czym tam rozmawialiście? Janek (po chwili zastanowienia) Chyba głównie to o muzyce. Martyna O muzyce? Do biura wraca Pali. Wyciąga z kieszeni plik banknotów i zaczyna odliczać. Po chwili podaje pieniądze Jankowi. PALI Szef kazał zostawić na tą sprężarkę. Tylko żeby znowu nie było lipy. JANEK Nie będzie lipy. Proszę przekazać bratu. Pali cały czas spogląda przez szybę na samochód Bartka po drugiej stronie. JANEK (również patrząc na samochód Bartka) Taka karma. Szefowi też zjebało się wczoraj, tylko że elektronika. Trzeba będzie przepchnąć na warsztat bo nie ma nawet jak ruszyć. Pali wychodzi z biura. Martyna patrzy na Janka przeliczającego pieniądze. WNĘTRZE. MIESZKANIE MATKI JANKA. KUCHNIA - DZIEŃ Janek wchodzi do kuchni zalewa sobie kubek gorącą wodą i siada przy stole. Przy blacie matka nie odzywając się szatkuje jakieś warzywa, jest wyraźnie czymś zdenerwowana. JANEK Macie z Boogie-m ciche dni? BOŻENA Przechodzi kryzys wieku średniego. Tylko nikt mu nie powiedział że był na to czas ze trzydzieści lat temu. JANEK Kupuje sportową furę czy wyrwał jakąś dwudziestkę? Do kuchni wchodzi Boogie, również nalewa sobie coś do kubka. BOOGIE Myślałem że poprostu pojedziemy na ten koncert, spędzimy fajnie czas-- BOŻENA Mówiłam ci już że nie mogę! Bożena coraz bardziej energicznie kroi warzywa jakby chciała się na nich wyładować. Po chwili zostawia wszystko na blacie i Wychodzi z kuchni trzaskając za sobą drzwiami. Janek jest trochę poza sytuacją, przygląda się dużemu napisowi SEX DRUGS N ROCK N ROLL na koszulce Boogiego. WNĘTRZE. WARSZTAT SAMOCHODOWY. BIURO - DZIEŃ Janek wychodzi z pracy. Kiedy przechodzi przez biuro Martyna, kłóci się z BASTIANEM (32) - przystojnym wysokim mężczyzną z trochę przesadną opalenizną i ułożonymi na żel ciemnymi włosami. MARTYNA Prosiłam cię żebyś tu więcej nie przychodził. BASTIAN Chciałem tylko wyjaśnić! MARTYNA Nie ma już czego-- Martyna zauważa Janka. MARTYNA (cont’d) Janek! JANEK Nie przeszkadzam, już mnie-- MARTYNA Poczekaj mam sprawę. Wieczorem są urodziny mojej kumpeli i ktoś mnie wystawił i zastanawiałam się czy nie poszedłbyś ze mną-- JANEK (zaskoczony) Z tobą? MARTYNA Wiem że wyskakuję z tym tak w ostatniej chwili ale-- Słychać mocne trzaśnięcie drzwiami po tym jak Bastian wychodzi z biura. JANEK Chyba już sobie poszedł. MARTYNA I dobrze, wyśle ci jeszcze dokładne namiary to jakoś się ustawimy. JANEK Ustawimy? MARTYNA Na imprezę. Przed chwilą zgodziłeś się ze mną pójść. JANEK Dobra muszę teraz spadać-- MARTYNA To do wieczora.(pauza) Aha i nie przesadzaj z jakimś gajerem, to taka bardziej casualowa okazja. Janek trochę zdezorientowany wychodzi z biura. WNĘTRZE. SIECIÓWKA ODZIEŻOWA. PRZYMIERZALNIA - DZIEŃ Janek przymierza różne koszule, w żadnej nie czuje się i nie wygląda zbyt dobrze. WNĘTRZE. SIECIÓWKA ODZIEŻOWA. PRZY KASIE - DZIEŃ Janek podaje koszule dziewczynie przy kasie. JANEK Wezmę te dwie. WNĘTRZE. SAMOCHÓD JANKA - DZIEŃ Janek jedzie w kierunku domu, kiedy zauważa szyld Empiku gwałtownie hamuje. Kierowca jadący za nim, który w ostatniej chwili uniknął stłuczki zaczyna trąbić, po chwili dołączają się inni. Janek nie przejmując się całą sytuacją, spokojnie skręca na parking przed centrum handlowym. WNĘTRZE. SALON EMPIKU - DZIEŃ Janek szuka czegoś na półce z “hitami wydawniczymi” przy kasach. Janek kładzie przy kasie książkę “Księgi Jakubowe” Olgi tokarczuk. SPRZEDAWCA (24) Posiada Pan aplikację Empiku? JANEK Nie posiada. SPRZEDAWCA Karta Mój Empik? JANEK Nie. SPRZEDAWCA Będziemy zakładać? JANEK Nie będziemy. SPRZEDAWCA Mamy dziś nowy album Margaret w atrakcyjnej-- JANEK (zirytowany) Dziękuję! SPRZEDAWCA Polecam również czekoladę z orzechami-- WNĘTRZE. SAMOCHÓD JANKA - DZIEŃ Janek stoi na parkingu na swoim osiedlu, w jednym ręku trzyma dużą czekoladę z orzechami, którą gryzie jak batona. Wyciąga z torby książkę, którą przed chwilą kupił. Rozgląda się czy nikt go nie widzi. Zaczyna odginać maksymalnie okładkę, delikatnie zaginać niektóre kartki, tak żeby książka wyglądała na już używaną. WNĘTRZE. MIESZKANIE MAGDY - DZIEŃ W mieszkaniu panuje duży chaos, wszędzie porozrzucane ubrania, zabawki. Magda upycha jakieś rzeczy do pralki. Słychać dzwonek do drzwi. Magda dobiega szybko do drzwi i otwiera. W drzwiach stoi Janek. Magda przykłada palec do ust pokazując Jankowi żeby był cicho. JANEK (szeptem) Mam sprawę. Janek unosi w górę papierową torbę z logo odzieżowej sieciówki. MAGDA (szeptem) Sorry ale dopiero co udało mi się ją położyć. Janek wchodzi dalej znajduje sobie fotel na, którym nic nie leży rozsiada się wygodnie i przygląda się chaosowi panującemu w mieszkaniu. JANEK Powinnaś chyba kogoś sobie znaleźć. MAGDA Nie stać mnie na pomoc domową. JANEK Nie chodziło mi o służkę z Ukrainy, myślałem raczej o jakimś facecie. MAGDA A co jesteś zainteresowany? Magda patrzy się Jankowi prosto w oczy co nie jest dla niego chyba zbyt komfortowe. Janek jeszcze raz rozgląda się po mieszkaniu. MAGDA (cont’d) Chyba chciałeś żebym ci w czymś pomogła. Janek bierze do ręki torbę z koszulami. JANEK Nie mogę się zdecydować. 15 MINUT PÓŹNIEJ Magda zamyka drzwi za Jankiem. Podchodzi do stołu na którym leży książka, bierze ją i przygląda się naklejce na okładce.”LITERACKA NAGRODA NOBLA 2019”. WNĘTRZE. MIESZKANIE KOLEŻANKI MARTYNY - WIECZÓR Przy dużym stole siedzi grupa młodych osób. Janek ma na sobie biały t-shirt z nadrukiem SEX DRUGS AND ROCK N ROLL, widać że czuje się trochę niekomfortowo ponieważ wszyscy są ubrani nieco bardziej elegancko. Siedzący naprzeciwko ZBYSZEK (32) - facet o sportowej sylwetce z idealnie przyciętym zarostem, ubrany w czarną polówkę z dużym logo “Polo by Ralph Lauren” napełnia kieliszki wódką. ZBYSZEK Podobno pracujesz z bratem Martyny. JANEK Tak. Chwilowo. Chyba chwilowo-- ZBYSZEK Szukam właśnie czegoś za rozsądny hajs, może jest coś co warto tam teraz u was zobaczyć? JANEK Jak chcesz coś za dobrą kasę to stoi teraz taki groszkowy Clio, jest chyba tylko rozrząd do wymiany-- ZBYSZEK Clio? Zbyszek zaczyna się śmiać. ZBYSZEK (cont’d) A może jakiś Matiz po lekkim tuningu? JANEK Ja mam matiza. Zbyszek przestaje się śmiać widząc że Janek wcale nie żartuje. ZBYSZEK Sorry, nie było tematu. Pogadamy później. JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ WNĘTRZE. MIESZKANIE KOLEŻANKI MARTYNY. KUCHNIA - WIECZÓR Impreza jest już w innej fazie. Towarzystwo podzieliło się na kilka mniejszych grup. Janek nie bardzo może się odnaleźć, szuka Martyny, wchodzi do kuchni gdzie są Michał (28) i Roni (30) - w wyciągniętych już na wierzch koszulach z podwiniętymi rękawami robią coś przy stole. JANEK Sorry, szukałem Martyny. Janek robi krok w tył gdy zauważa że tamci posypują na blacie białą kreskę. RONI Spoko, nie sorry. Chcesz coś delikatnie? JANEK Raczej nie-- Janek zatrzymuje się żeby za chwilę znowu podejść bliżej stołu. JANEK (cont’d) Albo troszeczkę, minimalnie. MICHAŁ Spoko nie jestem jakimś Escobarem. Posypie ci malutko. RONI Malutką ścieżeczkę. Michał wysypuje z worka na blat porcję amfetaminy. Formuje kreskę używając karty kredytowej. MICHAŁ Ścieżuchnę. Janek wciąga biały proszek do nosa. WNĘTRZE. MIESZKANIE KOLEŻANKI MARTYNY - WIECZÓR Z głośników słychać utwór “Wicuś ulepił grzybki”- Kazika. Janek rozkręca się. Rozmawia z różnymi osobami wypijając kolejne drinki. WNĘTRZE. MIESZKANIE KOLEŻANKI MARTYNY. SALON - WIECZÓR Część uczestników imprezy gdzieś się rozeszła. Przy stole siedzą Janek, Martyna, Zbyszek i Julka (25) - ładna dziewczyna o dość intrygującym wyglądzie z krótką fryzurą (trochę w stylu punk) i dużą ilością kolczyków. JULKA Mówisz o sobie trzy rzeczy. Dwie to ściemy ale jedna musi być prawdą. Reszta zgaduje co było na serio. Jak cię rozgryzą to odpadasz. Janek potakuje że rozumie. KILKA MINUT PÓŹNIEJ MARTYNA Numer jeden. Kiedy byłam mała chodziłam na balet do Sióstr Opatrzności Bożej. Dwa. Moje ulubione danie to kurczak po tajsku w mleku kokosowym. Trzy. Ostatnia książka jaką przeczytałam to-- ZBYSZEK Martyna ty nie czytasz książek, tego nie musisz kończyć-- MARTYNA Ostatnia książka którą czytałam to 365 Dni. ZBYSZEK Martyna to był film. JANEK Z tego co pamiętam będziesz wolała raczej coś od turków niż ten kurczak. JULKA Nikt normalny nie chodziłby na balet do jakiś sióstr. To musi być na serio. ZBYSZEK Książki na pewno nie czytała. JANEK Siostry. KILKA MINUT PÓŹNIEJ ZBYSZEK Pierwsze. W ostatnie wakacje byłem na Bali i jadłem nietoperza. MARTYNA Ble-- JULKA Raczej już byś nie zjadł po tym całym covidzie. ZBYSZEK Dwa. Mój pradziadek był przed wojną znanym na pradze fałszerzem dokumentów. Trzy. W marcu wygrałem zawody crossfitowe w Szczawnicy. Janek patrzy się na Zbyszka nic nie mówiąc. MARTYNA Zawody! JULKA Tak crossfit. Janek potakuje głową bez zainteresowania. JANEK (z sarkazmem) Od razu widać tą rzeźbę-- Zbyszek rozlewa kolejną kolejkę i wszyscy wypijają. JULKA Teraz ja. Po pierwsze jak miałam piętnaście lat przespałam się z moją koleżanką Agnieszką która mieszkała naprzeciwko. Po drugie. Musiałam poprawiać maturę bo godzinę przed ustnymi najadłyśmy się z koleżanką grzybków i cały dzień siedziałam przestraszona w kiblu. ZBYSZEK Jakie to były grzybki? MARTYNA Nie zadajemy dodatkowych pytań. JULKA Trzy. Kiedy byłam niemowlakiem matka zapomniała że zostawiła mnie przed sklepem w wózku i do domu przywiozła mnie policja. ZBYSZEK Coś mi mówi że to te grzybki. MARTYNA Z tego co wiem twoja stara jest dziekanem na uniwerku. Ktoś taki nie zapomina dzieciaka sprzed sklepu. Wszyscy patrzą na Janka. JANEK Próbowałem cię sobie wyobrazić z tą koleżanką ale jakoś nie mogłem dlatego myślę że grzybki. JULKA Więc uznaliście opierając to zapewne na moim wyglądzie że byłam na tyle pojebana żeby naćpać się w dniu matury którą notabene zdałam z wyróżnieniem. Ale ponieważ moja matka faktycznie jest dziekanem na uniwerku nie mogła już odpierdolić nic pojebanego. Błąd. Myślicie bardzo stereotypowo co w sumie jest dosyć słabe. JANEK Więc jednak nie spałaś z tą koleżanką-- MARTYNA Zejdź na ziemię. Twoja kolej. JANEK Historia pierwsza. Jak byłem mały chciałem dostać na mikołaja taki zajebisty zdalnie sterowany samochód. Czekałem całą noc a rano znalazłem paczkę w której były łyżwy. Nigdy ich nawet nie założyłem. Od tamtego dnia nie wierzę w Mikołaja i nie mogę zrozumieć że ktoś jara się łyżwiarstwem. MARTYNA Dajesz dalej. JANEK Druga. Jak miałem piętnaście lat zmieniliśmy z kumplem daty urodzenia w legitymacjach szkolnych żeby wejść na koncert Kultu. Kumpel się wydygał i w ogóle nie przyszedł ale ja poszedłem i faceci na bramce zorientowali się że to lipa. Uciekłem i przez kilka tygodni czekałem posrany że w końcu ktoś zadzwoni w sprawie tej legitki. JULKA Zadzwonili? JANEK Trzecia. Kiedyś razem z ojcem poszliśmy grać w nogę. Spotkaliśmy tam takiego starszego gościa który sobie odbijał piłkę i okazało się że to Grzegorz Lato. Ojciec zagadał i on podpisał nam się na naszej piłce. JULKA Ta ostatnia. MARTYNA Kult. ZBYSZEK Nie wiem niech będzie ta z piłkarzem. JULKA Czyli nasz wybór to trójka. JANEK Na serio był koncert Kultu, chociaż żałuje że nie ta z Grzegorzem Lato. JULKA Dlaczego? JANEK Wiecie za ile sprzedał bym teraz taką piłkę? ZBYSZEK Dobra to było na próbę zagrajmy teraz na serio ale na hajs. Zbyszek wyciąga z kieszeni banknot stuzłotowy, kładzie go na środku stołu. Martyna sięga po torebkę żeby poszukać pieniędzy. JULKA Sorry ale nie zakładam się na kasę. Idę zajarać. Julka wstaje i wychodzi w stronę kuchni. Janek wyciąga z portfela dwa pięćdziesięcio złotowe banknoty. To wszystko co w nim ma. Kładzie je na stole. WNĘTRZE. MIESZKANIE KOLEŻANKI MARTYNY. KUCHNIA - WIECZÓR Julka wchodzi do kuchni. Michał i Roni siedzą przy stole nie odzywając się do siebie. Michał wpatruje się w metalowy widelec który trzyma przed oczami. JULKA Macie Jakieś fajki? Michał i Roni nie odzywają się. JULKA Co on robi? RONI Musi uświadomić sobie że widelec nie istnieje. JULKA Chyba powinna być łyżka. WNĘTRZE. MIESZKANIE KOLEŻANKI MARTYNY. SALON - WIECZÓR Janek Zbyszek i Martyna dalej siedzą przy stole na środku którego leży kilka banknotów. ZBYSZEK Kto zaczyna? MARTYNA Mogę ja. Jak miałam cztery lata miałam kota który nazywał się Turban. Dwa. Jedyną nagrodą jaką dostałam w szkole była nagroda za udział w konkursie pieczenia ciasta świątecznego które upiekł mój stary. I trzy. Kiedyś na lotnisku zatrzymali mnie do szczegółowej kontroli bo w torebce miałam puder który przesypałam do woreczka bo w oryginalnym opakowaniu zrobiła się dziura. ZBYSZEK Za bardzo przekombinowane z tym pudrem ale myślę że twój stary piecze zajebiste ciasta. JANEK Też głosuje na wypieki. MARTYNA Chyba nie jestem w tym dobra. Ciasto było z marcepanem i malinami. Kto teraz? JANEK Według wskazówek zegara Janek spogląda na Zbyszka. ZBYSZEK No to tak. Mój ulubiony aktor to Vin Diesel. Jak pracowałem w Anglii wziąłem kiedyś wolne żeby pojechać do Edynburga gdzie kręcili Szybkich i Wściekłych dziewięć. Wpuścili mnie nawet na plan ale okazało się że Vin Diesel będzie tam dopiero za kilka dni a niestety musiałem wracać. Druga historyjka. Jak byłem mały to byłem bardzo nieśmiały. Kiedyś rodzice zapisali mnie na dodatkowe zajęcia z angola. Przed pierwszą lekcją wypiłem chyba z dwa litry takiej oranżady i strasznie chciało mi się sikać ale wstydziłem się zapytać czy mogę wyjść. W końcu zlałem się w spodnie i na przerwie nigdzie nie wychodziłem żeby zdążyły mi wyschnąć ale nikt nie zauważył. Zbyszek sięga po napój stojący na stole nalewa sobie do szklanki i wypija duszkiem. ZBYSZEK (cont’d) Trzy. Kiedyś byliśmy na wakacjach w Egipcie. Okazało się że jeden z portierów w naszym hotelu był gejem ale takim nachalnym. Kiedyś się upiłem a on zaczął się do mnie przystawiać. Jak złapał mnie za tyłek dałem mu w ryj. Na drugi dzień okazało się że miał wstrząs mózgu i złamany nos ale winę zwalił na takiego starszego Niemca. MARTYNA Dałeś mu w ryj. JANEK Też myślę że nastukałeś temu Arabowi. ZBYSZEK Faktycznie myślicie bardzo schematycznie. MARTYNA Czyli jednak Vin Diesel. ZBYSZEK Tak naprawdę to zlałem się w majty. JANEK Czyli muszę teraz wygrać żeby była dogrywka. Okej. Primo. Znalazłem kiedyś psa. Moja mama nie chciała się zgodzić żeby u nas został ale w końcu ją uprosiłem. Nazwałem go Pirat bo miał łatę na oku. Niestety kiedyś podczas spaceru w parku mi uciekł i już nigdy go nie znalazłem. Pewnie wrócił do swoich poprzednich właścicieli. MARTYNA Druga historia. JANEK Jak miałem kilkanaście lat do mojej klatki wprowadziła się nowa rodzina. mieli córkę Magdę i się w niej zakochałem. Było coś między nami byłem z nią nawet na studniówce ale później ona poznała takiego dużo starszego od niej gościa. Później on zrobił jej dziecko a jeszcze później ją zostawił. Teraz nie jest już taka ładna jak kiedyś ale dalej się przyjaźnimy. ZBYSZEK Zbrzydła? JANEK Przytyła po tej ciąży i jakoś tak już zostało. Janek zamyśla się i przez dłuższą chwilę wydaje się nieobecny. MARTYNA Ostatnia historia. Nie odpływaj. Janek myśli jeszcze przez chwilę w pewnej chwili skupia wzrok na banknotach leżących na stole. JANEK Trzy. Mój prawdziwy ojciec to bardzo znany muzyk rockowy ale ponieważ stary bardzo chroni swoje życie prywatne przed mediami prawie nikt o tym nie wie. ZBYSZEK Coś mi mówi że jesteś synem tego rockmana. MARTYNA To byłoby zajebiste. Janek patrzy na Martynę która przeszywa go wzrokiem następnie na pieniądze na środku stołu i znowu na Martynę. ZBYSZEK Obstawiam rockmana. Janek bierze swój telefon szuka zdjęcia matki z Krzysztofem Krawczykiem i kładzie go na stole. Zbyszek pierwszy sięga po niego. ZBYSZEK Twoja mama to niezła szmula. JANEK Dzięki. WNĘTRZE. MIESZKANIE KOLEŻANKI MARTYNY.SYPIALNIA - NOC Martyna ciągnie Janka za rękę do sypialni Oboje są już dosyć pijani a Janek dodatkowo pod wpływem speeda. MARTYNA Wreszcie możemy spokojnie pogadać. JANEK O czym chcesz-- Martyna zbliża się do Janka i zaczyna się z nim całować. Janek na początku stoi zupełnie nieruchomo ale po chwili zaczyna odwzajemniać czułości Martyny. W pewnej chwili Martyna oblewa się winem z kieliszka, który cały czas trzyma w ręce. MARTYNA Cholera. Martyna zdejmuje bluzkę. Jest w samym czarnym koronkowym biustonoszu. MARTYNA Poczekaj muszę to czymś zaprać, daj mi minutę. Martyna wychodzi z sypialni. KILKA MINUT PÓŹNIEJ Martyna wraca do sypialni ale Janka już tam nie ma. WNĘTRZE. TAKSÓWKA - NOC Janek jedzie w stronę domu. Dzwoni jego komórka, Janek nie chce odbierać połączenia więc chowa telefon pod kurtkę żeby nie było słychać sygnału. Przez lusterko przygląda mu się Taksówkarz (58) - łysiejący brunet w rozpinanym swetrze i skórzanej kamizelce. TAKSÓWKARZ Pewnie żona się zorientowała że nie ma Pana w domu i ten tego. JANEK Nie mam żony. TAKSÓWKARZ Taki to pożyje. Panie gdybym ja nie miał żony to bym teraz wcale już nie jeździł, ni chuja to się teraz nie opłaca-- Janek nie za bardzo słucha taksówkarza, zagląda do portfela który jest pusty. TAKSÓWKARZ (cont’d) Lepiej by było siedzieć teraz w domu, wypić browarek ze szwagrem. Janek szuka pieniędzy po kieszeniach ale znajduje tylko jakieś monety. TAKSÓWKARZ (cont’d) Ale jak ma mi truć stara przez-- JANEK (przerywając) Proszę tu zatrzymać! Muszę wyciągnąć kasę z bankomatu. PLENER ULICA - NOC Taksówkarz obserwuje róg ulicy za którym zniknął Janek. Nerwowo zerka na zegarek, w końcu wychodzi z samochodu, zamyka go i idzie w kierunku gdzie poszedł Janek. PLENER ULICA. POD BANKOMATEM - NOC Taksówkarz podchodzi do bankomatu ale nie ma tam zupełnie nikogo. TAKSÓWKARZ (do siebie) No i chuj w dupe. PLENER ULICA - NOC Taksówkarz wraca do samochodu gdzie czeka na niego lekko zdyszany Janek. JANEK Sorry ale mieli awarie i musiałem skoczyć pod Lidla. Janek podaje taksówkarzowi pięćdziesięciozłotowy banknot. WNĘTRZE. MIESZKANIE MATKI JANKA/ KUCHNIA - NAD RANEM DETAL: ZEGAREK ELEKTRONICZNY W KUCHNI POKAZUJE GODZINĘ 5:10 Janek odkłada telefon, siedzi przy stole przed laptopem. Słychać dźwięk powiadomienia z facebooka. JANEK(do siebie) What da fuck-- DETAL: NA MONITORZE POWIADOMIENIE Z FACEBOOK-A - MARTYNA WIECZOREK ZAPRASZA CIĘ DO GRONA ZNAJOMYCH. Janek wpatruje się przez dłuższą chwile w monitor po czym zamyka laptopa. 2 GODZINY PÓŹNIEJ Janek dalej siedzi przy stole, kończy układać średniej wielkości puzzle z widokiem gór. Z małego postawionego na lodówce boomboxa słychać piosenkę “Chciałem być” - Krzysztofa Krawczyka. Do kuchni wchodzi Bożena w wyrazem niezadowolenia na twarzy. Bożenna wyłącza muzykę. BOŻENA Jak nie możesz spać to pozwól chociaż innym. Bożena nalewa sobie szklankę wody, szuka czegoś w plastikowym pojemniku z lekami. Popija wodą dwie tabletki i przygląda się Jankowi, który jest ubrany tak samo jak wczoraj gdy wychodził. BOŻENA Siedziałeś tu całą noc? JANEK (po chwili milczenia) Kiedyś lubiłaś muzykę. Bożena wychodzi z kuchni. PLENER. PARKING PRZED DOMEM JANKA - DZIEŃ Janek montuje fotelik dziecięcy na tylnym siedzeniu swojego samochodu. Obok stoi Magda trzymająca za rękę swoją córkę ZUZIĘ (4). Magda widzi że janek słabo sobie radzi z fotelikiem, jest jakiś pobudzony i nieskoordynowany. MAGDA Może nie powinieneś jechać, chyba nie odespałeś jeszcze? JANEK Kilka minut w wodzie dobrze mi zrobi. WNĘTRZE. SAMOCHÓD JANKA - DZIEŃ Magda prowadzi, patrzy w lusterku na Janka siedzącego z tyłu obok Zuzi. Janek intensywnie nad czymś się zastanawia. Telefon Janka zaczyna dzwonić. Janek patrzy na wyświetlacz po czym chowa go do wewnętrznej kieszeni kurtki. MAGDA Nie odbierzesz? JANEK Później, muszą dać sobie radę beze mnie. WNĘTRZE. BASEN. BRODZIK DLA DZIECI - DZIEŃ Magda i Janek stoją naprzeciw siebie zanurzeni do pasa w wodzie. Trzymają materacyk na którym leży Zuzia przesuwając go powoli po tafli wody. MAGDA Spanikowałeś? JANEK Nie. Po prostu zrobiłem angolkę. MAGDA Co? JANEK Zawinąłem się w angielskim stylu. MAGDA Tak bez słowa? JANEK Musiałem to sobie wszystko poukładać. MAGDA Dzwoniłeś do niej? Magda przygląda się Jankowi, który próbuje pozbierać swoje myśli. MAGDA (cont’d) Chyba naprawdę zrobiła na tobie wrażenie. JANEK Dlatego wolałem odpuścić. Miałem takie przeczucie że na koniec dnia znowu to ja będę w czarnej-- Janek nie kończy patrząc na Zuzię. MAGDA Dlatego wolałeś się wycofać zanim coś mogłoby--? JANEK (po chwili zastanowienia) Teraz to i tak bez znaczenia. Masz jakieś plany na wieczór? MAGADA (spoglądając na Zuzię) Wiesz że zawsze mam plany. JANEK Myślałem że mógłbym wpaść, luknelibyśmy coś na kompie, mam trzeci sezon Narcos. MAGDA Za Narcos mogę nawet zrobić kolację. O ósmej? WNĘTRZE. POKÓJ JANKA - DZIEŃ Janek, kładzie na biurku prawo jazdy i kluczyki od samochodu. Spogląda na swój telefon. Podchodzi do okna za którym jest dosyć jasno, zaciąga zasłony, zdejmuje buty i kładzie się na łóżku przykrywając kocem. Słychać dzwonek za drzwiami, jakieś szczątki rozmów. Janek zakrywa głowę poduszką. GŁOŚNE PUKANIE DO DRZWI POKOJU JANKA. BOŻENA (OFF) Koleżanka do ciebie. JANEK Powiedz Magdzie że przyniosę fotelik-- Bożena otwiera drzwi. Staje w drzwiach z Martyną. BOŻENA To nie Magda. Przepraszam za ten bałagan. Napije się pani czegoś? Janek przez szparę przygląda się sylwetce stojącej obok jego matki w drzwiach. Kiedy dociera do niego że to Martyna nie wie co zrobić, leży więc dalej nieruchomo z poduszką na twarzy. MARTYNA Dziękuję, ja tylko na chwilę. Kiedy Matka zamyka za sobą drzwi, Martyna podchodzi do fotela, przekłada bluzę i jakieś gazety które na nim leżą i siada wygodnie. JANEK (niewyraźnie przez poduszkę) Chcesz coś do picia? MARTYNA Zawsze tak znikasz bez słowa? JANEK Sorry ale miałem-- MARTYNA Mogłeś chociaż odebrać telefon. Janek nie wie co powiedzieć, jest zdezorientowany w całej sytuacji. MARTYNA (cont’d) Nie myśl sobie że jestem jakąś stalkerką ale trochę mnie zaskoczyło że tak wyparowałeś a potem ten baran przyznał się że wciągałeś z nimi to gówno-- JANEK Tylko trochę speeda-- MARTYNA I po prostu pomyślałam że coś ci się stało. To nie był speed! JANEK Sorry, nie myślałem że-- Martyna wstaje z fotela. MARTYNA To następnym razem pomyśl. Pij dużo wody, na razie i tak nie zaśniesz. Martyna zbiera swoją torebkę i kieruje się do drzwi które zasłania swoim ciałem Janek. JANEK Poczekaj-- Martyna patrzy na Janka tak jakby miała go ochotę uderzyć. JANEK (cont’d) Może moglibyśmy coś zjeść? WNĘTRZE. RESTAURACJA ALEWINO - DZIEŃ Martyna i Janek siedzą przy stole, czekają na kelnera. Martyna rozgląda się dookoła. MARTYNA Często tu przychodzisz? JANEK Nie tak często (pauza), kiedyś byłem. Martyna rozgląda się po lokalu. Do stołu podchodzi KELNER (25) w typowym uniformie, podaje Martynie i Jankowi nienaturalnie duże menu. KELNER Polecamy dziś biodrówkę jagnięcą serwowaną rosé do tego konfitowana salsefia w miodzie z masłem, tymiankiem i cytryną i sos holenderski z palonym masłem--- JANEK (przerywając) Zastanowimy się chwilę. Kelner kiwa dyskretnie głową i odchodzi od stolika. MARTYNA (szeptem) --do tego co? Janek chce wyszukać w menu danie, które polecał kelner. MARTYNA (cont’d) Ten kolo jest sztywny jakby miał w dupie kij bilardowy. JANEK Chcesz iść gdzie indziej? PLENER. MUREK PRZED KEBABEM - DZIEŃ Martyna i Janek siedzą na murku rozwijają kebaby z folii. Przez chwilę jedzą w milczeniu obserwując grupę nastolatków stojących przed kebabem.. JANEK Dla niektórych dzieciaków, to już będą smaki dzieciństwa. MARTYNA Dla mnie to są smaki z dzieciństwa. JANEK Wychowałaś się w Stambule? MARTYNA Na Kreuzberg, w Berlinie. Prawie jak Stambuł. JANEK Znasz dobrze niemca? MARTYNA Ich weiß nicht, ob es so gut darauf ankommt, worüber Sie sprechen möchten? JANEK Rotkäppchen wollte seine Grossmutter besuchen, weil sie krank war.-- tyle pamiętam z liceum. Fajnie chyba dorastać w takim mieście jak Berlin? MARTYNA Nie wiem czy fajnie, chodziłam tu do przedszkola, rodzice wyjechali do pracy i zostawili mnie z dziadkami. Jak poszłam do pierwszej klasy to w połowie roku zabrali mnie do Niemiec gdzie kompletnie nic nie ogarniałam. JANEK Ale przynajmniej byłaś ze starymi-- MARTYNA Którzy miesiąc później się rozeszli i przerzucali mnie między sobą jak gorący kartofel. JANEK Heiße Kartoffel. Pamiętam z czytanki o świętach. MARTYNA Na początku było spoko co pół roku miałam nowy swój pokój i pozwalali mi na wszystko żeby mi to zrekompensować ale później stary zaczął mieć problemy z prawem a matka związała się z takim pojebanym Grekiem i-- Martyna przerywa jest, myśli nad czymś MARTYNA (cont’d) Nie chce już chyba o tym gadać, w każdym razie zdecydowałam że jak skończę realschule wracam do polski do dziadków. JANEK No i jesteś. MARTYNA Wróciłam chociaż dziadek miał wylew i zmarł miesiąc później a u babci właśnie zaczął się alzheimer-- JANEK A myślałem że to ja mam zjebane życie. Tym razem Janek zamyśla się nad czymś, przez chwilę oboje milczą kończąc jeść swoje kebaby. MARTYNA Chcesz się trochę zresetować? WNĘTRZE. MIESZKANIE MAGDY - WiECZÓR Magda usiłuje doprowadzić kuchnię do porządku, wkłada brudne naczynia do zmywarki. Z zamrażarki wyciąga pudełko z mrożoną pizzą którą kładzie na blacie obok stojących tam już dużych kieliszków na wino. Magda spogląda na zegarek, otwiera lodówkę i przykładając zewnętrzną stronę dłoni sprawdza temperaturę puszek piwa stojących na półce. PLENER. PARKING W OKOLICACH LOTNISKA - WIECZÓR Janek i Martyna wysiadają z samochodu. Na zewnątrz jest duży hałas, jakiś samolot podchodzi do lądowania. Janek rozgląda się. Martyna otwiera bagażnik, wyciąga dwie kamizelki odblaskowe i podaje jedną Jankowi. MARTYNA Załóż to. JANEK Po co? MARTYNA Musisz założyć.. Janek i Martyna idą w kierunku siatki. W oddali widać kilka innych osób (spotterów), również w kamizelkach trzymających aparaty fotograficzne z olbrzymimi obiektywami. 20 MINUT PÓŹNIEJ. Janek i Martyna są przy samej siatce gdzie jest jeszcze głośniej, przyglądają się lądującemu Boeingowi 747. MARTYNA (krzycząc) Można się odstresować nie? Janek (zasłaniając uszy) Będziemy robić zdjęcia? Martyna Nie lubię robić zdjęć. Janek przygląda się Martynie jakby nie nadążał za jej tokiem myślenia. MARTYNA To takie miejsce gdzie czuje się że jestem tu i teraz. Nie chcę tego psuć robieniem jakiś zdjęć. Janek i Martyna dalej przyglądają się lądującemu samolotowi WNĘTRZE. MIESZKANIE MAGDY - WiECZÓR Magda znów patrzy na zegarek, otwiera lodówkę wyciąga puszkę piwa, otwiera i nalewa piwo do kieliszka na wino. Siada z kieliszkiem na sofie naprzeciwko telewizora który włącza używając pilota. PLENER. GÓRKA SPOTTERSKA OBOK LOTNISKA - WIECZÓR Janek i Martyna siedzą na trawie. Martyna pali papierosa. Janek wyciąga z kieszeni gumy nikotynowe. MARTYNA Za chwilę ma lądować siedem siedem siedem z Emiratów. Mam nadzieję że przyniesie mi jutro szczęście. Później możemy spadać. JANEK Co ma być jutro? MARTYNA Na razie nie chce zapeszać. WNĘTRZE. MIESZKANIE MAGDY - WiECZÓR Magda ogląda coś w tv, obok niej do połowy już opróżniona miska z chipsami. Dziewczyna spogląda na telefon, wybiera numer Janka, czeka przez dłuższą chwilę z telefonem przy uchu ale on nie odbiera. PLENER. GÓRKA SPOTTERSKA OBOK LOTNISKA - WIECZÓR Janek i Martyna stoją patrząc w górę na samolot, który jest dokładnie nad ich głowami. Jest bardzo duży hałas. JANEK (krzycząc) Chcesz być pilotką?! MARTYNA Nie! JANEK (krzycząc) Stewardesą?! Można pozwiedzać! MARTYNA (krzycząc) Piosenkarką! WNĘTRZE. SAMOCHÓD MARTYNY - NOC Janek i Martyna siedzą w samochodzie pod kamienicą Janka. Janek wyciąga telefon żeby sprawdzić, która jest godzina zauważa kilka nieodebranych połączeń od Magdy. JANEK (do siebie) Cholera Magda. MARTYNA Magda? JANEK Koleżanka, zapomniałem że miałem-- Janek zamyśla się, Martyna patrzy mu w oczy. JANEK Miałem jej coś podać. Jutro to zrobię. MARTYNA Tylko nie zawal znowu. Kobiety zapamiętują sobie takie rzeczy. JANEK Ok dzięki za podwiezienie i w ogóle-- Janek zastanawia się czy może pocałować ją w policzek na pożegnanie ale słychać silnik samochodu, który przez nich nie może wjechać do bramy. PLENER. POD KAMIENICĄ - NOC Janek wysiada z samochodu. WNĘTRZE. MIESZKANIE MATKI JANKA. KUCHNIA - DZIEŃ BOŻENA To koleżanka z pracy? JANEK Tak. Martyna, siostra cioteczna tego Bartka. BOŻENA To lepiej się w nic nie pakuj. Wiesz potem różnie może być i w pracy-- JANEK (podniesionym głosem) Czyli twoim zdaniem powinienem tylko pracować a później wracać na obiad z tobą i oglądać telewizję-- BOŻENA Nic takiego nie mówię. Chodzi mi tylko-- JANEK (podniesionym głosem) Ale chyba tak właśnie myślisz. Bożena wychodzi z kuchni, trzaskając za sobą drzwiami. Mija się z Boogiem. BOOGIE Prosiłem żebyś się z nią nie kłócił. Możesz chociaż raz nie myśleć tylko o sobie? JANEK Odwalcie się wszyscy ode mnie! Janek wychodzi z kuchni. WNĘTRZE. MIESZKANIE MAGDY - DZIEŃ Magda słyszy pukanie do drzwi. Otwiera jest w piżamie bez makijażu, nie wygląda specjalnie atrakcyjnie. JANEK Sorry za wczoraj, coś mi wypadło i dopiero później widziałem że dzwoniłaś ale-- MAGDA Nie słyszałeś dzwonka bo właśnie startował samolot. JANEK Lądował Przez chwilę panuje niezręczna cisza. MAGDA Spoko, dzwoniłam bo też wczoraj nie mogłam. Odezwała się kumpela której dawno nie widziałam. Janek odruchowo rozgląda się po mieszkaniu widzi tylko jeden brudny kieliszek w zlewie. JANEK To nawet dobrze. Bałem się że zepsułem ci plany. MAGDA Nie popsułeś, spoko. JANEK Ok, będę muszę spadać, zdzwonimy się później Janek idzie do drzwi MAGDA To ta małolata z pracy? Janek odwraca się. MAGDA (cont’d) Czyli coś jednak? JANEK Tak, nie. raczej nie, może-- MAGDA Odezwij się jak będziesz miał czas. JANEK Na razie. Janek wychodzi. 69.WNĘTRZE. WARSZTAT SAMOCHODOWY. BIURO - DZIEŃ Janek wchodzi do biura gdzie trafia na Bartka. BARTEK Widzę że czyściocha z pieprzem pomogła? JANEK (po chwili zastanowienia) Dała radę. Dzięki. Janek rozgląda się po biurze, słyszy jakiś hałas dochodzący z toalety. W pewnej chwili drzwi otwierają się i wychodzi stamtąd Martyna. JANEK (cont’d) Cześć. Martyna nie odzywa się, przechodzi przez biuro i wchodzi na zaplecze trzaskając z całej siły drzwiami BARTEK Nie przejmuj się. Mi kazała się walić już godzinę temu. JANEK Ma okres? BARTEK Raczej parcie na szkło. Była wczoraj na castingu do tego voice coś tam i chyba nie poszło. DWIE GODZINY PÓŹNIEJ WNĘTRZE. STACJA BENZYNOWA NAPRZECIW BIURA - DZIEŃ Janek jest przy kasie, daje kasjerowi (26) kanapkę i dietetyczną colę, kiedy ten go liczy Janek bierze z półki jakąś kolorową gazetę i przegląda ją. KASJER Doliczyć panu gazetę? JANEK Nie, wezmę jeszcze średnią latte. WNĘTRZE. WARSZTAT SAMOCHODOWY. BIURO - DZIEŃ Janek podchodzi do biurka za którym siedzi Martyna. Stawia na nim kawę. JANEK Średnia latte z mlekiem sojowym, cukier trzcinowy dwie torebeczki ale jak nie słodzisz możesz nie wsypywać. Martyna przez chwilę patrzy się na Janka. PLENER. TRAWNIK ZA WARSZTATEM SAMOCHODOWYM - DZIEŃ Martyna i Janek siedzą na krawężniku on je kanapkę ona pije kawę. JANEK Na początku chyba nigdy nie jest łatwo. Martyna wyciąga papierosy. JANEK (cont,d) Na przykład Amy Winehouse. MARTYNA Amy Winehouse Zdążyła się zachlać przed dwudziestym siódmym rokiem życia. Wcześniej nagrała trzy zajebiste płyty, dostała pięć nagród grammy i objechała pewnie cały świat grając koncerty. Ja niedługo będę już blisko trzydziestki i siedzę w tym warsztacie. Mam wrażenie że czas się jakoś zatrzymał. JANEK (po chwili namysłu) Też mam takie wrażenie w sumie z tym czasem. Martyna chce dać Jankowi papierosa ale on wyciąga z kieszeni gumy nikotynowe. JANEK Dzięki nie chce skończyć jak Amy. MARTYNA Klub dwadzieścia siedem już ci raczej nie grozi. JANEK Tak, to jedna z tych rzeczy o której wiesz że już przespałeś swoją szansę. MARTYNA Skoczymy gdzieś wieczorem na drinka? JANEK W poniedziałek? MARTYNA Poniedziałek najlepiej się do tego nadaje. PLENER. POD KAMIENICĄ - DZIEŃ Janek parkuje samochód, zamyka go. Zauważa że pod kamienicą bliżej wejścia stoi karetka. WNĘTRZE. KLATKA SCHODOWA - DZIEŃ Janek wchodzi na górę. Mija się ze schodzącymi na dół LEKARKĄ (45) i RATOWNIKIEM MEDYCZNYM (32) - obydwoje w strojach służbowych, rozmawiających o przepisie na guacamole. LEKARKA --dodajesz cebulę, kmin, czosnek, sól i mieszasz no i jeszcze pieprz-- RATOWNIK MEDYCZNY A pomidory? LEKARKA Możesz dać na końcu z kolendrą ale ja robię bez-- WNĘTRZE. MIESZKANIE MATKI JANKA - DZIEŃ Janek wchodzi do mieszkania, na korytarzu stoi Boogie, pokazuje jankowi żeby był cicho, wchodzą do kuchni. BOOGIE U Bożeny było pogotowie. JANEK Widziałem ich na schodach, co się stało? Janek chce iść do pokoju natki. Boogie zatrzymuje go. BOOGIE Czekaj teraz dostała zastrzyk i śpi ale jutro musi zgłosić się do szpitala. JANEK Dobra. BOOGIE Tylko nie wiem jak to zrobimy bo ona już powiedziała że nie. JANEK A co dokładnie mówiła ta lekarka? BOOGIE Nie wiem poczekaj, zostawiła tu jakieś papiery. WNĘTRZE. KNAJPA MEKSYKAŃSKA. - NOC Janek i Martyna siedzą przy barze, przed nimi stoją jakieś nachos, pojemnik z salsą i dwa prawie skończone już mohito. MARTYNA Jakoś ją przekonasz, zrobią jej badania, powiedzą na co ma uważać i będzie dobrze nie martw się na zapas. JANEK To nie będzie takie proste, jest uparta jak-- Do Martyny i Janka podchodzi Barman (22) BARMAN Jeszcze jedno mohito? Janek patrzy pytająco na Martynę? MARTYNA (do barmana) W jakiej cenie macie Reposado? BARMAN Muszę sprawdzić, sekunda-- PLENER. PARK - NOC Martyna i Janek siedzą na ławce. Martyna wyciąga ze swojej torebki butelkę tequilli i rozlewa do plastikowych kubeczków. MARTYNA Butelka w cenie dwóch shotów. JANEK Twój facet będzie miał z tobą dobrze. MARTYNA Chcesz się przekonać? Janek myśli przez chwilę po czym wznosi toast. JANEK Zum Woh! jak mówią prawdziwi meksykanie z Berlina. Stukają się plastikowymi kubkami wypijając tequillę. MARTYNA Prost! Martyna i Janek przez chwilę patrzą sobie w oczy. Nagle Janek coś słyszy i odwraca głowę do tyłu. JANEK Straż miejska daj tą tequillę. Janek chowa butelkę pod kurtkę. Za nimi widać dwójkę strażników miejskich idących w ich kierunku. JANEK Idą tutaj? MARTYNA (obserwując strażników) Wyluzuj, zaraz tam skręcą. Strażnicy idą przez trawnik prosto w ich stronę. MARTYNA (cont’d) Chyba jednak nie, szajse. Strażnicy są coraz bliżej. MARTYNA (cont’d) Na trzy zaczynamy się lizać. Martyna siada okrakiem na kolanach Janka MARTYNA (cont’d) Raz, dwa-- Martyna zaczyna całować się z Jankiem, on jest zaskoczony ale nie protestuje. Janek siedzi tyłem więc nie widzi strażników, Martyna wie że skręcili i idą już w inną stronę ale dalej całuje się z Jankiem. Kiedy kończą Janek chce się odwrócić żeby zobaczyć czy strażnicy są już daleko. MARTYNA (cont’d) Zaczekaj. Janek mimo wszystko odwraca się i zdaje sobie sprawę że strażnicy już jakiś czas temu poszli w inną stronę. JANEK Zastanawiam się-- MARTYNA Co my tutaj robimy? JANEK Chyba tak. MARTYNA Dobrze się całujesz. Jak nastolatek. To tyle. Nie wyobrażaj sobie za dużo. Martyna siada obok Janka, opiera głowę na jego ramieniu. MARTYNA (po chwili milczenia)(cont’d) Podoba mi się że jesteś taki normalny i nie starasz się nikogo udawać. Chociaż w sumie mógłbyś. Telefon Janka wibruje w kurtce ale on go ignoruje. Myśli o czymś patrząc się w niebo. WNĘTRZE. MIESZKANIE MATKI JANKA - NOC Janek wchodzi do mieszkania otwierając drzwi kluczem. Jest zdziwiony że nikogo nie ma. Rozgląda się po mieszkaniu, wchodzi do kuchni. Na stole leży jakaś zapisana kartka bierze ją do ręki ale słyszy jak ktoś inny wchodzi do domu otwierając drzwi kluczem. Bardzo szybko w kuchni pojawia się Boogie. BOOGIE Przeczytałeś? JANEK Co się znowu stało? BOOGIE Twoją matkę zabrali do szpitala. Miała w nocy kolejny atak a ty nawet nie możesz odebrać telefonu! JANEK Bateria mi padła. Co z nią? BOOGIE (zdenerwowany) Chociaż raz mógłbyś przestać myśleć tylko o sobie. Wiedziałeś-- JANEK Przecież mówię że telefon mi padł. Co z nią jest?! BOOGIE Masz ponad trzydzieści lat a czasem zachowujesz się jak jakiś pieprzony gówniarz. JANEK Co z nią jest? Boogie robi duży wdech powietrza, uspokaja się. BOOGIE Dostała jakąś kroplówkę i teraz śpi. Musisz tam ze mną rano pojechać. Formalnie nie jestem z rodziny i nic więcej nie chcą mi powiedzieć. Boogie podchodzi do szafki, wyciąga z niej butelkę koniaku nalewa sobie do szklanki i wypija dosyć szybko. Janek siada przy stole, czyta wiadomość którą Boogie zostawił mu na kartce. Boogie siada naprzeciw niego. BOOGIE (cont’d)(spokojnie) Rano możesz dowiedzieć się czegoś od tej Magdy. Jak przyjechała karetka trochę spanikowałem i ona rozmawiała z tą lekarką. WNĘTRZE. SZPITAL. PRZED GABINETEM LEKARSKIM - DZIEŃ Janek zdenerwowany chodzi po korytarzu, Magda siedzi na jednym z krzeseł, spogląda na zegarek. Janek zauważa to. JANEK Cholera przeze mnie spóźnisz się do pracy, może już lepiej jedź. Zapłacę ci za taksę. MAGDA Spokojnie, mam jeszcze dużo czasu, z resztą jest już po obchodzie więc on zaraz powinien być. Janek siada obok Magdy, trzyma ręce w kieszeniach patrzy się w podłogę. MAGDA (cont’d) Nie denerwuj się to nic nie da. Janek dalej patrzy się w podłogę. MAGDA (CONT’D) A jak u ciebie w pracy? JANEK Wierzysz w karmę? Magda patrzy się na janka dajac mu do zrozumienia że nie bardzo wie o co mu chodzi. JANEK Jak w buddyźmie, robisz coś nie tak i spotyka cię za to kara. MAGDA Nie wiem, staram się nie myśleć w ten sposób. JANEK Obiecałem sobie coś ostatnio ale jak zwykle poszedłem po bandzie i znowu wszystko zaczyna się-- Otwierają się drzwi gabinetu, w drzwiach stoi lekarz DR. LEWANDOWSKI (42)- wyglądający bardzo młodo jak na swój wiek. DR. LEWANDOWSKI Zapraszam państwa. 15 MINUT PÓŹNIEJ Janek i Magda wychodzą z gabinetu doktora. Janek jest raczej zmartwiony i zamyślony. Idą korytarzem w kierunku wyjścia z oddziału. MAGDA Mówił dosyć sensownie, musisz czekać na te wyniki. JANEK Jakoś nie bardzo mu ufam. MAGDA Bo jest młody? Myślisz że każdy lekarz to taki dziadek z siwą brodą. JANEK Taki z brodą na pewno ma większe doświadczenie. MAGDA I wszystko głęboko gdzieś bo liczy już tylko pieniądze i tygodnie do emerytury. Takim młodym przynajmniej się jeszcze coś chce. WNĘTRZE. SAMOCHÓD JANKA - DZIEŃ Janek i Magda stoją na parkingu przed klinika w której pracuje Magda. silnik jest wyłączony. MAGDA Musisz powiedzieć jej prawdę zanim to pójdzie dalej bo jeszcze-- Magda poprawia swój delikatny makijaż w lusterku samochodowym Janek myśli nad czymś nie odzywa się przez dłuższą chwilę. MAGDA (cont’d) Na razie lepiej się nie zakochuj. JANEK Gdyby to wszystko było takie proste-- MAGDA Zaraz, nie mów mi że-- Magda spogląda na zegarek MAGDA (cont’d) Muszę lecieć, jak chcesz zadzwoń wieczorem to pogadamy. WNĘTRZE. WARSZTAT SAMOCHODOWY. GARAŻ - DZIEŃ Janek czyści wnętrze granatowego BMW używając specjalistycznego odkurzacza. Jest duży hałas. W pewnej chwili za jego plecami pojawia się Martyna. MARTYNA Przerwa! Janek nie słyszy, dalej czyści tapicerkę. MARTYNA (krzycząc) Przerwa obiadowa! Wyłącz to! PLENER. TRAWNIK ZA WARSZTATEM SAMOCHODOWYM - DZIEŃ Janek przygląda się rozłożonej na trawie “zastawie piknikowej”. Na trawie leży koc na nim talerze, plastikowe sztućce a po środku pudełko z dużą pizzą na wynos. MARTYNA Mam nadzieję że lubisz czarne oliwki. JANEK Oliwki są spoko tylko że-- Janek patrzy na niebo, które zaczyna się robić coraz ciemniejsze, wyciąga rękę na którą spadają pierwsze krople deszczu. 5 MINUT PÓŹNIEJ WNĘTRZE. JAKIŚ SAMOCHÓD - DZIEŃ Za oknami pada deszcz. Martyna i Janek siedzą z tyłu samochodu. Na przednim siedzeniu leży pudełko z pizzą po które sięgają. MARTYNA Mogliśmy wziąć chyba jakąś inną furę. Jak w tej się coś stanie, Bartek wpadnie w szał. JANEK Spokojnie, wybrałem ją celowo bo ma skórzaną tapicerkę. Jak upierdolimy ją sosem będzie stosunkowo łatwo doczyścić. 5 MINUT PÓŹNIEJ MARTYNA Chciałem się zrewanżować za tą wczorajszą kawę. JANEK Duża pizza za kawę? Zrobiłem dobry deal. MARTYNA Bardziej chodziło mi o tą rozmowę przy kawie. Wiesz mówiłeś żebym się nie poddawała i-- JANEK Masz jeszcze parę lat żeby podbić rynek muzyczny na świecie. MARTYNA Chyba nie chciałabym tyle czekać. Wiesz jest teraz taki program gdzie gwiazdy promują swoją ekipę i jednym z prowadzących będzie-- Martyna robi łyk coli. MARTYNA (cont’d) Wiem że wyjdę teraz na-- (pauza). W każdym razie jednym z prowadzących w tej edycji ma być Krzysztof Krawczyk i pomyślałam że nigdy sobie nie daruje jeśli Ci nie spytam czy mógłbyś-- Martyna nerwowo zgniata puszkę po coli. MARTYNA (cont’d) Nie sorry. Zapomnij o tym nie było tematu. Przez chwilę panuje cisza. JANEK Spoko. Zobaczę co da się zrobić. MARTYNA Jest tylko jeszcze taki mały problem że castingi do tego programu są pod koniec przyszłego tygodnia. Nie chcę żebyś jakoś na niego naciskał ale gdyby była chociaż szansa żeby wcześniej dostał moje demo-- WNĘTRZE. MIESZKANIE MATKI JANKA - DZIEŃ Janek wchodzi do mieszkania z którego właśnie wychodzi Boogie. BOOGIE Bożenna prosiła żeby przywieźć jej tą książkę dlatego-- JANEK Wiem, mówiła właśnie od niej wracam. BOOGIE Coś już wiadomo na temat tych wyników? Janek siada na krześle. JANEK Rano mam być u tego Lewandowskiego. Dam ci od razu znać. WNĘTRZE. MIESZKANIE MATKI JANKA - DZIEŃ/ NOC Janek siedzi przed telewizorem, przerzuca różne kanały ale na żadnym nie zatrzymuje się dużej. Janek jest w kuchni. Otwiera lodówkę, wyciąga puszkę piwa i przelewa ją do szklanki po czym odkłada ją na bok. Janek siedzi w swoim pokoju w pozycji lotosu. Jest mu niewygodnie, wierci się ale próbuje medytować. Janek znalazł potrzebny do medytacji spokój, siedzi nieruchomo wpatrując się w figurkę grubego radosnego buddy stojącą na biurku naprzeciw niego. W pewnej chwili gwałtownie przerywa medytację, wstaje i wychodzi z pokoju. Janek znowu siada przy stole w kuchni, otwiera swojego laptopa, sięga po nalaną wcześniej szklankę piwa. WNĘTRZE. MIESZKANIE MAGDY. NOC Janek i magda siedzą przy stole. Magda ma na sobie piżamę, ma rozkopane włosy i czerwone oczy. MAGDA I co ma do tego wszystkiego Dalajlama? JANEK Nic ale to może być taka sama sytuacja. Dopóki amerykanie nie odtajnili dokumentów wszyscy myśleli że to ściema, kolejna wyssana z palca teoria spiskowa. MAGDA I? JANEK I później okazało się że to wcale nie ściema. CIA naprawdę płaciło mu dużo kasy. MAGDA A jeśli to nie jest prawda. JANEK Wtedy i tak nic to nie zmieni, będzie tak jak było ale chciałbym chociaż go o to zapytać. MAGDA No to zapytaj. JANEK I właśnie dlatego przychodzę. Mówiłaś mi że jest waszym pacjentem więc pewnie musicie mieć jakieś jego namiary. 10 MINUT PÓŹNIEJ JANEK Nikt się przecież nie dowie. MAGDA Jak to nikt się nie dowie. Zapukasz do niego i powiesz synek się znalazł? Podpisywałam całą masę jakiś pieprzonych regułek rodo. Nie mam dostępu do jego danych a nawet jakbym miała-- Janek wstaje (powstrzymuje emocje co widać). JANEK Okej. Rozumiem, muszę już spadać. Janek kieruje się do drzwi. Magda po chwili wstaje i idzie za nim. MAGDA Poczekaj. Janek wychodzi. WNĘTRZE. SAMOCHÓD JANKA - DZIEŃ Janek stoi na parkingu przed szpitalem, pije napój energetyczny na drugim siedzeniu ma rozłożony laptop, który wyświetla stronę firmy nagraniowej K & K Studio. Przy uchu trzyma telefon w słuchawce którego słychać jakiś utwór rockowy w formie muzyki na czekanie. KOBIECY GŁOS W SŁUCHAWCE Dziękuje że Pan czekał. Spotkanie odbędzie się w czwartek o godzinie osiemnastej. Hotel Centrum. Proszę być przynajmniej piętnaście minut wcześniej. W recepcji zostawię dla pana identyfikator. JANEK Super, dziękuję. Coś jeszcze muszę wiedzieć? KOBIECY GŁOS W SŁUCHAWCE Nie wiem, zaraz (pauza) Z tego co pamiętam w hotelu jest kiepska akustyka, warto zadbać o dobry mikrofon. JANEK Dziękuję. KOBIECY GŁOS W SŁUCHAWCE Chwilę. Jak sie nazywa pana podcast? Janek nie wie jak odpowiedzieć, rozgląda się po samochodzie, po chwili skupia wzrok na puszce energetyka trzymanej w ręce. JANEK Monster. KOBIECY GŁOS W SŁUCHAWCE Monster? JANEK Monsters of rock and roll. KOBIECY GŁOS W SŁUCHAWCE Ok, zapisałam, proszę pamiętać o przesłaniu nam tekstu do autoryzacji. Janek zamyka laptopa, wysiada z samochodu cały czas trzymając telefon przy uchu. WNĘTRZE. SZPITAL. PRZED GABINETEM LEKARSKIM - DZIEŃ Janek podchodzi do drzwi gabinetu Dr. Lewandowskiego, widzi jakąś kartkę na drzwiach, czyta po czym puka a kiedy nie słyszy odpowiedzi próbuje delikatnie nacisnąć na klamkę. Drzwi są zamknięte. W tym samym czasie obok drzwi pojawia się inna LEKARKA (48) - blondynka w okularach ubrana w biały fartuch i drewniaki. LEKARKA Doktora Lewandowskiego nie ma zostawił informację. JANEK Tak ale byliśmy umówieni-- LEKARKA Dlatego pan doktor zostawił informację, proszę czytać ze zrozumieniem. WNĘTRZE. HOTEL CENTRUM. MAŁA SALKA KONFERENCYJNA - DZIEŃ Janek wchodzi do pomieszczenia gdzie siedzi już dwóch dużo młodszych od niego ubranych bardziej na sportowo dziennikarzy. Na stole przed nimi leżą białe iphone-y. Janek ma na sobie marynarkę i białą koszulę, na szyi wisi mu identyfikator. W ręku trzyma dosyć duży mikrofon z futrem typu filmowego. Janek siada po drugiej stronie stołu kładąc na nim mikrofon czemu przyglądają się pozostali. JANEK (unosząc do góry mikrofon) Jestem audiofilem. Dziennikarze przerzucając wzrok na swoje telefony, podnoszą je ze stołu i zaczynają scrollować ekrany. 15 MINUT PÓŹNIEJ Drzwi otwierają się, dziennikarze spodziewając się gwiazdy wstają. Janek siedzi. Do sali wchodzi młoda PRACOWNICA HOTELU (28) w granatowej spódnicy i białej koszuli z kartką w ręku. PRACOWNICA HOTELU Dzień dobry, mam dla panów informację z firmy K & K Studio. Bardzo przepraszają ale ze względu na niespodziewane problemy zdrowotne dzisiejsze wywiady z panem Krawczykiem nie mogą się odbyć. O nowym terminie zostaną panowie poinformowani drogą mailową. WNĘTRZE. SZPITAL. WINDA - DZIEŃ Janek i Boogie jadą dużą szpitalną windą, razem z nimi w windzie jest salowa z dużym wózkiem na którym są poukładane zestawy odzieży dla personelu medycznego. Na jednym z pięter winda zatrzymuje się. Salowa wypycha wózek na korytarz. WNĘTRZE. SZPITAL. GABINET DR. LEWANDOWSKIEGO - DZIEŃ Janek i Boogie siedzą naprzeciwko biurka doktora. DR LEWANDOWSKI Przykro mi ale pani Bednarczyk kategorycznie zabroniła kogokolwiek informować o swoim stanie zdrowia-- JANEK Ale ja jestem synem-- DR LEWANDOWSKI Na prawdę radzę porozmawiać z mamą tylko proszę jej nie denerwować w jej stanie-- (doktor “gryzie się w język”). WNĘTRZE. SZPITAL. KORYTARZ - DZIEŃ Janek i Boogie idą w kierunku windy. BOOGIE Może powinniśmy do niej wrócić, trzeba ją jakoś przekonać. JANEK Dziś to nie ma sensu. Jak ona sobie to tak wymyśliła to nic nam nie powie. WNĘTRZE. SZPITAL. WINDA - DZIEŃ Janek i boogie jadą na dół, kiedy mijają czwarte piętro Janek przygląda się wózkowi z odzieżą który zostawiła tam wcześniej salowa. Winda dojeżdża na parter JANEK Zapomniałem czegoś, zaczekaj w samochodzie. Janek daje Boogie-mu kluczyki od samochodu, ten wysiada z windy. Janek wciska czwarte piętro. WNĘTRZE. SZPITAL. SEKRETARIAT MEDYCZNY - DZIEŃ Słychać pukanie do drzwi, po czym do środka wchodzi Janek ubrany w białą lekarską bluzę. KOBIETA SIEDZĄCA PRZY BIURKU (52), która je swoje drugie śniadanie jest trochę zaskoczona. Odkłada kanapkę. KOBIETA SIEDZĄCA PRZY BIURKU Słucham? JANEK (spoglądając na zegarek) Lewandowski od piętnastej czeka na te papiery, jest wściekły-- KOBIETA SIEDZĄCA PRZY BIURKU Które papiery? JANEK Dokumentacja pani Bednarczyk. Bożena Bednarczyk. KOBIETA SIEDZĄCA PRZY BIURKU (wystukując coś na klawiaturze komputera) Może Pan podać numer-- JANEK (niepewnie) Numer-- KOBIETA SIEDZĄCA PRZY BIURKU Dobra zaraz znajdę. WNĘTRZE. SAMOCHÓD JANKA - DZIEŃ Boogie siedzi na miejscu pasażera przeglądając coś w swoim telefonie, drzwi kierowcy otwierają się. Janek wsiada i podaje Boogie-mu teczkę dokumentów. JANEK Znasz kogoś od płuc? Boogie zagląda do papierów. BOOGIE Skąd to masz? Janek przekręca kluczyk i rusza. PLENER. PRZED KAMIENICĄ - DZIEŃ Janek z Boogiem idą z parkingu, kilka metrów dalej na ławce siedzi Magda, obok niej bawi się Zuzia. Magda daje Jankowi znak ręką żeby do nich podszedł. JANEK Zaraz przyjdę, pokaż mi te papiery. Boogie podaje teczkę Jankowi i wchodzi do kamienicy. Janek podchodzi do Magdy. MAGDA Mam sprawę a jak zwykle nie odbierasz telefonu. Janek patrzy na bawiącą się z boku Zuzię, która nie zwraca na nich uwagi. JANEK Mówiłem ci. Dzieciaki w tym wieku muszą wychodzić na dwór. MAGDA (Patrząc na Zuzię) Może miałeś rację. W każdym razie dzwoniłam bo ma być u nas tata. JANEK Tata? MAGDA Krawczyk, chyba chodziło ci o niego, odnowiła mu się jakaś kontuzja i jutro o czternastej będzie u nas w klinice. JANEK Przecież mówiłaś że nie możesz zdradzać żadnych informacji na temat pacjentów. MAGDA O jakich mówisz pacjentach? Jestem po pracy i pilnuję tu córki. Co tam masz za papiery? WNĘTRZE. WARSZTAT SAMOCHODOWY. GARAŻ - DZIEŃ Bartek w stroju roboczym sprawdza coś pod maską białego golfa, odruchowo spogląda na zegarek kiedy do garażu wchodzi Janek. JANEK Sorry za spóźnienie. BARTEK Jakoś przeżyje. JANEK I jest taka sprawa, muszę dziś się urwać przed pierwszą-- Bartek patrzy na Janka polerując jakąś część. JANEK (cont’d) Starsza jest w szpitalu i muszę załatwić parę rzeczy. BARTEK Wiem, wujek mi mówił. Możesz jechać tylko nie ma Martyny a po dwunastej ma przyjechać gość z jakimś Deawoo a ja muszę być na Żeraniu. JANEK Deawoo? BARTEK Niech zaparkuje tam obok bramy i możesz się zwijać. I weź od niego kasę, ma zostawić cztery stówy. PLENER. PRZED WARSZTATEM SAMOCHODOWYM - DZIEŃ Bartek stoi przy otwartej bramie, co chwila spoglądając na zegarek. 15 MINUT PÓŹNIEJ Pod bramę podjeżdża szare Deawoo. KIEROWCA (62) - łysawy facet w grubych okularach przeraźliwie powoli odkręca szybę. KIEROWCA Pan Bartek? JANEK (zniecierpliwiony) Bartka, pana,-- Szefa już nie ma, prosił żeby pan zostawił tam samochód. Janek pokazuje miejsce do zaparkowania. Kierowca tym razem bardzo powoli zasuwa szybę i przystępuje do parkowania samochodu. Robi to również bardzo powoli trochę jak podczas egzaminu na prawo jazdy. JANEK (do siebie pod nosem) Nosz kurwa. Kierowca wysiada z samochodu, sprawdza czy każde drzwi są zamknięte. Podchodzi do Janka podając mu kluczyki i zwitek banknotów o dosyć drobnych nominałach. KIEROWCA Kluczyki i zaliczka. Janek chowa pieniądze i kluczyki do kieszeni kurtki. KIEROWCA (cont’d) Nie przeliczy pan? JANEK Przeliczone. 5 MINUT PÓŹNIEJ. Janek w pośpiechu zamyka bramę i włącza alarm kiedy za jego plecami znów pojawia się KIEROWCA. KIEROWCA Zapomniałem, będę potrzebował koniecznie pokwitowanie. WNĘTRZE. WARSZTAT SAMOCHODOWY. BIURO - DZIEŃ Janek otwiera biuro, wchodzą z kierowcą do środka. Janek szuka czegoś w biurku. PLENER. PRZED WARSZTATEM SAMOCHODOWYM - DZIEŃ Janek zamyka bramę i włącza alarm, spogląda na zegarek. WNĘTRZE. SAMOCHÓD JANKA - DZIEŃ Janek stoi w korku w centrum miasta. Spogląda na zegarek po czym z poczuciem kompletnej bezsilności opiera się o fotel, zamyka oczy i robi głęboki oddech. Po krótkiej chwili otwiera oczy i energicznie uderza klakson. 30 MINUT PÓŹNIEJ WNĘTRZE. SAMOCHÓD JANKA - DZIEŃ Janek jest pod kliniką, próbuje zaparkować. Kiedy patrzy w lusterko widzi po drugiej stronie charakterystyczną sylwetkę Krzysztofa Krawczyka. Muzyk wsiada do swojego Mercedesa Sprintera podtrzymując się z tyłu za plecy. Mercedes Krzysztofa Krawczyka wyjeżdża z parkingu. Janek przez chwilę nie wie co zrobić po czym również rusza decydując się jechać za muzykiem. Janek podjeżdża do szlabanu otwiera szybę ale nie może znaleźć kwitka, który pozwoli mu wyjechać z parkingu. Widzi jak samochód muzyka oddala się i znika za zakrętem. PLENER. PRZED KAMIENICĄ - DZIEŃ Janek zbliża się do ławki na, której siedzi Magda. Magda przygląda się Zuzi bawiącej się z inną dziewczynką i nawet nie zauważa Janka kiedy ten siada obok niej. JANEK Bo cię okradną. MAGDA Ale mnie wystraszyłeś. Przez chwilę Janek i Magda przyglądają się bawiącym się dziewczynkom. MAGDA (cont’d) Słuchaj wysłałam te skany kuzynce ale ona jeszcze się nie odezwała. Poczekaj jeszcze do wieczora-- JANEK Spoko, z góry dzięki. MAGDA I jak, spotkałeś się z nim? JANEK Życie daje mi znaki że chyba nie powinienem. MAGDA Znaki? JANEK Takie tam. W każdym razie nie rozmawiałem. MAGDA Gdybyś zmienił zdanie to ma być jutro o tej samej porze, trenerowi którego mu przydzielili urodził się syn i dzisiaj go wystawił. Jutro ma przyjść jakiś nowy chłopak. WNĘTRZE. SAMOCHÓD JANKA - DZIEŃ Janek siedzi w swoim samochodzie na parkingu pod kliniką, pije kawę, spogląda co chwilę na zegarek. Kiedy widzi mercedesa sprintera wjeżdżającego na parking odkłada kubek z kawą, poprawia włosy w lusterku i wysiada. PLENER. PARKING PRZED KLINIKA - DZIEŃ Janek rusza w kierunku wysiadającego ze swojego samochodu muzyka ale do tamtego podbiega jeden z pracowników kliniki Janek wycofuje się, otwiera swój samochód, szuka czegoś w schowku, wyciąga paczkę papierosów i zapala jednego. Janek robi głęboki wdech, zaciąga się dymem w oddali widzi Krawczyka i pracownika kliniki znikających za rogiem. 10 MINUT PÓŹNIEJ DETAL: NA ZIEMI OBOK JANKA LEŻY JUŻ KILKA PETÓW PO PAPIEROSACH Janek patrzy na niedopałki leżąc obok jego samochodu, zauważa że ma rozwiązanego buta, schyla się żeby go zawiązać i z tej pozycji widzi atrakcyjne kobiece nogi. Słyszy jak kobieta rozmawia z kimś przez telefon. KOBIETA Krawczyk czeka już z pół godziny a tego gościa ciągle nie ma, widać że jest już wkurzony. (Pauza) KOBIETA (cont’d) Nie nie widzę żadnego żółtego kabrio. Wymyśl coś bo on zaraz się zbierze i pojedzie ale nie sądze żeby później do nas wrócił-- (Pauza) KOBIETA (cont’d) Wysłałam go do szatni masz jeszcze góra piętnaście minut. WNĘTRZE. WEJŚCIE DO KLINIKI - DZIEŃ Janek podchodzi do elegancko ubranej RECEPCJONISTKI (36), stoi trochę z boku zastanawiając się co powiedzieć. RECEPCJONISTKA Pan ma umówioną wizytę? JANEK Miałem się tu spotkać z Panem Krawczykiem. RECEPCJONISTKA (zmieniając momentalnie ton głosu) Wie pan która jest godzina? On jest w dwunastce. Szybko zaprowadzę pana. Recepcjonistka rusza korytarzem w przyspieszonym tempie, Janek idzie za nią nie odzywając się. RECEPCJONISTKA (cont’d) --i niech pan z nim nie przesadza, on nie jest w za dobrej formie a później zawsze narzeka. WNĘTRZE. SALA DO ĆWICZEŃ - DZIEŃ Janek i Recepcjonistka wchodzą do sali wypełnionej różnymi sprzętami do ćwiczeń. Na samym środku na plastikowej piłce siedzi przebrany w granatowy dres KRZYSZTOF (74) RECEPCJONISTKA Panie Krzysztofie to nasz nowy fizykoterapeuta pan-- (pauza) JANEK (zaskoczony) Jaaa-- Janek Krzysztof nie rusza się ani nie odzywa, spogląda na zegarek. RECEPCJONISTKA To ja zostawiam pana z panem Jankiem. Recepcjonistka cofa się do wyjścia. Janek stoi naprzeciwko muzyka nie wiedząc co powiedzieć. JANEK Parostatkiem to może się nie jarałem ale z tym Bregovicem to pan naprawdę dojebał. Krawczyk dalej nic nie mówi ani się nie rusza. Panuje złowroga cisza. Po dłuższej chwili muzyk wyciąga rękę. KRZYSZTOF (z grymasem na twarzy) Krzysiek. Janek podchodzi dwa kroki i podaje rękę siedzącemu wciąż nieruchomo na piłce Krzysztofowi. KRZYSZTOF (con’t) Przepraszam że nie wstaje ale siadłem na tej piłce i tak mnie plecy napierdalają że nie mogę się ruszyć. 15 MINUT PÓŹNIEJ Janek i Krzysztof leżą na wznak na dwóch materacach patrząc w sufit. JANEK Najważniejsze to dać mięśniom pleców odpowiedni czas na odpoczynek. 15 MINUT PÓŹNIEJ Janek pokazuje Krzyśkowi proste ćwiczenie na plecy typu wyciąganie na przemian rąk do przodu stojąc na czworakach. KRZYSZTOF Nie jest najgorzej, poprzedni trener chciał pozbawić mnie życia. JANEK Organizm musi się przyzwyczaić. Trzeba to robić stopniowo. Po trzydziestce człowiek zaczyna już tracić mięśnie i trzeba je wzmacniać żeby zostać w formie. KRZYSZTOF Ja i tak codziennie dziękuję Bogu że w ogóle mogę jeszcze chodzić. Mogłem być już warzywem. Janek myśli o czymś przez chwilę. JANEK Gdyby w przyszłym życiu miał Pan zostać warzywem to jakim by pan chciał? KRZYSZTOF Jakim warzywem? Nie wiem może cebulą? JANEK W sumie. Pewnie wiele kobiet płakało przy pana piosenkach-- KRZYSZTOF Myślałem bardziej o tych warstwach które trzeba zdjąć żeby dostać się do środka. Janek wstaje z materaca i odruchowo spogląda za okno, widzi żółte Renault Megane kabrio parkujące tuż za budynkiem. JANEK Przepraszam ale muszę na chwilę do toalety, proszę kontynuować w tym samym tempie. Janek wychodzi z sali. PLENER. PARKING ZA BUDYNKIEM - DZIEŃ Janek podbiega do żółtego kabrioletu z którego wysiada napakowany, bardzo starannie uczesany i ubrany w obcisły dres TRENER (28) JANEK (biegnąc) Pan na trening z panem Krawczykiem? TRENER Tak, sorry za spóźnienie ale-- Janek wyciąga rękę na powitanie. JANEK Witam jestem asystentem pana Krzysztofa. Janek TRENER (podając rękę) Mat. JANEK Panie (pauza) Mat. Panie Macie, jest taka sprawa. Szef trochę zgłodniał i ma taką prośbę czy nie pojechałby pan po pizzę dla niego-- TRENER Sorry ale nie jestem jakiś catering, mają tu chyba kogoś od tego-- JANEK Sorry nie było tematu, załatwię to sam. Janek myśli nad czymś. Trener zmierza do wejścia. JANEK (cont'd) Panie Macie. Janek podchodzi do trenera JANEK (cont'd) Taka przyjacielska rada. Wbrew temu co piszą o nim gazety, szef-- Janek robi gest cudzysłowu JANEK (cont’d) --jest z branży. Jak go znam będzie się próbował do pana dobierać, proszę go ignorować, jak wrócę będzie się już pilnował. TRENER Wiesz co? Może skoczę po tą pizzę, też sobie coś wezmę bo trochę zgłodniałem. Trener stoi nieruchomo jakby na coś czekał. Janek sięga ręką po portfel. JANEK Mała margherita na cienkim cieście. Janek daje trenerowi banknot dwadzieścia złotych. TRENER Tylko kończy mi się waha i nie wiem-- Janek wyciąga drugi banknot i podaje go trenerowi JANEK Spoko. WNĘTRZE. SALA DO ĆWICZEŃ - DZIEŃ Kiedy Janek zdyszany wraca do sali widzi że muzyk prawie zdążył się już przebrać. KRZYSZTOF Przepraszam ale pilna sprawa biznesowa, musimy na dzisiaj dać sobie spokój. JANEK Ale nie zdążyliśmy- (pauza) Zrobić całego treningu, nie powinno się przerywać w trakcie. KRZYSZTOF (podtrzymując się za plecy) W moim wieku niestety coraz częściej muszę przerywać w trakcie. JANEK Ale-- KRZYSZTOF Będę dzwonił to nas umówią. Krzysztof idzie w kierunku drzwi, Janek za nim. JANEK Może na wszelki wypadek da mi pan swój numer, będzie łatwiej ustalić termin. KRZYSZTOF Pięćset dwa, czterysta siedemdziesiąt jeden, dwieście-- Nie to do żony-- Krzysztof w biegu wyjmuje swój telefon. KRZYSZTOF (cont'd) Podaj mi swój, puszcze ci potem głuchego. JANEK Sześćset osiem, cztery osiem pięć, cztery osiem jeden. Krzysztof wbija numer Janka kiedy odzywa się dzwonek jego telefonu. Odbiera. KRZYSZTOF Już jestem w drodze Andrzeju. Krzysztof podaje Jankowi rękę na pożegnanie i pokazuje że że będą się zdzwaniać, odchodzi szybkim krokiem w kierunku wyjścia na parking cały czas trzymając telefon przy uchu. WNĘTRZE. MIESZKANIE MAGDY - DZIEŃ Janek i Magda siedzą przy stole na którym leżą papiery ze szpitala. MAGDA --medycyna cały czas idzie do przodu, i tak myśl ale musisz porozmawiać z tym lekarzem JANEK Wiem. MAGDA Chcesz to pojadę tam z tobą. Magda kładzie rękę na przegubie ręki Janka. Janek wstaje zbiera papiery ze stołu JANEK Dzięki, odezwę się. W kontakcie. Janek wychodzi. WNĘTRZE. SZPITAL. GABINET LEKARSKI - DZIEŃ DR. LEWANDOWSKI Nie możemy nic zrobić dopóki pana mama nie wyrazi na to zgody. JANEK (podniesionym głosem) Jest pan lekarzem ma pan obowiązek ratować jej życie. DR. LEWANDOWSKI Powtórzę to jeszcze raz. Dopóki pacjent jest świadomy, a tak jest w przypadku pańskiej matki, nie mogę zrobić kompletnie nic wbrew jego woli. Janek nic nie mówi wpatrując się w zdjęcie stojące na biurku doktora. Na zdjęciu jest doktor ze swoją żoną i małym synkiem. DR. LEWANDOWSKI (cont’d) Jeśli mama zdecydowała się Panu już tyle powiedzieć to chyba jesteśmy na dobrej drodze, proszę spróbować jeszcze raz z nią porozmawiać. JANEK Jesteśmy? DR LEWANDOWSKI Tu naprawdę liczy się czas. WNĘTRZE. WARSZTAT SAMOCHODOWY BIURO - DZIEŃ Janek robi sobie kawę ale jest zamyślony. Włącza ekspres nie ustawiając kubka w odpowiednim miejscu. Kawa zaczyna lecieć na blat szafki. JANEK Kurwa! Janek patrzy na lejącą się kawę, naciska przyciski ale kawa dalej leci. Z boku podbiega do niego Martyna i wyciąga kabel zasilający ekspres z gniazdka. MARTYNA Trochę techniki. JANEK Dzięki, sorry jestem trochę rozjebany przez to z mamą i jeszcze-- MARTYNA Wiem. W końcu jakoś się ułoży zobaczysz. Martyna bierze papierowy ręcznik i zaczyna wycierać rozlaną kawę. MARTYNA (cont’d) Wiem że teraz nie powinnam ci tym zawracać głowy ale ten casting jest już za kilka dni-- Martyna podaje Jankowi płytę CD MARTYNA (cont’d) Jeśli powie że jest do bani-- JANEK (poważnie) Posłuchaj Martyna, muszę ci o czymś powiedzieć. Dzwoni telefon Janka. Janek spogląda na wyświetlacz, odbiera i odchodzi trochę na bok. JANEK (do telefonu) Myślę że dam radę. (pauza) Jakieś dwadzieścia minut (pauza) Okej (pauza) Janek podchodzi do biurka kładzie na nim płytę, bierze długopis i zapisuje coś na kartce. JANEK (do telefonu) Jeden, dwa, jeden, jeden, osiem jeden, krzyżyk. Mam Janek chowa telefon do kieszeni. JANEK Powiedz Bartkowi że musiałem wyjechać. Janek ubiera kurtkę. MARTYNA Miałeś mi o czymś powiedzieć. JANEK Kiedy indziej. Janek wychodzi. Płyta, którą dała mu Martyna zostaje na biurku. PLENER. BRAMA PRZED DOMEM KRZYSZTOFA KRAWCZYKA - DZIEŃ Janek stoi przed bramą do willi muzyka. Wyciąga z kieszeni kartkę i wbija w domofon kod. Drzwi otwierają się, kiedy Janek jest po drugiej stronie ogrodzenia słyszy warczenie psa. Odwraca się i widzi średniej wielkości kundla z wbitym w niego spojrzeniem i groźnie wyglądającymi zębami na wierzchu. JANEK (do siebie) Cholera. Janek wyciąga z kieszeni bojówek batonik otwiera go. Pies nie spuszcza z niego wzroku. Janek otwiera batonik zębami. JANEK (cont’d) Zaczekaj. Janek robi gryza batona. (cont’d) JANEK Jeszcze kawałeczek. Janek zjada kolejny kawałek batonika, pies kładzie się i dalej patrzy na Janka. Janek zjada prawie cały batonik, kiedy zostaje już naprawdę końcówka daję ją psu. JANEK I tak nie powinieneś jeść takich rzeczy. WNĘTRZE. DOM KRZYSZTOFA - DZIEŃ Janek pomaga krzysztofowi usiąść na fotelu. Krzysztof praktycznie nie może się ruszyć. Janek poprawia pozycję Krzysztofa, podkłada mu poduszkę pod kręgosłup. JANEK Teraz dobrze? KRZYSZTOF Tak, poczekaj. 15 MINUT PÓŹNIEJ Krzysztof z pomocą Janka siada na materacu. KRZYSZTOF (cont’d) Sorry że tak nagle do ciebie dzwonię ale gdyby tak znalazła mnie żona nie dała by mi już spokoju. JANEK Myślę że warto jednak przemyśleć ten zabieg. KRZYSZTOF A ja myślę że zrobimy kilka tych ćwiczeń i znów będę na chodzie. JANEK Ostatnio robiliśmy i chyba jednak nie pomogło. Krzysztof asekurowany przez Janka zaczyna wykonywać jedno z ćwiczeń. KRZYSZTOF Pomogło tyle że poczułem się za dobrze i przeszarżowałem, teraz będę uważał. WNĘTRZE. DOM KRZYSZTOFA. SALON - DZIEŃ Janek ogląda zdjęcia na ścianie w salonie. Zdjęcia z koncertów wymieszane są z prywatnymi zdjęciami muzyka, głównie z żoną. JANEK Udało się to panu wszystko pogodzić? Krzysztof podchodzi z tyłu i podaje Jankowi szklankę z wodą. JANEK (cont’d) Te wszystkie koncerty i rodzinę? Krzysztof również przez chwilę przypatruje się zdjęciom. KRZYSZTOF To wygląda jak całkiem udane życie i chyba w sumie było ale nie zawsze jest tak kolorowo. Krzysztof myśli przez chwilę. KRZYSZTOF (cont’d) Jesteś chyba mniej więcej w wieku mojego syna. Janek krztusi się wodą. KRZYSZTOF (cont’d) Krzysztofa Juniora. Z nim chyba najbardziej poległem. Krzysztof odchodzi i siada powoli na krześle. JANEK Nie macie ze sobą kontaktu? KRZYSZTOF Jakiś tam mamy ale-- Krzysztof znow zamyśla się. JANEK Nie chce pan o tym mówić? KRZYSZTOF (poważnie) Zawsze jak rozmawiam z kimś o synu to na drugi dzień piszą o tym na jakimś Plotku. JANEK Ale ja nie-- KRZYSZTOF Wiem. Chcesz posłuchać muzyki? WNĘTRZE. SAMOCHÓD JANKA - DZIEŃ Janek wsiada do samochodu, w rękach ma winylową płytę - Please Me - The Beatles. Chce położyć ją na siedzeniu pasażera, bierze do ręki telefon który tam cały czas leżał. DETAL: 4 NIEODEBRANE POŁĄCZENIA BOOGIE JANEK (do siebie) Co znowu-- Janek próbuje wybrać numer Boogiego jednocześnie uruchamiając samochód. WNĘTRZE. SZPITAL. KORYTARZ - WIECZÓR Janek, Boogie i Dr. Lewandowski stoją przy wejściu na intensywną terapię. Za przeszklonymi drzwiami widać personel medyczny wykonujący jakieś czynności. DR. LEWANDOWSKI Nie będę ukrywał że to co się stało bardzo nas zaskoczyło, dopóki nie dostanę wyników nie mam żadnej hipotezy dlaczego organizm aż tak zareagował. JANEK Jakoś mnie to nie dziwi. Możemy przenieść matkę do innego szpitala? DR. LEWANDOWSKI W tej chwili to nie możliwe. JANEK Kiedy będzie możliwe? Jak umrze? przecież nie chce Pan jej leczyć. BOOGIE Janek zaczekaj. Kiedy będziecie mogli ją wybudzić? Dr. Lewandowski przez chwilę nie odzywa się. DR LEWANDOWSKI W tej sytuacji muszę być z wami szczery. Ponieważ Pani Bednarczyk nie jest w stanie decydować o sobie, pan jako najbliższa rodzina może podjąć decyzję o wykonaniu zabiegu. JANEK Co mam podpisać? BOOGIE Ona tego nie chciała. DR. LEWANDOWSKI Musicie to dobrze przemyśleć. Proszę przyjść za godzinę do mnie do gabinetu. WNĘTRZE. SZPITAL. GABINET DR. LEWANDOWSKIEGO - DZIEŃ Przed Jankiem leżą na biurku jakieś rozłożone papiery i długopis. JANEK Jakie są procentowo szanse? DR. LEWANDOWSKI Jakieś dwadzieścia pięć procent. JANEK Czyli jest siedemdziesiąt pięć procent że ten zabieg się uda. DR. LEWANDOWSKI Siedemdziesiąt pięć procent że może się nie udać. Janek odsuwa się od biurka. BOOGIE Panie doktorze, czytałem o takim szwajcarskim leku-- Boogie szuka czegoś szybko w telefonie. BOOGIE (cont'd) Te-- cen-- triq-- Dr. Lewandowski Tak znam ten preparat. Wyniki są obiecujące. Niestety pani Bednarska nie kwalifikuje się na taką terapię. JANEK Co znaczy że się nie kwalifikuje? DR. LEWANDOWSKI To narazie bardzo drogi lek, dlatego jest refundowany w przypadkach dających największe szanse na wyleczenie w początkowym stadium-- BOOGIE Proszę jakoś nam pomóc. DR. LEWANDOWSKI W tym konkretnym przypadku nie ma na to żadnych szans, choćbym nie wiem jak naginał wyniki. JANEK A jeśli zapłacimy? DR. LEWANDOWSKI To naprawdę bardzo droga-- JANEK Pytałem tylko czy jeśli zapłacimy podacie jej ten lek? WNĘTRZE MIESZKANIE MATKI JANKA. NOC Przy stole siedzą Janek i Boogie, każdy ze swoim laptopem. Obok przy blacie Magda napełnia kubki kawą z plastikowego dzbanka. MAGDA Ile dokładnie potrzebujecie? JANEK Sto dziesięć-- BOOGIE Sto dwanaście i pół tysiąca złotych. PLENER. PARKING OBOK STADIONU LEKKOATLETYCZNEGO - ŚWIT Boogie idzie w kierunku wejścia na stadion. Patrzy na zaparkowane obok stadionu drogie samochody, głównie typu suv. PLENER. STADION LEKKOATLETYCZNY. BIEŻNIA - ŚWIT Grupa biegaczy (jakieś trzydzieści osób, w większości mężczyźni, raczej starsi koło sześćdziesiątki) robi rozgrzewkę. Kiedy widzą zbliżającego się Boogiego przerywają ćwiczenia. Jeden z mężczyzn JERZY (67) o siwych włosach, dosyć wysportowanej sylwetce (wyglądający na lidera tej grupy) wychodzi kilka kroków na spotkanie Boogie-mu. JERZY Nasza nadzieja białych wróciła. Boogie Niestety jeszcze nie dzisiaj. Mam sprawę. Mężczyźni podają sobie ręce poklepując się serdecznie w plecy. PLENER. MIESZKANIE MATKI JANKA - DZIEŃ Janek siedzi przy komputerze. Na przeciwko niego siada Magda. MAGDA I jak idzie? JANEK Nie jest dobrze. Na tej zrzutce mamy dopiero dwa procent. Na kredyt w takim czasie nie mam szans. Zrobiłem debet na dwóch kartach a szef dał mi dwie pensje z góry i dołożył dwa koła od siebie ale to ciągle dopiero osiemnaście klocków. Magda kładzie przed Jankiem kopertę. MAGDA Dolicz jeszcze to. Janek otwiera kopertę w której jest plik banknotów. MAGDA (cont’d) Powinno być dwa tysiące. JANEK Nie mogę tego-- MAGDA Spokojnie, pytałeś kiedyś czy wierzę w karmę. Potraktuj to jako moją inwestycję. Słychać otwieranie drzwi wejściowych i kroki do kuchni wchodzi Boogie kładzie na stole większy plik banknotów. BOOGIE Dwadzieścia sześć tysięcy, prawie wszyscy z klubu się zrzucili. Za godzinę jadę jeszcze do banku wyciągnąć lokatę. PLENER. PRZED KAMIENICĄ - DZIEŃ Janek i Magda siedzą na ławce. W oddali widać bawiące się dzieci. Janek wyciąga z kieszeni paczkę papierosów chce wyciągnąć jednego. MAGDA Chyba nie będziesz tutaj palił? Janek patrzy na Magdę pytającym wzrokiem? MAGDA (cont’d) Nie dawaj takiego przykładu dzieciakom. JANEK Teraz nie widzą. Magda spogląda na dzieci, które faktycznie są na tyle daleko i zajęte sobą że nie powinny ich widzieć. MAGDA Dobra tylko szybko. Janek odpala papierosa. MAGDA (cont’d) Dasz pociągnąć? Janek podaje papierosa Magdzie która zaciąga się dymem. Po chwili Magda zauważa w oddali w bramie postać starszej kobiety idącej z zakupami. MAGDA (cont’d) Cholera moja mama. Schowaj to. Magda podaje papierosa Jankowi janek rzuca go na ziemię i przykrywa butem. Magda wypuszcza dym po czym oboje zaczynają się śmiać. Kiedy przestają Magda robi poważną minę. MAGDA (cont’d) Nie myślisz, że kiedyś wszystko było jakieś fajniejsze? JANEK Bo kiedyś mieliśmy nadzieję że wszystkie fajne rzeczy są dopiero przed nami a teraz już wiesz że trzeba sobie radzić z tym co jest. Dzwoni telefon Janka. JANEK (cont’d)(do telefonu) Sorry zupełnie o tobie zapomniałem. (pauza) Dobra będę jutro (pauza). Będziemy się zdzwaniać. WNĘTRZE. MIESZKANIE MATKI JANKA. KUCHNIA - NOC Janek siedzi przy stole. Wbija w telefonie numer Martyny. Przez wiele sygnałów nikt się nie zgłasza. Po chwili włącza się automatyczna sekretarka. MARTYNA (OFF) Cześć tu Martyna. Chwilowo nie mogę odebrać ale niedługo znów będę dostępna dla świata. Na razie zostaw wiadomość. JANEK Zostawiłem już chyba z dziesięć. Z resztą-- Do kuchni wchodzi Boogie. Janek odkłada telefon. BOOGIE Przelali mi tą lokatę dolicz dwanaście tysięcy. JANEK Mamy już ponad połowę. BOOGIE Ale to była ta łatwiejsza połowa. Przejrzałem swój notes i nie wiem do kogo jeszcze mógłbym iść. Jak zbiórka online? JANEK Bez szału. Janek zastanawia się nad czymś. JANEK (cont'd) Rano pogadam jeszcze ze znajomym. Może będzie mógł pomóc. WNĘTRZE. WARSZTAT SAMOCHODOWY. BIURO Janek wchodzi do pustego otwartego biura. Wygląda przez okno i widzi Martynę po drugiej stronie ulicy, rozmawiającą bardzo przyjaźnie z Bastianem. Po chwili żegnają się i Martyna wraca do biura. JANEK Nie macie już kosy? MARTYNA Nie mieliśmy kosy, raczej nieporozumienie. Myślałam że masz jeszcze wolne. JANEK Tak ale jadę właśnie do Krzyśka i przypomniałem sobie o twojej płycie. Gdzieś ją tu zostawiłem-- Martyna jednym ruchem otwiera szufladę i podaje płytę Jankowi. MARTYNA (tak jakby wiedziała że Janek ściemnia) Naprawdę dasz mu to demo? JANEK Jak chcesz, możesz jechać ze mną. WNĘTRZE. SAMOCHÓD JANKA - DZIEŃ Janek z Martyną czekają w samochodzie na tyłach jakiejś restauracji. JANEK Mam prośbę. Nasze relacje są trochę bardziej niż skomplikowane dlatego nie wchodź z nim na moje tematy rodzinne. MARTYNA Spoko. Rozumiem. JANEK Chodzi mi tylko o to że-- W oddali widać otwierające się drzwi zaplecza z których wychodzi Krzysztof i rozgląda się po parkingu. Kiedy zauważa samochód Janka idzie w jego stronę. Janek wyciąga z plecaka buteleczkę z olejkiem CBD. JANEK Muszę tylko chwilę z nim pogadać i spadamy. Janek otwiera drzwi. MARTYNA Nie przedstawisz mnie? Martyna również otwiera swoje drzwi wychodzi. PLENER. PARKING NA TYŁACH RESTAURACJI. DZIEŃ Krzysztof podchodzi do samochodu. Kiedy zauważa Martynę uśmiecha się i wyciąga do niej rękę. JANEK Krzysztof, Martyna. KRZYSZTOF Dużo o pani słyszałem. Martyna nie odzywa się. KRZYSZTOF (cont’d) Spokojnie. Same dobre rzeczy. MARTYNA Miło mi. JANEK Moglibyśmy chwile pogadać? KRZYSZTOF Jasne zapraszam, robią tu najlepszą kawę w mieście. JANEK Nie będziemy ci przeszkadzać chciałem tylko-- KRZYSZTOF Spokojnie, za godzinę mam próbę a później jadę na audycję w Kolorze ale na razie mam przerwę więc śmiało wchodźcie. Martyna rusza za Krzysztofem. MARTYNA Chętnie napije się najlepszej kawy w mieście. Janek jest niezadowolony z obrotu sprawy. Zamyka samochód. WNĘTRZE. RESTAURACJA MAGIEL - DZIEŃ Krzysztof, Janek i Martyna siedzą przy stoliku blisko wejścia do kuchni. Przy barze krząta się pani BEATA (38) - ubrana w białą bluzkę i czarną spódnicę. KRZYSZTOF (w stronę baru) Trzy kawki pani Beatko. MARTYNA Kurcze, nie mogę uwierzyć że jestem na kawie z Krzysztofem Krawczykiem. KRZYSZTOF Miło mi choć zdaje sobie sprawę, że w pani wieku większą sprawą byłaby pewnie kawa z Dawidem Podsiadło-- MARTYNA Podsiadło jest spoko ale przy nim Pan jest legendą. KRZYSZTOF No niestety dla większości kobiet jestem już tylko legendą. To trochę tak jak mówić auto z duszą o starym gracie, porównując go z nową furą na podwórku sąsiada. MARTYNA W każdym razie chciałam przeprosić bo wiem że jest pan zajęty i ogólnie nie ma pan czasu na takie rzeczy ale od tygodnia wierciłam mu dziurę żeby dał panu tą płytę. Martyna wyciąga rękę do Janka oczekując, że ten poda jej płytę. JANEK Cholera. Janek wstaje od stołu. JANEK (cont’d) Muszę skoczyć do samochodu. Krzysztof miesza swoją kawę kiedy na drugim końcu sali pojawia się dwóch mężczyzn z dużym głośnikiem który ustawiają w rogu. MARTYNA Gra Pan tu jakiś koncert. KRZYSZTOF Gram tu wesele. MARTYNA (zaskoczona) Wesele? KRZYSZTOF Chyba po tym można poznać że stajesz się legendą. Grasz raczej więcej wesel niż koncertów. Krzysztof pokazuje żeby mężczyźni przesunęli głośnik trochę bardziej do przodu. KRZYSZTOF (cont’d) Niektórzy myślą że to jakaś wiocha ale ja lubię to robić. Do stołu podchodzi pani Beata z kawami. KRZYSZTOF (cont’d) Lubię czuć że ludzie dobrze się bawią. Pani Beata ustawia kawy na stole. MARTYNA Chyba Janek ma to po panu. Ma gdzieś wszystkie konwenanse i jest taki normalny chociaż pewnie mógłby-- BEATA Zaraz przyniosę mleko. Pani Beata odchodzi od stołu w kierunku kuchni. MARTYNA Gazety piszą o Panu jakieś bzdury a ja chciałabym mieć ze swoim starym takie relacje jak pan z Jankiem. Krzysztof bierze duży łyk kawy, nie wie co powiedzieć. Do stołu wraca Janek z płytą w ręce. KRZYSZTOF O, synek wrócił. Na twarzy janka pojawia się niepokój Martyna wstaje od stołu. MARTYNA Muszę na chwilę do toalety. Krzysztof odprowadza wzrokiem Martynę aż ta znika za drzwiami sali. KRZYSZTOF Co tu się odpierdala? Wyrywasz jakieś laski na mojego syna? JANEK To nie tak KRZYSZTOF (zdenerwowany) To jak? Może nie jesteś żadnym trenerem tylko jakimś paparazzi albo chcesz zrobić mnie na jakieś pieniądze? Janek nie odzywa się przez chwilę. JANEK Masz rację nie jestem żadnym trenerem i w pewnym sensie chciałem Cię zrobić na pieniądze. Janek kładzie przed krzysztofem płytę. JANEK (cont’d) To