Stray dom |
|||||||||
|
|||||||||
Ginn siedziała przed komputerem. Właśnie ściągnęła sobie nowy dodatek do worda kiedy to na monitorze wyskoczył komunikat „Dostałeś cztery nowe wiadomości” Dziewczyna ucieszyła się z tego i od razu pozostawiła worda i kliknęła na Oultooka (czyt. pocztę). Ukazał jej się miły i przyjazny fioletowo niebieski ekran poczty. Nacisnęła na pierwszy nowy temat w swojej skrzynce i otworzy jej się list z tematem...”To już koniec poddaj się” i zaczęła czytać dalej. A treść listu brzmiała tak: „Kiedy znajdzie ze dwa słowa to już nie będzie osoba. Kiedy będzie wiedzieć że źle postąpiłaś? Kiedy znów zauważysz że ktoś znowu żuci pod twoim adresem obraźliwe słowo nie ciskaj w „niego Kedavry lecz chroń siebie czyli :Protego” boś on ciebie urazi zanim ty co kolwiek powiesz. Złożyłaś przysięgę więc teraz jej sczesz . Inaczej za rok będzie coś strasznego z twoim losem. Nie musisz odpowiadać na tego maila, a jak chcesz to tylko Yahoo pseudonim znasz...Taki jak mój e mail tylko bez końcówki od @. Sama wiesz kto...” Ten mail zdziwił dziewczynę bardzo. Szczególnie kiedy przeczytała fragment o tym że za rok będzie miała straszny los. O tym wydarzeniu i mailu zapomniała w ogóle. Za dokładne rok zdarzyło się nie szczęście które rzadko się trafia jak człowiek jest młody. Umarł Ginn ojciec za tydzień Babcia a później ciągnęło się to po całej rodzinie. Została sama Ginna. Sama całkowicie sama. Tego dnia kiedy zmarła jej siostra. W dniu 1 maja równo o godzinie 16:45 przyszedł do dziewczyny nowy mail. Z ostrzeżeniem ale ona go wcale nie chciała czytać bo już nie wierzyła w takie bajanie. Ginn poszła do salonu i wyszła na balkon. Małe dzieci huśtały się na huśtawka zaś inne ślizgały się na ślizgawce. Zaś jedna mała dziewczynka siedziała sama na ławce i płakała. Była to już przez Ginnę widziana dziewczynka. Miała prawdo podobnie na imię Luiza i była córką państwa z naprzeciwka. Ginn tak patrzała na plac zabaw i na dzieci ze swojego balkonu że aż nie mogła się nadziwić jakie życie jest piękne, że kiedyś ona sama była taka dziewczynką. W tym czasie kiedy dziewczyna wspominała swoje dzieciństwo w jej domu już był nie proszony gość. Ginn siadła na krześle i patrzała przez kratki swojego balkonu na roześmiane miny dzieci. Gość zbliżał się ku balonowi. Był już przy telewizorze i tylko pięć stóp dzieliło go od szyby. Poszedł i zapukał w szybę. Dziewczyna podskoczyła z siedzenia jak by siedziała na szpilkach i odwróciła się w stronę okna. Pchnęła drzwi od balkonu i weszła do środka. Wyszła za firany i spytała się gościa -K-k-k-k-im Pan j-j-j-j-jest? –Jąkała się -Nie czas na pytania. Zbieram cię stąd w bezpieczne miejsce niedługo przyjdą tu z ministerstwo wraz z aurorami – Mówił to tak przekonująco -Co proszę? -Mówiłem że nie czas na pytania -Ale...-Nie dał skończyć -Żadnych ale! Zaraz, słyszysz?- Mrukną z przerażeniem w głosie -Co?- Zdziwiona była tym pytaniem -no takie wystukiwaną butami melodie tamp ,tam, tamp ,tampatam ,tampa ,tampa -Nie.. BUUUM! Huk i wyłamane drzwi. Do środka wkroczył nie kto inny jak Knot ze swoimi kolegami-aurorami. Mężczyzna złapał Ginnę za rękę i aportowali się. |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |