![]() |
|||||||||
Jaskółka |
|||||||||
![]() |
|||||||||
|
|||||||||
Dawno temu w małej wiosce na dalekiej północy, w momencie kiedy wstawało rześkie wiosenne słońce, na świat przyszło dwoje dzieci. Oba urodziły się w małych drewnianych chatkach sąsiadujących ze sobą a ich rodzice byli przyjaciółmi. W owych czasach w tamtych leśnych okolicach wierzono, że przy narodzinach anioł stróż wkłada w ciałko nowo narodzonej istotki duszę i nadaje dziecku imię. Tak się stało o poranku tamtego dnia, kiedy na świecie pojawił się pierworodny syn cieśli. W głowach jego rodziców nagle, niczym zorza polarna, rozbłysło imię Unmar, i tak też nazwali swoje dziecko. Wieczorem tego samego dnia, kiedy niebo powoli zasnuwały woale nocy, kowalowi urodziła się dziewczynka. Rodzice z dumą patrzyli na małą, ale nie słyszeli imienia dla dziecka. Minęło wiele godzin a imię dla małej istotki nie pojawiało się w umysłach rodziców. Cóż było począć? Kowal i jego żona sami wymyślili imię dla swojej córki. Nazwali ją Lara. Żadne z nich jednak nie miało odwagi przyznać się przed sąsiadami, że wymyślili to imię sami. Mijały dni i zbliżał się dzień chrztu dzieci. Żona kowala była bardzo zaniepokojona. Cały czas w jej głowie kłębiły się dziwne myśli. W końcu nie wytrzymała i zapytała swojego męża: "Mężu, zbliża się dzień chrztu naszej córki a ja nie mogę wyzbyć się okropnych myśli" "O czym tak strasznym myślisz, że aż boisz się o tym powiedzieć?", odparł kowal. "Myślę, że skoro przy narodzinach Lary nie usłyszeliśmy jej prawdziwego imienia to może nie było przy niej anioła...", westchnęła kowalowa i po chwili mówiła dalej. "A jeśli nie było tam anioła to... to może mała urodziła się bez duszy?" Jej mąż nic nie odpowiedział tylko nachmurzył się, podszedł do łóżeczka gdzie spała jego córeczka i popatrzył na nią. Spała spokojnie i wyglądała jak mały aniołek. Kowal wyprostował się znad łóżeczka. "Popatrz tylko na to dziecko," powiedział do żony. "Czyż coś tak pięknego może nie pochodzić od Boga i nie mieć duszy?" Kilka tygodni później dzieci zostały ochrzczone i żona kowala uspokoiła się. Był chrzest więc i dusza w dziecku musiała być. Mijały miesiące i lata. Unmar i Lara rośli mieszkając tuż obok siebie i spędzając razem dużo czasu. Razem stawiali pierwsze kroki, razem zaczynali biegać, razem zaczynali poznawać świat, w końcu razem poszli do szkoły. Tuż przed jedenastymi urodzinami dzieci zdarzył się straszny wypadek. Wiosna na północy przychodzi późno więc staw niedaleko wioski był jeszcze zamarznięty. Dzieci poszły poślizgać się na lodzie razem z innymi dziećmi z okolicy. Unmar, nie zauważony przez nikogo, wybiegł najdalej bo aż na sam środek stawu. Wtem kra pękła i chłopiec poszedł pod wodę. Zrobiło się od razu okropne zamieszanie, wszystkie dzieci zaczęły krzyczeć a najgłośniej chyba Lara. Dziewczynka podbiegła do krawędzi załamu myśląc, że w ten sposób pomoże Unmarowi. Chłopiec sinymi od lodowatej wody dłońmi chwycił Larę za kurtkę i próbował podciągnąć się do góry. Efekt był taki że oboje znaleźli się pod lodem. * * * "Powiedz mi pani co mam zrobić! Proszę, próbowaliśmy już chyba wszystkiego!", z wnętrza starej chatynki dobiegał łkający głos. "Idź zaparz te zielska...", odparł głos starej znachorki. Zioła też nie pomogły. Od wypadku na stawie minął już przeszło miesiąc a Lara wciąż trwała w letargu - między tym a tamtym światem. Unmar doszedł do siebie już po trzech tygodniach i teraz kiedy robiło się coraz cieplej całe dnie spędzał z ojcem lub z dziećmi z wioski. Jego mała sąsiadka niewiele go obchodziła. Była teraz taka nudna i nieciekawa, ciągle tylko spała! Lecz Lara tak naprawdę wcale nie spała. Jej umysł wędrował z ptakami po dzikich bezdrożach, odwiedzał obce kraje, widział zachód słońca nad pustynią, kąpał się w księżycowej poświacie nad oceanem... Czarne ptaki zdawały się prowadzić ją i mówić :'teraz tak naprawdę jesteś jedną z nas'. Lara nie wiedziała co to za ptaki ale czuła się z nimi dobrze. Jej matka wciąż nad nią czuwała, ojciec doglądał ich obu. Przyszło krótkie lato i Lara zdawała się zmieniać. Wydawało się, że dziewczynka już niedługo się obudzi. Jej twarz promieniała dziwną radością. Kowalowa jednak dalej próbowała sama nakłonić córkę do powrotu z krainy cieni. Poszła do uczonego w piśmie człowieka i powiedziała mu o swoich obawach. "Wielmożny panie, znacie się na tym co z tego, a co z tamtego świata. Powiedzcież mi czy dobrze zrobiliśmy z mężem sami nadając dziecku imię. Może nie budzi się bo ten świat nie zna jej prawdziwego imienia i dusza błąka się po pustce..." "No, kowalowo, dobrze że w końcu przyszliście do mnie. To i tak być może, jak mówicie, że ten świat nigdy nie poznał imienia tego dziecka i teraz mała nie może tu wrócić. Jest na to rada - trzeba się dowiedzieć jakie imię było jej przeznaczone", powiedział mędrzec. "Ale jak, panie, próbowaliśmy z mężem wszystkiego", odparła kowalowa. "Odczynimy znaki dla duchów, wymodlimy to imię a wtedy dziecko do nas wróci." Żadne odczyny, modlitwy, ani gusła wymyślone przez kowalową i ludzi do których zwróciła się po radę nie przyniosły rezultatów. Lara wciąż była w letargu. Przyszła jesień, potem zima. Pewnego zimowego dnia kowalowa spotkała przed domem kobietę. Obca była przemarznięta więc kowalowa zaprosiła ją do środka. Długo rozmawiały i kowalowa powiedziała jej o Larze. Obca kobieta zapytała: "Dobra pani, ona wróci, tylko dowiedz się jej imienia..." "Ale ja znam tylko to jej imię, które sama jej dałam" "Gdy przyjdzie wiosna dowiesz się sama, pani, jakie imię ma twoja córka", odparła kobieta. "To dam ci ja, w podzięce za gościnę". Nadeszła wyczekiwana wiosna, stopniał śnieg. I któregoś dnia czarny ptak usiadł w oknie domu kowala. "Popatrz mężu", powiedziała kowalowa. "Jaskółka. Pierwsza jaskółka już przyleciała a naszej córki jeszcze nie ma z nami". Kowalowa otworzyła okno i sypnęła garść okruchów ptakowi. "Wierzyć musimy, że kiedyś wróci," powiedział kowal. "To my daliśmy jej imię, ale ona i tak od Boga pochodzi". Wtem z pokoju obok dał się słyszeć cichy szelest. "Mamo, tato, wróciłam," usłyszeli cichy szept Lary. "Pozwoliliście jaskółce do was przylecieć". Zdumienie szybko przeszło w wielką radość. Obca kobieta mówiła prawdę, tak jak prawdziwe było imię dziewczynki. Lara znaczy jaskółka. |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |