DRUKUJ

 

Kraina Snów I księga 2 rozdział 3

Publikacja:

 11-01-17

Autor:

 cobra
Rozdział trzeci:
W którym Czarny Władca zabawia się w Stwórcę i…
Całkiem nieźle mu to wychodzi!


Okolica tonęła we mgle białej jak mleko, unoszącej się tuż przy jałowej, pustej ziemi. Każdy, kto by zagłębił się w te tereny niechybnie poniósłby sromotną klęskę w wydostaniu się z tego mlecznego labiryntu. Nie jedna dusza błąka się do tej pory pomiędzy drzewami pozbawionymi liści, których pnie są powyginane w przeróżne strony, niczym starcze ciała artretyzmem, bez szans na wydostanie się.
W samym sercu tego nieprzebytego buszu znajdowało się czarne zamczysko z trzema wieżami. Ono również było otulone mgłą a w samym jego środku panował nieprzenikniony mrok. Nawet okna, w których zawsze świeciły się pochodnie teraz tonęły w ciemnościach. Tylko jedno, malutkie okienko znajdujące się tuż nad wejściem do zamku rozświetlało się co jakiś czas błękitnym światłem.
Niejeden z Mrocznej Armii stacjonującej w pobliżu między drzewami, spoglądał zaciekawionym wzrokiem na trzy ledwo widoczne przez mleczną zasłonę wierze skierowane ostro w zasnute chmurami niebo, po którym od czasu do czasu przemknęła błyskawica groźnie pomrukując, zastanawiał się co też może kombinować ich pan. Niejeden też dziękował w duchu bogom ciemności za przynależność do Mrocznej Armii. Strach pomyśleć, co by się z nim stało gdyby swego czasu odmówił Czarnej Postaci…
Tylko nieliczni zaczęli podejrzewać co też wyprawia się w „błękitnej komnacie”.
Wewnątrz na samym środku stał ogromny kocioł z bulgocącą masą, do której co jakiś czas Czarny Władca wrzucał przeróżne świecące specyfiki, wyciągane z butelek ustawionych na półkach.
Temu wszystkiemu przyglądał się Damian gdyż był do tego zmuszony. Pamięta, że kiedy przyszli po niego do celi pomyślał, że to już koniec, że Czarny Władca zdobył Kamień. Nawet nie chciał myśleć co się stało z Julkiem…
Dopiero gdy sprowadzono go w to miejsce mógł odetchnąć z ulgą: Czarny Władca nie posiada Kamienia. Jego ulga i zadowolenia trwało jednakże krótko. Szybko zorientował się, że odsłonięte półki z mieszczącymi się na nich świecącymi butlami, ustawiony na samym środku podłogi ogromny kocioł oraz pewny krok postaci w kapturze znamionują coś niedobrego. Ewidentnie coś się wykluło w tej ohydnej głowie a teraz zamierza to zrealizować. Tylko co?
Kiedy poddani zostawili ich samych Czarny Władca zaskrzeczał:
- Będziesz świadkiem narodzin nowej istoty, nowej rasy… Zawsze ciekawiło mnie czego najbardziej boją się ludzkie dzieci. Długo trwało nim wpadłem na to. Okazało się, że jest jedna taka postać… jedno takie uczucie, które wywołuje w was panikę i chorobliwy strach, który zniewala, niszczy i zabija. Chciałbym abyś uczestniczył w tym doniosłym wydarzeniu. Będziesz świadkiem mojego triumfu! – zaskrzeczała postać podnosząc dłonie do góry w geście zwycięstwa – Dzięki temu stworzeniu jasna część Krainy Snów zostanie osłabiona!
- Nigdy nie uda ci się jej zniszczyć! – wykrzyknął Damian.
- Co ty możesz wiedzieć o tym świecie! – zaskrzeczała drwiąco w odpowiedzi – Tutaj rządzą inne zasady, inne reguły. Przekonasz się, że to co uśmierca was w waszym świecie nie uśmierci tutaj. Ale jest coś, co istnieje tam i tu, coś co zbiera dorodne żniwo u was jednocześnie osłabiając i zabijając u nas. I ja to zmaterializuję! Powinieneś czuć się zaszczycony, gdyż jako pierwszy doświadczysz tej siły na sobie!
Obecnie dorzucił do buchającego parą kociołka, z którego co jakiś czas błyskało jasnoniebieskie, oślepiające światło, zawartość już piątej butelki. Kiedy skończył, dym koloru śniętej ryby, wydobywający się z wnętrza przedmiotu wypełnił całe pomieszczenie w tym i płuca Damiana. Zaabsorbowany atakiem kaszlu, jaki ten wywołał oraz ocieraniem załzawionych policzków związanymi sznurem dłońmi nie zwrócił uwagi na to, co działo się tuż pod jego nosem. Dopiero jakiś ruch koło kotła i niezrozumiałe słowa wypowiadane przez Czarnego Władcę, przykuły jego uwagę. Mrużąc oczy i powstrzymując kaszel starał się ujrzeć trzecią postać, która ewidentnie znajdowała się w komnacie. Bardziej czuł jej obecność niż widział, gdyż gęstość dymu nie pozwalała na jakikolwiek kontakt wizualny. Czuł, bowiem z jej przybyciem w jego wnętrzu narodził się strach powoli przechodzący w przerażenie. Z każdą chwilą ciało było bardziej napięte i spocone a w głowie pojawiła się jedna myśl, jedna chęć: ucieczka jak najdalej stąd. Ale i jemu było dane ujrzeć to co stworzył Czarny Władca i co obecnie unosiło się nad kotłem nim zdołał się ewakuować.
Kiedy dym zrzedł jego oczom ukazała się sinawa postać w kapturze, unosząca się nad kamienną posadzką jakieś parędziesiąt centymetrów. Krzyk grozy utkwił mu w krtani. Mieszanka strachu i przerażenia trysnęły w nim jak fontanna, paraliżując jego ciało i umysł. Nie był w stanie wykonać jakiegokolwiek najmniejszego ruchu. Czuł, że za chwilę straci przytomność. Zdołał jedynie wyszeptać:
- Duch… - i zemdlał.
Nim jednak zatracił całkowicie świadomość do jego uszu doszedł jeszcze okropny śmiech Czarnej Postaci oraz dziwny szum towarzyszący opadaniu Ducha na kamienną posadzkę.

Data:

 trzy lata temu

Podpis:

 anne parade

http://www.opowiadania.pl/main.php?id=showitem&item=66671

 

Powyższy tekst został opublikowany w serwisie opowiadania.pl.
Prawa autorskie do treści należą do ich twórcy. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Szczegóły na stronie opowiadania.pl