![]() |
|||||||||
W samo południe, wspomnienie niebieskiego mundurka |
|||||||||
![]() |
|||||||||
|
|||||||||
O godzinie dwunastej Kurier Lubelski do kiosków podrzucali, od wydarzenia tamtego dnia upłynęło ćwierć wieku z hakiem, w długiej kolejce w szarości dnia, ludziska za kurierem stali, w tamtych czasach strachu, sygnowałem się opornika znakiem, szybkim krokiem do siłowni na trening, chodnikiem podążałem, drogę zabiegli dwaj milicjanci z dwoma po cywilu esbekami, pozwoli pan z nami, smutny naród patrzył, a ja nie chciałem, o dowód poprosili grzecznie, nie miałem, musisz pójść z nami, ze względu na publikę, zachowywali się jak na szpilkach stojący, ludzi o krok od zajścia panika mroziła, jakby to oni byli winni, oczyma lustrowałem ciżbę, jak topielec pomocnej dłoni szukający, ci wszyscy z kolejki, w mojej sprawie świadkami być powinni, komuna padła, lata minęły, sprawa w sądzie rok piąty się toczy, świadków zatrzymań i rewizji sąd żąda – pan przedstawić raczy, skąd ich mam wziąć, konspiracja nie pozwalała rzucać się w oczy, że za świadków ich pozwałem, niech ubek i milicjant mi wybaczy, takie czasy, ich inteligencja mówiła, że wiecznie to będzie trwać, ustrój się zmienił, ludzie pozostali sobą, do podziemia zeszli inni, a ja, jak to Polak, w dupę dostałem i dostaję, kurwa jego mać, bo przed szkodą, czy po szkodzie głupi, a w glorii chodzą winni, na pryma aprilis kolejna ma odbyć się sprawa, czy wygrana będzie, Kerk Daglas ostatni swój pojedynek w południe bez amunicji stoczył, gdy ja, świadków koronnych przedstawiam, jakie on wygłosi orędzie, czy Polska da sobie uszczknąć temu, który dla niej pod wiatr kroczył. |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |