https://www.opowiadania.pl/  

Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc 

 

Moje konto Moje portfolio
Ulubione opowiadania
autorzy

Strona główna Jak zacząć Chcę poczytać Chcę opublikować Autorzy Katalog opowiadań Szukaj
Sponsorowane Polecane Ranking Nagrody Poscredy Wyślij wiadomość Forum

Sponsorowane:
20

Moc słów

  - Wojna przyszła do nas niepostrzeżenie - budzisz się pewnego ranka i już jest. - Gdzie jest, mamo? - zapytała matkę moja sześcioletnia siostra, przecierając zaspane oczy. - Wszędzie, moje dziecko, wszędzie... - odpowiedziała  

UŻYTKOWNIK

Nie zalogowany
Logowanie
Załóż nowe konto

KONKURS

We wrześniu nagrodą jest książka
Wielki Gatsby
Francis Scott Fitzgerard
Powodzenia.

SPONSOROWANE

Moc słów

- Wojna przyszła do nas niepostrzeżenie - budzisz się pewnego ranka i już jest. - Gdzie jest, mamo? - zapytała matkę moja sześcioletnia siostra, przecierając zaspane oczy. - Wszędzie, moje dziecko, wszędzie... - odpowiedziała

Sen o Ważnym Dniu

Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).

Bliskie spotkania

Chodźmy...

Podstęp

Historia trudnej miłości, która powraca po latach.

Krzyż

Traumatycznie. Przeczytaj i spróbuj zrozumieć, co powinno spotkać właśnie Ciebie.

Dwa dni z życia wariata.

Rozważania o normalności? Co to jest normalność a co nienormalność?

Liście lecą z drzew

Krótki wiersz

Brak

Wiersz filozoficzny

Zapach deszczu.

Takie moje wspomnienia.

Nowozrodzenie

Czym jest zbawienie.

REKLAMA

grafiki on-line

WYBIERZ TYP

Opowiadanie
Powieść
Scenariusz
Poezja
Dramat
Poradnik
Felieton
Reportaż
Komentarz
Inny

CZYTAJ

NOWE OPOWIAD.
NOWE TYTUŁY
POPULARNE
NAJLEPSZE
LOSOWE

ON-LINE

Serwis przegląda:
2527
użytkowników.

Gości:
2526
Zalogowanych:
1
Użytkownicy on-line

REKLAMA

POZYCJA: 81858

81858

Kraina Niekończącej się Bajki -cz.II. rozdział VII

wersja do druku

wyślij do znajomych

brak ocen

brak komentarzy

dodaj do ulubionych

Data
22-10-25

Typ
O
-opowiadanie
Kategoria
Dla dzieci/Akcja/Przygoda
Rozmiar
10 kb
Czytane
1815
Głosy
0
Ocena
0.00

Zmiany
24-09-16

Dostęp
W -wszyscy
Przeznaczenie
W-dla wszystkich

Autor: jolsokolowska079sok Podpis: Jolka
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio

znajdź opow. tego autora

dodaj do ulubionych autorów
Pajacyk zagryzł wargi, starając się nie dać po sobie poznać, jak bardzo Las Umarłych go zaskoczył. Gęsiej skórki na drewnianym grzbiecie nie brakowało.

Opublikowany w:

Portal Pisarski

Kraina Niekończącej się Bajki -cz.II. rozdział VII

Zapadała zmierzch, gdy mali wędrowcy dobrnęli do lasu o niespotkanym wcześniej wyglądzie. Był to cieszący się złą sławą, Las Umarłych. Leżał na szlaku prowadzącym na południe Krainy Niekończącej się Bajki i nie sposób było go ominąć.

— Pamiętasz? Spotkane po drodze skrzaty opowiadały o tym lesie dziwne rzeczy. — przypomniał Miś, uśmiechając się niewesoło.

— Zaraz wszystko się okaże — stwierdził krótko Pinokio, szczelniej okrywając się nasiąkłą deszczem kapotą.

Ruszyli przed siebie, nasłuchując. Nagle wieczorną ciszę przeszył złowróżbny głos, jakieś groźne, żałosne wycie. Dochodziło co prawda z daleka, ale nie rokowało dobrze. Ogołocone z liści drzewa, rosły, jakby przypadkiem. Ich suche, spowite mgłą gałęzie zasłaniały widok na źle usposobione, groźne chmury. Takie i podobne obrazy tłoczyły się w głowie, mrożąc krew w żyłach. Podmuchy porywistego wiatru niosły odór zbutwienia i zgnilizny, potęgując w przybyszach strach.
Pajacyk wałęsając się smętnie między drzewami, nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Ze wszystkich sił starał się nie dać po sobie poznać, jak bardzo Las Umarłych go zaskoczył. Gęsiej skórki na drewnianym grzbiecie nie brakowało.
Miś lękliwie rozglądał się wokoło, drepcząc za nim niepewnie. Żadna leśna ścieżka nie rysowała się wyraźnie. Dla małego wędrowca każdy kolejny krok oznaczał zwycięstwo. Dopiero u szczytu kopulastego wzgórza odezwał się głosem niskim i schrypniętym:

— Co za przygnębiające miejsce! Nigdy mi o nim nie opowiadałeś!

Zaplątany w ostre pnącza Pinokio pokazał mu na migi, że nie teraz, i że nic nie rozumie.

Pluszak cierpliwie powtórzył:

— Co za przygnębiające miejsce! Nigdy o nim nie opowiadałeś!

Te słowa zawisły w powietrzu.

— Możliwe, że jakoś mi umknęło. — w końcu odparł Pajacyk.

Misiowi do gardła podeszła gula.

— Nie rób ze mnie durnia, Pinokio! — prychnął. — Tak to jest ufać Pajacom. Zamiast baśniowych krajobrazów i słońca wszędzie tylko czerń i chłód. Mam wszystkiego dosyć, jest mi zimno i jeszcze ten lęk - dodał, mrużąc załzawione oczka.

Słuchając tych słów Pinokio miał otwarte usta, jakby połykał jajo. Miś sprawiał wrażenie, że jest pewien, co mówi.

Odwagi? Czy poszukiwanie Wielkiej Przygody wymaga odwagi?, pomyślał, zerkając na pluszowego przyjaciela.

Miś usiadł, założył nogę na nogę, jakby czekając w milczeniu na dalszy ciąg sprzeczki, ale Pajacyk tylko rzucił:

— Też jestem rozczarowany, ale nie narzekam, żyję jutrem, nie przestając wierzyć w pomyślne zakończenie naszej przygody. A tak na marginesie, uważam, że te twoje ciągłe lęki są głupie.

I swoim zwyczajem wyrwał do przodu.

Pluszak podniósł wzrok i z wyrzutem popatrzył na znikającego w deszczu przyjaciela.

Zapadła cisza.

— Może ten Las Umarłych jakoś wygląda, ale nigdy nie powiedziałbym, że jest ładny, wszystko tu jest takie szare i bezbarwne. Nie ma rady, muszę wziąć się w garść, przywyknąć i postarać się żyć w harmonii ze sobą i z tym okropnym światem... Pajac powiedziałby zapewne, że nie mam powodów, by myśleć inaczej — wymruczał i ruszył dalej, zawieszając posępny wzrok na mijanych krzakach.

Nie wiadomo jak długo szedł, to w górę, to w dół. Wydawało się, że poplątane ścieżki nigdy się nie skończą. Zimny wiatr i deszcz wciskały się wszędzie. Gdy stawiał kołnierz przemoczonego kubraczka tuż nad nim rozległ się trzask. Spojrzał w górę i zdrętwiał. To złamana silnym podmuchem wiatru, wielka gałąź osuwała się na ścieżkę, którą kroczył.

— Załamię się, dłużej nie wytrzymam! — jęknął, wymykając się spadającemu z hukiem kawałkowi spróchniałego drewna.

W tym samym momencie usłyszał odgłos pospiesznych kroków, szelest i wrzaski:

— Pełna mobilizacja! Muszę to utrwalić! Ten szczegół uwiarygodni naszą przygodę!

Miś zląkł się w dwójnasób, rozglądając się niespokojnie. Ale to nie była leśna zjawa tylko Pinokio w całej okazałości. Wyłonił się nagle z morza ciemności. Pędząc, wrzeszczał i miotał się jak opętany, jednocześnie wyszarpując z mokrej kieszeni kapoty kamerkę.

Misiowi wcale to się nie przewidziało.

Co za bezsensowne zachowanie! Nie jestem w stanie tego pojąć i opisać?
,przemknęło przez pluszową głowę.

Pinokio nie zwracał na wkurzonego przyjaciela najmniejszej uwagi.

— To tak, Pajacu!? Zająłeś się filmowaniem w deszczu i to po nocy? A nie przyszło ci do drewnianej głowy, by mnie ratować lub przynajmniej wezwać pomoc drogową?

Pajacyk odgarnął mokre włosy z czoła.

— Pluszaczku, widzę, że potrzebujesz więcej czasu, by zrozumieć zwykłe rzeczy.

Miś wydał pomruk niedźwiedzia. Był tak wściekły, że słowa więzły mu w gardle. W końcu złapał oddech i burknął:

— Czasem słowa nie wystarczą...

Po chwili nie było nic słychać oprócz szumu wiatru w wierzchołkach drzew. Im Miś dłużej milczał jak grób, tym bardziej Pinokio czuł się winny. W końcu nieśmiało zbliżył się do nadąsanego przyjaciela:

— Odpowiem, ci Misiu krótko, baran ze mnie. Dałeś mi niezłego prztyczka, dzięki.

— Nie ma za co, do usług, Pajacu.

****

Niewiele później, w Zacisznym Zakątku Lasu Umarłych Miś uwalniał się od ciężkiego plecaka, umieszczając go starannie w pokrytej pajęczynami, przepastnej dziupli. Prawdopodobnie z obawy, by silniejszy podmuch wiatru nie porwał zgromadzonych w nim skarbów. Pajacyka pierwszego zmogły zmęczenie i chłód. Znużony zasnął na siedząco, oparty o pień drzewa. Pluszak wyciągnął z plecaka wilgotny materacyk, otulił się po uszy wysłużoną pelerynką w muchomorki i też zapadł w sen.

Wkrótce rozpadało się na dobre. Donośne tłuczenie kropli deszczu o leśne poszycie obudziło Pinokia. Już z daleka było słychać, że jest w złym humorze.

— A psik! Przemokłem do ostatniej nitki. Chyba nie umrę, ale przydałaby się aspiryna — stwierdził, dygocąc z zimna.

Miś nawet nie drgnął, spał jak kamień. Nie doczekawszy się odpowiedzi, Pajacyk bezceremonialnie zabrał się za przeszukiwanie kieszeni misiowego plecaka.

— A psik! A psik! Powinna tu być, najpewniej na wierzchu!?

Odskoczyła sprzączka od parcianego paska. Wielki plecak bez cienia wstydu odsłaniał misiowe skarby.

— A psik! O rany, ten pluszowy kolekcjoner ma tu wszystko!

Drewniana ręka trafiła na stertę przepoconych, brudnych kubraczków, dziurawe skarpety, mokry plik gazet...

— Ooo! Po co mu to wszystko i jeszcze ten połamany ołówek i butelka. Czy ten król bałaganu ma źle w głowie?

Po pół godzinie szukania, Pinokio wymacał tabletkę aspiryny. Leżała na dnie pudełka, obok innych leków i starego, rtęciowego termometru. Pajacyk bez wahania połknął lekarstwo na sucho, krzywiąc się przy tym okropnie.

— Gorzkie paskudztwo, ale trudno — orzekł i dodał z krzywym uśmiechem. — To nie moja sprawa, ale czemu ten Pluszak chowa leki w pudełku po robakach?

Pakowanie misiowego plecaka szło Pajacowi z ogromnym trudem. Ortalion szeleścił. Palce poruszały się wolniej niż drewniane nogi.

— Ślisko i mokro, ciemno i jeszcze coś się rozlało!

Pinokio złościł się i wzdychał na przemian. Włosy przykryły mu twarz, deszczu naleciało za kołnierz, ale nie poddawał się bez walki.

Okropny hałas, jaki robił, wyrwał Misia ze snu. Widząc swoje rzeczy w nieładzie, a wśród nich Pajacyka potrząsającego metalowym pudełkiem zawiązanym niedbale tasiemką, zrobił minę, jakby ktoś oblał go kwasem.

— Hmm — mruknął. — Wszystko, co ostatnio robisz jest wkurzające. Czy chciałbyś mi coś powiedzieć?

Pajacyk szybko wytłumaczył, co się stało.

Miś, słuchając, raz po raz wzruszał ramionami, ale widać było, że złość mu powoli przechodzi. Po chwili wtulając nosek w kołderkę, szepnął:

— Katar mija, tak jak wszystko. Bez niego poczujesz się weselszy. Dobranoc.

— Dobra myśl, Misiu. Chyba też się zdrzemnę.



****

Nazajutrz skoro świt nadleciał Ptaszek.

— Pobudka, śpiochy! Wstaje nowy dzień, słońce zmienia świat! Gotowi do drogi? — zaćwierkał wesoło, wskazując skrzydełkiem płaskie wzniesienie.

Następnie rozpoczął ożywiony monolog. Chociaż domyślał się, że żaden z przyjaciół go nie słucha.

Pinokio właśnie wstał. Widząc małego, skrzydlatego gadułę, opadła mu szczęka.

— Masz babo placek! Chyba tej nocy nie spałeś i robisz za dużo hałasu!

Ptaszek zrobił strapioną minę. Na ogół starał się być pomocny i życzliwy.

— Ale jesteś najlepszym kumplem — poprawił się Pajacyk, uśmiechając się.

— Jakoś tu inaczej? — zdziwił się Miś, rozglądając się uważnie wokół siebie.

Wyraźnie zdezorientowany powtarzał sobie kilka razy:

— Wczoraj bałem się tego lasu. Bałem się tu wszystkiego. Teraz, w świetle poranka drzewa i krzewy, nadal są stare, spróchniałe i większe ode mnie, ale, jakby odmłodniały, już nie rzucają ponurych cieni i nawet szumią spokojnie.

To sprawiło, że odetchnął z ulgą. Na suchej gałęzi, tuż nad nim, miło wyglądająca sowa ucinała sobie drzemkę. Lekki wiaterek rozegnał mleczną, wilgotną mgłę. W niebieskich okienkach nieba pojawiały się pierwsze promyki słońca. Mokre od porannej rosy siwe mchy, puszyste paprocie i zdziczałe zioła zachęcająco pachniały. Las Umarłych, jakby ożył. Wydał się Misiowi bardziej przyjazny, na pewno mniej milczący. Był na wyciągnięcie łapki, czyli na własne oczy, z bliska, ale nadal niepokojąco tajemniczy.

Nie chcę tu zostać! Muszę uciekać i to szybko!, pomyślał, gramoląc się spod kołderki.

Tymczasem jego przyjaciele bawili się rozmową tak dobrze, że nie zdawali sobie sprawy z upływu czasu. Miś na ten temat miał własne zdanie.

Ich luz graniczy z lenistwem! Ratuje mnie poczucie humoru, pomyślał, marszcząc brwi i już po chwili zabrał się za pakowanie plecaka.

Robił to każdego ranka, pamiętając, żeby nic nie zapomnieć. Wkrótce, stał w pełnym rynsztunku, gotowy do wymarszu.

— Dochodzi dziesiąta. Pajacu, może taksóweczkę? — rzucił zadziornie.

Ptaszek zrobił wielkie oczy.

— Trzeba go powstrzymać, bo znowu nabroi! — zawołał, gwałtownie zrywając się z gałęzi.

— Pst ... — Pinokio uciszył skrzydlatego przyjaciela, robiąc porozumiewawcze oko.

I po krótkim namyśle dodał — Mój tata mawiał: synu, nie wzdychaj do księżyca, tylko sięgnij po niego.*)



----------------------------------------------------------------------------

*) Federico Moccia," Wybacz, ale będę ci mówiła skarbie"

Podpis: 

Jolka 2021
 

Dodaj ocenę i (lub) komentarz

wersja do druku

wyślij do znajomych

brak ocen

brak komentarzy

dodaj do ulubionych

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ OCENĘ

Twoja ocena:
5 4,5 4 3,5 3 2,5 2 1,5 1

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ KOMENTARZ
Twój komentarz:

zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła

zmiejsz czcionkę czcionka standardowa powiększ czcionkę powiększ czcionkę
Sen o Ważnym Dniu Bliskie spotkania Podstęp
Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny). Chodźmy... Historia trudnej miłości, która powraca po latach.
Sponsorowane: 15
Auto płaci: 100
Sponsorowane: 15Sponsorowane: 13
Auto płaci: 100

 

grafiki on-line

KATEGORIE:

więcej >

Akcja
Dla dzieci
Fantastyka
Filozofia
Finanse
Historia
Horror
Komedia
Kryminał
Kultura
Medycyna
Melodramat
Militaria
Mitologia
Muzyka
Nauka
Opowiadania.pl
Polityka
Przygoda
Religia
Romans
Thriller
Wojna
Zbrodnia
O firmie Polityka prywatności Umowa użytkownika serwisu Prawa autorskie
Reklama w serwisie Statystyki Bannery Linki
Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc
 

www.opowiadania.pl Copyright (c) 2003-2024 by NEXAR All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikowanych treści należą do ich autorów. Nazwy i znaki firmowe innych firm oraz produktów należą do ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celu informacyjnym.