https://www.opowiadania.pl/  

Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc 

 

Moje konto Moje portfolio
Ulubione opowiadania
autorzy

Strona główna Jak zacząć Chcę poczytać Chcę opublikować Autorzy Katalog opowiadań Szukaj
Sponsorowane Polecane Ranking Nagrody Poscredy Wyślij wiadomość Forum

Sponsorowane:
200

Sztuczny człowiek, który się śmieje

Autor płaci:
100

  Przyszłość, w której rzeczywistość miesza się ze sztucznymi światami, staje się miejscem, gdzie szaleństwo trawi duszę.  

UŻYTKOWNIK

Nie zalogowany
Logowanie
Załóż nowe konto

KONKURS

W grudniu nagrodą jest książka
Cujo
Stephen King
Powodzenia.

SPONSOROWANE

Sztuczny człowiek, który się śmieje

Przyszłość, w której rzeczywistość miesza się ze sztucznymi światami, staje się miejscem, gdzie szaleństwo trawi duszę.

Sen o Ważnym Dniu

Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).

Moc słów

- Wojna przyszła do nas niepostrzeżenie - budzisz się pewnego ranka i już jest. - Gdzie jest, mamo? - zapytała matkę moja sześcioletnia siostra, przecierając zaspane oczy. - Wszędzie, moje dziecko, wszędzie... - odpowiedziała

Podstęp

Historia trudnej miłości, która powraca po latach.

Dwa dni z życia wariata.

Rozważania o normalności? Co to jest normalność a co nienormalność?

Brak

Wiersz filozoficzny

Liście lecą z drzew

Krótki wiersz

Zapach deszczu.

Takie moje wspomnienia.

Nowa Atlantyda

Jedna z przyszłości futurystycznych zawartych w e-booku "Futurystyka" (Przyszłość kiepska)

Krzyż

Traumatycznie. Przeczytaj i spróbuj zrozumieć, co powinno spotkać właśnie Ciebie.

REKLAMA

grafiki on-line

WYBIERZ TYP

Opowiadanie
Powieść
Scenariusz
Poezja
Dramat
Poradnik
Felieton
Reportaż
Komentarz
Inny

CZYTAJ

NOWE OPOWIAD.
NOWE TYTUŁY
POPULARNE
NAJLEPSZE
LOSOWE

ON-LINE

Serwis przegląda:
1214
użytkowników.

Gości:
1214
Zalogowanych:
0
Użytkownicy on-line

REKLAMA

POZYCJA: 81589

81589

Jutro też będą przegrzebki - (1)

wersja do druku

wyślij do znajomych

brak ocen

brak komentarzy

dodaj do ulubionych

Data
22-01-09

Typ
O
-opowiadanie
Kategoria
Komedia/Romans/Gotowanie
Rozmiar
10 kb
Czytane
2220
Głosy
0
Ocena
0.00

Zmiany
24-08-03

Dostęp
W -wszyscy
Przeznaczenie
W-dla wszystkich

Autor: Excelsior Podpis: JK
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio

znajdź opow. tego autora

dodaj do ulubionych autorów
Pierwszy fragment (początek) opowiadania nad którym właśnie pracuję. Zapraszam do lektury :)

Opublikowany w:

Jutro też będą przegrzebki - (1)

Kiedy masz trzydzieści dwa lata twoja kolekcja momentów niezacieralnych, z rodzaju “gdzie akurat byłaś” jest już całkiem pokaźna. 11 września 2001. Atak faceta ze śmieszną brodą na World Trade Center. Właśnie tego dnia zapisałam się na fitness żeby wreszcie trochę schudnąć. Zajęcia trwały może z piętnaście minut po czym przez godzinę wszyscy wpatrywaliśmy się w telewizor co akurat było mi trochę na rękę ponieważ delikatnie przeceniłam swoją kondycję. 2 kwietnia 2005, jak co sobotę piłyśmy różnokolorowe wymyślane na poczekaniu drinki z moją przyjaciółką Marleną próbując ustalić dlaczego wszyscy faceci są aż tak do dupy. Odszedł nasz Papież. Miałam na sobie bojówki, jeansową koszulę i t-shirt z podobizną Johnnego Deppa. 23 lipca 2011. Tuż po godzinie szesnastej, lekarz wezwany do domu w londyńskim Camden Town znajduje zimne już ciało Amy Winehouse. Świat dowiedział się o tym fakcie jakieś dwie godziny później. Spaliłam wtedy spód na ciasto z budyniem i malinami. Pomyślałam sobie że już nigdy żadna laska o zielonych oczach nie będzie dysponować takim głosem. Jak na razie niestety wychodzi na moje… Dziś postanowiłam postawić na kuchnię iberoamerykańską.

Milton Keynes, Wielka Brytania, 23 czerwca 2016

Za każdym razem, kiedy zabieram się za gotowanie czegoś odrobinę bardziej skomplikowanego niż makaron z pesto zaczynam od odkorkowania butelki wina. To taki mój rytuał a właściwie to bardziej pretekst. Pół szklanki wytrawnego może być przecież potrzebne do sosu a jeśli nie, to i tak napijemy się do kolacji i choćby z tego powodu powinno wcześniej trochę pooddychać. Nalałam sobie kieliszek na spróbę czy aby nie za kwaśne. La Moneda Reserva Malbec uznane przez sommelierów z jednego z tych nadętych konkursów winiarskich za najlepsze wino na świecie. Koszt cztery i pół funta w marketach Asda. Bądźmy szczerzy dziewięćdziesiąt procent z nas nie rozróżni butelki za cztery funty od takiej za dwie stówy, dlatego bardzo śmieszą mnie faceci w restauracjach którzy robią idiotyczne miny i dziwnie cmokają podczas gdy kelner przesuwa im pod nosem kieliszek z nalanym właśnie vino de la casa i to na tyle szybko żeby nie poczuli zapachu octu. Choć jeszcze głupiej wyglądają te ich tlenione laski, które na owe cmokanie, przymrużając oczy wygłaszają zdania typu; Jak dobrze że znasz się na winach Brian, gdyby nie ty nie wiedziałabym które wybrać do tego dania. Naprawdę Karen? Wystarczyło by wylosować przykładając palec w dowolne miejsce na karcie. No ale dobra lecimy z tymi quesadillas con aguacate. Mąka? Jest. Proszek do pieczenia? Jest. Dwie łyżki curry? Damy trzy, lubię jak są takie bardziej żółte. Ogólnie uważam że nie powinno się przyrządzać dwa razy dokładnie takiego samego dania.
To te małe modyfikacje na które możemy sobie pozwolić sprawiają, że gotowanie staje się czymś kreatywnym. Jasne nie wolno z tym przesadzić, choćby tak jak ten kanadyjski faszysta, który postanowił umieścić na pizzy ananas przez co kraj klonowego liścia raz na zawsze został wygumkowany z kulinarnej mapy świata ale drobne eksperymenty są jak najbardziej w porządku. Dobra teraz jajka. Fuck! Dlaczego ja nigdy nie potrafię wbić jajka tak żeby połowa nie została na stole? Naprawdę chciałam kiedyś zdobyć gwiazdkę Michelin nie potrafiąc prawidłowo wybić jajka? To dosyć żałosne… i smutne. Nie wiem tylko czy bardziej smutne czy bardziej żałosne. No dobra z drugim poszło mi lepiej ale to raczej fuks. Mleko, woda i jadziem z tym. Power on!

- WRRRR...
- Musisz to teraz robić?!
- WRRRR...
- Słucham? Nie słyszę co mówisz, poczekaj aż skończę.
- WRRR...

Dobra, teraz to musi chwilę sobie postać, akurat zdążę się wysikać i obrać awokado. Okej więc lepiej wsadzić w to palucha zanim pójdę do łazienki. Hmmm…

- Kurwa coś znowu jest nie tak!
- Najpierw ktoś musiałby wiedzieć jak miało być tak.
- Tłumaczenie smaków kulinarnemu ignorantowi to jak opowiadanie niewidomemu o kolorze indygo.
- Poczekaj!
- Dobry wieczór z Manchesteru. W okolicach jutrzejszego śniadania Wielka Brytania dowie się, czy głosowała za pozostaniem, czy za wyprowadzeniem z Unii Europejskiej. Niespełna czterdzieści sześć i pół miliona osób w Anglii, Walii, Szkocji, Irlandii Północnej i Brytyjskim Terytorium Zamorskim Gibraltaru ma dziś prawo do głosowania. Za niecały kwadrans sondaże zostaną zamknięte. To lokale wyborcze otwarte o siódmej rano w Wielkiej Brytanii, ale ci ludzie…

Miało stać piętnaście minut, chyba. Zawsze zapominam o timerze. Ogarnę jeszcze to awokado i powinno być na tak na styk... Dobra tylko gdzie jest ta cholerna limonka?

