![]() |
|||||||||
Drugie życie cz. 2 |
|||||||||
![]() |
|||||||||
|
|||||||||
Piętnaście lat i sześć miesięcy temu. Z trudem otwieram oczy, gdy Szymon coś mówi do mnie i próbuje wyciągnąć z łóżka na śniadanie. Prosi mnie płaczliwym tonem ale bez skutku, wciąż milczę i nie wstaję. Odchodzi ze spuszczoną głową. Za drzwiami słyszę rozmowę: - To samo, nie odzywa się, nie reaguje na nic. Już trzeci dzień prawie nie je, co się z nią dzieje? - Tak strasznie to przeżywa. Biedne dziecko, nawet nie pożegnała się z Marysią. Z Piotrka to świnia jest, żeby dzieci na pogrzeb nie zabrać! - złości się ciocia Ania i wychodzi z domu. Szymek znów wchodzi do pokoju siada na skraju łóżka i patrzy na nietkniętą herbatę, potem na mnie i z rezygnacją wychodzi. Otwieram oczy i patrzę w sufit, łzy swobodnie spływają po skroniach i giną w tłustych włosach by po chwili zostawić mokry ślad na zielonej poduszce. Już nie zatrzymuję ich, uwolnione wylewają się ze mnie w ogromnych ilościach. W końcu wstaje i osłabionymi trzęsącymi się nogami docieram do drzwi, otwieram powoli, po cichu. Niepewnymi krokami wchodzę do kuchni i siadam. Adam szybko otwiera lodówkę, robi kanapki i stawia przed mną. Po chwili też podaje herbatę i jogurt. Jem na siłę, żeby nie umrzeć tak jak mama. Nie chce być nią, nie chce mieć takiej samej przyszłości. Nienawidzę jej z całego serca za to, że odeszła, że opuściła nas, zostawiła pod opieką ojca. Mam do niej żal, nie wybaczę jej tego. Połykam kawałki słonej od łez kanapki i zastanawiam się czy jestem podobna do matki. Patrzę na Adama, on wygląda jak ona. Te same oczy, usta, włosy, sposób patrzenia, uśmiech i charakter. Znów napływają łzy nie powstrzymuję ich, a brat bez słowa podaje chusteczkę i znika za drzwiami. |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |