![]() |
|||||||||
Narodziny Marsa |
|||||||||
![]() |
|||||||||
|
|||||||||
Tajna wojskowa baza na Marsie, należąca pod protektorat Zjednoczonych Narodów Ziemi. Jest 25 marca ziemskiego czasu. W sali sterowania przed potężnym monitorem siedzi człowiek. Leniwie wpatruje się w monitor od czasu do czasu poprawiając długie włosy. Rozmyśla sobie przeglądając wydrukowane raporty. W pewnym momencie na dużym ekranie pojawia się twarz komandora Markova. Mężczyzna w sali wstaje i podchodzi do ekranu. - Dotarły do ciebie raporty? - Spytał Markov. - Tak. - Odparł mężczyzna. - Co o nich myślisz? - To dziwnie, że wciąż, pomimo tylu wysiłków nie udaje się podnieść średniej zawartości tlenu. - Mężczyzna odrzucił papiery. - Żaden z naszych naukowców nawet nie ma pojęcia gdzie szukać problemu. - Na Ziemi też wszyscy nad tym pracują. A jak ma się Projekt Odrodzenie? - Ma się dobrze. Za kilkanaście minut pierwsze pokolenie zostanie wprowadzone w ostatnią fazę, więc jeśli nie ma pan nic przeciwko temu, chciałbym przy tym być. - Dobrze generale Orlicz. Z niecierpliwością czekamy na raport. Ekran zgasł. Mężczyzna rozejrzał się wokół, gdy zauważył że nikogo nie ma wydał głosowe polecenie. - Komputer, proszę o widok z kamery piętnastej, kod aktywacyjny to alfa charlie gamma trzy pięć, generał Krzysztof Orlicz. Na monitorze ukazała się panorama czerwonej planety, z jeden strony ekranu znajdowały się czerwone martwe skały a po drugiej zielone, genetycznie zmodyfikowane algi wykradające teren czerwonej pustyni. - Czemu Mars jest taki... Martwy? - Spytał się półgłosem. Chwilę wpatrywał się w ten obraz dwóch ścierających się potęg. - Komputer, wyłącz obraz. Naciągnął sobie mięśnie karku i skierował swoje kroki do wyjścia. Drzwi kulturalnie zaszumiały, gdy przez nie przechodził. Minął kwatery oficerskie i dotarł do niewielkiego pociągu. Wszedł do pierwszego wagonu wsunął elektroniczną kartę w slot. - Eden. - Pociąg ruszył, niemal nie dało się go usłyszeć. Jechał kilka minut, przejeżdżając przez tunele wydrążone w zamierzchłych czasach, jeszcze przed eksperymentem "Kosmiczny Lód" Kto by pomyślał, że tak szybko, bo jeszcze w dwudziestym czwartym wieku uda się okiełznać komety? Ale to było dawno temu. Teraz jest prawie dwudziesty ósmy wiek i trzeba myśleć innymi kategoriami. Bazy na księżycu przestają spełniać swoje zadanie. A podróże międzygwiezdne wciąż są w powijakach. Gdy nie to nieszczęsne wydarzenie, jeden wirus a takie szkody. Ciekawe czy to się jeszcze kiedyś powtórzy? Gdy kończył swoje rozmyślania pociąg zaczynał hamować. Delikatne pipnięcie dało sygnał do wysiadania. Na dole schodów do wagonu czekał człowiek w białym kitlu. - Witam doktorze Teng. - Miło mi pana znowu spotkać generale Orlicz. - Choć na Ziemi naukowcy niezbyt lubili się z wojskowymi to na Marsie wyglądało to trochę inaczej. Panowie uścisnęli sobie dłonie i ruszyli długim korytarzem. - Jak okazy zareagowały na marsjańską mieszankę? - Dobrze. Nasze obliczenia okazały się słuszne. Przysadki płucne poradziły sobie z taką zawartością tlenu. - Doskonale doktorze. A co z programem edukacyjnym? - No właśnie tu pojawiły się nieprzewidziane przeszkody. - Weszli do sali gdzie w potężnych szklanych pojemnikach unosiły się postacie. Z zewnątrz wyglądały na ludzi, ale wszyscy wiedzieli, że te postacie miały z ludźmi niewiele wspólnego. Inżynieria genetyczna dość mocno pogmerała im w dna. Podeszła do nich kobieta, mająca elementy azjatyckiej urody. - To jest doktor Asuka Hiroshi. - Przedstawił kobietę doktor Teng. - Miło mi. - Odparł generał. - Doktor Hiroshi wyjaśni, jaki to jest problem. - Dziękuje doktorze Teng. Proszę tędy generale. - Podeszli do jednego z wielu monitorów. Kobieta usiadła za klawiaturą i po chwili na ekranie migotał łańcuch dna. - Wprowadzając element losowy w tych miejscach, chcieliśmy doprowadzić do sporych różnic w wyglądzie i niewielkich w zachowaniu. Okazało się niestety, iż spowodowało to zmiany we fragmentach odpowiedzialnych za przyswajanie wiedzy. Chociaż elementarne wiadomości są wchłaniane automatycznie, to wiedza z wysokiego poziomu już nie. Proszę zobaczyć. - Na ekranie pojawiły się szeregi wykresów. - Hm... Więc teoria profesora Herniha była słuszna? - Spytał generał - Niestety tak. - Kobieta odwróciła się od monitora. - Dziękuję. - Powiedział generał i ruszył dalej z Tengiem. - Rozumie pan generale istotę naszego problemu. - Doktor się uśmiechał. - Widzę, że jednak postawił pan na swoim. - Tak. - Odparł krótko Teng. - Mówiłem panu, jakie było moje zdanie o społeczeństwie uniwersalnym. - Wie pan generale, że to się nie spodoba w ZNZ. - Jesteśmy na Marsie nie na Ziemi. ZNZ nie może nam nic zrobić. - Generał przepuścił doktora przodem. - A klauzula o wymuszonej agresji? - Teraz? W czasie kryzysu paliwowego? - Po przejściu przez korytarz oczyszczający weszli do olbrzymiej sali, której fragmenty były odwzorowaniem warunków z zewnątrz. - Nawet jeśli dolecą do nas to nie będą mogli prowadzić tutaj żadnych działań, a skoro tunel katameniczny zostałby zablokowany to przez ich inwazję zdobylibyśmy tylko sprzęt i ludzi. Prawa na Marsie są trochę mniej restrykcyjne niż na Ziemi. - Wiedzieli to prawie wszyscy pracownicy na Marsie. Generał Orlicz miał niepohamowaną żądzę władzy. Ograniczał go tylko niedobór tlenu w atmosferze, gdyby nie to Mars byłby potęgą większą od Ziemi. - Zwolnienie zaczepów nastąpi za dwie minuty. - Obwieścił komputer. - Jesteśmy na czas generale. Zaraz zobaczymy cud. Przed głównym zbiornikiem ustawione były krzesła, co poniektóre były już zajęte. Teng wraz z generałem usiedli z samego przodu. Gdy komputer ogłosił otwarcie pierwszych wrót część osób nie wytrzymała i powstała z miejsc. Gdy za trzecimi, czyli ostatnimi szklanymi drzwiami pojawiły się postacie generał wstał jako ostatni. Syknięcie oznaczało wyrównanie ciśnień. Pojedyncze osobniki niepewnie przeszły przez otwarte wrota. - Witam was na tym świecie. - Patetycznie powiedział generał. Osobniki się zatrzymały. - Wiecie, kim jestem i wiecie też, kim jesteście. Dzisiaj są wasze urodziny. Nim pozwolimy wam na wolność musimy przeprowadzić parę testów. Nie obawiajcie się, zajmie to tylko chwilę. - Osobniki - ludzie patrzyli się na niego najpierw ze zdziwieniem, ale w moment później zrozumieli o czym mówił. Posłusznie zaczęli rozchodzić się od poszczególnych stanowisk, przy których stał już personel Generał zwrócił się do Tenga. - Gdy skończycie z nimi i ich ubierzecie to przysyłacie do biura po jednym. Będę czekał u siebie. Parę godzin później generał siedział w swoim biurze. Za plecami wisiały mu dwie flagi. Jedna niebiesko-zielona, symbol ZNZ, a druga czerwona flaga wolnego Marsa. Za samo jej posiadanie można było trafić do więzienia na Ziemi. Jako pierwszy wszedł doktor Teng. - Witam ponownie doktorze. - Wszystkie testy wyszły pozytywnie. Jesteśmy gotowi. - Doskonale. Proszę przysyła po jednym osobniku do mnie. - Nim wszedł pierwszy z Marsjan, rozkazał strażnikom by nie wpuszczali do odwołania żadnych ludzi poza doktorem Tengiem. Przychodzili do niego po kolei. Z każdym z nich rozmawiał o przyszłości Marsa, pragnieniu wolności i celu stworzenia rasy Marsjan. W pewnym przez chwilę nikt nowy nie wchodził. Generał wstał i gdy chciał wyjść wpadła na niego kobieta. Zdążył się cofnąć i jeszcze złapał ją gdy upadała. Gdy się podniosła spojrzał jej w oczy. Wszystkich Marsjan można było poznać po oczach, wyglądały trochę inaczej niż u ludzi. - Miało nie być żadnych ludzi. - Powiedział nieco poirytowany generał. - Ale skoro pani już to jest to proszę powiedzieć, czego pani chce. - Kobieta miał nieco zagadkowy wyraz twarzy. Generał zaczął się jej przyglądać. Pierwszy raz ją widział i nie mógł zaprzeczyć temu, iż ona mu się podobała, nawet bardzo. - Ja... - Śmiało. Skoro pani tu jest to znaczy, że coś pani chce. - Twardo nalegał generał, choć coś zaczynało mu nie pasować w tej sytuacji. - Pan generał kazał mi tu przyjść. - Nieśmiało powiedziała. - Tak jak wszystkim moim braciom i siostrom. - Generał przez chwilę myślał. Zamknął oczy i głęboko się skupił. - Zaczekaj tutaj. Zaraz wrócę. - Kobieta posłusznie usiadła na jednym z foteli. Generał wybiegł z pokoju. Odwrócił się do strażników. - Jak ktoś się będzie chciał tu wejść rozstrzelać na miejscu! - Wykrzyczał i pobiegł dalej. Dopadł Tenga w kantynie, stał z grupą Marsjan. Chwycił go i bez słowa zaciągnął z powrotem do swojego gabinetu. - O co chodzi? -Spytał Teng, gdy tylko złapał oddech. - Co to do cholery ma znaczyć?!? - Pytał krzycząc, wskazując na oczy kobiety. Teng przez chwilę się przyglądał i dopiero wtedy zauważył. - Który masz numer moje dziecko? - Spytał kobiety. - Siedemdziesiąt dwa. - Teng otwarł konsolę wiszącą na ścianie i zaczął szybko w nią stukać. - Nie wierzę, że coś takiego przegapiliśmy. - Na ekranie wczytały się zdjęcia. - Na Czerwoną Pustynię... - Co jest doktorze? - Spytał generał. - Proszę spojrzeć. - Na zdjęciu była ta sama kobieta, lecz z oczami Marsjanina. - Co to znaczy doktorze? - To jest niemożliwe... - Teng usiadł z wrażenia. - Ich zdolności adaptacyjne nie miały być aż tak duże. Musimy zbadać resztę okazów! W bazie zagotowało się. Niektórzy szaleńczo biegało po całym kompleksie. Po paru dniach wytężonych badań w gabinecie generała stał Teng, Alfa, czyli Marsjanin, który został przez swoich braci wybrany przywódcą i sam generał. - W obliczu nowych danych postanowiłem wprowadzić plan integracji w życie. - Po chwili Alfa się uśmiechnął a doktorowi zrzedła mina. - Chyba nie chce pan ich uwolnić generale? - Mogę i chcę Teng. Z badań wynika, że od ludzi różnią się tylko paroma zdolnościami. Zasługują na wolność. - Nie zgadzam się! Nie znamy ich możliwości. Nie możemy... - Nie do pana należy ta decyzja. - Generał odwrócił się do Alfy. - Z dzisiejszym dniem ogłaszam Mars jako wolną planetę, a wszystkich obecnych Marsjan i tych którzy mają się jeszcze narodzić za wolnych ludzi. - To jest twój błąd generale. - Najwyżej osądzi mnie historia. Powiedz mi Alfo, jak czujesz się jako wolny człowiek? - Dobrze. Dziękuję panie generale. Tak zaczął się nowy rozdział w historii Marsa. |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |