Rada zagubionym |
|||||||||
|
|||||||||
Szedł stopę do stopy dociągając, Próbując uciec przed życiem A przynajmniej udając, Iż odchodzi w nie-bycie. Jakąż to szarość reprezentuje Głuchy dzwięk tego wnętrza I co ciału postuluje Dusza czyście święta. O ułomności ludzkiej istoty, Co kalacie imię duszy Większej nie ma głupoty, Jak skroplenie łez suszy. Jakąż mamy gwarancję, Że siebie nie zgubimy ? W drodze ze stancji do stancji W stecz nigdy nie patrzymy. Toteż błędy jako szarańcza Stale nam przygryzają I proszą nas do tańca Partnerki wdzięcznie udając... Zatańczysz ? O zawirujesz... Przestaniesz myśleć jak człowiek, Z tysiącem frustracji zwariujesz, Zamienisz się w pustą rozmowę... I chociaż kiedy cię kto zapyta : "Skąd wypływa twa mowa ?", To chałda lęku ukryta Przekręci twe szczere słowa. Bo oto fałsz i zakłamanie Śledząc twe kroki jak szpiegi Nie dadzą ci w spokoju We własną duszę uwierzyć. Osnuty zewsząd niewiedzą I życia chorego stanami Błądzisz,jakobyś oczu nie miał I przebywał ze ślepcami... Obudź się,bo będzie za późno. Już słońce dla duszy zachodzi. Kto nie chce raz jeszcze życia poprawiać, Ten niech się od złego odgrodzi... |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |