Bez tytułu.doc |
|||||||||
|
|||||||||
Kawiarnia I Neon kawiarenki migotał nieregularnie. Drewniane drzwi delikatnie uchylone zapraszały do wnętrza. Usiadłam przy stoliku. Kelner w czarnym fraku podszedł do mnie i zapytał miękkim głosem -Co podać? Udawałam że się zastanawiam, a on uśmiechnął się pod wąsem. Bywałam w tej kawiarni codziennie, codziennie zamawiałam filiżankę herbaty owocowej. Kelner dobrze wiedział co przynieść. Bawiliśmy się. -Poproszę szkocką whisky. Byłam poważna. -Tak, już się robi. Zobaczyłam chłopaka o miłym uśmiechu i rozmarzonych oczach. Wpatrywał się w obraz pomarańczy wiszący na przeciwległej ścianie. Jego rude włosy odcinały się na tle czarnego oparcia. -Proszę. Kelner postawił przede mną filiżankę herbaty gruszkowej. -Co to jest? Miała być whisky! Poskarżę szefowi. Udawanie oburzonej. Zaśmialiśmy się. Za każdym razem się śmialiśmy. Za każdym razem bardziej. Spojrzał na mnie. Zielone. Piłam herbatę i przyglądałam mu się. Ma piękne dłonie. Łyk. Smukłe i długie palce. Łyk. Zakochałam się. Herbata się skończyła... Wychodząc nie spojrzałam na Niego. Dotknęłam tylko delikatnie jego dłoni nie zatrzymując się. Nie widziałam jak zareagował. Wolałam żyć w cudownej niepewności. Była mistycznie przyjemna. II Neon kawiarenki migotał nieregularnie. Drewniane drzwi delikatnie uchylone zapraszały do wnętrza. Usiadłam przy stoliku. Kelner w czarnym fraku podszedł do mnie i zapytał miękkim głosem -Co podać? Byłam tego dnia senna. Kiedy wybiła 18.00 przypomniałam sobie, że dzisiaj mam urodziny. Zapomniałam. Ach tam, nic ważnego. -Tort urodzinowy raz. Szczególnie się nie zdziwił. Ja tak. Rude włosy znów odcinały się na tle czarnego oparcia. Patrzył na mnie, a skinieniem ręki przywołał Kelnera. -To dla pani. Postawił filiżankę. Tym razem owoce leśne. Smaczne. Podniosłam filiżankę. Karteczka. Z okazji urodzin. Pod kartką druga. Czy dziś będzie tak samo, jak wczoraj? Spojrzałam na niego. Uśmiechnął się, gdy kelner przyniósł mu kartkę z dopiskiem. Łyk. Dzisiaj jest beznadziejnie. Łyk. Chociaż nie, nieprawda. Łyk. Miło jest patrzeć na ich... Całowali się. Znałam dziewczynę, pracowała w sklepie. Kupowałam tam czasami jabłka i ciasteczka. Miała długie , chude palce. Kiedy dotykała sztucznymi paznokciami jabłek, odwracałam wzrok. Najczęściej patrzyłam na cennik. Codziennie zauważałam nowe błędy ortograficzne... Łyk. Drugi i Trzeci. Wstałam od stolika. Nie przeszłam obok Niego. Nie wiem czy się zmartwił. Było mi smutno. Poszłam prosto do domu. III Neon kawiarenki migotał nieregularnie. Drewniane drzwi delikatnie uchylone zapraszały do wnętrza. Usiadłam przy stoliku. Kelner w czarnym fraku podszedł do mnie i zapytał miękkim głosem -Co podać? -Filiżankę na smutek. Uśmiechnął się ciepło. Powędrował do kuchni. Dziś znowu tu był. Czy to nie zbyt banalne? Zaśmiałam się cicho. „Jeśli chcesz- pocałuję Cię. Zabiorę Cię na koniec Świata i pocałuję i krzyknę, żebyś już nigdy nie była smutna” Podniósł kartkę bardzo wysoko, tak, że kobieta siedząca w stoliku za mną uśmiechnęła się niepozornie. „Ja Ciebie też” Porysowałam zeszyt z fizyki. Nie lubiłam fizyki. Teraz to nie miało znaczenia. Tym razem to była jagodowa. Nowa, nie piłam jej wcześniej. Powiedział że nie płacę. Ach, wczorajsza okazja... „Czy dziś będzie tak samo jak wczoraj?” Znów pod filiżanką. Tym razem uśmiechnął się lepiej, bardziej, szczerzej. Łyk. Kobieta ma kurze łapki przy oczach. Torebka jest z krokodylej skóry. Wygląda jak imitacja. Łyk. Prawda wygląda jak fałsz, fałsz jak prawda. Łyk. Czuję szturchnięcie. Kobieta dotknęła mnie przez przypadek torebką, gdy wstawała. Koniec herbaty. Przeszedł mnie dreszcz. Torebka jest zimna. Mam gęsią skórkę. Przytrzymał mą dłoń dłużej, jakby chciał wyssać z niej zimno świata i napełnić własnym ciepłem. Ale tylko delikatnie. Ktoś inny powiedziałby, ze to tylko muśnięcie. Nieprawda. IV Neon kawiarenki migotał nieregularnie. Drewniane drzwi delikatnie uchylone zapraszały do wnętrza. Usiadłam przy stoliku. Kelner w czarnym fraku podszedł do mnie i zapytał miękkim głosem -Co podać? Nie odpowiedziałam. Siedział smutny, sam, spuścił głowę. -Czuję się zazdrosny –mrugnął Kelner. -Zakochałam się. -Cios w serce. Herbata smakowała inaczej. Patrzyłam tylko na niego, nic co nie miało z nim związku nie interesowało mnie zupełnie. Zabawa przestała być śmieszna. Paznokcie sprzedawczyni odrażające. Frak Kelnera wydawał się czarniejszy. „Dlaczego Dziś nie będzie tak jak wczoraj?” Schował twarz w rękach i nie podnosił się. Nie było tak jak wczoraj. Nigdy nie było tak jak dzisiaj. Wiedziałam że już nigdy nie będzie. Dotykając jego dłoni usiadłam koło Niego. Zielone oczy były pełne łez i z trudem je powstrzymywał. Dotknęłam jego rudych włosów. Były miękkie... Usta smakowały malinową herbatą. Jego dłonie dotknęły moich policzków. Były ciepłe, delikatne... Wzlatywałam. Czułam. Lecę. V Wracałam. Skręciłam w stronę żywopłotu przy Domu Harcerza. I zobaczyłam ich. Nie był to widok przerażający ani obrzydliwy. Dziewczyna objęła chłopaka i zaczęła go całować. Zobaczyłam Jego zdziwioną twarz. Nasze oczy spotkały się. Zamknęłam usta, oczy. Uśmiechnęłam się, odwróciłam i spokojnie poszłam do domu. Chyba... Nie rozumiałam całego zajścia i procesów zachodzących w mojej głowie. Położyłam się spać i zasnęłam. 1 Nie Kocham jej. 2 To ona zaczęła. 3 Dobrze, już się nie tłumaczę. Kelner zobaczył dwie duże łzy. -Bardzo boli? Skinęłam głową. VI Neon kawiarenki migotał nieregularnie. Drewniane drzwi delikatnie uchylone zapraszały do wnętrza. Usiadłam przy stoliku. Kelner w czarnym fraku podszedł do mnie i zapytał miękkim głosem -Co podać? -Ach, może by tak... Dzisiaj... Nie wiem, nie jestem zdecydowana. Usiadł. A to coś nowego. -On jej nie Kocha. Dobrze wiedzieć... -Kawę. Siedziała. Siedziała i patrzyła we mnie. Patrzyłam w nią. -On mnie nie kocha. Zastygłam. Usiadła przy stoliku. Miała ładny nos –pełen piegów, prosty, lekko zadarty. Miała rumieńce. Puszyste, blond włosy. Małe dłonie. Była drobna. On był wysoki. -Dlaczego mi to mówisz? Cisza. Przerażenie. -Gdzie jest? Przerażenie. -Nie wiem. Przerażenie. -Dlaczego się całowaliście. Zarumieniła się. -Kochałam go Kiedyś. Dawno. Wyjeżdżam. Powiedziałam mu, że go Kochałam. Miała głos podobny do Kaczora Donalda. -Pocałowałaś go na „do widzenia”? -Tak... Boże, spraw bym tej ulgi doznawała za każdym razem. VII Neon kawiarenki migotał nieregularnie. Drewniane drzwi delikatnie uchylone zapraszały do wnętrza. Usiadłam przy stoliku. Kelner w czarnym fraku podszedł do mnie i zapytał miękkim głosem -Co podać? Uśmiechnęłam się. -Dziś poproszę malibu wstrząśnięte nie zmieszane. Ucieszył się. Rozejrzałam się. Zobaczyłam go. Wpatrywał się w ten sam obraz, co tydzień temu. Wyglądał podobnie, ale jego oczy były bardziej przygnębione. -Proszę. -Co to ma być? Prosiłam malibu! Poskarżę szefowi! Zaśmialiśmy się. Łyk. Dziś jest idealny dzień na przebaczanie, nie uważasz? Sprzedawczyni całowała się z chłopakiem namiętniej niż zwykle. Kobieta z torebką z krokodylej skóry dziubała widelcem kawałek ciasta. Herbata truskawkowa. Łyk. Myślisz, że mogłabyś? Łyk. Zawsze. Dopiłam. VIII Neon kawiarenki migotał nieregularnie. Drewniane drzwi delikatnie uchylone zapraszały do wnętrza. Usiadłam przy stoliku. Kelner w czarnym fraku podszedł do mnie i zapytał miękkim głosem -Co podać? -Dawno nie piłam gorącej czekolady. W takim razie poproszę lody. Zaśmiał się inaczej niż zwykle. Dzisiaj był inny dzień. Kelner wydawał się inny. Frak inny. Torebka inna. Nawet paznokcie sprzedawczyni wydawały się bardziej do zniesienia. Siedział wpatrzony w obraz. -Proszę. -Ach, Drogi panie Kelnerze, widać że nie przejmuje się pan tym, co mówię. I słusznie. Uśmiechnął się bardzo perfidnie. Spodobało mi się. Czy dziś będzie tak jak powinno być? Jak było za pierwszy razem? Uśmiechnęłam się. Łyk. Kawa podrożała. Ja piję herbatę. Łyk. On też. Łyk. A gdyby tak... Wstałam i rzuciłam monetę na swój stolik. Podeszłam do niego. Na jego stole także leżała już moneta. Złapałam go za rękę i pociągnęłam ku wyjściu. Objął mą dłoń. Doszliśmy do przystanku. Nie pytał o nic. Zanim nadjechał tramwaj, On dotknął ustami mych warg. Wsiedliśmy. |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |