DRUKUJ

 

Taniec

Publikacja:

 03-07-16

Autor:

 Zwyczajnaja
Taniec...

Tańczę...już nic mnie nie obchodzi
Nie zauważam świata...
Moja spódnica to iskry ognia,
Moja błękitna bluzka, to euforia
Słyszę w uszach głosy
Wszystkich niebiańskich chmur.
Poruszam się, jak Motyl
Stąpam po delikatnych promieniach słońca,
Które delikatnie dotykają moich stóp.
Moje serce wystukuje rytm tej
Dziwnej nieokiełznanej muzyki
Dłonie grają na tamburynie
Swobody.
Okręcam się wokół własnej
Osi.
Moje oczy widzą
Tylko obłoki.
Powoli wypełnia się
Ich błękit.
Księżyc rzeźbi delikatnie
Twarz.
Moje oblicze jaśnieje
Dziwnym światłem.
Ubranie znika utopione
W czasoprzestrzeni
Jestem teraz w sukni
Uczuć.
Jest ona długa, balowa.
Moje uczucia to te
Misterne koronki
Pokrywające całą tkaninę.
Z duszy wydostaje się
Nieśmiało poezja i nabiera kształtów,
Niczym pąk róży.
Później przeistacza się w rajskiego
Ptaka, którego
Mocno trzymam w ramionach
I nie dopuszczę do tego,
By uciekł
I zaszczycił kogoś innego
Swym śpiewem.
Nagle muzyka staje się coraz
Bardziej cicha.
Przylatuję na ziemię.
Otwieram rozanielone oczy.
Dziwne...
Przecież tylko piszę wiersz...

Data:

 kwiecień 2003

Podpis:

 Zwyczajna

http://www.opowiadania.pl/main.php?id=showitem&item=760

 

Powyższy tekst został opublikowany w serwisie opowiadania.pl.
Prawa autorskie do treści należą do ich twórcy. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Szczegóły na stronie opowiadania.pl