![]() |
|||||||||
Okruchy życia |
|||||||||
![]() |
|||||||||
|
|||||||||
Wyskrobując z zębów resztki Owsianych Ciasteczek, Na początku spaceru tego zakupionych Za resztki pieniędzy Wyskrobanych z portfela, Poczułem haczyk z głosem Chwyconym przez mą uwagę: „Halo? Przepraszam?” Słucham! Słucham... O, zagubiony głosie... Na litość! Ja przepraszam! Za co? Nie wiem... Ale przepraszam... „Słucham?”, rzekłem, Sekundę zaledwie Po zlokalizowaniu Osoby Starej Zgarbionej Zmarnowanej, Która, jak oczami Wnętrze swej bogatej duszy, Pokazywała pusty portfel, Nigdy skrobany. Co weń wchodziło, Wychodziło jednocześnie. Stara duszyczka, Co chce dla ciała Spokoju Znów uczyć się musi Nowych sztuczek. Między wersami słychać Oczu jej żal, Że nie chce, Ale musi. Ledwie z gardła wyszło jej powietrze, Nie do zliczenia w jej życiu oddech. Indywidualnymi Strunami Niepowtarzalnymi, Przy chowaniu Duszy czołem, Zagrała na tym tchu: „Zabrakło mi pieniędzy Do niejednego leku.” Wtedy krzyknęła Jej Duma, Podnosząc czoło. Nie była żebraczką. Była samotną Mrówką w mrowisku. Wstyd mi było, że pomóc Nie mogłem, Bo i mój portfel bezrobotny. Odwróciła się ode mnie Smutna Zła Zamyślona. Savoir vivr`e jej żebractwa Braki miał, jak nasze portfele, Ale to jedyne braki, Które wartość mają. I oby coś jej się W tych ostatnich Okruchach życia Odmieniło na lepsze. By w krew jej nie weszło Na ulicy dziękowanie Obcym za pomoc, Taką naturalną. |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |