DRUKUJ

 

Polną drogą przez ogródek... czyli przygody krasno

Publikacja:

 05-10-07

Autor:

 Elanor
Teatrzyk "SMUTNY KSIĘŻYC" ma zaszczyt przedstawić
spektakl dla małych i dużych
pt.: "Polną drogą przez ogródek... czyli przygody krasnoludka"

występują:

Agent
Krasnolud(ek)




Rzecz dzieje się w biurze. Przy dużym, zawalonym papierami biurku siedzi Agent - mężczyzna średniego wzrostu, w średnim wieku, ubrany w bordowy surdut i żółtą kamizelkę. Ma bujne, rozczochrane włosy nieokreślonej barwy, rude wąsy i czarną brodę; na pokaźnych rozmiarów nosie okulary. Przegląda dokumenty, usiłuje je uporządkować. Dzwoni telefon.

Agent:
Agencja, słucham.

...

Agent:
Nie, niestety nie ma go jeszcze.

...

Agent:
Tak. Aha... no, nie wiem. Powtórzę mu. Zastanowimy się. Dziękuję. Do widzenia.

Odkłada słuchawkę, spogląda na zegarek. W tym momencie do biura wchodzi zasapany osobnik wzrostu około metra, z długą białą brodą, w czerwonej czapeczce. Jednym słowem - Krasnolud(ek). Z westchnieniem ulgi pada na fotel stojący koło biurka.

Agent:
Znowu się spóźniłeś. Co rano się spóźniasz.

Krasnolud(ek):
Już nie daję rady. Tobie się wydaje, że sikanie do mleka to takie lekkie i łatwe zajęcie? To spróbuj do kartonu...

Agent:
Nie zrzędź znowu...

Krasnolud(ek):
To znajdź mi wreszcie lepszą pracę. W końcu to także w twoim interesie: ja zarobię, ty dostaniesz procent.

Agent:
No właśnie, dziś mam dla ciebie kilka propozycji...

Krasolud(ek):
(podskakuje na fotelu)
Jakie, jakie?

Agent:
Poczekaj, gdzie ja to miałem... a, jest! O, na przykład to: Sierotka Marysia zatrudni krasnala. Tylko poważne oferty ze zdjęciem.

Krasnolud(ek):
O, nie, nie, nie! Żadnych sierotek. Zawsze się potem okazuje, że trzeba za nią wszystko robić, bo ona taka słaba, biedna i nieszczęśliwa...

Agent:
W takim razie może cię zainteresuje oferta Królewny Śnieżki?

Krasnolud(ek):
Praca w kopalni? Zwariowałeś?

Agent:
(wzdycha ciężko, nerwowo przerzuca papiery)
Mam! Firma "Tolkien, Jackson i synowie" zatrudni krasnoludów w pełnym wymiarze godzin.

Krasnolud(ek):
No, wreszcie coś brzmi interesująco. Dużo płacą?

Agent:
Dużo. I do tego dają gwarancję zatrudnienia przez najbliższe pięć lat. Tyle, że wymagają wyłączności.

Krasnolud(ek):
Może być i wyłączność, jeśli dobrze płacą. Pokaż.

Agent podaje ofertę Krasnolud(k)owi. Ten czyta w skupieniu. Po dłuższej chwili robi się czerwony ze złości, rzuca papier na biurko.

Krasnolud(ek):
Krzaty? Krzaty?? Krzaty???

Agent:
(podaje mu szklankę wody)
No już, uspokój się, nie chcesz, to nie, nikt cię nie zmusza. Ale jak będziesz tak wybrzydzał, to wiesz...

Krasnolud(ek):
(wypija wodę, oddycha głęboko kilka razy, uspokaja się powoli)
Dobra, Kleks, masz coś jeszcze?

Agent:
Jeszcze dzwonił jakiś Pratchett, że potrzebuje krasnoludów znających się na złocie, ale trzeba mówić biegle po angielsku.

Krasnolud(ek):
W takim razie odpada. Cholera, wszyscy chcą tylko krasnali, krasnoludów, krasnoludków. A mnie się marzy zmiana emploi.
Ech...
Masz coś jeszcze?

Agent:
Nie. To znaczy jest jeszcze jedna propozycja, ale to chyba pomyłka albo żart.

Krasnolud(ek):
A co to konkretnie jest?

Agent:
Chcą, żebyś wystąpił w reklamie.

Krasnolud(ek):
Jakiej?

Agent:
"Pij mleko, będziesz wielki."

Data:

 7.10.2005

Podpis:

 Elanor

http://www.opowiadania.pl/main.php?id=showitem&item=19295

 

Powyższy tekst został opublikowany w serwisie opowiadania.pl.
Prawa autorskie do treści należą do ich twórcy. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Szczegóły na stronie opowiadania.pl