![]() |
|||||||||
KRUSZYNKA.Księzniczka w niewoli.Rozdział 1 |
|||||||||
![]() |
|||||||||
|
|||||||||
Rozdział pierwszy.Wojna dopiero sie zaczyna. mniej więcej 10-12 lat wcześniej przed wydarzeniami przedstawionymi w ostatnim rozdziale. Tysiące lat temu kiedy o Cesarstwie rzymskim się nikomu nie śniło, faraonowie i starożytna Grecja jeszcze nie istniały, gdzieś pomiędzy współczesna Anglią i Ameryką znajdował się kontynent Peraton. Na tym kontynencie istniało jedyne państwo Eratia, a panował sprawiedliwy i kochany przez wszystkich władca o imieniu Conn. Król kiedyś się ożenił ale jego żona zmarła przy porodzie . Conn nigdy nie ożenił się po raz drugi...Ludzie się kochali, nikt nikogo nie zabijał a kradzieże praktycznie się nie zdarzały. Ludzie płacili podatki, a za przewinienia król pouczał i nakazywał np pracę w swoim ogromniastym ogrodzie. Bogaci dzielili się z biednymi, a biedni dziękowali bogatym i pomagali im ze śpiewem na ustach. Żyć nie umierać. Do czasu. Któregoś słonecznego poranka król jak zwykle wybrał się na targ, by odwiedzić kupców, pohandlować z nimi i pogadać z nimi o polityce, co było jego ulubionym zajęciem. Zazwyczaj gdy był przy którymś stoisku, to targował się o towary jak każdy normalny klient, a u jednego z kupców udało mu się nawet kupić coś na ozdobę do swojego łoża. Po pewnym czasie targując się z innymi kupcami i mile spędzając czas, wydawało mu się że coś czuje. Jakby ktoś wkładał rękę do jego sakiewki. Wydaje mi się-pomyślał. Dopiero po chwili usłyszał krzyk kobiety: - Rabuś! Obrabował naszego władcę !! Łapać go!! I tłum rzucił się w pościg. Król stał i nie wiedział czy też biec czy nie. W końcu jakiś kupiec zwracając się do niego rzekł: - Panie tam!! Skradł sakiewkę!! Król rzucił się w pościg. Biegł za tłumem. W końcu wszyscy wbiegli w zaułek, z którego było tylko jedno wyjście, to mianowicie z którego przybiegli. Król zdziwił się, bo tłum nagle przystanął a z pierwszych rzędów słychać było jęki zawodu i niezadowolenia. Conn zaczął się przedzierać przez tłum, a poddani nie ułatwiali mu tego. W końcu kradzieże nie zdarzały się często, więc każda taka w jego kraju stawała sie sensacją. W końcu król przedarł się przez pierwsze rzędy. - Ukradłeś królewską sa...-spojrzał i go zatkało. Poddani zamarli. Oto bowiem połykając chleb ogromnymi kęsami skulona i przerażona siedziała w kącie dziewczynka. Ubrana była w łachmany,które były na nią o wiele za duże i się rozpadały .Dziecko było brudne i zziębnięte, miało także mnóstwo blizn i siniaków, również na dłoniach. Dziewczynka trzęsła się ze strachu, jedną ręka wsadzając sobie do ust większe od jej buzi kawałki pożywienia, jakby bojąc się że ktoś jej może odebrać ten skarb, a drugą ręka zasłaniając się przed ciosami . Sakiewka leżała obok z nietkniętym złotem. "Cholera - pomyślał Conn - ona była po prostu głodna."...Król był wściekły. Oto jego raj, jego wspaniałe marzenie przez tyle lat z trudnością realizowane, zostało zepsute przez coś takiego jak głód. Conn przypatrzył się dobrze dziecku. Było wycieńczone, ale nie pochodziło stąd. Miało inną karnację skóry( nie taką jak jego poddani ) ,brązowe zapłakane oczy i piękne włosy. To była cyganka. W tym momencie król zasłonił oczy ręką...poraziło go słońce odbijające się we włosach małej. Władca postanowił tymczasowo zaadoptować to dziecko. - Chodź do mnie kochanie - król zrobił krok i wystawił rękę , ale dziewczynka nagle przestała jeść i patrzyła na niego, swoimi dużymi oczami. "Takie oczy muszą mieć tylko księżniczki" - pomyślał Conn. Ale dziecko nie ruszyło się z miejsca. - No , podaj rączkę maleńka. Zrobił kolejny krok do przodu wtedy dziecko uskoczyło o jeden do tyłu rozglądając się na boki. Niestety, tam gdzie chciała aktualnie uciec stali ludzie, a gdy zrobiła krok maleńką stopą w tył wyczuła mury miasta. Obróciła lekko głowę. Wtedy maksymalnie przylgnęła do muru, szepcząc coś do siebie, szukając prawdopodobnie jakiejś dziury, w której mogłaby się schować. Conn spojrzał w oczy małej. Zobaczył strach, ale...coś tu się nie zgadzało. Dziecko ze wsi już dawno by uciekło, albo padło na kolana . "Co do cholery?! Wygląda na to, że jest jej już wszystko jedno" - pomyślał ze zdziwieniem. Szybkim krokiem podszedł do małej, chwycił ją wpół i zamierzał przytulić, ale dziecko zaczęło mu się wyrywać i okładać go pięściami. Conn był wytrzymały i silny ( w końcu nie na darmo był królem i wygrał niejeden turniej ). Nie powiedział nic. Spojrzał tylko piorunującym wzrokiem na poddanych. Ci bez szemrania rozstąpili się , bojąc się przyszłego gniewu swego władcy. Po pewnym czasie Conn poczuł coraz słabsze ciosy pięściami. Spojrzał. Dziewczynka obejmowała go za szyję a głowę złożyła na ramionach i lekko się uśmiechała od czasu do czasu przez . Usnęła. Jej równy, miarowy oddech trochę uspokoił Conna. -Jasny gwint, nawet nie wiem skąd ona jest i jak ma na imię. Ale dowiem się. Moi szpiedzy sie tego dowiedzą - pomyślał. Król postanowił wrócić do domu piechotą, ponieważ obawiał się, ze każdy nawet najmniejszy wstrząs konia czy karety może obudzić dziecko. A wtedy kto wie...więc na wszelki wypadek karetę i konnych odesłał . Oczywiście wszystko odbyło się szeptem. Nikt nie ośmielił sie nawet krzyknąć, a co dopiero powiedzieć głośniej bez rozkazu... Kiedy dotarł do stolicy, zmierzchało, ale dziewczynka nie obudziła się nawet na moment. Strażnicy nawet chcieli zasalutować ale nakazał im milczenie ruchem ręki. Tylko druga brama podnosząc się, hałasowała straszliwie, ale dziecko nawet nie drgnęło. - Czego?! - prychnął dowódca straży, najwyraźniej myśląc , że ma do czynienia z wiejskim chłopem - karczma jest w porcie. Król zaklął. "Pieprzona Nadgorliwość" - pomyślał poirytowany - Król Conn - odezwał się król - Wasza wysokość ?!-wykrzyknął zdziwiony dowódca straży salutując, bo poznał króla po głosie - Przepraszam, że nie poznałem, ciemno i w ogóle...Byłem pewien że Wasza Wysokość wjechał wcześniej karetą..Co się Waszej Wysokości stało?! - wykrzyknął, bo zobaczył liczne zadrapania i podbite oko. - Do kroćset ciszej poruczniku, obudzisz ją - syknął do żołnierza. Żołnierz zrobił głupią minę, bo dziewczynka poruszyła sie niespokojnie, nie budząc się jednak. Conn po cichutku wszedł na dziedziniec. Zobaczył go lokaj ( który już na niego czekał) i podbiegł natychmiast. Skłonił się. Potem miał się odezwać , ale władca spiorunował go wzrokiem pokazując na dziewczynkę, która cały czas go obejmowała i miała głowę na jego ramieniu. Conna zaczął już powoli boleć kark. Przekazał małą lokajowi szepcząc do niego kilka słów. Lokaj natychmiast powolutku z dzieckiem na rękach skierował kroki w stronę królewskiej sypialni. Na szczęście spotykane osoby uspokajał kładąc palec na rękach, i kiedy dotarł do sypialni położył ją w łóżku swego władcy , okrywając ją szczelnie wszystkimi możliwymi kołdrami i kocami i kładąc koło małej na poduszce kilka szmat. Dziecko natychmiast odruchowo przytuliło do siebie te kilka szmatek uśmiechając się przez sen promiennie. Lokaj zaczął na paluszkach(skrzypiąca podłoga) zmierzać w stronę drzwi, kiedy zajrzał tam król. Miał czerwone oczy bo było już grubo po północy a on nie spał od wczesnego świtu. Postanowił się położyć przy drzwiach kładąc sobie pod głowę jakiś tobołek i przykrywając się jakimś obrusem, który zwinął w tajemnicy z kuchni. - Śpi? - szepnął. Lokaj pokiwał głową i nie robiąc hałasu poszedł spać. Conn zrobił trzy kroki by zobaczyć czy dziewczynka rzeczywiście smacznie śpi. Skrzyp, Skrzyp, Skrzyp...Mlaśnięcie. Conn zaklął i znieruchomiał przez chwilę, klnąc na czym świat stoi ale ...cisza. To tylko dziecko mlasnęło przez sen i tuląc do siebie zwitek szmat wciśnięty przez lokaja obróciło sie na drugi bok. Conn uśmiechnął się do siebie. To był jego pomysł. Podejrzewał, że to maleństwo nigdy nie bawiło się lalkami i teraz okazało się że miał rację. Zbliżył się do łoża i pocałował dziewczynkę w czoło. Obrócił się powoli i skradając się dotarł do drzwi. Tam nie robiąc hałasu położył się na podłodze. - Dobranoc, kruszynko, jakkolwiek masz na imię. Ważysz tyle co nic. Był senny. "Jutro będę miał sporo do roboty" - pomyślał i zasnął... Już niedługo rozddział 2.i jescze jedno: jak ktos ma zamiar wpiasc cos usczypliwego, to niech sie nie wpisuje wcale. |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |