DRUKUJ

 

Ta gorsza?

Publikacja:

 11-06-29

Autor:

 megara1
Rozdział 1.
Jesteśmy na miejscu, Anita. - powiedziała ciocia Marta. Dojechałyśmy. Niedaleko zobaczyłam portiernię. ( W domu oglądałam zdjęcia na stronie szkoły.) A za nią... czekał na mnie internat i szkoła. Już i tak miałam pietra, bo wczoraj nie byłam na rozpoczęciu roku szkolnego. ( Wczoraj wróciłam z obozu i... miałam wizytę u ortodonty.) Nie znałam planu lekcji, nie znałam klasy... Była siódma, miałam książki, zeszyty, piórnik... Ale i tak się martwiłam. No i co to jest ta pracownia modelowania? Co ja tam będę robić? - Poszłabym z tobą, ale mam dzisiaj ważne zebranie w pracy...- powiedziała ciocia Marta. " Tak, jasne. - pomyślałam. - A potem ploty z Kaśką albo flirtowanie
z Darkiem. TO nazywasz pracą." - Dzięki za podwiezienie, ciociu. - uśmiechnęłam się. - Trzymaj się, miłego dnia. - burknęła ciocia Marta. - Na razie. - powiedziałam, torba w rękę i wysiadłam. Machałam do niej, gdy odjeżdżała. Nawet na mnie nie zerknęła!



Jestem na górze, podchodzę do jakiejś rudej kobiety, siedzącej przy biurku: Dzień dobry. Dzień dobry. - Ruda kobieta podnosi głowę.
- Słucham? Mam na imię Anita, jestem tutaj pierwszy rok i... - zaczęłam, ale kobieta mi przerwała, wodząc palcem po jakiejś liście:
Anita Wełna, tak? ( Kurczę, nienawidzę swojego nazwiska!) - Tak, to ja. - Mieszkasz w pokoju 304 B, tu masz klucz. - Nie wiem,
gdzie... - Ja wiem, gdzie to jest! - przerywa mi jakaś dziewczyna. Ma czarne włosy, glany i... jest ubrana na różowo. - Jestem Agata,
w której jesteś... - Agatko - wtrąca się ruda kobieta - Anita jest w pierwszej krawieckiej. - Czyli ze mną w klasie, super! - cieszy się
Agata. - Chodź, bierz klucz, zaprowadzę cię do pokoju! No, to idziemy... 303, 304... Jest! Fajnie, blisko do świetlicy... Ale Agata
zatrzymuje się w pół kroku, patrząc na jakąś kartkę na drzwiach: To wiesz co, ja idę, tu masz plan... - Wciska mi w rękę kartkę. - Nie
wchodzisz?-spytałam. - Nie, jeszcze się nie spakowałam do szkoły... To na razie! - mówi Agata i... ucieka, jakby ją diabeł gonił.
Co jej się stało? Dobra, przemyślę to później. Wchodzę...




Pokój jest otwarty, nikogo w nim nie ma. Niezłe przywitanie. Super. - Oj, Kozak, przestań... - Do pokoju wchodzi(?) jakaś blondyna,
z jakimś chłopakiem, przytulonym do niej. Na mój widok przystaje. - Och... cześć. - Sabina, no co ty... - uśmiecha się druga dziewczyna
( jest ruda i trochę kuleje,) widzi mnie i... uśmiech znika jej z twarzy. - Kozak, idź do siebie. - mówi blondi do chłopaka. - Ale... - Chłopak puszcza ją. - Głuchy jesteś? - warknęła blondyna. - Idź już, po lekcjach wpadniemy! Do zobaczenia, skarbie. - Chłopak uśmiecha się do
blondi i wychodzi. - Jestem Sabina. - Blondyna wyciąga do mnie rękę. Kładę torbę, ściskam jej rękę. ( Niezbyt mocno.) - A ja Anita.
- Olga. - mówi ruda dziewczyna, patrząc gdzieś w bok. - Chodźmy na śniadanie, siądziesz z nami. - mówi Sabina. - A co z tamtymi? -
pytam, patrząc na pokój obok. - To plastiki, daj spokój. - Sabina uśmiecha się wrednie. - Chodź, idziemy.

Data:

 26 czerwiec 2011 rok

Podpis:

 Elwira

http://www.opowiadania.pl/main.php?id=showitem&item=68967

 

Powyższy tekst został opublikowany w serwisie opowiadania.pl.
Prawa autorskie do treści należą do ich twórcy. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Szczegóły na stronie opowiadania.pl