Noc wilkołaków |
|||||||||
|
|||||||||
Była noc. Opiekun spał niespokojnie. - '' Widocznie ma koszmary. '' - pomyślała Malina. Patrzyła na jego piękną twarz. Tak odległą, a tak bliską. Malina była piękna. Miała długie, jasne włosy, niebieskie oczy i lubiła Opiekuna. Westchnęła głęboko i spojrzała w sufit. - '' Jakie to szczęście, że mogę chociaż spać z nim w jednym pokoju. Róża na pewno mi zazdrości.'' I wizja ta wprawiła dziewczynę w zadowlenie.Róży nie lubiła nigdy. Zbyt pewna siebie, niemiła i uwodziła chłopców. Z kolei Malina była dobrą przyjaciółką również męskiej części obozu. Nagle, w środku nocy dziewczyna usłyszała dziwny, głośny kwik, a potem upiorne wycie. Opiekun zerwał się na równe nogi. Zza cienkiego parawanu dało sięjednocześnie słyszeć jęki Mistrza Jeleni, Władcy Sokołów, Myszkę i panterę Pisę. Wszystko jednocześnie brzmiało tak: - Ała, Władco! Walnąłeś mnie w głowę! Auuu!! Wrau! Na miłosierdzie, co to jest?? Mistrzuniu, przymkinij tę swoją panterę! Malina parsknęła krótkim śmieszkiem i głosy zza parawanu ucichły. Po chwili wysunęła się kędzierzawa głowa Myszki. - Malina, co to było?- spytał cicho. Wyglądał jak przestraszony dzieciak. - Nie wiem. Opiekun...- zaczęła dziewczyna i dwróciła się do chłopaka. Opiekun stał ze zmarszczonym czołem przy oknie. - Wilki - rzucił krótko. Najmłodszy i najbardziej bojaźliwy Myszka zaczął się trząść. W ''obozie'' żyło w sumie 11osób. Myszka, Róża, Malina, Opiekun, Władca, Mistrz, Król Węży, Nuta, jej siostra Melodia, Syriusz i Krzemień. Wszyscy oni byli wygniańcami. Tułali się po kraju, aż dotarli na Wyspy Jednorożców. Tu Opiekun żył jak w niebie. Miał moc porozumiewania się z tymi niesamowitymi zwierzętami. Tak jak Król z wężami, Mistrz z jeleniami, Władca z sokołami. - Hej, co się dzieje? - do pokoju weszła Nuta. Podeszła do Maliny i spojrzała na nią. - Wilki atakują - odparła ta ostatnia. Nuta wytrzeszczyła oczy i wybiegła do drugiego pokoju. Po chwili wróciła z resztą ''obozu'', jak sami siebie nazywali wędrowcy. Wszyscy przybyli niepewnie spoglądali w ciemne okna. - Co w takim razie robimy? - spytał Syriusz bez ogródek. Wszyscy z nadzieją popatrzyli na Opiekuna. Nagle rozległ się jeszcze głośniejszy, bo bliższy kwik. Potem zaraz umilkł i w głuchej ciszy można było usłyszyć odgłosy łap. Wielu łap. - To... to nie są wilki. - szepnął Opiekun, a w jego oczach pojawiło się przerażenie.- To coś gorszego. Wszyscy zamilkili i tylko Pisa cicho warczała. Nagle Opiekun rzucił się do drzwi - Są otwarte! - wrzasnął, łapiąc klamkę. W tym momencie przez szparę w drzwiach wystrzeliła wielka, kudłata łapa, zakończona przeraźliwie ostrymi, zakrwawionymi pazurami. Łapa sięgnęła ku Opiekunowi, a wędrowcy dostrzegli w ruchach łapy coś ludzkiego. Kudłata łapa rozdarła koszulę na piersi Opiekuna, raniąc chłopaka. Z gardeł zebranych rozległ się krzyk trwogi. Malina jednym susem doskoczyła do drzwi i razem z rannym Opiekunem przytrzasnęła łapę. Właściciel za drwiami zawył przeraźliwie, a wraz z nim zawyły inne głosy. Po różnorodności głosów, wędrowcy domyślili się, że zwierząt jest bardzo dużo. Malina z Opiekunem zamknęli drzwi, a Król postawił przed drewnianymi drzwiami stół. W ciemnościach rozległ się tętent koni, potem ryk, kwik i ciężkie łupnięcie. - O-opiekun! - zawołała Nuta i podbiegła do chłopaka. Razem z Królem, Władcą i Maliną położyli chłopaka na łóżku. Medyk Mistrz obejrzał ranę chłopca. - Nic mu nie będzie. - powiedział, bandażując klatkę piersiową Opiekuna. - Do wesela się zagoi. Na szczęście nic ci nie uszkodził, choć muszę przyznać, że rana jest dość głęboka. Gdyby cię widział, pewnie by cię zabił. Musisz przemywać sobie tą ranę tym co wieczór. I zmeniaj codziennie bandaże! - mówił Mistrz, wręczając Opiekunowi buteleczkę. - O ile mnie te potwory nie zabiją - mruknął ze złością chłopiec, wskazując na okno, w którym przez chilę pokazała się duża, ciężka, ciemna sylwetka. Myszka usiadł na łóżku. Trząsł się, jakby siedział na Arktyce w koszuli i krótkich spodniach przez około 3 dni. Malina przygryzła wargę i podeszła do chłopca. Zaczeli cicho rozmawiać. Wtedy rozległo się głośne, urwane muczenie krowy Krzemienia.Potem następne głuche łupnięcie. - Są coraz bliżej - oznajmił grobowym głosem właściciel zabitej krowy. Nuta, Melodia i Róża usiadły jak naj dalej od okien i drzwi, czyli pod ścianą. Wszyscy byli niesamowicie przerażeni. W końcu Syriusz postanowił, że trzeba zaczęć myśleć jak ludzie. - Dobra, koniec tych strachów! - powiedział. - Król, Mistrz i ... Władca idziecie sprawdzić, czy wszystkie okna i drzwi są zamknięte! Róża, Nuta i Krzemień idźcie zrobić coś do jedzenia i picia. Malina zostaniesz z Opiekunem i Myszą. Opiekun, coś widzę, że te pazury były zatrute, bo wyglądasz, jakbyś miał gorączkę. Malina, zajmij się nimi. Melodia, idziemy po lampy. Wszyscy mają być tutaj za pięć minut. Ruszać! Wszyscy rozeszli się, wymieniając ciche uwagi dotyczące starych, słabych drzwi i okien. Malina spojrzała na Myszkę. Wyglądał, jak trup.Dziweczyna podeszła do chłopca i mocno go przytuliła. Spojrzał na nią jakby normalniej - Malina... ty wiesz, że moją mamę zabiły wilkołaki? ... Od tej pory zawsze je rozpoznaje, choć od śmierci mamy nie widziałem żadnego. I... i Opiekun miał rację. Te zwierzęta za oknem ... to nie są TYLKO wilki. - szepnął, a Malinie zjeżyły się włosy ze strachu. Czy to znaczyło, że wszystkie ich zwierzęta są mordowane przez najokrutniejsze potwory na świecie? W tym momenicie Opiekun cicho jęknął. Malina otuliła Myszkę kocem i usadowiła w kącie, przy łóżku Opiekuna. Dziewczyna podeszła do chorego. Był cały mokry, blady i ledwo przytomny. - Opiekunie! Bohaterze! Byleby ci się nic nie stało - szepnęła sama do siebie. Zmoczyła swoją chustkę w wiaderku z chłodną wodą, stojącym przy łóżku Opiekuna. Dotknęła rękę czoła chłopaka. Tak, zdecydowanie miał gorączkę. Położyła chustę na szafce nocnej i otuliła Opiekuna kołdrą. Potem położyła mokrą, chłodną chustkę na czole Opiekuna. - Dziękuję... - słabo szepnął, a zaraz później zemdlał. CDN. |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |