DRUKUJ

 

Odejście

Publikacja:

 08-09-24

Autor:

 LadyApathy
Drobniutka brunetka o wielkich, orzechowych oczach, krzątała się po kuchni. W pokoju obok spała jej mama. Nie wiedziała ile mama wypiła i ile wzięła leków. Miała tylko nadzieję, że niebawem się obudzi. Trzeba posprzątać, myślała, kiedy mama jest pijana bardzo dużo krzyczy. Jej imię brzmiało Sara i żadnego imienia nie znosiła bardziej. Ustalała właśnie listę rzeczy do posprzątania w łazience, kiedy przypomniała sobie, że musi pozamiatać w swoim pokoju. Wzięła szczotkę i szufelkę i cichutko, na paluszkach, poszła do siebie. Wchodząc do pokoju, zerknęła na podłogę, myśląc skąd tu tyle kurzu. Na kolanach, tyłem do okna, doprowadzała panele do porządku, gdy w pewnym momencie ogarnął ją chłód. Ze stoickim spokojem, podniosła ostrożnie wzrok i utkwiwszy go w lustrze, zamarła. Znajdujące się za nią okno było otwarte, a na parapecie, w jaśniutkich połach płaszcza, siedziała postać. Sara ostrożnie wstała i bardzo powoli odwróciła się. Uderzyło ją piękno bijące potężną falą od przybysza. Nie zdołała przemówić, ani postąpić kroku. Tajemniczy gość zwrócił ku niej swoje oblicze i przemówił pięknym, głębokim głosem.
-Dziś twój czas dobiega końca.
Sara spoglądała niepewnie, nie mogąc się zdobyć na bezpośredni kontakt wzrokowy z nieznajomym. Przez moment pomyślała, że śni. Tymczasem znów usłyszała ten sam piękny głos.
-Nie myśl, że śnisz. Jestem tu po to, żeby powiedzieć ci, że dzisiaj w nocy umrzesz.
-Jak to?!- wykrzyknęła Sara, trochę zaskoczona swoją nagłą śmiałością. W jej głowie eksplodowały setki przedziwnych myśli.
-Dwa tygodnie temu, uderzyłaś się w głowę. Przypomnij to sobie.
Przez moment do dziewczyny nie dotarło to co usłyszała. Po chwili jednak spróbowała się uspokoić i zastanowić. Rzeczywiście dwa tygodnie temu, zmywając naczynia, uderzyła się w szafkę. Głowa bolała ją niemiłosiernie, ale przecież każdemu zdarza się nabić sobie guza.
-Widzisz, nie każdemu się zdarza, zrobić to w ten sposób.- rzekł nagle przybysz, jakby czytał w jej myślach.
-Kiedy dwa tygodnie temu, uderzyłaś głową w szafkę, byłaś przekonana, że to nic poważnego. Jednak na skutek, z pozoru niegroźnego guza, w twoim mózgu powstał krwiak. Krwiak, który dziś śmiertelnie uciśnie twój mózg.
Sara poczuła się jakby ktoś wylał na nią kubeł zimnej wody. A może gorącej? W zasadzie ogarnęło ją takie otępienie, że gotowa była uwierzyć, że za chwilę przebudzi się z tego dziwnego snu.
-Jestem twoim aniołem stróżem i zabiorę cię tej nocy. Nie wyjawię ci teraz swojego imienia, przedstawię się, gdy nadejdzie twój czas. A teraz, myślę, że są osoby, którym chciałabyś powiedzieć jeszcze kilka słów przed odejściem.
Dziewczyna, zupełnie nie wiedząc co zrobić czy też powiedzieć, spuściła na chwilę wzrok. Kiedy znów spojrzała na okno, anioła już nie było.
Nie wiedziała czemu, wszystkie mięśnie gwałtownie jej się rozluźniły, poczuła dziwny spokój i ulgę. Dokończyła zamiatanie. Musiała szybko się ubrać i wyjść z domu. Nie odejdzie, dopóki nie powie bliskim jak bardzo ich kocha. Przechodząc obok śpiącej mamy, przystanęła na chwilę. Uklęknęła, jej twarz znalazła się na wysokości oczu mamy. Myślała, jaka ona krucha, jaka biedna. Delikatnie pogłaskała mamę po policzku, potem nachyliła się i pocałowała. Poczuła jak łzy napływają jej do oczu.
-Mamusiu, proszę, nie pij już nic tego wieczora. Proszę… Dzisiaj wieczorem będziesz rozmawiać ze mną po raz ostatni. Bądź wtedy trzeźwa. Kocham cię, słyszysz?
Spotka się z człowiekiem, na którym tak strasznie jej zależy. Nie powie przecież wprost, że dzisiaj umrze. Tak nie wolno. Wszystko czego nie zdoła mu powiedzieć, wyczyta z jej spojrzeń. I widząc go, serce jej podskoczyło, w oczach znów się tliły gorące łzy, ale przecież nie może być smutna. Niech ją zapamięta jak najlepiej.
I tak ciężko jej było odchodzić. W myślach krzyczała, że umrze tej nocy. Patrzyła na niego, chcąc się obudzić. To przecież takie niesprawiedliwe. Dlaczego teraz? Wsiadając do autobusu, zostawiła za sobą najmilsze chwile życia. Nie wiedziała ku czemu zmierza. Tyle rzeczy przychodziło jej do głowy. Nie zauważyła, że ktoś koło niej usiadł. Po chwili tylko zerknęła. Młody chłopak. Z słuchawek, które miał na uszach, słychać było jakąś spokojną piosenkę. Nie wiele myśląc, sięgnęła po jedną słuchawkę i ku wielkiemu zdziwieniu pasażera, włożyła ją sobie do ucha, opierając głowę o jego ramię. Nie zaprotestował, a kiedy spojrzał na łzy, kapiące po policzkach dziewczyny, objął ją ramieniem. Nie potrafiła wyrazić wdzięczności za ten gest. Nie potrafiła nawet nic powiedzieć. Kiedy wysiadała, szepnęła mu do ucha „dziękuję” i nie odwracając się poszła do domu. Chłopak jeszcze długo siedział z otwartymi ze zdumienia ustami, po chwili jednak, nie zdołał powstrzymać uśmiechu, który wpełzł mu nieoczekiwanie na twarz. Był gotowy biec za nią, krzyknąć, poznać jej imię. Lecz ona już dawno biegła w sobie tylko znanym kierunku, w strugach deszczu, zerkając nerwowo na zegarek.
Sara wyciągnęła telefon i wykręciła numer do siostry. Powiedziała kilka słów, tak bez sensu. Po czym powstrzymując z wielkim trudem wybuch płaczu, szepnęła do słuchawki „kocham cię, siostrzyczko”.
Wchodząc po schodach, zastanawiała się, co ma powiedzieć rodzicom. Nie wiedziała co zastanie w domu. Postanowiła jednak, pokazać im jak strasznie jej na nich zależy.
Wchodząc do domu, uderzył ją zapach alkoholu. Mama pijana, patrzyła nieobecnym wzrokiem w ekran telewizora. Sara z nią chciała pożegnać się na końcu. Poszła do taty. Zazwyczaj nie potrafili być wobec siebie wylewni. Dziewczyna objęła tatę, ścisnęła go mocno, mówiąc, że nadejdą lepsze dni. Kiedyś mama przestanie pić i jeszcze będzie normalnie. Nie uwierzył. Nigdy w to nie wierzył. I ona nie wierzyła. Tylko co innego mogła powiedzieć? Wreszcie po jakimś czasie, usiadła obok mamy. Jej skóra była nienaturalnie blada, a oczy wędrowały po całym pokoju. Sara objęła kruche, drżące dłonie, tuląc je do serca.
-Mamo, czemu znów piłaś? Tak chciałam, żebyś dzisiaj była dla mnie sobą. Przytulisz mnie?
Jej ręce, spragnione czułości, oplotły Sarę tak ciasno, że niemal nie mogła oddychać. Przylgnęła gwałtownie do mamy, czując bicie jej serca.
Potem starannie umyła twarz, uczesała włosy. Założyła swoją ulubioną piżamę. Powiedziała dobranoc. Jeszcze tylko ucałowała zdjęcia wszystkich bliskich. Przytuliła swojego psa. Zgasły wszystkie światła i zrobiło się cicho jak nigdy. Złożyła ręce na brzuchu, zamknęła oczy i czekała. Nie wiedziała jak długo tak leży. Poczuła jak ktoś siada na jej łóżku. Z trudem podniosła ciężkie powieki. Siedział tam, jej stróż i gość. Jego duże oczy, były teraz tak smutne.
-Jak wiesz, przyszedłem odebrać ci życie.
Sara nie odpowiedziała, wpatrywała się tylko wyczekująco w anioła.
-Zamknij oczy kruszyno i pomyśl o zapachu wiatru.- Anioł objął jej głowę. Poczuła nieprzyjemny ucisk, zastąpiony po chwili, kilkoma dreszczami. Otworzyła oczy, a przed nią majaczyła maleńka ścieżka, którą wskazał jej stróż.
-Widzisz maleńka. Teraz mogę zdradzić ci swoje imię…
-Ale najpierw proszę… powiedz mi, kiedy znów zobaczę mamę?
-Wkrótce kruszyno, wkrótce.
Pognała w stronę gwiazd, odwracając się raz, by spojrzeć przez chwilkę na ciało na zawsze uśpione.

Data:

 24.09.2008

Podpis:

 LadyApathy

http://www.opowiadania.pl/main.php?id=showitem&item=47870

 

Powyższy tekst został opublikowany w serwisie opowiadania.pl.
Prawa autorskie do treści należą do ich twórcy. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Szczegóły na stronie opowiadania.pl