![]() |
|||||||||
Drugie życie cz. 1 |
|||||||||
![]() |
|||||||||
|
|||||||||
Siedemnaście lat wstecz Siedzę zamknięta w pokoju. Za cienką ścianą rozpętało się prawdziwe piekło, a ja tylko siedzę wtulona w szeroką pierś brata i do niczego się nie nadaję. Szymek uspokaja mnie, kołysze. Zatyka mi uszy i tuli mocniej do siebie. Nie płaczę, mam szeroko otwarte oczy i słucham, słucham wszystkiego co rozumiem. A rozumiem większość jak na swój wiek, aż za dobrze. Mam tylko 5 lat a już wiem, co się dzieję jak tatuś za dużo wypije, co mówi jak jest zły na mamę i na Adama, mojego brata, starszego o jedenaście lat. Teraz wkurza go tylko mama, Adam jeszcze pracuje, a Szymon siedzi ze mną, on też się boi ojca, wszyscy się go boją. Ale tylko jak wypije, bo na co dzień jest opiekuńczy i miły. Dużo osób mu doradza leczenie, lecz on się wykręca zdaniem: „ Nie jestem chory, o co wam chodzi?”. A mama bezmyślnie mu potakuje mówiąc: „ Piotrek po prostu lubi wypić, to nic strasznego!” po czym śmieje się sztucznie i głaszcze go po brązowej czuprynie. Uwielbiałam śmiech mamy, był jak dźwięk szklanych dzwoneczków, delikatny i radosny. Z każdym dniem coraz mniej się uśmiechała, częściej płakała w swoim pokoju, żeby nikt nie zauważył. Nie chciała nas martwić, a my i tak wiedzieliśmy co się dzieje. Nagle słyszę trzask rozbijanego szkła i cichy jęk. Wyrywam się z silnego uścisku brata i lecę do drzwi, jednym nieporadnym ruchem otwieram i depcząc po odłamkach szkła biegnę do nogi mamy, łapie z całej siły jej rękę i wydzieram się jak głupia na ojca. - nie krzycz na mamusie! Nie powinieneś! Ja ją kocham i Szymek ją kocha i Adam! Ona przez ciebie płacze, dlaczego ty jesteś taki zły? Mama szybko mnie chowa za siebie i prosi o coś ojca piskliwym tonem. Ja zauważam Szymona jak stoi wryty przy drzwiach i trzyma się ściany, widząc jego bladą twarz pewna siebie wychylam się zza matki i patrzę ojcu prosto w oczy. - Jeszcze się policzę z tobą. - syczy do mnie patrząc dziko i strącając na podłogę kolejny wazon, wychodzi z pokoju. Mama szybko bierze mnie w ramiona i potrząsa jak szmacianą lalką. - Co ty wyprawiasz?! Co ty robisz? Nawet nie drgnęłam. Stałam i patrzyłam szeroko otwartymi oczyma na wrzeszczącą matkę. Potem znienacka przestała i mocno mnie przytuliła szepcząc ze mnie kocha. Nie wiedziałam dlaczego tak się zachowała, ale nie to mnie martwiło najbardziej. Słowa ojca uwięzły głęboko w mojej głowie nie dając mi spokoju. Co on miał na myśli gdy to mówił? Nie wiedziałam. |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |