https://www.opowiadania.pl/  

Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc 

 

Moje konto Moje portfolio
Ulubione opowiadania
autorzy

Strona główna Jak zacząć Chcę poczytać Chcę opublikować Autorzy Katalog opowiadań Szukaj
Sponsorowane Polecane Ranking Nagrody Poscredy Wyślij wiadomość Forum

Sponsorowane:
1000

Towers - Kto przejmie świat? / Sezon pierwszy

  Enid nie ma lekko. Stara się wieść normalne życie, jednak jej ojciec jest osławionym naukowcem, który pozwala, by tłumione latami lęki oraz gniew po stracie żony pchnęły go ku starciu z całym światem. Na nieszczęście świata George Towers jest naukowc  

UŻYTKOWNIK

Nie zalogowany
Logowanie
Załóż nowe konto

KONKURS

W grudniu nagrodą jest książka
Wszystkie złe miejsca
Joy Fielding
Powodzenia.

SPONSOROWANE

Towers - Kto przejmie świat? / Sezon pierwszy

Enid nie ma lekko. Stara się wieść normalne życie, jednak jej ojciec jest osławionym naukowcem, który pozwala, by tłumione latami lęki oraz gniew po stracie żony pchnęły go ku starciu z całym światem. Na nieszczęście świata George Towers jest naukowc

Sztuczny człowiek, który się śmieje

Przyszłość, w której rzeczywistość miesza się ze sztucznymi światami, staje się miejscem, gdzie szaleństwo trawi duszę.

Róża cz. 5

Tutaj kończy się śledztwo. Czy Hank odnajdzie Różę i zabójcę Rufusa?

Sen o Ważnym Dniu

Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).

Podstęp

Historia trudnej miłości, która powraca po latach.

Liście lecą z drzew

Krótki wiersz

Dwa dni z życia wariata.

Rozważania o normalności? Co to jest normalność a co nienormalność?

Brak

Wiersz filozoficzny

Zapach deszczu.

Takie moje wspomnienia.

Nowa Atlantyda

Jedna z przyszłości futurystycznych zawartych w e-booku "Futurystyka" (Przyszłość kiepska)

REKLAMA

grafiki on-line

WYBIERZ TYP

Opowiadanie
Powieść
Scenariusz
Poezja
Dramat
Poradnik
Felieton
Reportaż
Komentarz
Inny

CZYTAJ

NOWE OPOWIAD.
NOWE TYTUŁY
POPULARNE
NAJLEPSZE
LOSOWE

ON-LINE

Serwis przegląda:
4808
użytkowników.

Gości:
4808
Zalogowanych:
0
Użytkownicy on-line

REKLAMA

POZYCJA: 80892

80892

korM

wersja do druku

wyślij do znajomych

pokaż oceny

pokaż komentarze

dodaj do ulubionych

Data
18-02-01

Typ
O
-opowiadanie
Kategoria
Psychologia/Religia/-
Rozmiar
6 kb
Czytane
6221
Głosy
1
Ocena
4.50

Zmiany
19-02-16

Dostęp
W -wszyscy
Przeznaczenie
P12-powyżej 12 lat

Autor: Kemilk Podpis: Józef Kemilk
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio

znajdź opow. tego autora

dodaj do ulubionych autorów
Depresyjne i ponure. Zapraszam także do przeczytania 2 korM.

Opublikowany w:

korM

(...) W końcu go ujrzałem i pierwsze co przykuło mą uwagę to jego oczy. Były niczym otchłań czekająca na kolejną ofiarę. Widziałem w nich jedynie pragnienie śmierci i trudną do opisania desperację. A może było to jedynie zagubienie? Jego twarz była niczym maska, równie martwa, jak manekiny w sklepach. Jednak on wciąż żył! Z trudem oderwałem wzrok od jego nieruchomych oczów i chwilę później przyglądałem się nadgarstkom pokrytym nierównymi bliznami. Nie było tam gładkiej skóry, lecz ledwo zabliźnione rany po wielokrotnym ich cięciu. Miałem przed sobą niedoszłego samobójcę, którego jedynym celem, była ponowna próba skończenia ze sobą. Nie każdy jest w stanie przejść przez życie bez dramatycznych zdarzeń. On z pewnością miał za sobą wiele złych chwil, które ostatecznie pchnęły go w objęcia śmierci. A może chciał tylko zwrócić uwagę na siebie? Może był to krzyk rozpaczy, a może tliła się w nim iskierka pragnąca żyć? Stan nadgarstków sugerował, iż miał za sobą więcej niż jedną próbę i tyleż samo akcji ratowniczych. Zmarnowane pieniądze podatników... Ten człowiek miał prawo wybrać i mógł bez niczyjej ingerencji odejść z tego świata. Kto dał innym prawo do ratowania jego zmaltretowanego i zmęczonego ciała?

Patrzyłem na jego zaciskające się dłonie, na pełne blizn palce oraz na kroplę krwi spływającą z jego zbyt mocno zaciśniętych pięści. W końcu nieśpiesznie podniósł do góry ręce niczym bokser przed walką. Spojrzał na mnie czarnymi jak węgiel oczami, w których widziałem jedynie obłęd i desperację. To były oczy szaleńca, tuż przed kolejnym wybuchem. Ten wyraz twarzy, ta desperacja i zapomnienie kim naprawdę jest. Przez me ciało przeszły ciarki, a w środku usłyszałem bezradny skowyt mej duszy. Ona wiedziała to, co podświadomie przeczuwałem.

Ostatecznie oddał pierwszy cios, a ja poczułem ostry ból ręki. On jednak nie przestawał i wciąż walił w lustro, a z moich rąk spływały stróżki krwi. Gdy na ścianie nie było nawet skrawka lustra, usiadłem i tępo wpatrywałem się w poranione dłonie. Wokół mnie leżało tysiące kawałków szkła. Ile bym dał, by chociaż jeden z nich wbił się w me serce, bym stał się niczym Kail z Królowej Śniegu. Niestety wciąż czułem rozdzierającą rozpacz, ogarniającą duszę. Czy to się nigdy nie skończy? Mimowolnie sięgnąłem po jeden z kawałków szkła i powoli rozciąłem nadgarstek. Pojawiła się nowa, idealnie prosta, czerwona kreska, z której wolno spływała krew. Niestety nie przyniosło to ulgi, a wręcz spotęgowało rozpacz. Mocniej zacisnąłem palce na kawałku lustra i zacząłem je wbijać w ciało. Sięgnąłem po następne i zrobiłem to samo. Nie miałem już tak pięknej kreski, jak za pierwszym razem. Skóra była mocno poszarpana, a krew lała się pełnym strumieniem. Ten kawałek szkła także wbiłem w rękę i sięgnąłem po następny. Tym razem po raz pierwszy zacząłem okaleczać twarz, jednak i to nie przynosiło ulgi, a wypływające wartkim strumieniem życie, nie przynosiło ukojenia. Miałem coraz mniej sił i nie byłem już w stanie sięgnąć do twarzy. Stałem się nieporadny niczym niemowlak, niczym zepsuta zabawka. Drżącymi rękami trzymałem kawałeczek lustra i z wysiłkiem wbijałem je w brzuch. O ile lepszy jest ból fizyczny, od tego wewnątrz mnie, palącego niczym ogień. Nie miałem siły na dalszą destrukcję, nie mogłem też pozwolić sobie nawet na odrobinę słabości. Poprzednim razem poddałem się zbyt szybko, co ułatwiło odratowanie mnie. Teraz zaś konsekwentnie się raniłem, mimo towarzyszących mi omdleń.

Nareszcie udało się, a ja odchodziłem w tak upragniony niebyt. Niestety rozpacz będąca moim stałym towarzyszem, wciąż rosła w siłę. Gdzieś z oddali usłyszałem rozdzierający krzyk, który umilkł równie szybko, jak się i pojawił. Mama? Moje myśli rwały się, nie pozwalając na znalezienie jakiegokolwiek punku oparcia. Byłem całkiem sam, otoczony przez złowrogi, spowijający mnie mrok. Musiałem od tego uciec! Wstałem więc i z trudem szedłem naprzód, żywiąc nadzieję, iż tylko w ten sposób uwolnię się od zła, od trawiącego mnie bólu. Każdy kolejny krok potęgował ból i uświadamiał, co tak naprawdę zrobiłem. Zniszczyłem najcenniejszą rzecz, jaką miałem i nie było od tego odwrotu. Stałem się jak inni zbrodniarze, którymi tak pogardzałem. Dokonałem morderstwa, przynoszącego ból rodzinie, znajomym, za co miałem dostać odpłatę stokroć gorszą.

Wokół czaiły się postacie, których oczy nie umiały dostrzec. Wyczuwałem zło osaczające mnie ze wszystkich stron. Słyszałem przeraźliwy chichot, a może mi się tak tylko wydawało? Przyśpieszyłem kroku i parłem naprzód, podświadomie wyczuwając szansę na uwolnienie się od cierpienia. Tam musiał ktoś na mnie czekać! Nie mogłem przecież zostać sam w tym przerażającym miejscu! Im dalej szedłem, tym zło stawało się bliższe, niemal mnie dotykało, chichocząc z uciechy. Mrok stawał się coraz to gęstszy, utrudniając ucieczkę. Do moich uszu dochodziło tysiące radosnych głosików: „jesteś nasz, nasz, nasz...". Nie poddawałem się, wciąż żywiąc nadzieję na ucieczkę z tego koszmarnego miejsca. Z trudem torowałem drogę, walcząc już nie tylko o życie, które sobie odebrałem, ale o coś znacznie ważniejszego. O duszę! Rozpacz, żal i desperacja, to były jedyne uczucia, jakie mi towarzyszyły. Jakże dobrym i pożądanym pokarmem były moje doznania dla otaczającego mnie zła. Już byłem bliski poddania się, już chciałem zakończyć walkę, gdy poczułem, że mrok ustępuje, szare postacie cofają się. Czy one się czegoś bały? Przyśpieszyłem kroku, wyczuwając szansę na uwolnienie się od koszmaru.

W końcu go ujrzałem i pierwsze co przykuło mą uwagę to jego oczy. Były niczym otchłań czekająca na kolejną ofiarę. Widziałem w nich jedynie pragnienie śmierci i trudną do opisania desperację. A może było to jedynie zagubienie? Jego twarz była niczym maska, równie martwa, jak manekiny w sklepach. Jednak on wciąż żył!. (...)

Podpis: 

Józef Kemilk 01.2018
 

Dodaj ocenę i (lub) komentarz

wersja do druku

wyślij do znajomych

pokaż oceny

pokaż komentarze

dodaj do ulubionych

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ OCENĘ

Twoja ocena:
5 4,5 4 3,5 3 2,5 2 1,5 1

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ KOMENTARZ
Twój komentarz:

zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła

Autor płaci 100 poscredy(ów) za komentarz (tylko pierwszy) powyżej 300 znaków.

zmiejsz czcionkę czcionka standardowa powiększ czcionkę powiększ czcionkę
Sztuczny człowiek, który się śmieje Róża cz. 5 Sen o Ważnym Dniu
Przyszłość, w której rzeczywistość miesza się ze sztucznymi światami, staje się miejscem, gdzie szaleństwo trawi duszę. Tutaj kończy się śledztwo. Czy Hank odnajdzie Różę i zabójcę Rufusa? Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).
Sponsorowane: 50Sponsorowane: 16Sponsorowane: 15
Auto płaci: 100

 

grafiki on-line

KATEGORIE:

więcej >

Akcja
Dla dzieci
Fantastyka
Filozofia
Finanse
Historia
Horror
Komedia
Kryminał
Kultura
Medycyna
Melodramat
Militaria
Mitologia
Muzyka
Nauka
Opowiadania.pl
Polityka
Przygoda
Religia
Romans
Thriller
Wojna
Zbrodnia
O firmie Polityka prywatności Umowa użytkownika serwisu Prawa autorskie
Reklama w serwisie Statystyki Bannery Linki
Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc
 

www.opowiadania.pl Copyright (c) 2003-2025 by NEXAR All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikowanych treści należą do ich autorów. Nazwy i znaki firmowe innych firm oraz produktów należą do ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celu informacyjnym.