https://www.opowiadania.pl/  

Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc 

 

Moje konto Moje portfolio
Ulubione opowiadania
autorzy

Strona główna Jak zacząć Chcę poczytać Chcę opublikować Autorzy Katalog opowiadań Szukaj
Sponsorowane Polecane Ranking Nagrody Poscredy Wyślij wiadomość Forum

Sponsorowane:
20

Bliskie spotkania

  Chodźmy...  

UŻYTKOWNIK

Nie zalogowany
Logowanie
Załóż nowe konto

KONKURS

W marcu nagrodą jest książka
LATA
Annie Ernaux
Powodzenia.

SPONSOROWANE

Bliskie spotkania

Chodźmy...

Dzwonnik z Notre Dame

W gruzy się sypie...

Róża cz. 5

Tutaj kończy się śledztwo. Czy Hank odnajdzie Różę i zabójcę Rufusa?

Sen o Ważnym Dniu

Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).

Podstęp

Historia trudnej miłości, która powraca po latach.

Brak

Wiersz filozoficzny

Dwa dni z życia wariata.

Rozważania o normalności? Co to jest normalność a co nienormalność?

Liście lecą z drzew

Krótki wiersz

Zapach deszczu.

Takie moje wspomnienia.

Mój zastępczy Anioł - cz. 1,2

Zoja widzi to, czego inni nie dostrzegają - demony, które wpełzają do ludzkich dusz. Jako świecka egzorcystka dostaje sprawy, których nawet duchowni nie chcą tknąć. Kiedy jej anioł stróż odchodzi bez słowa, Watykan stawia ją przed wyborem: albo szy

REKLAMA

grafiki on-line

WYBIERZ TYP

Opowiadanie
Powieść
Scenariusz
Poezja
Dramat
Poradnik
Felieton
Reportaż
Komentarz
Inny

CZYTAJ

NOWE OPOWIAD.
NOWE TYTUŁY
POPULARNE
NAJLEPSZE
LOSOWE

ON-LINE

Serwis przegląda:
1260
użytkowników.

Gości:
1260
Zalogowanych:
0
Użytkownicy on-line

REKLAMA

POZYCJA: 80979

80979

Wielki Mag

wersja do druku

wyślij do znajomych

brak ocen

brak komentarzy

dodaj do ulubionych

Data
18-05-13

Typ
I
-inny
Kategoria
Psychologia/Dla dzieci/Fantastyka
Rozmiar
29 kb
Czytane
4540
Głosy
0
Ocena
0.00

Zmiany
18-05-13

Dostęp
W -wszyscy
Przeznaczenie
W-dla wszystkich

Autor: mesue Podpis: MESUE
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio

znajdź opow. tego autora

dodaj do ulubionych autorów
to tym, co straciliśmy, a nie odzyskaliśmy

Opublikowany w:

opowiadania.pl

Wielki Mag

Daleko, daleko, wysoko, wysoko w przestworzach istniało pięć galaktyk: Alba, Fata, Ulta, Istia, i Elia. Sześć galaktyk było połączonych ze sobą tunelami. Siódma - Elia znajdowała się pośrodku. Do niej prowadziły drogi z każdej galaktyki. Wejścia do niej broniła brama, którą otwierano o wschodzie słońca i zamykano o zachodzie.
Alba była jedną z największych galaktyk Wszechświata. Żyli na niej ludzie o czarnych oczach i włosach jak heban. Zarówno kobiety jak i mężczyźni byli wysokiego wzrostu. Byli rolnikami i pracowali w polu. Uprawiali rośliny strączkowe, rośliny głowiaste, bulwy i inne. Plony swoje odtransportowywali tunelami na Ultę, gdzie przerabiano je na półfabrykaty lub gotowe produkty. Po pracy wracali do swoich domów wykutych w skałach. Życie wiedli spokojne i dostatnie.
Obok niej była druga galaktyka, którą nazwano Fatą. Była nieco mniejsza niż Alba. Ludzie mieli oczy brązowe, a włosy białe. Byli średniego wzrostu. Pracowali w sadzie. Uprawiali różne drzewa, krzewy i krzewinki owocowe. Kiedy owoce były dojrzałe zbierali je do koszy i odtransportowywali na Ultę. Oni mieszkali w domach zbudowanych z drewna.
Ulta była wielką galaktyką przemysłową, w której były przetwórnie warzyw i owoców i fabryki, gdzie produkowano różne rzeczy potrzebne do użytku codziennego i do pracy. W wielkich przetwórniach Ulcianie z owoców robili dżemy, soki, kompoty zaś z warzyw mrożonki, marynaty. W fabrykach powstawały różne przedmioty gospodarstwa domowego Były to miski, talerze, noże, widelce, garnki, łopaty i wiele innych tak potrzebnych do życia i pracy. Wszystkie przedmioty dzielono na sześć galaktyk i odtransportowywano tunelami. Ludzie mieli szare oczy i rude włosy. Byli krępej budowy ciała niskiego wzrostu. Mieszkali w domach z kamienia.
Na Istii żyli ludzie o spokojnym usposobieniu. Mieli niebieskie włosy i oczy. Każdy z nich był obdarzony talentem. Nazwano ich artystami. Umilali czas ludziom z innych galaktyk śpiewem, tańcem, grą na cytrze. Kiedy dzień nadchodził z wielkich megafonów rozlegał się niebiański śpiew. Na wideofonach oglądali tańczące kobiety i mężczyzn taniec motyla. Inni malowali piękne obrazy, freski, które ozdabiały domy innych ludzi. Inni pisali piękne wiersze, które recytowali przez megafony. Cieszyli się szacunkiem i podziwem ludzi z innych galaktyk. Mieszkali w domach zbudowanych z gliny. Wokół domu rosły kwiaty.
Pośród innych galaktyk istniała najmniejsza - Elia. Do Elii prowadził z każdej galaktyki tunel. Mieszkał tutaj Wielki Mag. Był wysoki i szczupły. Miał siwe włosy, spadające mu na ramiona i siwą brodę, którą gładził dłońmi, gdy popadał w zadumę. Niektórzy go nazywali pieszczotliwie „Starcem z siwą brodą”. Miał duże oczy, którego źrenice mieniły się kilkoma kolorami, a więc czarnym, brązowym, szarym, niebieskim i fiołkowym. Był niezwykle dobry, cierpliwy, wyrozumiały i kochał wszystkich ludzi. Służył ludziom radami i pomocą. Miał niezwykłe moce i potrafił zażegnać każdemu niebezpieczeństwu, wyleczyć każdą chorobę. On władał śmiercią. Trzymał ją w wielkiej komorze, nie dając jej przyzwolenia na działanie. Był on największy i najpotężniejszy. Łączył wszystkie galaktyki.
Przez tysięcy lat nic zakłócało ustalonego rytmu życia na żadnej galaktyce. Ludzie żyli szczęśliwie i dostatnio. I byłoby dalej tak błogo, tak dobrze, gdyby pewnego dnia i nie wiadomo skąd zjawił się wichrzyciel. Nazywał się Rokita. Miał rude włosy i oczy czerwone. Jego długi nos i uszy czyniły go bardzo brzydkim, tak, że trudno było na niego patrzeć. Miał długie zęby i wykrzywione usta. Ubrany był czarną, długą szatę, która przykrywała jego krzywe nogi. Chodził od galaktyki do galaktyki i dawał złe świadectwo dla Wielkiego Maga. Krzyczał, że Wielki Mag jest nieudolny, i że nie jest ani dobry, ani mądry. Twierdził, że on mu dorównuje, i że to on jest panem wszystkich galaktyk, a nie Wielki Mag.
O istnieniu Rokity doszło do uszu Wielkiego Maga. Wezwał go do swojego zamku na Elii. Swojemu wiernemu druhowi Serafinowi kazał nie przeszkadzać pod żadnym pozorem. Miał tylko wprowadzić Rokitę do jadalni i odejść. Kiedy Rokita się zjawił Wielki Mag zarosił go do stołu. Zjedli razem kolację, popili czerwonym winem i na koniec Wielki Mag postawił tacę z winogronem na stół.
- Popatrz Rokito, to jest kiść winogrona. Na jednej gałązce masz wiele owoców, które ona łączy w jedno grono. Owoce są połączone małymi gałązkami, gdyż inaczej pospadałyby. Ta jedna gałąź, zatem łączy wszystkie elementy w jedno, gdyby było inaczej pospadałyby na ziemię i nie tworzyłyby jedności.
- Nie rozumiem, że tak powiem Magu tego, co mówisz. O co ci chodzi? - zapytał Rokita.
- O to, że jestem jak ta gałąź i czuwam nad całym narodem wszystkich galaktyk.
- Czy masz do tego prawo? – Zapytał Rokita.
- A ty czy masz? – zapytał Wielki Mag.
- Mam.
- Nie masz i nikt ci tego nie dał. Rościsz sobie tylko do tego prawo. Burzysz spokój i szczęście tych ludzi, a do tego też nie masz prawa.
- A skąd ty niby o tym wiesz, skoro ja mam nie wiedzieć.
-, Bo ty jesteś dzieckiem Elba. Kiedyś walczyliśmy i on przegrał. Został wysłany w próżnię kosmiczną. Widocznie w jakieś nieokreślony sposób wydostał się z niej i spłodził ciebie.
- Tego już dość. Nie będziesz obrażał mego ojca. Odchodzę. Masz tu trzy ziarna zboża za gościnę. Nie chcę być dłużny – powiedział Rokita i bardzo zagniewany wyszedł z zamku Wielkiego Maga.
- Wielki Magu, czy mam go zatrzymać?
- Nie Serafinie. W tym momencie nic to nie da. Nie wiemy jeszcze ilu takich jest jak on.
- Jak chcesz Wielki Magu, ale on jest niebezpieczny.
-, Jeśli przerwie się nić przeznaczenia zginą wszyscy.
- Szkoda Wielki Magu, ale jak zawsze masz rację.
- Niech, zatem los snuje swoją nić. Innej drogi nie ma.
Rokita nie poprzestał na kłótni z Wielkim Magiem. Wichrzyciel już od dłuższego czasu zastanawiał się jak zmienić ustalony porządek rzeczy i przejąć władzę od Wielkiego Maga. Chciał nie tylko władzy, ale i zemsty za ojca, który został wygnany z galaktyk. Zaczął podburzać ludzi przeciwko Wielkiemu Magowi. Na początku Wielki Mag w porę potrafił zażegnać jego niecnym knowaniom. Nie karał ludzi, lecz tylko im tłumaczył, rozmawiał. Prosił ich o głębsze zastanowienie, zrozumienie prawdziwych intencji Rokity i odstąpienie od buntu. Wysyłał apele do Rokity, aby zaprzestał podżegania i namawiania ludzi do niepokoju. Na niewiele to się zdało. Rokita był nieubłagany. Czuł jednak, że musi się ukrywać i robić to bardzo dobrze. Postanowił, że nie będzie walczyć sam z Wielkim Magiem, gdyż taka walka im nic nie daje. Postanowił zatem utworzyć cztery grupy. W każdej grupie byłoby po sześć osób dowodzących, którzy werbowaliby pozostałych w swoje szranki. Grupy zamierzał przeszkolić i po jednej rzucić do każdej galaktyki. On miał być ich naczelnym wodzem. Tak też i zrobił. Jednych kupił obietnicami, innych zastraszył, ale dopiął swojego. Ludzie, którzy przysięgli mu posłuszeństwo i wierną służbę pozostawił na ich rodzimej galaktyce. Żyli, pracowali, mieli dzieci i niby nic się złego nie działo. Rokita łączył się z nimi za pomocą transformacji. Czekali na jego polecenia.. Wielki Mag czuwał nad tym wszystkim, ale jak sam powiedział, że los musi wić nić.
Minęło kilka lat spokoju. Wielki Mag wiedział, że spokój niedługo zostanie zburzony.. Znał naturę Rokity i wiedział, że nie poprzestał na usunięciu się w cień. Wielki Mag był przygotowany na atak. Z kolei Rokita nabrał pewności, że uśpili jego czujność i przystąpili do działania. Początkiem akcji było narodzenie dziecka przez Umę. z galaktyki Ulży i Vila z planety Vikty. Dziecko urodziło się małe z rudymi włosami. Vil postanowił wykorzystać sytuację. Zaczął swoją żonę podjudzać przeciwko Wielkiemu Magowi.
- Kochana Umo zobacz nasze dziecko jest małe i będzie rosło powoli, a dlaczego nie może być piękne. Dlaczego nie może mieć oczu niebieskich, włosów białych, a nie tylko jakieś rude. Przecież nie jesteśmy gorsi od nikogo.
- Mężu może ty i masz racje, ale popatrz na nas. Jestem niska, więc skąd moje dziecko ma być długie, a ty masz rude włosy, więc skąd niby miałyby być białe.
- Tak, to prawda, ale dziecko może być ładniejsze, wyższe. Nie uważasz?
- Raczej nie.
- Nie pragniesz, aby było urodziwe?
- Nie wiem.
- Przecież to dziewczynka!
- I co z tego? Jest do nas podobna. Tak jest i basta.
-, Ale widzisz, gdybyś poszła do Wielkiego Maga i poprosiła go o zmianę kodu dla naszej córki, żeby była trochę ładniejsza, to czy to by znaczyło coś złego? Wszak matka chce zawsze dobra dla swojego dziecka.
- A ty nie możesz do niego pójść i poprosić?
- Raczej nie.
- Dlaczego?
- Jesteś kobietą, matką, a zawsze jest to lepiej postrzegane.
- Hm. Może pójdziemy razem?
- Mogę ci towarzyszyć, ale prosić będziesz sama.
- Dobrze. Kiedy pójdziemy?
- Jutro!
Nazajutrz Uma i Vil poszli razem z dzieckiem do Wielkiego Maga. Vil bardziej ją wspomagał niż brał udział w rozmowie. Kiedy Umai przedstawiła swoją prośbę Wielki Mag wstał.
- Nie mogę nadziwić się waszej prośbie. Dziecko jest waszym odbiciem. Skąd, więc zatem takie żądanie?
- Wielki Magu to nie żądanie, a prośba.
- Skąd, więc zatem taka prośba?
- Matka zawsze chce dobra dla swojego dziecka i wydaje mi się, że jak będzie ładniejsze to będzie szczęśliwsze.
- A skąd o tym wiesz? Chcesz decydować za dziecko teraz, kiedy jeszcze jest małe. Może, gdy dorośnie przyjdzie do mnie, abym cofnął zmianę kodu, jeśli to uczynię.
- Wielko Magu wybacz, ale zawsze chciałam być wyższa, a jestem niziutka.
- Wracajcie do swojego domu. Jutro dam wam odpowiedź.
Kiedy wyszli Wielki Mag zasępił się. Wiedział, że to był dopiero początek ludzkich żądań i czuł, kto za tym stoi. Udał się na spoczynek, mając już gotową odpowiedź dla Umy i Vila.
Nazajutrz Uma i Vil wraz z dzieckiem stawili się u Wielkiego Maga po odpowiedź.
- Skoro mnie prosicie o zmianę kodu ze względu na swoje własne uprzedzenia zmienię kod, ale pod jednym warunkiem, że nigdy o tym nie powiecie nikomu i dziecko macie nazwać Abą. Czy warunki są jasne i przyjęte?
- Tak.
- Czy zatem mam to zrobić?.
- Tak – odpowiedzieli zgodnie
Wielki Mag wziął dziecko i zaniósł je do tajemnej komnaty. Był tam może godzinę, a może dwie. Fakt, że kiedy wrócił z dzieckiem wyglądało ono inaczej. Miało białe włosy, niebieskie oczy i wzrost się trochę zwiększył. Uma wzięła dziecko na ręce i wyszli. Kiedy wyszli podszedł do Wielkiego Maga Serafin i zapytał:
- Wielki Magu powiedz, dlaczego to zrobiłeś? Kiedyś wszak przecież odmówiłeś.
- Mój drogi, jeśli bym odmówił zatrzymałbym to tylko na chwilę, a wszystko i tak potoczyłoby się dalej. Teraz zobaczymy jak to się rozwinie. Pozwoliłem sobie na zmianę, bo widocznie ludzkość musi dopełnić swojego przeznaczenia. Nie ma innej drogi.
- Smutno mi się zrobiło Wielki Magu.
- Mi też. Widocznie, co ma upaść musi upaść. Może za długo było szczęśliwie i spokojnie. A może jest jeszcze szansa na to, że będzie inaczej. Pozwól mój drogi, że oddalę się teraz do mojej samotni – powiedział Wielki Mag i odszedł.
Serafin czuł, że Mag jest przygnębiony. Wiedział jak bardzo Mag kochał ludzi, ale i on już nie mógł zatrzymać przeznaczenia, jakie było zapisane w wielkiej księdze historii ludzkości.
Spełnienie prośby Umy i Vila było tylko początkiem historii ludzkości, która miała się spełnić. Po tym fakcie ludzie stali się odważniejsi i bardziej roszczeniowi.. Przybywało żądań i ludzi, którzy chcieli coś zmienić w swoim życiu. Wielki Mag ograniczył kontakty z ludźmi. Wybudował przy każdym wejściu bramę, którą otwierał tylko na 12 godzin. Przez ten czas przyjmował ludzi i słuchał ich roszczeń.
- Wielki Magu chcę być zielonooki – powiedział Hal.
-, Dlaczego chcesz być zielonooki?
- Znudziły mi się już szare oczy.
- Odejdź twoja prośba nie zostanie spełniona. Następny proszę.
- Witaj Wielki Magu.
- Witaj. Co ciebie sprowadza?
- Nie chcę już pracować w polu. Chce być artystką – powiedziała Koja.
- Artystką powiadasz. A jaką artystką?
- Chciałabym tańczyć i śpiewać.
- A głos i słuch masz?
- Właśnie po to przyszłam.
- Opuścisz swoją galaktykę i pojedziesz na Istię. Tam będziesz uczyła się tańca i śpiewu. Napiszę list do Wielkiego Artysty Kana, polecającą ciebie.
- Wielki Magu, a nie możesz swoimi czarami sprawić, abym tańczyła i śpiewała bez nauki?
- Chcesz powiedzieć, że nie chcesz sia uczyć?
- No nie, raczej nie. Przecież możesz uczynić mnie tancerką i śpiewaczką w jednej monicie. Nie trudziłabym się wówczas. Dla ciebie to przecież drobiazg.
- Chciałabyś mieć coś bez trudu, bez pracy?
- A to coś złego?
- Odejdź. Nigdy do mnie nie wracaj, chyba, że zmienisz zdanie. Czasami w trudzie i znoju przychodzi sława, a ty chcesz to od razu w jednej minucie. Zbyt to lekkie i zbyteczne.
- Jesteś nie dobry!
- Jestem dobry skoro ciebie nie karzę. Odejdź. Następny proszę.
- Bądź pochwalony Wielki Magu.
- Bądź i ty pochwalony. Kochany Fago, co ciebie do mnie sprowadza?
- Jestem, bo też chciałbym być blisko ciebie. Ciągle nasz przy sobie tylko Serafina, a może i ja na coś ci się przydam?
- To coś nowego. Nikt dotąd mnie o to nie prosił. Ty jesteś pierwszy.
- No właśnie.
- Drogi Fago jestem z Serafinem od początku i nie zamierzam niczego zmieniać, aczkolwiek rozważę twoją propozycję. Odejdź w pokoju.
-, Kiedy otrzymam odpowiedź?
- Za siedem dni. Odejdź!
Wielki Mag posmutniał. Roszczenia ludzi zaczęły przybierać coraz większy zasięg. Już nie dotyczyły zmiany koloru oczu, wzrostu, czy pracy, ale zataczały krąg coraz bliższy jego samego. Jego wierny towarzysz przyglądasz mu się z daleka i czuł, że Mag jest u końca swojej cierpliwości.
- Wieli Magu, czy za tym stoi twój odwieczny wróg?
- Tak Serafinie i to jest moje utrapienie.
- Myślisz, że popycha ich w kierunku twojej mocy?
- O to mu chodzi. Chce przejąć kontrole nad ludźmi i pewnie już zaciera ręce z radości. Ludzie wysuwają coraz większe żądania i ciągle ich przybywa. Jeszcze do niedawna nie dotyczyły mnie samego i mojej mocy, ale już pojawiają się pierwsze symptomy. Fago chce zająć twoje miejsce, albo przynajmniej jednocześnie z tobą być przy mnie.
- I co? Może być ze mną. Umiem się dzielić.
-, Jeśli odpowiem nie, to będzie starał się podburzyć innych przeciwko mnie, a nie zgodzę się na jego żądanie, bo jesteś ze mną od zarania wieków i tak już pozostanie. Poza tym rodzi się pytanie Serafinie, czy on umie się dzielić i współistnieć. O tobie wiem, że jesteś dobry i łagodny, a co do niego mam już wątpliwości.
- Dziękuję za zaufanie, ale w takim razie, co zrobisz z buntownikami?
- Jeszcze może za wcześnie coś przedsięwziąć, bo jeszcze nie ma buntu. On ma przyjść za siedem dni po odpowiedź. Mam nadzieję, że odejdzie od tego zamiaru. Myślę, że nie będzie zadowolony, za odpowiedzi, gdy nadal będzie podtrzymywał swoją prośbę. Co ma być to się stanie mój drogi Serafinie. Zobaczymy, do czego to doprowadzi. Jutro znowu będą tłumy z żądaniami. Idźmy na spoczynek.
- Tak, jutro tez jest dzień. Dobranoc Wielki Magu.
Minęło siedem dni. Fago zjawił się u Wielkiego Maga w południe. Usłyszał odmowę i wpadł w szał. Krzyczał, odgrażał się, wymachiwał rękami, aby w końcu tupnąć nogą i wyjść. Kiedy wrócił do swojego domu wykutego w skale zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił, że dotrze do osób, którym Wielki Mag również odmówił spełnienia prośby. Nie minęło czasu wiele, a już sporządził czarną listę osób niezadowolonych. Listę przedstawił dla Rokity, który kazał wezwać wszystkich na zebranie. Obrady trwały kilka godzin. W czasie zebranie Fago został pomocnikiem w pierwszej linii Rokity. Na polecenie Rokity każdemu z obecnych dał zadanie do wykonania. Po wykonaniu zadania mieli złożyć raport dla Fago. I tak pierwsza do Wielkiego Maga miała iść Fila, która mieszkała na Facie, a którą Wielki Mag lubił. Miła prosić Wielkiego Maga o łatwiejszą pracę niż w sadzie. I poszła. Rankiem zjawiła się u Wielkiego Maga i spokojnie czekała na swoją kolejkę. W swoim ciele ukryła Rokitę, który miał ją wspomagać w rozmowie z Wielkim Magiem. Kiedy nadeszła jej godzina pewnie wkroczyła do auli.
- Witaj Wilki Magu – ukłoniła się nisko Fila, pozdrawiając Wielkiego Maga.
- Witaj Fila. Co tym razem ciebie do mnie sprowadza?
- Wielki Magu. Mam ręce zniszczone przy zborze owoców. W sadzie drzewa owocują, ale nie tak jak bym chciała. Czy możesz zwiększyć ilość owoców i aby same wskakiwały do koszy. Nie będę miała wtedy utrudzonych i zniszczonych rąk – powiedziała Fila kokieteryjnie uśmiechając się.
W tym momencie Wielki Mag spojrzał na nią i poczuł jak Fila próbuje ściągnąć mu jego myśli. Zrozumiał, że Fila nie przyszła sama. Zdenerwował się, ale zachował powagę.
- Filo droga – powiedział spokojnym głosem. Jest jeszcze inne wyjście.
- Nie wiem, jakie.
- Możesz poprosić innych o pomoc. Masz wszak dzieci, męża. Na twojej galaktyce żyje dużo ludzi. Może niektórzy ci pomogą, jeśli ich o to poprosisz. Jeśli nie znajdziesz nikogo do pomocy wtedy do mnie wróć, a teraz odejdź. Jestem zmęczony waszymi chciwościami.
- Dziękuję Magu – powiedziała Fila, z trudem hamując wściekłość.
Pierwsze kroki po wyjściu od Wielkiego Maga skierowała do Fagot. Czekały już tam trzy osoby, które Mag odprawił z niczym.
- Musicie wymyśleć coś bardziej realnego, coś, co Mag może spełnić. Poza tym powinniście przedstawiać swoje prośby nieco dłużej. Rokita nie ma czasu na silniejsze oddziaływanie na Maga. Musicie być także czujni, kiedy on próbujecie wyrwać mu, chociaż część jego mocy. Mag nie jest głupcem. Poza tym nie wiemy tak naprawdę gdzie leży jego moc, a tego musimy dowiedzieć się. Wracajcie do swoich galaktyk i zastanówcie się nad tym, co powiedziałem, a później wróćcie z lepszymi propozycjami próśb. Także nad tym się zastanowię – powiedział Faga i zasępił się.
Rokita obiecał mu jedną galaktykę, w której zostanie absolutnym władcą, ale tylko w przypadku, gdy odbierze Wielkiemu Magowi jego moc. Nie szło mu to łatwo, a czas naglił. Tego wieczoru spotkał się z Rokitą.
- Powiedz Rokito, dlaczego idzie nam tak trudno. Coś blokuje dostęp do jego potencjału i nie wiemy, co.
- I tego musisz się dowiedzieć. Gdybym wiedział, to już nie byłoby Wielkiego Maga. Na Eli mieszkałbym ja i władałbym wszystkimi galaktykami, a ty w moim imieniu zarządzał jedną z nich.
-, Ale jak mam się dowiedzieć?
- To już twoja sprawa, albowiem inaczej nie dostaniesz tego, co chcesz.
- Dobrze. Wiesz wyślę Ogo z jego pięcioletnim synem. Mag lubi dzieci.
-, Kiedy to zrobisz?
- Jutro.
- Dobra.
Poczekał aż przyjdzie jego kolejka i wszedł. Wielki Mag siedział jak zwykle na kamiennym zydlu przy kamiennym stole. Kiedy Ogo wszedł z Olem Mag wstał. Wziął Ola na ręce i kilka razy przytulił go do swojego serca.
- Kochane dziecko. Po co przyszedłeś Ogol ciągnąc ze sobą to niewiniątko?
- Jak wszyscy po prośbie.
- Mów!
- Moje dziecko ma, co prawda pięć lat, ale chciałbym, aby wychowywał się u Ciebie, na twoich komnatach. Nie potrafię dać mu wiele. Sam pracuję w wielkiej przetwórni i ciężko mi. Po pracy wracam bardzo zmęczony. Nie chcę, aby mój syn poszedł w moje ślady. Proszę, abyś wziął go do siebie.
- Nie będzie ci smutno rozstać się z synem?
- Będzie, ale pragnę jego dobra.
- A gdzie matka jego? Czy uzgodniłeś z nią tę prośbę?
- Tak.
- Hm. Weź malca i wracaj do domu. Za tydzień przyjdź z Olem i jego matką. Wtedy dam wam odpowiedź.
- Dziękuję Wielki Magu.
Kiedy odszedł Wielki Mag usiadł przy stole i złożył głowę w dłoniach. Poczuł wielkie znużenie. Był smutny.
- To chyba Magu nigdy się nie skończy – powiedział Serafin.
- Nie wiem. Oni chcę odebrać mi moją moc. To wiem. Nie widzą jeszcze gdzie jej szukać i to moja wygrana. Chcą być tacy jak ja, a nawet potężniejsi. Co drugi, który przychodzi do mnie próbuje oddziaływać na mój potencjał. Myślą, że nie czuję, ale czuję.
- Czy spełnisz życzenie Ogo i weźmiesz chłopczyka na naukę do siebie?
- Nie wiem. Ty też wiesz Serafinie, kto za tym stoi.
- Tak. Czy myślisz, że w tym maleństwie schował się Rokita?
- W dziecku nie, ale w ojcu tak. Kiedy przychodzą do mnie po prośbie czuję jak chcą odebrać mi moją duszę. Udaję, że nie widzę, że nie czuję, ale jest to coraz trudniejsze. Muszę coś im wtedy dać na pożarcie i tracę swoje siły. Zregeneruję je, ale dopiero po pewnym czasie, i coraz to trudniejsze. Poza tym inaczej zorientowaliby się, że ich przejrzałem, a to nie byłoby dobre, gdyż będą ostrożniejsi, a tak mogę ich kontrolować. Męczy mnie to, ale trzeba brnąć dalej. W umyśle mają tylko jedno pytanie – „ Gdzie on to ma?” I ciągle szukają, jakby to była jedyna rzecz we wszechświecie tak ważna, że przesłania wszelkie inne.
- Dla Rokity jest Wielki Magu. Chce przecież zająć twoje miejsce.
- Nigdy Rokito nie zajmie, a tylko ludzi zwiedzie na manowce.
- Wiem.
- Przez tydzień nikogo nie przyjmuję. Ogłoś, że chcę odpocząć.
- Naprawdę?
- Trochę tak. Szykuj się Serafinie do drogi. Jedziemy na obchód galaktyk.
I pojechali. Objechali szybko galaktyki gwiezdnym pojazdem. Wielki Mag był niepocieszony i coraz bardzie przygnębiony. Prawie wszędzie mówiono tylko o tym, jak zdetronizować Wielkiego Maga. Większość była za Rokitą.
- Maja nadzieję Serafinie, że da im łatwiejsze, lepsze życia, ale to tylko pozory. Nigdy nikomu nie dotrzymał słowa i wcale nie ma takiego zamiaru.
-, Co w takim razie zrobisz?
- Zobaczysz.
- Wracamy?
- Tak. To była już ostatnia galaktyka.
- A co z Olem?
- Chcesz mieć pomocnika Serafinie?
- Nie wiem.
- To zastanów się. Jutro przyjdzie Ogo po odpowiedź.
- Dobrze.
Nazajutrz Ogo stawił się z małym Ole u Wielkiego Maga. Był pewny, że odpowiedź będzie pozytywna. Trzymał malca na rękach.
- Ogo o czymś zapomniałeś chyba?
- Oda nie mogła przyjść.
-, Dlaczego?
- Powiedziała, że pozostawia decyzję w mojej gestii.
- Na pewno? Nie kłamiesz?
- Tak.
I wtedy usłyszeli krzyk Ody. Kiedy Ogo usłyszał krzyk żony uciekł. Oda weszła do komnaty Wielkiego Maga.
- Przyszłam po syna.
- Oto twoje dziecko Odo. Weź je w swoje ramionach. Jest bezpieczne.
- Dziękuję Wielki Magu.
- Odo, czy wiesz, po co przyszedł twój mąż z synem?
- Domyślam się.
-, Jaka jest twoja decyzja?
- Wybacz Wielki Magu, ale syna chciałaby wychowywać sama.
- Masz do tego prawa i moje przyzwolenie.
- Wielki Magu, czy mogę zapytać ciebie o coś?
- Pytaj!
- Czy ty Wielki Magu nie masz dzieci?
- Wszyscy jesteście moimi dziećmi.
Wielki Mag posmutniał. Była kiedyś kobieta, którą kochał, ale w dawnych czasach, w czasach wielkiej walki światów zginęła. Wówczas został sam. Od tamtego czasu nie potrafił już nikogo pokochać.
-, Dlaczego posmutniałeś?
- Dawne Odo wspomnienia.
Odzie zrobiło się żal Wielkiego Maga. Poczuła się nieswojo. Tak obcesowo go potraktowała, nie wykazując się taktem.
- Wybacz Wielki Magu mój nietakt. Trudno mi będzie bez Ole, ale jeśli pragniesz wychowywać go, to tobie ci go mogę powierzyć.
- Kto tobie, zatem pozostanie?
- Córka.
- Ile twoja córka ma lat?
- Trzy.
- Jak ja nazwałaś?
- Oma.
- Jesteś Odo dobrą kobietą. Jesteś ich matką. Rozumiem twoje poświęcenia, ale nie odebrałbym matce prawa do dzieci. Wychowaj je na mądrych i dobrych ludzi. Dam twoim dzieciom po dwanaście talentów. Kiedy przyjdzie czas uaktywnią się. Odejdź i bądź szczęśliwa.
- Dzięki Wielki Magu. Wiem, że nie będziesz zadowolony, ale odejdę od Oda. Po tym, co chciał zrobić nie mam do niego zaufania.
- Wyjedź z dziećmi do innej galaktyki. Na swojej będziesz w niebezpieczeństwie. Ogo nie daruje ci żeś się sprzeciwiła jego woli.
- Dziękuję Wielki Magu. Żegnaj – powiedziała Oda i wyszła, zabierając ze sobą swoje dzieci.
- Na dzisiaj wystarczy. Odpraw Serafinie pozostałych i karz im wrócić jutro.
- Dobrze.
Ogo z Elii poleciał prosto do jaskini, w której ukrywał się Rokita. Chodził po jaskini i zacierał ręce. Był pewny, że teraz on zwycięży.
- Fago jest głupcem, jeśli myśli, że spełnię jego żądanie. Przejrzałem go. Jest chciwy. Kiedyś będzie próbował walczyć ze mną. Po wygranej z Magiem wrzucę go do krateru. Stamtąd nie wyjdzie. Mag ma jedną słuszność, że mi nie należy ufać – powiedział i roześmiał się szyderczo.
Rokita był przesiąknięty żądzą władania wszechświatem i pokonaniem Wielkiego Maga. Ludzie byli tylko jego narzędziami. Jego twarz jeszcze bardziej pomarszczyła się, a nos wydłużył do samej ziemi, dając wyraz istnej brzydoty.
- Ludzie są przekupni. Chcą więcej i więcej. Poprowadzę ich przeciwko Magowi. Kiedyś mój ojciec przegrał, ale teraz ja – jego syn wygram i zemszczę się na Magu za wszystko.
- Co mówiłeś Rokito? – zapytał Fago.
- Mówiłem, że spełnię twoją żądzę władania, jeśli ty spełnisz moją. Postawiłem ci warunek. Czy go spełniłeś?
- Nie.
-Dlaczego?
- Nie ci powie Ogo, który przyszedł ze mną.
- Nie wykonałem zadania, bo moja żona mi w tym przeszkodziła – jąkał się Ogo.
- Wrzuć ją do krateru!
- Dobrze jak wrócę do domu. Przybyłem do ciebie prosto od Wielkiego Maga.
- To wracaj szybko do domu. Mam nadzieję, że jeszcze nie uciekła. Twoje dzieci są naznaczone. Dzięki nim przejmiemy władzę. Dam ci ostatnią szansę, ale pamiętaj ostatnią. Zabierz jej dzieci. Kiedy zostanie bez nich będzie potulna jak baranek. Wtedy nam będzie służyć. Kiedy jednak nie wykonasz zadania moje psy ciebie rozszarpią. Fago tego przypilnuje.
- Dobrze. Wracam do domu – powiedział i wyszedł.
W dom Ogo nie zastał już żony, ani dzieci. Zamiast ją wrzucić do krateru sam do niego wskoczył. Zginął. Fago wrócił do Rokity i wszystko mu opowiedział.
Mijały dnie, tygodnie. Wielki Mag odpierał coraz to silniejsze ataki ze strony ludzi. Stali się coraz bardziej roszczeniowi. Już nie chcieli zmieniać drobnych niedociągnięć, a żądali takiej samej mocy, mądrości, jaką miał Wielki Mag. Czara goryczy pewnego dnia przepełniła się i kiedy spadła ostatnia łza Wielki Mag zawołał do siebie Serafina i powiedział.
- Mój drogi druhu weź pojazd gwiezdny i sprowadź do nas Odę z dziećmi. Może być w niebezpieczeństwie. Rokita szuka jej. Pozostanie z nami.
-,Dlaczego tak zawziął się na te dwoje dzieci?
- Kiedyś jej dzieci odegrają ważną rolę i dlatego Rokita je szuka. Dowiedział się o przepowiedni, a zatem zbliża się koniec.
- Tak myślisz Wielki Magu?
- Tak.
- Zrobisz to?
- Muszę. Jedź już Serafinie. Czas nagli. Wracajcie szybko. Nie sadzę, że doczekamy wieczora.
Wielki Mag miał rację. Rokita zgromadził w południe ludzi ze wszystkich galaktyk. Zamknięcie tuneli nic nie dało. Otworzyli i przeszli dalej. Stanęli przed ostatnią przeszkodą.
- Nie pokonamy tego. To pole siłowe.
- Nikt z nas nie wie jak to zdecentralizować, a inaczej nie przejdziemy.
- Rokito musisz coś zrobić. Jesteś z nami, czy nie?
- Jeszcze chwilę i usuniemy przeszkodę – odpowiedział i wchłonął energię, otwierając drogę do Wielkiego Maga.
- Do ataku na Maga. To wasz wróg. Zniszczcie go – krzyknął i pociągnął za sobą tłum.
Wielki Mag czekał przed swoim domem. Kiedy tłum zbliżył się do niego na niebezpieczną odległość, zakreślił trójkąt. Stanął w jego środku.
- Wejdź Rokito do środka. To nasza walka. Oni nie mają z tym nic wspólnego. Chyba się nie boisz?
- Nie.
- Jesteś silny ich siłami. Ja stawiam swoje siły przeciwko twoim. Tylko ja i ty. Stoczymy ze sobą walkę. Kto wygra ten zostaje na Eli. Przegrany odchodzi. Chyba nie boisz się?
- Słusznie Wielki Mag prawi – ktoś krzyknął z tłumu.
Rokita nie miał wyboru. Pod naciskiem tłumu wszedł do trójkąta. Walka trwała wiele godzin i wyszła ponad trójkąt. Raz zwycięstwo przechylało się na korzyść Wielkiego Maga, a innym razem na korzyść Rokity. Wielki Mag w końcu wygrał. Był mocno poturbowany. Wziął Rokitę w swoje dłonie i wsadził do kapsuły niebytu. Puścił ją w przestworza. Ludzie widząc zwycięstwo Wielkiego Maga schylili w pokorze swoje głowy. Zaczęli błagać o przebaczenie. Całą winą obarczyli Rokitę. Wielki Mag ich wysłuchał, ale nie zamierzał odstąpić od podjętej decyzji.
- Odo zanim dopełnię przeznaczenia, chcę zapytać ciebie, czy zostajesz po mojej stronie, czy staniesz w ich szeregach. Ty masz wybór. Oni już nie.
- Zostanę z dziećmi, z tobą i Serafinem.
- Stań, zatem przy Serafinie.
- Wielki Magu czy wybaczysz nam? – zapytali.
- Wybaczę wam waszą wiarołomność, ale postawię między nami wielką, czarną kurtynę. Ona na zawsze nas rozdzieli. Zabieram wam długowieczność. Będziecie rodzić się w bólu i w płaczu odchodzić. Galaktyki rozdzielę i pchnę je w przestworza. Będziecie od siebie blisko, a jednocześnie daleko. Swoich śladów będziecie szukali i nigdy ich nie znajdziecie. Żadna z galaktyk nie będzie ze mną połączona, ani ze sobą. Tylko nieliczni – ludzie o kryształowym sercu przejdą kurtynę. Spotkają się ze mną i wrócą. Taka jest moja wola. Zabieram ze sobą Serafina, Odę, Omę i Ole. Może kiedyś oni wam pomogą, a może nie. Za moment odlecimy. Nie będziecie wiedzieć, gdzie będziemy i tak będzie najlepiej. Elia zostanie zniszczona. Sami sobie zgotowaliście takie życie. Żegnajcie!
Jak powiedział, tak i wykonał. Wielki Mag był smutny, ale stanowczy. Zło i niewierność muszą być ukarane, gdyż inaczej rozplenią się i będą trudne do wytępienia. Kiedy jednak dobro zatryumfuje ludzie wrócą do Wielkiego Maga. Wtedy nastanie pokój.

Podpis: 

MESUE 20.04.2018
 

Dodaj ocenę i (lub) komentarz

wersja do druku

wyślij do znajomych

brak ocen

brak komentarzy

dodaj do ulubionych

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ OCENĘ

Twoja ocena:
5 4,5 4 3,5 3 2,5 2 1,5 1

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ KOMENTARZ
Twój komentarz:

zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła

zmiejsz czcionkę czcionka standardowa powiększ czcionkę powiększ czcionkę
Dzwonnik z Notre Dame Róża cz. 5 Sen o Ważnym Dniu
W gruzy się sypie... Tutaj kończy się śledztwo. Czy Hank odnajdzie Różę i zabójcę Rufusa? Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).
Sponsorowane: 20Sponsorowane: 16Sponsorowane: 15
Auto płaci: 100

 

grafiki on-line

KATEGORIE:

więcej >

Akcja
Dla dzieci
Fantastyka
Filozofia
Finanse
Historia
Horror
Komedia
Kryminał
Kultura
Medycyna
Melodramat
Militaria
Mitologia
Muzyka
Nauka
Opowiadania.pl
Polityka
Przygoda
Religia
Romans
Thriller
Wojna
Zbrodnia
O firmie Polityka prywatności Umowa użytkownika serwisu Prawa autorskie
Reklama w serwisie Statystyki Bannery Linki
Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc
 

www.opowiadania.pl Copyright (c) 2003-2025 by NEXAR All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikowanych treści należą do ich autorów. Nazwy i znaki firmowe innych firm oraz produktów należą do ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celu informacyjnym.