- Mamy dla państwa pierwsze sondażowe wyniki...
- Możesz zrobić trochę głośniej?
- Wstępne sondaże exit poll z godziny dwudziestej drugiej wskazują na dwuprocentową klęskę zwolenników brexitu.

Uff!

- A jak się to jeszcze zmieni?
- Zmieni się ale za pozostaniem. Cały brytyjski biznes jest oparty na imigrantach i oni dobrze to wiedzą. Z tym całym brexitem to zwykła ustawka Farage-a.

Chociaż czy ja tak naprawdę podświadomie nie liczyłam że wynik będzie inny?

- Mam nadzieję że Sir William nie będzie miał mi za złe że obudzi się rano lżejszy o dziesięć banknotów z wizerunkiem Elżbiety. - Wyszczerzył zęby Paweł zamykając swojego laptopa.
- Bukmacherzy byli chyba bardziej za?
- Tak ale mamy właśnie do czynienia z wyjątkiem potwierdzającym regułę.

Wyjątkiem potwierdzającym regułę - zawsze musi być taki cholernie elokwentny?

- Może nie pamiętasz ale to ja wygrałam ostatni kupon na London Derby.
- Zwykłe szczęście początkującego.

Gdyby cały ten Brexit im się udał to może Anglicy, po prostu by nas stąd wyrzucili. Moglibyśmy wrócić do Polski bo przecież zwyczajnie nie mielibyśmy wyboru, i nikt nie zadawał głupich pytań w stylu “I co, tam też ci nie wyszło?” i to nawet bez mówienia czegokolwiek przy pomocy tych głupich spojrzeń.

Dom pani Marshall Dzień później, Milton Keynes

Poranek był dla mnie jak zimny prysznic. Nie pocieszyło mnie nawet to, że Paweł uwalił te swoje dwieście funtów. Na całe szczęście jestem już w pracy, w domu po głowie chodziło by mi pewnie coś głupiego. Dziś piątek. Piątek, środa i co druga sobota to dni pani Marshall, to jedna z tych, która da się lubić i to tak serio. Czasami wkręcam sobie że to moja osobista, prywatna babcia do której wpadam przed południem zapytać jak się czuje. Pani Marshall ma ten brytyjski sznyt, który przed przyjazdem tutaj znałam tylko ze starych angielskich seriali i książek Agathy Christie. Jednocześnie jest dosyć otwarta. Ma osiemdziesiąt dwa lata a czasem opowiada mi o swoim świętej pamięci mężu i innych miejscowych dżentelmenach w taki sposób że robię się czerwona. Na szczęście nie jest też ortodoksem jeśli chodzi o kiełbasę z zielonym groszkiem czy te mdławe brytyjskie puddingi. Ostatnio pytała mnie o najbardziej tradycyjne polskie danie. W sumie to nie wiedziałam co powiedzieć, że niby pierogi ruskie? W każdym razie dziś przyniosłam jej do spróbowania kaszankę, udało mi się kupić w polskim sklepie przy Princes Way. Nie przepadam za nim bo właściciel to straszny buc ale poszłam tam specjalnie dla niej.

- Śmiało, tylko jeden kęs pani Marshall.
- Byłabym trochę bardziej spokojna gdybyś mi najpierw powiedziała z czego to jest?
- Nie pamiętam tego słowa. To taka… Później sprawdzę w słowniku.
- Hmmm, całkiem niezłe.

W domu pani Marshall jest dużo starych, czarno białych zdjęć, lubię się w nie wpatrywać. Wyobrażam sobie kim byli ci ludzie i historie z ich życia. Właśnie zawiesiłam się nad kolejnym. Grupa mężczyzn stoi na tle niewielkiego kutra. Ciekawe gdzie wypływają? A może to miał być ich ostatni rejs z którego, już nie wrócą? I znowu to moje cholerne czarnowidztwo! Dlaczego nie mogłam sobie pomyśleć że ci faceci są na urlopie w Skegness i właśnie czekają aż do łódki ktoś w końcu podepnie nadmuchiwany żółty banan na którym odbędą ekscytującą, rekreacyjną przejażdżkę.

- To mój ojciec i jego kuzyni. Wszyscy byli rybakami w Kornwalii. - W oczach Pani Marshall pojawił się ten błysk, który pojawiał się tam zawsze gdy mówiła o “starych dobrych czasach”.
- Mieszkała pani nad morzem?
- Tak jak byłam mała. Później ojciec dostał pracę w stalowni i przenieśliśmy się do Leicester dlatego całe życie tęsknie za morzem.
- Też jestem z nad morza.
- Więc pewnie wiesz o czym mówię. Twój tata też jest rybakiem?
- Nie. Chociaż siostra prowadzi teraz smażalnię więc w sumie to rodzinnie mam coś wspólnego z rybami.
- Kiedyś to był ciężki kawałek chleba, w Paignton żyliśmy bardzo skromnie dlatego rodzice postanowili przenieść się tutaj.

Coś chyba w tym jest, też nie znam zbyt wielu milionerów z Władka.

- Ale teraz jest już inaczej. Są komputery cała ta technika poszła do przodu. Mój bratanek Mat kilka lat temu przejął dwa kutry po swoim ojcu, rozkręcił interes a całkiem niedawno kupił piękny dom w Portugalii. Tam gdzie powinno leżeć zdjęcie od niego. - Pani Marshall wskazała na mały stosik papierów obok telewizora z którego dziś sączyło się wyjątkowo dużo jadu...
- Nie możecie tego zrozumieć? Wychodzimy z Unii bez żadnej umowy ani nawet jakiegoś planu jak miałoby to właściwie wyglądać!
- Taka była wola Brytyjczyków, być może oni potrafią spojrzeć odrobinę dalej niż ludzie z waszej partii!
- Piter na miłość boską, powtórzę ponieważ chyba to do ciebie nie dociera. Nie wynegocjowaliście żadnej, powtórzę żadnej nowej umowy handlowej! Co powiecie Brytyjczykom kiedy na półki sklepów przestaną trafiać podstawowe produkty? Pięćdziesiąt procent naszego importu żywności to import z państw Unii…
- Myślę że dobrze że tak się stało. Jest już o wiele za dużo tych Polaków. - podsumowała debatę w Sky News Pani Marshall

Nie wierzę że to powiedziała. To naprawdę zabolało ty stara wiedźmo.

- Przepraszam. Nie chodzi mi o ciebie i twoją rodzinę. Uczciwie pracujecie i będziecie tu zawsze mile widziani. Miałam na myśli tych wszystkich bezdomnych którzy upijają się a potem załatwiają się w parku.

Co się usłyszało tego się już nie od usłyszy, na dziś chyba mi już naprawdę wystarczy...

C.D.N. :)

Podpis: 

JK 2022
 

Dodaj ocenę i (lub) komentarz

wersja do druku

wyślij do znajomych

brak ocen

brak komentarzy

dodaj do ulubionych

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ OCENĘ

Twoja ocena:
5 4,5 4 3,5 3 2,5 2 1,5 1

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ KOMENTARZ
Twój komentarz:

zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła

zmiejsz czcionkę czcionka standardowa powiększ czcionkę powiększ czcionkę
Sen o Ważnym Dniu Moc słów Podstęp
Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny). - Wojna przyszła do nas niepostrzeżenie - budzisz się pewnego ranka i już jest. - Gdzie jest, mamo? - zapytała matkę moja sześcioletnia siostra, przecierając zaspane oczy. - Wszędzie, moje dziecko, wszędzie... - odpowiedziała Historia trudnej miłości, która powraca po latach.
Sponsorowane: 15
Auto płaci: 100
Sponsorowane: 15Sponsorowane: 13
Auto płaci: 100

 

grafiki on-line

KATEGORIE:

więcej >

Akcja
Dla dzieci
Fantastyka
Filozofia
Finanse
Historia
Horror
Komedia
Kryminał
Kultura
Medycyna
Melodramat
Militaria
Mitologia
Muzyka
Nauka
Opowiadania.pl
Polityka
Przygoda
Religia
Romans
Thriller
Wojna
Zbrodnia
O firmie Polityka prywatności Umowa użytkownika serwisu Prawa autorskie
Reklama w serwisie Statystyki Bannery Linki
Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc
 

www.opowiadania.pl Copyright (c) 2003-2024 by NEXAR All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikowanych treści należą do ich autorów. Nazwy i znaki firmowe innych firm oraz produktów należą do ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celu informacyjnym.