https://www.opowiadania.pl/  

Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc 

 

Moje konto Moje portfolio
Ulubione opowiadania
autorzy

Strona główna Jak zacząć Chcę poczytać Chcę opublikować Autorzy Katalog opowiadań Szukaj
Sponsorowane Polecane Ranking Nagrody Poscredy Wyślij wiadomość Forum

Sponsorowane:
25

Imagine

  Bo życie się zmienia, ale się nie kończy...  

UŻYTKOWNIK

Nie zalogowany
Logowanie
Załóż nowe konto

KONKURS

W październiku nagrodą jest książka
Wielki Gatsby
Francis Scott Fitzgerard
Powodzenia.

SPONSOROWANE

Imagine

Bo życie się zmienia, ale się nie kończy...

Bliskie spotkania

Chodźmy...

Sen o Ważnym Dniu

Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).

Targ - Dzień VII - Rozdział XXVI

Zbliżało się południe. Zielonka brnął przez zapchany Kwadrat w stronę Tentu. Tłum wprawdzie gromadził się głównie na tyłach wielkiego namiotu, jednak chętnych gapiów było oczywiście więcej niż miejsca wokół podwyższenia...

Mefisto i Carmen

"Nie moja w tym wina, że jak to bywa w świecie Los z przekory nici gobelin życia plecie."

Nowozrodzenie

Czym jest zbawienie.

Nowa Atlantyda

Jedna z przyszłości futurystycznych zawartych w e-booku "Futurystyka" (Przyszłość kiepska)

Nowa płeć

Wierszyk satyryczny

Ró-ża

Na skrawku zapisane

Tezeusz

Piosenka z audiobooka "Dopalacze poetyckie"

REKLAMA

grafiki on-line

WYBIERZ TYP

Opowiadanie
Powieść
Scenariusz
Poezja
Dramat
Poradnik
Felieton
Reportaż
Komentarz
Inny

CZYTAJ

NOWE OPOWIAD.
NOWE TYTUŁY
POPULARNE
NAJLEPSZE
LOSOWE

ON-LINE

Serwis przegląda:
1201
użytkowników.

Gości:
1201
Zalogowanych:
0
Użytkownicy on-line

REKLAMA

POZYCJA: 82682

82682

Targ - Dzień IV - Rozdział XIV

wersja do druku

wyślij do znajomych

brak ocen

brak komentarzy

dodaj do ulubionych

Data
25-10-05

Typ
P
-powieść
Kategoria
Fantastyka/Fantasy/Przygoda
Rozmiar
17 kb
Czytane
249
Głosy
0
Ocena
0.00

Zmiany
25-10-19

Dostęp
W -wszyscy
Przeznaczenie
P12-powyżej 12 lat

Autor: Falvari Podpis: Dziwny jest ten świat.
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio

znajdź opow. tego autora

dodaj do ulubionych autorów
Chmury na niebie już pojaśniały, gdy wyszli z Holdu, jednak pora była na tyle wczesna, że na głównej alei nie kręcili się jeszcze ludzie. Jak na poranek czwartego dnia obchodów największego święta na Targu, okolica zdawała się nienaturalnie spokojna.

Opublikowany w:

Targ - Dzień IV - Rozdział XIV

Chmury na niebie już pojaśniały, gdy wyszli z Holdu, jednak pora była na tyle wczesna, że na głównej alei nie kręcili się jeszcze ludzie. Jak na poranek czwartego dnia obchodów największego święta na Targu, okolica zdawała się nienaturalnie spokojna. Wszyscy trzej ruszyli powoli w stronę Ściętej. Zanim zostali wypuszczeni, Węgorz skrupulatnie oddał im wszystkie odebrane wcześniej przedmioty. Zielonka bardzo cieszył się z odzyskania sztyletu, nie minął wprawdzie choćby dzień odkąd go otrzymał, ale już zdążył się do niego przywiązać.
-Jak się zabierzemy do pracy? -spytał Niewierny.
-Znajdź Trumnę –odpowiedział mu Zima. –Spotkamy się o trzeciej godzinie nocy milę w stronę Siłowni.
Mag skinął głową i zawrócił w kierunku Zarazy. Zielonka patrzył za nim zdumiony. Nie potrafił zrozumieć do czego przybysz może potrzebować trumny w Siłowni. Nie miał jednak czasu na zastanawianie się nad tym problemem.
-Prowadź do Odwróconego Uśmiechu –zarządził Zima. –Najkrótszą drogą jaką znasz.
Zatem ponownie w przeciągu dwóch dni szli ciasnym przesmykiem między Dupą a Zadziorą. Zielonka miał mętlik w głowie. Do tej pory myślał o Zimie jak o bogatym obieżyświacie, który z nudów się nim zainteresował i dla zabawy udawał, że nie orientuje się w realiach Targu. I nagle w ciągu jednej nocy okazało się, że jest on wprawnym manipulantem, który wie o wiele więcej niż udaje, że wie. Był to spory szok dla szczurołapa, który do tej pory nie zwracał wiele uwagi na polityczne gry toczące się na szczytach lokalnej władzy zbyt pochłonięty kwestią przeżycia o jeden dzień dłużej. Tak zaabsorbowały go te myśli, że nawet nie zauważył wychodzącego z Dupy jegomościa i omal go nie przewrócił. Gdy mamrotał niezborne przeprosiny, spostrzegł, że tamten odziany jest w długi workowaty płaszcz i skórzaną maskę. Wyglądał jak wielu biedaków, raczej przeciętnego wzrostu, obdarty, ale za to z wydatnym brzuchem, który nie pasował do reszty wizerunku.
-Nie szkodzi. Z drogi –rzekł raczej szorstko i ruszył dalej drogą, którą przyszli. Zielonce wydawało się, że słyszał już gdzieś ten głos. Znajoma wydała mu się również woń jakby zepsutych owoców, którą poczuł od nieznajomego. Zima zdawał się nie zwracać uwagi na całą sytuację, ale szczurołapa dręczyła świadomość, że słyszał już ten głos w ciągu ostatnich kilku dni. Nie mógł sobie jednak zupełnie przypomnieć kiedy ani przy jakiej okazji. Tymczasem dotarli już na Drugi Trójkąt.
Mimo wczesnej pory akurat na tym placu panowało spore poruszenie. Nieopodal stojącej już od kilku dni mniejszej sceny grupa ludzi rozstawiała właśnie wysokie słupy z podestami. Dwa już stały i właśnie przeciągano pomiędzy nimi linę, a kolejne dwa czekały na swoją kolej.
-Bardowie, aktorzy, akrobaci, powoli na targu robi się tłoczno –stwierdził Zima.
-Obchody Dnia Oczyszczenia to najlepszy czas –odparł Zielonka. -Więcej odwiedzających oznacza większe zyski.
Przybysz zaśmiał się krótko.
-Nie musisz mi tego tłumaczyć –stwierdził. -Za to chętnie usłyszę, gdzie ta cała hałastra nocuje.
-Na pewno zauważyłeś, że w Ściętej panuje spory ścisk –odparł Zielonka. -Karczmy są w tym czasie naprawdę mocno oblegane. Do tego powstaje wiele tymczasowych, jak chociażby tamta –chłopak wskazał rozległy namiot stojący za tymczasową sceną. -Zamożniejsi przybysze goszczą w murowanych domach u naszych najznamienitszych kupców, część w namiotach tych mniej znamienitych, a większość przybyszów jak wiesz, po prostu rozbija własne namioty na zewnątrz.
-Faktycznie, nie pomyślałem od razu o tej wiosce w drodze na Mokradła. Fascynujące.
-To tak naprawdę jeszcze nic. Poczekaj do jutra –odparł Zielonka. -Na dwa dni przed Dniem Oczyszczenia wokół Targu gromadzi się dziki tłum. Wtedy najłatwiej się tu wślizgnąć między namiotami przybyłych. Gorzej jeżeli strażnicy złapią cię bez szarfy.
-Ursula zadała druzgocący cios całemu Targowi! -usłyszeli po wyminięciu ekipy ustawiającej słupy. Okazało się, że kawałek dalej stał skromnie odziany bard z drewnianą piszczałką w rękach, który mimo wczesnej pory znalazł niewielkie grono zainteresowanych słuchaczy. -Nie tylko podstępnie przejęła władzę od Borsuka, któremu dopiero co udało się postawić tę osadę na nogi, ale również od razu przejęła większą część dostaw żywności oraz wprowadziła drastyczne opłaty dla kupców. Ponadto to ona zapoczątkowała niechlubną tradycję pobierania opłat za wstęp na Targ.
-Zdaje się, że opowieści o Ursuli są ostatnimi czasy modne –skomentował Zima, gdy wyminęli barda i grupkę jego słuchaczy.
-To stare dzieje –skwitował Zielonka. -Ursula rządziła Targiem na długo przed Siostrą, prawdopodobnie jeszcze zanim się urodziłem.
-Faktycznie była tak zła, jak ją obecnie przedstawiają?
-Nie wiem –odparł z wahaniem Zielonka. -Niewiele o niej słyszałem. Matka zawsze więcej opowiadała o Siostrze i Vuko –jej poprzedniku, którego szczerze nienawidziła. Ursulę wspomniała jedynie kilka razy, ale zawsze twierdziła, że gdyby dano jej czas, to mogła osiągnąć sukcesy porównywalne z tymi, które stały się udziałem Siostry.
-Interesujące –skwitował Zima.
Tymczasem dotarli już do namiotu Odwróconego Uśmiechu i weszli do środka.
-Zima! Zielonka! –powitał ich radośnie kupiec wstając zza stołu. – Czego wam potrzeba?
-Zatem słyszałeś już o naszym pojmaniu –stwierdził szorstko przybysz.
Odwrócony Uśmiech zaśmiał się jakby usłyszał dobry żart. Wyprosił pomocników i wrócił za stół.
-Nawet więcej, widziałem jak was prowadzą. A gdzie nasz spóźnialski?
-Coś mu wypadło –Zima nieproszony usiadł naprzeciw kupca. –Co możesz mi powiedzieć o Siłowni?
Odwrócony Uśmiech obdarzył go długim badawczym spojrzeniem.
-Przede wszystkim, że nie powinieneś się pchać między Siostrę i Chleba –sięgnął po stojącą nieopodal butelkę i kubki. –To są dwie burzowe chmury, które są coraz bliżej siebie, a kiedy się wreszcie zderzą...
-Jesteś świetnie zorientowany –Zima stanowczym gestem odmówił przyjęcia kubka. –Ale ja pytałem o Siłownię.
-Chleb coś tam trzyma –Odwrócony Uśmiech odwrócił się na chwilę, aby pociągnąć tęgi łyk z kubka. –Oficjalnie się tam nie zbliża, jego ludzie też nie. Wmawiają wszystkim, że upiory dawnych lokatorów powstały z grobów, ale wszyscy wiedzą, że to tylko bajka, aby odciągnąć od tego miejsca nieproszonych gości.
-Myślisz, że chce ją uruchomić? –spytał Zima.
-Żeby zjednać sobie ludzi? –kupiec nie wydawał się przekonany. –Wątpię, aby udało mu się zapewnić sobie dostawy węgla. Raczej pilnuje, żeby Siostra jej nie uruchomiła. On ma żywność, a kupcy na placach już od kilku tygodni dostają wyraźnie mniej towaru, więc musiał zgromadzić spory zapas. Póki co Siostra robi dobrą minę do złej gry, ale prawda jest taka, że Chleb pogrywa z nią jak chce. Jeżeli szybko czegoś nie wymyśli, to jej myśliwy z łatwością wygra tę grę.
Odwrócony Uśmiech znów się odwrócił tym razem na dłużej. Zima go nie popędzał, zapatrzył się w jakiś punkt nad jego głową i trawił informacje.
-A ty mały? –spytał nagle kupiec, jakby dopiero zauważył Zielonkę i zaoferował mu kubek. -Pewnie nic nie piłeś przez całą noc –dodał.
Chłopak rzucił Zimie niepewne spojrzenie, choć właściwie nie potrzebował jego pozwolenia. Przybysz musiał zdawać sobie z tego sprawę, bo wzruszył ramionami. Szczurołap ochoczo sięgnął po kubek i pociągnął srogi łyk.
-To... –wysapał z oburzeniem –jest słabe.
Odwrócony Uśmiech zarechotał głośno, jak się zdawało nawet Zima parsknął cicho z rozbawienia.
-Ledwie przed chwilą świtało –powiedział wciąż ubawiony kupiec. –Wiesz ilu ludzi przyjdzie mnie dziś oszukać? To nektar pobudzający. A wracając do twojej sprawy –zwrócił się znów do Zimy. –Nawet wy trzej możecie mieć tam problemy. Nie mówiąc już o tym co czeka was po powrocie. Nienawidzę tego cyrku, który się właśnie odbywa, ale w tym roku miałem też inne powody, żeby wyruszyć wcześniej.
-To zacznie się w Dzień Oczyszczenia? –spytał Zima.
-Jeżeli Chleb będzie chciał czekać tak długo –odparł Odwrócony Uśmiech.
-Rozumiem –przybysz wstał. –Zaryzykuję, ale zrozumiem, jeśli nie zaczekasz.
-Zapłaciłeś –powiedział z naciskiem kupiec. –Ale czegokolwiek tu szukasz, lepiej się pośpiesz.
Zima skinął głową i ruszył w stronę wyjścia. Zielonka dopił szybko zawartość kubka, choć miał smak rozczarowania, to był to jednak darmowy napój. Przybysz w połowie drogi nagle się zatrzymał.
-Co sądzisz o Utraconym? –rzucił przez ramię.
Odwrócony Uśmiech przez moment się zawahał.
-Stary dziwak –powiedział w końcu. –Mieszkał tu chyba jeszcze przed Skażeniem, choć głowy nie dam. Trudno się z nim rozmawia. Jego brat jest o wiele bardziej rozmowny.
-Ma brata? –Zima spojrzał na Zielonkę jakby z wyrzutem, że nie otrzymał tej informacji od niego.
-Owszem, ale raczej go tu nie spotkasz. Sporo podróżuje w poszukiwaniu ksiąg do ich małego interesu.
Po wyjściu z namiotu Odwróconego Uśmiechu Zima jak się zdawało przypadkowo wybrał kierunek i poszli w stronę Sanctum. Gdy weszli na skrzyżowanie dróg, spostrzegli Ojca schodzącego po stopniach świątyni. Szedł sam, przez ramię miał przewieszoną skórzaną torbę, a w lewej ręce niósł wysłużony sierp. Spostrzegł ich i skinął głową, a następnie skierował się w stronę Kwadratu.
-Idzie po zioła do Wody Oczyszczenia –powiedział Zielonka nim padło jakiekolwiek pytanie.
-Gdzie je zbiera? -spytał Zima.
-Nie wiadomo gdzie dokładnie, ale zawsze udaje się w kierunku Siłowni.
-Smutny widok -Zima z Zielonką odwrócili głowy na dźwięk tego głosu.
Traktem od strony południowej zmierzał w ich stronę Tkacz. Jak zwykle miał na sobie nienaganny kubrak, a jego twarz osłaniała żółta maska.
-Ma tylko kilka dni chwały w ciągu roku, i nawet to zostało mu odebrane -stwierdził kapłan.
-Widocznie po tym, co stało się na Mokradłach, przyszło osłabienie zapału religijnego u niektórych. -stwierdził sentencjonalnie Zima.
-Uparty to niełatwe bóstwo i bez wypadków losowych -odparł Tkacz. -Ale to temat na inną dyskusję. Cieszę się, że widzę pana w tym miejscu Zimo.
-Doprawdy? -głos przybysza przepełniony był zdumieniem. -Dlaczego?
-Słyszałem o pewnych kłopotach ze strażą.
-To nic wielkiego. Zwykłe nieporozumienie.
-Miło mi to słyszeć, szkoda by było, gdyby dobroczyńca Sanctum spędził Dzień Oczyszczenia w lochu.
-Staram się raczej unikać problemów. Dziękuję za troskę ekscelencjo.
-Martwię się o wszystkich naszych dobroczyńców. Ale nie będę was dłużej zatrzymywał, czas już na poranne modły.
Po tych słowach Tkacz skinął im głową i odszedł, a oni jeszcze odprowadzali go wzrokiem, gdy wspinał się po stopniach Sanctum.
-Wieści na Targu szybko się rozchodzą -stwierdził Zima.
-Zwykle nie aż tak szybko. -odparł Zielonka. -Dokąd chciałbyś się teraz udać?
-Zastanówmy się. Właściwie nie byliśmy jeszcze w jednej z karczm –odparł przybysz.
-Nie wiem, czy chcesz się tam teraz udać –powiedział Zielonka. -Późna Godzina to miejsce spotkań ludzi Chleba.
-To może być interesujące.
Szczurołap nie skomentował, jednak poprowadził do karczmy. W środku mimo wczesnej pory było dość gwarno, a główną klientelę stanowili mężczyźni i kobiety w długich zielonobrązowych płaszczach. Pod ścianą w pobliżu wejścia stał oparty rząd kołczanów i łuków. Zima jakby nie zwrócił na to uwagi i zajął jeden z nielicznych wolnych stolików.
-Czego ci potrzeba? –jak spod ziemi wyrósł przed nimi korpulentny karczmarz –Kocur. Mężczyzna odziany był w brązowe spodnie, koszulę i kamizelę dobrej jakości. Jego twarz skrywała maska w kształcie kociego pyska.
-Mięsa –rzucił krótko Zima. –Wszystko jedno jakiego.
-Zobaczę co da się zrobić –rzekł z zafrasowaniem karczmarz. –Mięsa mamy mało, a w pierwszej kolejności rezerwuję je dla myśliwych.
Przybysz tylko skinął głową i go odprawił. W karczmie nie działo się zbyt wiele, myśliwi nie zwracali na nich większej uwagi, stłoczeni we własnym gronie rozprawiali o czymś niezbyt głośno. Oprócz nich w sali znajdowało się raptem kilka innych osób, jednak nie wzbudziły większego zainteresowania Zielonki. W odróżnieniu od stojącej w rogu pomieszczenia szafki. Była blaszana i kanciasta, wysoka na dobre półtora metra i równie szeroka. Na jej drzwiczkach wyrzeźbiono toporną twarz, a po bokach miała nawet krótkie ręce.
-Nizm –skomentował Zima widząc na co patrzy. –Dawno żadnego nie widziałem. Ten był tu zapewne posługaczem przed Skażeniem.
Teraz dopiero Zielonka dostrzegł, że nóżki szafki miały przeguby, jakby mogły się same poruszać. Słyszał o nizmach, podobno były dość popularne w dawnych czasach. Wyręczały ludzi w rozmaitych zajęciach i czyniły życie bardziej znośnym. Matka miała u siebie jeden z nizmów –oczywiście dawno niedziałający -ale wyglądał zupełnie inaczej niż ten.
-To musiało być wspaniałe żyć w czasach, kiedy one działały –stwierdził Zielonka.
-Nie wiem, niewiele z tego pamiętam –stwierdził Zima. -Swoją drogą to zastanawiające jak niewiele spośród nich przetrwało do naszych czasów.
Zielonka był strasznie ciekaw tego tematu, jednak Zima nie powiedział więcej, gdyż właśnie w tej chwili Kocur przyniósł im posiłek. Ku rozczarowaniu szczurołapa nie zawierał on jednak mięsa. W misach znajdowała się jedynie kasza i gotowane warzywa. Posilali się w milczeniu, a chłopak rzucał znad swojej miski ciekawe spojrzenia w stronę myśliwych.
-Nie obserwuj ich tak ostentacyjnie –zwrócił mu uwagę Zima.
-Przepraszam –odparł Zielonka. -Nie wyglądają na zbyt zmartwionych brakiem pożywienia na Targu.
-Tak –Zima pokiwał głową. -I od rana ucztują w najlepsze zamiast polować, choć ich zwierzchnik przebywa poza Targiem rzekomo w związku z polowaniem. Odwrócony Uśmiech miał rację, coś szykują.
Kończyli już swoje porcje, gdy do karczmy wszedł szczupły mężczyzna w czarnej szacie. Jego oblicze zasłaniała pełna czarna maska z rubinem pośrodku czoła. Nie rozglądał się i od razu podszedł do karczmarza, z którym zamienił kilka pospiesznych zdań i obaj zniknęli na zapleczu.
-Być może pamięć mi już szwankuje, ale zdaje się, że mówiłeś, iż Brat donosi Siostrze -stwierdził Zima.
-Bo to prawda, wszyscy o tym wiedzą -odparł z niepokojem Zielonka.
-Ale jak się zdaje do tej pory nikt nie wiedział, że pracuje również dla Chleba -powiedział przybysz w zamyśleniu. -Sporo ryzykował przychodząc tutaj tak jawnie, musi mieć ważne informacje do przekazania prawdopodobnie o nas. Lepiej się oddalmy –powiedział Zima i obaj wyszli z karczmy.
Liczyli na to, że zdążą się spokojnie oddalić, nim Brat przekaże ludziom Chleba najnowsze wieści. Nie wzięli jednak pod uwagę tego, że przed Późną Godziną na swego pracodawcę czekał Spłata wraz z dwoma pomocnikami.
-Proszę, proszę, kogóż my tu mamy -powiedział windykator powoli przeciągając każde wypowiadane słowo. -Zachciało się prawdziwego żarcia, co? W Ściętej pewnie same ochłapy dają.
-Po prostu nie lubię rutyny -odparł Zima. -Miłego dnia.
-Chwila! -wykrzyknął Spłata, gdy Zima z Zielonką zaczęli się oddalać. -Poczekajcie trochę, może goście karczmy jeszcze będą chcieli z wami pogadać.
Dwaj pomocnicy windykatora zaszli przybysza i szczurołapa od boków, a sam Spłata sięgnął po swoją rózgę.
-Grzecznie prosimy -powiedział windykator.
-Jestem zmuszony równie grzecznie, ale stanowczo odmówić -odparł Zima nieznacznie się kłaniając. -Mam jeszcze pewne turystyczne plany na dzisiejszy dzień.
Spłata trzasnął rózgą tuż pod nogami Zimy, a jego pomocnicy sięgnęli po swoje długie noże.
-Będziemy nalegać -windykator zbliżył się do nich, szykując się do kolejnego uderzenia.
Gdy rózga świsnęła tuż koło twarzy Zimy, ten schwycił ją i wyrwał z rąk windykatora, następnie zamachnął się nią w taki sposób, że trafił w głowę jednego z jego pomocników. Nie bacząc na krzyk tamtego odwrócił się gwałtownie i strzelił przez głowę również drugiego z nich. Wówczas Spłata rzucił się na niego, próbując go pochwycić, ale przybysz był na to przygotowany. Kopnął windykatora pod kolano, a później trzasnął go rózgą w twarz, gdy ten jeszcze padał na ziemię, wymierzył po kolejnym ciosie jego pomocnikom, a następnie cisnął rózgę na leżącego już Spłatę.
-Chyba wam jednak nie zależało -rzucił jeszcze, nim poczęli się wraz z Zielonką oddalać od tego miejsca.
Przybysz i szczurołap spiesznym krokiem wpadli do przejścia na Kwadrat, następnie niemal przebiegli przez plac i ruszyli do Zadziory, na której na szczęście nic się akurat nie działo. Stamtąd przeszli na Drugi Trójkąt i złożyli kolejną wizytę Odwróconemu Uśmiechowi.
-Szybko wam poszło z tą Siłownią -przywitał ich kupiec.
-Nie ma czasu na żarty -powiedział spokojnie Zima. -Jak mniemam masz swoje sposoby na dotarcie do Siostry.
-Raczej unikam takich kontaktów -odparł Odwrócony Uśmiech.
-Brat pracuje nie tylko dla niej, ale również dla Chleba -kupiec gwizdnął przeciągle słysząc tę informację. -A ona musi się o tym dowiedzieć jak najszybciej. Kto wie co mógł powiedzieć myśliwym.
-Zajmę się tym -stwierdził rzeczowo kupiec.
_____________________________________________________________________________________________

Całość dostępna na: https://www.wattpad.com/story/388275177-targ

Podpis: 

Dziwny jest ten świat. 2018-2023
 

Dodaj ocenę i (lub) komentarz

wersja do druku

wyślij do znajomych

brak ocen

brak komentarzy

dodaj do ulubionych

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ OCENĘ

Twoja ocena:
5 4,5 4 3,5 3 2,5 2 1,5 1

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ KOMENTARZ
Twój komentarz:

zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła

zmiejsz czcionkę czcionka standardowa powiększ czcionkę powiększ czcionkę
Bliskie spotkania Sen o Ważnym Dniu Targ - Dzień VII - Rozdział XXVI
Chodźmy... Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny). Zbliżało się południe. Zielonka brnął przez zapchany Kwadrat w stronę Tentu. Tłum wprawdzie gromadził się głównie na tyłach wielkiego namiotu, jednak chętnych gapiów było oczywiście więcej niż miejsca wokół podwyższenia...
Sponsorowane: 25Sponsorowane: 15
Auto płaci: 100
Sponsorowane: 11

 

grafiki on-line

KATEGORIE:

więcej >

Akcja
Dla dzieci
Fantastyka
Filozofia
Finanse
Historia
Horror
Komedia
Kryminał
Kultura
Medycyna
Melodramat
Militaria
Mitologia
Muzyka
Nauka
Opowiadania.pl
Polityka
Przygoda
Religia
Romans
Thriller
Wojna
Zbrodnia
O firmie Polityka prywatności Umowa użytkownika serwisu Prawa autorskie
Reklama w serwisie Statystyki Bannery Linki
Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc
 

www.opowiadania.pl Copyright (c) 2003-2025 by NEXAR All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikowanych treści należą do ich autorów. Nazwy i znaki firmowe innych firm oraz produktów należą do ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celu informacyjnym.