demo tej laski. Chce zostać piosenkarką. Janek wstaje wyciąga z portfela zdjęcie matki (to z Krzysztofem) i również kładzie je przed nim na stole. JANEK (cont’d) To moja matka, z toba na festiwalu. I nie nazywam się Janek. Mam na imię January! Krzysztof przygląda się zdjęciu. JANEK (cont’d) Gdybyś chciał ją odwiedzić leży na oiomie na Banacha ale nie ma z nią żadnego kontaktu więc to w sumie i tak byłoby bez sensu. Janek wychodzi w kierunku wyjścia z sali. Krzysztof siedzi jak zahipnotyzowany wpatrując się w zdjęcie. KRZYSZTOF (krzycząc za Jankiem) Poczekaj nie wiem kto i co ci naopowiadał ale to nie tak-- 126.PLENER. PARKING NA TYŁACH RESTAURACJI. DZIEŃ Janek otwiera Martynie drzwi w samochodzie. MARTYNA Nawet się nie pożegnałam. JANEK Pożegnałem go od ciebie. MARTYNA Coś się stało? Janek i Martyna wsiadają do samochodu, pośpiesznie ruszają. Przez tylną szybę widać Krzysztofa pojawiającego się w oddali na parkingu. PLENER. WYBIEG DLA PSÓW - DZIEŃ Janek siedzi na ławce z tyłu wybiegu. Przygląda się jakiemuś facetowi który przyszedł tutaj z dwoma swoimi córkami i średniej wielkości psem typu kundel. Dziewczynki dają psu smakołyki kiedy temu udaje się pokonywać przeszkody. Wibruje telefon Janka. Janek spogląda na wyświetlacz i chowa go głęboko do kieszeni. PLENER. GDZIEŚ NA ULICY - DZIEŃ Samochód Janka stoi przed firmą udzielającą kredyty chwilówki. Przez okno widać Janka siedzącego przy stole. Po chwili podchodzi do niego JAKIŚ MĘŻCZYZNA (42) i rozkłada na stole zestaw dokumentów. Janek przegląda je bardzo pobieżnie i podpisuje we wskazywanych przez mężczyznę miejscach. WNĘTRZE. SAMOCHÓD JANKA - WIECZÓR Janek jedzie do domu. W ręku trzyma kubek z dużą colą. Na siedzeniu porozrzucane opakowania po kanapkach z McDonalda Słucha piosenki “Tramwaje i gwiazdy” - Miuosha i Katarzyny Nosowskiej. Dzwoni telefon, Janek odbiera. MARTYNA(OFF)(podekscytowana) On puścił moją piosenkę w radiu! JANEK W radiu? MARTYNA (OFF) Tak jak masz tą włącz szybko Kolor, jeszcze leci-- Janek przełącza telefon na głośnomówiący i wyszukuje w radiu stacji o której mówiła Martyna. Słychać jakieś urywki rozmów i fragmenty różnych piosenek. W końcu janek znajduje stację na której leci jeszcze jej piosenka. JANEK Chyba mam-- MARTYNA (OFF) Nie mogę w to uwierzyć! JANEK Czyli chyba dobrze poszło? MARTYNA (OFF) Dobrze? On w ogóle przed tą audycją dzwonił do mnie. JANEK Krawczyk? MARTYNA (OFF) Tak. To trochę dziwne ale wypytywał mnie o twoją matkę-- Słychać jakieś zakłócenia. Podczas rozmowy piosenka w radiu powoli kończy się. MARTYNA (OFF) Poczekaj muszę się rozłączyć. Janek odkłada telefon, podgłośnia audycję w której słyszy głos Krzysztofa. KRZYSZTOF (w audycji radiowej) (OFF) --to była dziewczyna o której na pewno jeszcze usłyszycie. Więcej utworów znajdziecie na Youtubie. WNĘTRZE. STUDIO RADIA KOLOR - WIECZÓR PROWADZĄCY AUDYCJĘ Widzę że jesteś całkiem dobrze zorientowany w tym co dzieje się online. KRZYSZTOF --nie jestem jeszcze taki stary zgred żeby nie radzić sobie w internetach. Kilka lat temu jeszcze tego kompletnie nie ogarniałem ale kiedy fani zrobili na fejsbuku akcję żebym zagrał przed AC/DC już wiedziałem że jest w tym siła. PROWADZĄCY AUDYCJĘ Przypominam słuchaczom, że naszym gościem jest dziś Krzysztof Krawczyk. Rozmawiamy sobie o starych dobrych rockandrollowych czasach i nowych dobrych internetowych inicjatywach. KRZYSZTOF Tak kochani. Dziś sprawa jest bardzo ważna. Chciałbym pomóc swojemu przyjacielowi i o to samo proszę dziś was. Numer konta znajdziecie na stronie siepomaga kropka pe el łamane przez dla Bożeny-- WNĘTRZE. SAMOCHÓD JANKA - WIECZÓR PROWADZĄCY AUDYCJĘ (OFF) pamiętajcie moi drodzy-- Janek zjeżdża na pobocze, zatrzymuje samochód. WNĘTRZE. MIESZKANIE MATKI JANKA - WIECZÓR Janek w kurtce siedzi przy kuchennym stole przed swoim laptopem. DETAL NA KOMPUTERZE: SIEPOMAGA.PL/DLABOZENY ZBIÓRKA ZAKOŃCZONA. WARTOŚĆ 126% Janek przegląda jeszcze ostatnie wpłaty. Jedna z większych na dwadzieścia tysięcy złotych oznaczona jest jako KRZYSIEK. Janek wybiera jakiś numer w swoim telefonie. GŁOS W TELEFONIE (OFF) Tu Krzysiek. Nie mogę teraz rozmawiać. Zadzwoń później lub zostaw wiadomość jeśli to coś ważnego. Janek zamyka komputer, bierze kurtkę i wychodzi. WNĘTRZE. SZPITAL - WIECZÓR Janek zagląda do pokoju w którym wcześniej leżała jego matka ale łóżko jest puste. W posprzątanym już pomieszczeniu nikogo nie ma. WNĘTRZE. SZPITAL. KORYTARZ - WIECZÓR Janek idzie energicznie w stronę gabinetu Dr. Lewandowskiego, kiedy widzi siedzącego nieruchomo obok gabinetu Boogiego zwalnia. Gdy zbliża się widzi pusty wzrok i łzy na twarzy Boogiego. Janek zatrzymuje się w bezruchu. 30 MINUT PÓŹNIEJ Janek siedzi obok Boogiego, który praktycznie nie zmienił swojej pozycji. Z gabinetu wychodzi Dr. Lewandowski i podaje im jakieś papiery. WNĘTRZE. MIESZKANIE MATKI JANKA - NOC Janek siedzi przy stole, wpatruje się w puste miejsce gdzie zawsze siedziała jego matka, robiąc różne kuchenne prace. Janek bierze telefon wybiera numer Krzysztofa włącza się komunikat o braku możliwości połączenia. GŁOS Z TELEFONU Przepraszamy, ale wybrany abonent jest w tym momencie nieosiągalny-- Janek odkłada telefon na bok. Podchodzi do blatu bierze owoc granatu, nóż i jakąś miseczkę i wraca do stołu. PLENER. PARKING PRZED CMENTARZEM MIEJSKIM. - DZIEŃ Janek w towarzystwie Magdy i Boogiego wychodzi z cmentarza po zakończonej ceremonii pogrzebowej. Inni żałobnicy powoli rozjeżdżają się, parking pustoszeje. Trochę w oddali po drugiej stronie parkingu janek dostrzega Krzysztofa stojącego obok swojego samochodu w ciemnych okularach i kapeluszu. JANEK (do Boogiego) Sorry ale muszę coś jeszcze załatwić, podrzucisz Magdę? BOOGIE Pewnie , nie ma sprawy. JANEK Odezwę się później. Naprawdę muszę-- MAGDA Zadzwoń. Janek przyspiesza idąc w kierunku Krzysztofa. PLENER. PARKING PRZED CMENTARZEM MIEJSKIM. PRZY SAMOCHODZIE KRZYŚKA - DZIEŃ Janek podchodzi do Krzysztofa który stoi nieruchomo wpatrując się w mury cmentarza. JANEK Jak plecy? KRZYSZTOF W porządku ta maryśka chyba naprawdę pomaga. JANEK Możemy chwilę pogadać? KRZYSZTOF Miałem taką nadzieję, wsiądź na chwilę. Krzysztof wsiada do swojego samochodu, za chwilę robi to Janek. 30 MINUT PÓŹNIEJ WNĘTRZE. SAMOCHÓD KRZYSZTOFA - DZIEŃ Janek jest w trakcie rozmowy z Krzysztofem. KRZYSZTOF To trochę mnie zabolało bo byłem już wtedy dosyć znany a ona po prostu kazała mi spadać. Potem poznała tego Adama. Nie wiem czy to był twój stary ale to nie był fajny gość więc rozumiem że ona nie chciała o nim gadać. Janek znów wpatruje się w zdjęcie matki z Krzysztofem. KRZYSZTOF (cont’d) To twoja dziewczyna? JANEK Ta od płyty? Nie. KRZYSZTOF Chodziło mi o tą która była z tobą na pogrzebie. JANEK Magda. KRZYSIEK Chyba pasujecie do siebie. JANEK Tak myślisz? KRZYSZTOF Nie wiem. To ty musisz wiedzieć. PLENER. PARKING PRZED CMENTARZEM MIEJSKIM. PRZY SAMOCHODZIE KRZYSKA - DZIEŃ Krzysztof jest w samochodzie. Janek wysiada. Chce odejść ale pokazuje jeszcze Krzyśkowi żeby odsunął szybę co ten robi. JANEK Mam na koncie kasę która przekazaleś na zbiórkę. Nie zdążyliśmy jej wydać więc prześlij mi numer konta. KRZYSZTOF Zrób z niej jakiś dobry użytek. Zadzwonię jak mi się skończy maryśka. Krzysztof zamyka okno i odjeżdża powoli. Janek idzie w kierunku swojego samochodu. WNĘTRZE. KLATKA SCHODOWA - DZIEŃ Janek wchodząc na górę mija się z Magdą. Magda ma zmienioną fryzurę, makijaż wygląda bardzo atrakcyjnie. JANEK Wow. Byłaś u-- MAGDA (uśmiechając się) Dzięki. Trochę się spieszę. Odezwę się. PLENER. PARKING ZA WARSZTATEM SAMOCHODOWYM - DZIEŃ Janek i Martyna siedzą na krawężniku pijąc kawę. MARTYNA Od razu jak powiedziałeś o tej Magdzie wiedziałam, że to na serio. Kobiety czują takie rzeczy. JANEK Więc nie dałaś się wkręcić? MARTYNA Nie wiem może chciałam dać się wkręcić a potem postanowiłam że to ja cię wkręcę. W każdym razie jak zabrałeś mnie do niego na kawę to było już grubo. Janek bierze duży łyk kawy. MARTYNA (cont'd) Myślę że powinieneś jeszcze raz spróbować z tą Magdą. JANEK A jak ten nowy casting? MARTYNA Muszę czekać na telefon ale myślę, że do przodu. WNĘTRZE. KLATKA SCHODOWA - WIECZÓR Janek puka do drzwi mieszkania Magdy. Przez dłuższą chwilę nikt nie odpowiada ale kiedy Janek chce już się wycofać drzwi otwiera MAMA MAGDY (62)- sympatycznie wyglądająca kobieta o ciemnej karnacji i trochę “cygańskiej” urodzie z szerokim uśmiechem na twarzy. MAMA MAGDY O pan Janek. Magda wyszła a ja mam dziś dyżur z wnuczką. JANEK Dobry wieczór i nie żaden pan tylko Janek. MAMA MAGDY Magda poszła do klubu na jakieś szybkie randki. Coś z internetu. Prawie się rozmyśliła ale ją namówiłam. Myślisz że to bezpieczne bo sama już nie wiem? JANEK Spokojnie nic jej nie będzie. Proszę przekazać że możemy jutro normalnie jechać z Zuzką na basen. WNĘTRZE. MIESZKANIE MATKI JANKA. KUCHNIA - WIECZÓR Janek wybiera jakiś numer w telefonie. Czeka na połączenie. GŁOS W TELEFONIE (OFF) Państwowa inspekcja przeciwpożarowa, Warszawa centrum. Słucham? JANEK Dzień dobry, chciałem się dowiedzieć czy w przypadku braku odpowiedniego zabezpieczenia imprezę w klubie trzeba by natychmiastowo odwołać? GŁOS W TELEFONIE (OFF) Jakiego typu imprezę? Janek wygląda przez okno, widzi mamę Magdy z wnuczką. Zawiesza się chwilowo patrząc na Zuzię. GŁOS W TELEFONIE (OFF)(cont’d) Jakiego typu imprezę? Halo? JANEK Przepraszam to pomyłka. Janek odkłada telefon siada przy swoim komputerze. KILKA MINUT PÓŹNIEJ DETAL: STRONA BANKU PRZELEW: ODBIORCA: FUNDACJA TERAZ MY DLA DZIECI Z AUTYZMEM - ZUZANNA MICHALIK: KWOTA 98 000 PLN. Janek naciska enter. Wibruje telefon leżący na stole obok laptopa. Janek potwierdza przelew wpisując pin na swoim telefonie. Janek zamyka komputer, bierze kurtkę i wychodzi z kuchni. PLENER. ŁAWKA OBOK KAMIENICY. WIECZÓR Janek idzie w kierunku ławki odpalając po drodze papierosa. Kiedy jest już bliżej widzi siedzącą na ławce Magdę bardzo elegancką ubraną ze starannie zrobionym makijażem również palącą papierosa. JANEK Miałaś być na szybkich randkach. MAGDA Mama już ci wypaplała? JANEK Byłem powiedzieć że możemy jutro pojechać na basen. Boogie zostawił mi samochód. A co z tymi randkami? MAGDA Zawróciłam w połowie drogi. Nie mam ochoty tłumaczyć kolejnym facetom że mam autystyczne dziecko i że nie można się tym zarazić. Magda zaciąga się dymem z papierosa. MAGDA (cont’d) Miałam nadzieję że cię tu spotkam. JANEK No i spotkałaś, ale z twojego balkonu chyba widać tą ławkę. MAGDA Cholera. Janek i Magda patrzą do góry w kierunku balkonu Magdy. Magda delikatnie wypuszcza dym i chowa papierosa za plecami. FADE OUT |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |