Kości losu 10 |
|||||||||
|
|||||||||
Samolot przeleciał nad nim w świetle księżyca, był kluczem do zagadki. Skarabeusze zaczęły uciekać, po usłyszeniu wibracji. Na wieży kontrolnej widniała wielka dziura w kształcie litery L. Odłamek budynku leżał obok, musiał sporo ważyć. Symbol nadziei, tęcza. Była namalowana na ścianie. Poczuł się senny i zmęczony, ale się przełamał. Ruszył w kierunku ściany. Nagle gwiazda przeleciała nad jego głową i uderzyła w ścianę, nie nastąpiła eksplozja, lecz ściana zaczęła świecić i utworzyła jakby portal, most gdzieś indziej. Ziemia naokoło chłopca zaczęła płonąć. Wiedział, że ma przed sobą inny świat. Bał się niebezpieczeństw jakie mogą tam być. Piorun uderzył w ziemię tuż za nim. Dzieciak miał mieszane uczucia i wiedział, że czas ucieka. Pomyślał ostatni raz o liście od jego ojca, który dostał zaledwie dzień wcześniej. ”Nic nie jest takie jakie się wydaje” i przeszedł przez świecący portal. |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |