https://www.opowiadania.pl/  

Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc 

 

Moje konto Moje portfolio
Ulubione opowiadania
autorzy

Strona główna Jak zacząć Chcę poczytać Chcę opublikować Autorzy Katalog opowiadań Szukaj
Sponsorowane Polecane Ranking Nagrody Poscredy Wyślij wiadomość Forum

Sponsorowane:
20

Kraina Niekończącej się Bajki -cz.II. rozdział VII

  Pajacyk zagryzł wargi, starając się nie dać po sobie poznać, jak bardzo Las Umarłych go zaskoczył. Gęsiej skórki na drewnianym grzbiecie nie brakowało.  

UŻYTKOWNIK

Nie zalogowany
Logowanie
Załóż nowe konto

KONKURS

We wrześniu nagrodą jest książka
Wielki Gatsby
Francis Scott Fitzgerard
Powodzenia.

SPONSOROWANE

Kraina Niekończącej się Bajki -cz.II. rozdział VII

Pajacyk zagryzł wargi, starając się nie dać po sobie poznać, jak bardzo Las Umarłych go zaskoczył. Gęsiej skórki na drewnianym grzbiecie nie brakowało.

Sen o Ważnym Dniu

Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).

Podstęp

Historia trudnej miłości, która powraca po latach.

Krzyż

Traumatycznie. Przeczytaj i spróbuj zrozumieć, co powinno spotkać właśnie Ciebie.

Brak

Wiersz filozoficzny

Dwa dni z życia wariata.

Rozważania o normalności? Co to jest normalność a co nienormalność?

Liście lecą z drzew

Krótki wiersz

Zapach deszczu.

Takie moje wspomnienia.

Nowozrodzenie

Czym jest zbawienie.

Nowa Atlantyda

Jedna z przyszłości futurystycznych zawartych w e-booku "Futurystyka" (Przyszłość kiepska)

REKLAMA

grafiki on-line

WYBIERZ TYP

Opowiadanie
Powieść
Scenariusz
Poezja
Dramat
Poradnik
Felieton
Reportaż
Komentarz
Inny

CZYTAJ

NOWE OPOWIAD.
NOWE TYTUŁY
POPULARNE
NAJLEPSZE
LOSOWE

ON-LINE

Serwis przegląda:
2174
użytkowników.

Gości:
2174
Zalogowanych:
0
Użytkownicy on-line

REKLAMA

POZYCJA: 82065

82065

Pięć Domen: Opowiadania - Przyjaciel: cz. 17

wersja do druku

wyślij do znajomych

brak ocen

brak komentarzy

dodaj do ulubionych

Data
23-05-19

Typ
O
-opowiadanie
Kategoria
Fantasy/Fantastyka/Wojna
Rozmiar
11 kb
Czytane
687
Głosy
0
Ocena
0.00

Zmiany
23-05-19

Dostęp
W -wszyscy
Przeznaczenie
W-dla wszystkich

Autor: MKP Podpis: MKP
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio

znajdź opow. tego autora

dodaj do ulubionych autorów
Bitwa o wszystko cz.3

Opublikowany w:

Pięć Domen: Opowiadania - Przyjaciel: cz. 17

Milena słowami inkantacji zaplotła stabilne zaklęcie. Nad toczącą się bitwą zawisła osłona skondensowanej astry. Szara energia zmiany wiła się pomiędzy rozciągniętymi perłami pustyni.

Kolejna salwa sungardzkich strzał przeleciała przez barierę i zmieniła się w mazisty barwny deszcz. Oddech mistyczki był ciężki, ale równomierny: mowa Pierwszych niosła moc nieprzeznaczoną dla śmiertelnych. Jeden zły dźwięk, jeden nadmiernie przesycony ton i słowa rozerwałyby krtań w momencie formowania.

Ostatni aktywny minerał ospale orbitował wokół Mileny niesiony resztką jej własnej mocy. Sięgnęła po sakwę przytroczoną do pasa. Rozwiązanie sznurka uwolniło strumień srebrzystego piasku porwanego przez prądy wzburzonej magii. Symetria magicznego pola przeciwstawiała się woli, dążyła do równowagi, pragnęła nieistnienia.

Karevis spojrzała na pchane wieże szturmowe. Ich ociężałe szerokie koła zagłębiały się nawet w suchą ubitą glebę.

Nie mogła opaść, bo cesarska piechota gotowa była nadziać ją na włócznie i pochlastać mieczami.

Stąd nic nie zdziałam: za daleko, pomyślała.

– Trzeba zaryzykować – wyszeptała i wtarła garść pyłu wyjętego z sakwy w zaklętą brygantynę. Zbroja wchłonęła magię i rozmyła się w fazie, drgając na granicy istnienia. Reszta srebrzystych piasków wysypana z woreczka poszybowała na wietrze i oplotła mistyczkę całunem z iluzji. Kobieta przypominała smugę gorącego powietrza, która zakrzywia obraz nad rozgrzaną pustynią.

Zaczęła obniżać lot i ostrożnie zbliżać się do okutej platformy w kształcie pryzmy z kołami, która podtrzymywała resztę machiny oblężniczej. Mobilna forteca wlokła się do ukształtowanej przez nią osłony. Musiała coś zrobić, inaczej wzmocniona runami wieża sforsowałaby powietrzną zaporę.

Kamuflaż działał: zaaferowani bitwą Sungardzczy nie zwracali na nią uwagi, gdy sunęła tuż nad maszerującym pochodem. Świsty i trzaski upadających głazów mieszały się z krzykami i brzękiem stali.

Opadła naprzeciw kolosa z drewna i metalu. Ogromny aflaston w kształcie kobiety umieszczony na szczycie dzierżył miecz i złotą kulę symbolizująca światłość i wybawienie.

Chwalebna krucjata, pomyślała mistyczka, obrzydliwi hipokryci.

Zbliżywszy perłę do ust, wyszeptała inkantację, pompując resztki sił w wypowiadane słowa. Pełgająca szarym płomieniem kula potoczyła się w kierunku obarczonych stalowym okuciem kół. Pod podstawą zabulgotało jezioro z błota i mułu. Konstrukcja stanęła i zapadła w przemieniony grunt przechylając się na prawo. Kilku łuczników runęło z krzykiem na ziemię. Cesarscy piechurzy zaczęli uciekać z toru upadku.

– Jedna załatwiona, teraz kolejna: tylko jak? – wyszeptała Milena i ponownie oderwała stopy od przesiąkniętej krwią ziemi.

Rozbłysk karmazynowej błyskawicy uderzył bez ostrzeżenia. Czerwony sungardzki mistyk chybił o włos.

Obejrzała się.

Jego szata ociekała astrą: szkarłatną, gniewną.

Czuje mnie; nie mam wyboru, muszę walczyć, pomyślała.

Piechurzy uciekli spod narastającego cienia grzęznącej wieży. Tylko rząd opancerzonych Tytanów parł do przodu: spokojnie – jak na defiladzie. Maszerowali w stronę oddziału, który wspierała grupka zakonnic na czele z Tatianą.

Kolejny rozżarzony piorun świsnął o cale od Mileny, przecinając powietrze nad nią.

– Nigdzie nie polecisz ptaszyno – oznajmił mag. – Nie wiem skąd wzięłaś tyle wolnej astry, ale czuję, że już za wiele ci jej nie zostało.



****************************************

Pierwsza kompania Telmiańskiej piechoty stawiała heroiczny opór, zatrzymując szturm napierającego napastnika. Jednakże okupili to krwawą ofiarą. Trupy szczelnie pokrywały grunt, a ich zmieszana z pooraną ziemią posoka tworzyła warstwę makabrycznego błota. Pomimo tego walka trwała. Żadna ze stron nie chciała oddać choćby jednego zdobytego metra. Tatiana i Zemma rzucały się w największy wir ostrzy – tam, gdzie wola walki rodaków widocznie słabła.

Matka Sainik wpadła w kłębowisko Skrzydlatych Hełmów i cięła póltoraręcznym mieczem, rozpruwając jednego za drugim. W tym czasie Zemma gruchotała kości niedobtków bojowym młotem wspieranym mocą ze szponów Arkturosa: magicznych rękawic zwiększających siłę uderzenia. Zaklęta broń wgniatała zbroje, jakby były z papieru.

Cesarscy, zmyleni lekkim pancerzem zakonnic, celowali gdzie popadło – i to ich gubiło. Ostrza w zetknięciu z magiczną brygantyną odbijały się od błysku szarego światła, które szczerbiło klingi i łamało groty.

Tatiana, korzystając z chwili wytchnienia, otarła oczy z posoki i spojrzała na przewracającą się wieżę oblężniczą. Uśmiechnęła się złowieszczo i wystawiła miecz przed siebie, krzycząc: ZWYCIĘSTWO!

Telmianie wtórowali jej eksklamacją i nie odpuszczali, wypychając atakujących coraz dalej od murów.

Matka przez chwilę dała się ponieść myśli: wygramy…

Za wcześnie.

Uderzenia bigwantów dudniły metalicznym echem. Lekka sungardzka piechota wycofała się w stronę nadchodzących humanoidalnych zbroi. W opancerzeniu Tytanów, na pierwszy rzut oka, nie było nawet najmniejszej szczeliny prócz małej szpary na oczy. Płyty ze stopu czerwonej rudy i stali mieniły się miedzianym połyskiem. Rycerze szli niczym wielki taran, nie bacząc na to, co przed nimi.

Generał Skortel, który wyglądał jak scena z narodzin boga krwi, wbił swój miecz zwany Selinden: leśny kieł, w pokrwawioną glebę i wsparł się na nim tuż obok Matki.

– Niedźwiedzie… Zaatakowały od lewej – oznajmił, dysząc ciężko.

– Tych w żelastwie zostaw mi – oznajmiła pewnie Tatiana i pogłaskała rękojeść swojego Raf Arkturo: oddech Arkturosa.

– Wszystkich?

– Wszystkich – warknęła i splunęła krwiście. – Weź większość obrońców na lewo. Nie mogą się tam poddać. Reszta niech się nie wychyla dopóki nie dam znać – nakazała. Generał nie wyraził sprzeciwu i wydał piechurom rozkazy.

Matka wyszła naprzeciw stalowego pochodu śmierci. Elitarni rycerze zakonu Tarczy stanęli i – jak na sygnał – skierowali broń w stronę obrońców: to było ostatnie ostrzeżenie, które Tatiana wydrwiła, spluwając w ich stronę.

Ruszyli.

Obróciła miecz sztychem do ziemni i przekręciła rękojeść tuż pod jelcem. Ostrze rozpadło się w proch i poszybowało wiedzione szarym wiatrem wyrwanym z nicości. Wszystko przyśpieszyło. Matka wzięła szeroki zamach. Chmura wirujących opiłków zawisła nad nią.

Rycerze parli naprzód.

Nie było odwrotu. Cięła pewnie, zamaszyście. Śmiercionośna fala mocy i ostrzy uderzyła w Tytanów z siłą huraganu.

Stanęli.

Ich pancerze skrzyły się od iskier – całe prócz tego małego odsłoniętego fragmentu w przyłbicy. Po kilku niewyobrażalnie długich chwilach, metaliczna chmura wróciła do Tatiany. Zbroje tych w pierwszym w szeregu spłynęły strużkami krwi, która sączyła się z każdego styku płyt.

Tytani upadali powoli, w odgłosach bulgoczącego kaszlu.

Wir opiłków zespolił się w miecz, a Matka Sanik wymierzyła szkarłatną od krwi klingę w kolejnych rycerzy. Jej sygnał podziałał: Tytani stanęli nad dygoczącymi zwłokami towarzyszy z pierwszego szeregu.

Ktoś zadął w róg.

Generał Skortel gnał resztkami sił. Bał się, lecz zamiast masakry swoich, zastał rząd pancerzy wyznaczający linię frontu i Telmiańskich obrońców stojących dzielnie, tam gdzie ich zostawił.

Ponowne zadęcie w róg. Od strony wzgórza.

Skortel chciał rozkazać atak.

Powstrzymała go.

– Rozejrzyj się, Stefanie.

Spojrzał na prawą flankę. Sungardczycy wycofywali się, oddział po oddziale. O lewej stronie obrony wiedział więcej, niż chciałby zapamiętać. Tam uderzyły niedźwiedzie. Oddział Wulfirów był osłabiony, ale nadal prawie rozbił szyk tarczowników, torując drogę dla swoich.

Było blisko, pomyślał.

Trzeci i ostatni przeciągły ryk rogu obwieścił pełen odwrót.

– To już koniec… – wyszeptała Matka Sainik tak delikatnie, jakby nie chciała, żeby ta rzeczywistość skruszała i zamieniła w proch. – Wygraliśmy – oznajmiła pewnie, ale gorycz tego słowa sprawiła, że ścierpł jej język i usta.

Zwłoki poległych tworzyły makabryczną mozaikę: obraz zwycięzców i przegranych, rozczłonkowanych, poprzebijanych i równych w oczach śmierci. Dla poległych bitwa zawsze była przegrana, niezależnie od strony.

Nagle uderzył w nią tuman kurzu, a trzask pękającego drewna zagłuszył wszystko wokoło. Przechylona wieża runęła, druga zajęła się szkarłatnym płomieniem.

Kształt kobiety wyłonił się z tumanu ciemnego dymu; szła powoli i była ranna.

– Milena! – Tatiana rzuciła się w jej stronę. – Co się stało?

– Nie wiem – odpowiedziała mistyczka, gdy stanęła naprzeciw Matki i wsparła się o jej ramię.

– To twoja sprawka? – spytała Tatiana, wskazując na płonącą machinę oblężniczą.

– Chyba tak.

– Chyba? Zresztą pal licho! Chodźmy stąd; to koniec – na razie.



************************************************

– Zaraz, zaraz! – obruszyła się Sebil. – Czerwony mistyk… błyskawice?! Co ty za numer tam odstawiłaś?

– Powiem tylko tyle, że wtedy mój przyjaciel po raz pierwszy okazał się przydatny. – Milena z braku herbaty pociągnęła łyk ostygłego brunatnego napoju. – Ten paskudny napar jest naprawdę orzeźwiający; do opowieści w sam raz. Na czym to ja… Aha…



***********************************************



Generał dowodzący natarciem na Telmonton stał nad ciałem Czerwonego maga, który został ściągnięty z pola bitwy podczas tymczasowego zawieszenia broni.

Wreht przyglądał się, jak doktor dokonuje oględzin zwłok poległego, który wyglądał nadzwyczaj spokojnie: nie tak jak powyginane w cierpieniu i strachu twarze zaszlachtowanych żołnierzy.

– Coś jeszcze oprócz oczywistego, doktorze? – spytał zniecierpliwiony.

– Nic prócz gładkiego, głębokiego cięcia w krtani; kompletnie nic… – dodał medyk, przeciągając słowa w zadumie i podrapał się po łysinie.

– Wiec to może być prawda! – oznajmił enigmatycznie generał.

– Jaka prawda, sir, jeśli można wiedzieć? – dopytał mężczyzna, czyszcząc szczypce w roztworze spirytusu i wody.

– Kilku świadków widziało jak Maragin podpala naszą wieżę, a potem sam podrzyna sobie gardło, stojąc naprzeciw jednej z tych wiedźm.

– Generale! – przerwał im włócznik gwardii przybocznej, który wkroczył do jednego z wielu namiotów pełniących funkcję tymczasowych mogił.

– Spocznij. O co chodzi?

– Schwytaliśmy szpiega wewnątrz obozu: to on, sir – Cyprus Wreht poczerwieniał ze złości, a jego żyły nabrzmiały gniewną krwią.

– Wprowadzić go! – wrzasnął. Dwóch włóczników w skrzydlatych hełmach przywlekło jeńca ubranego w ciemny płaszcz z kapturem. Generał dobył miecza i przyłożył mu do gardła.

– A teraz gadaj gnido! Powiedz coś, co będzie warte życia tych setek poległych!

– Nie wiedziałem, że one się włączą… – Wrecht odchylił mu głowę i wyrżnął sztychem płytką ranę na szyi: znak, iż tłumaczenie nie działa.

– Wiem, co musicie zrobić – wyjęczał przybysz.

– Masz chwilę; bardzo krótką chwilę, żeby mnie zaciekawić.

– Ich broń generale. Te magiczne sztuczki pochodzą z broni. Ładują ją w jakimś ołtarzu, a to trwa. Teraz jest moment na atak. – Cyprus przykucnął przed nim.

– A skąd pomysł, że ci zaufam, co?

– Zostanę tu; zostanę i poczekam, ale musicie uderzyć dziś w nocy. Od wschodniego muru. Tam jest mój człowiek. On was wpuści.

Podpis: 

MKP 2021-2022
 

Dodaj ocenę i (lub) komentarz

wersja do druku

wyślij do znajomych

brak ocen

brak komentarzy

dodaj do ulubionych

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ OCENĘ

Twoja ocena:
5 4,5 4 3,5 3 2,5 2 1,5 1

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ KOMENTARZ
Twój komentarz:

zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła

zmiejsz czcionkę czcionka standardowa powiększ czcionkę powiększ czcionkę
Sen o Ważnym Dniu Podstęp Krzyż
Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny). Historia trudnej miłości, która powraca po latach. Traumatycznie. Przeczytaj i spróbuj zrozumieć, co powinno spotkać właśnie Ciebie.
Sponsorowane: 15
Auto płaci: 100
Sponsorowane: 13
Auto płaci: 100
Sponsorowane: 12

 

grafiki on-line

KATEGORIE:

więcej >

Akcja
Dla dzieci
Fantastyka
Filozofia
Finanse
Historia
Horror
Komedia
Kryminał
Kultura
Medycyna
Melodramat
Militaria
Mitologia
Muzyka
Nauka
Opowiadania.pl
Polityka
Przygoda
Religia
Romans
Thriller
Wojna
Zbrodnia
O firmie Polityka prywatności Umowa użytkownika serwisu Prawa autorskie
Reklama w serwisie Statystyki Bannery Linki
Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc
 

www.opowiadania.pl Copyright (c) 2003-2024 by NEXAR All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikowanych treści należą do ich autorów. Nazwy i znaki firmowe innych firm oraz produktów należą do ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celu informacyjnym.