https://www.opowiadania.pl/  

Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc 

 

Moje konto Moje portfolio
Ulubione opowiadania
autorzy

Strona główna Jak zacząć Chcę poczytać Chcę opublikować Autorzy Katalog opowiadań Szukaj
Sponsorowane Polecane Ranking Nagrody Poscredy Wyślij wiadomość Forum

Sponsorowane:
20

Moc słów

  - Wojna przyszła do nas niepostrzeżenie - budzisz się pewnego ranka i już jest. - Gdzie jest, mamo? - zapytała matkę moja sześcioletnia siostra, przecierając zaspane oczy. - Wszędzie, moje dziecko, wszędzie... - odpowiedziała  

UŻYTKOWNIK

Nie zalogowany
Logowanie
Załóż nowe konto

KONKURS

We wrześniu nagrodą jest książka
Wielki Gatsby
Francis Scott Fitzgerard
Powodzenia.

SPONSOROWANE

Moc słów

- Wojna przyszła do nas niepostrzeżenie - budzisz się pewnego ranka i już jest. - Gdzie jest, mamo? - zapytała matkę moja sześcioletnia siostra, przecierając zaspane oczy. - Wszędzie, moje dziecko, wszędzie... - odpowiedziała

Sen o Ważnym Dniu

Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).

Bliskie spotkania

Chodźmy...

Podstęp

Historia trudnej miłości, która powraca po latach.

Krzyż

Traumatycznie. Przeczytaj i spróbuj zrozumieć, co powinno spotkać właśnie Ciebie.

Dwa dni z życia wariata.

Rozważania o normalności? Co to jest normalność a co nienormalność?

Liście lecą z drzew

Krótki wiersz

Brak

Wiersz filozoficzny

Zapach deszczu.

Takie moje wspomnienia.

Nowozrodzenie

Czym jest zbawienie.

REKLAMA

grafiki on-line

WYBIERZ TYP

Opowiadanie
Powieść
Scenariusz
Poezja
Dramat
Poradnik
Felieton
Reportaż
Komentarz
Inny

CZYTAJ

NOWE OPOWIAD.
NOWE TYTUŁY
POPULARNE
NAJLEPSZE
LOSOWE

ON-LINE

Serwis przegląda:
1275
użytkowników.

Gości:
1275
Zalogowanych:
0
Użytkownicy on-line

REKLAMA

POZYCJA: 78304

78304

Idzie Wiosna, rozdział 43.

wersja do druku

wyślij do znajomych

brak ocen

brak komentarzy

dodaj do ulubionych

Data
15-06-07

Typ
P
-powieść
Kategoria
Melodramat/Romans/Przyjaźń
Rozmiar
10 kb
Czytane
7027
Głosy
0
Ocena
0.00

Zmiany
15-06-07

Dostęp
W -wszyscy
Przeznaczenie
W-dla wszystkich

Autor: idzie_wiosna Podpis: Maciej K.
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio

znajdź opow. tego autora

dodaj do ulubionych autorów
dalszy ciąg opowieści o Wiośnie

Opublikowany w:

idziewiosna.blox.pl

Idzie Wiosna, rozdział 43.

- I co się tak nadąłeś? - drgnąłem nieco tymi słowami przestraszony, gdy Joanna całkiem niespodziewanie się do mnie odezwała.
- Ja? - zdziwiłem się i spojrzałem niechętnie na dziewczynę, która właśnie teraz się zatrzymała - To chyba ty… jakieś fochy tu... mi robisz.
Joanna odwróciła się w moją stronę i obserwowała mnie uważnie, gdy całkiem odruchowo zatrzymałem się o krok od niej. Patrzyła takim wzrokiem, że już zacząłem obawiać się tego, że za chwilę zrobi coś, czego nie byłem przecież w stanie przewidzieć. Może tylko skomentuje to co przed chwilą powiedziałem w taki sposób, że nagle zupełnie już odechce mi się wszystkiego, może wciąż jest jeszcze na mnie zła za to co trochę wcześniej zrobiłem i może przez to stanie się teraz coś, co mnie całkiem zaskoczy.
- Potrzymaj. - Wiosna, choć wcale nie spodziewałem się tego, zignorowała moje, wypowiedziane niezbyt przecież życzliwym tonem słowa.
Zdjęła z ramienia torebkę i podała mi ją mówiąc cicho, jakby sama do siebie a jednocześnie cały czas uważnie mnie obserwując - Jakoś tak ciepło się zrobiło...
Energicznym ruchem zdjęła teraz jeansową kurteczkę i przekładając ją z ręki do ręki podciągnęła rękawy swojego różowego sweterka. Patrzyłem zdziwionym wzrokiem jak Wiosna podciąga najpierw prawy a potem lewy rękaw wysoko, tak jak to chyba wyjątkowo lubiła, aż powyżej łokci. Zupełnie nie zwracając na mnie uwagi złożyła teraz tą, nieco jej chyba przeszkadzającą kurteczkę sprawiając wrażenie, że wyjątkowo absorbuje jej uwagę to co właśnie robi i szybko włożyła ją pomiędzy tułów a swoją prawą rękę.
Gdy Asia odbierała ode mnie torebkę po to by też założyć ją na to samo, prawe ramię odruchowo spojrzałem na zapięcie jej spodni mając nadzieję, że może w końcu, bo skoro są tak wyjątkowo dziś opięte, skoro tak dokładnie widziałem zarys wcinających się w jej pośladki majtek, że skoro Aśka idąc przede mną a i teraz też, gdy ściągała kurteczkę nic nie poprawiała zupełnie o tym nieszczęsnym zamku nie pamiętając, to może jednak suwak zsunął się w końcu. Może przesunął się choćby tylko trochę… choćby o parę tylko ząbków.
Spojrzałem od razu jednak spostrzegając, że i tym razem jest wciąż wyjątkowo uparcie i całkiem może teraz niepotrzebnie już zapięty.
…dziwne - pomyślałem z jakimś mimo wszystko wyjątkowym żalem.
Pomyślałem mile jednak podekscytowany bo jak za każdym razem moją uwagę przykuł ten niewielki trójkącik, ta nieduża, biała plamka pomiędzy rozchylonymi ponad suwakiem ząbkami zamka, którego już lepiej nie dało się zapiąć, to miejsce, w którym zawsze było widać, choć w tak niewielkiej tylko, wręcz mikroskopijnej już części Aśki, jakby dzisiaj o wiele bardziej niż zazwyczaj białe majtki.
Patrzyłem tam tak, jakbym wcześniej tego nie widział. Patrzyłem jakby to, co teraz widzę było dla mnie kompletnym zaskoczeniem i czułem, że ten niewielki widoczny ich skrawek działa na moje zmysły o wiele teraz mocniej, że rozpala mnie całkiem niespodziewanie tak silnie, że wcale nie był mi potrzebny do szczęścia już nawet całkiem rozpięty zamek.
- Słońce dzisiaj jakieś takie… wyjątkowo jaskrawe… - uśmiechnąłem się i spostrzegając, że dziewczyna cały czas mnie obserwuje, trochę tym speszony, nagle zaskoczony tak mocną i jednoznaczną reakcją moich zmysłów opuściłem głowę i wpatrzyłem się w czubki jej białych kozaków kątem oka i tak widząc mimo to ten napięty, zdawałoby się, że już do granic wytrzymałości zamek, naprężony o wiele mocniej niż mój, podekscytowany tak niespodziewanie penis.
- A co? Ja się może nadęłam? - Wiosna spytała opuszczając tak jak i ja głowę, i też nagle zawstydzona, dokładnie może teraz wiedząc gdzie patrzę i co widzę, domyślając się chyba jaką przyjemność mi ten widok sprawia i o czym właśnie teraz myślę, może nawet i spostrzegając to, że jestem tak wyjątkowo i całkiem niepotrzebnie teraz podniecony - Obraziłeś się na mnie?
- Skąd… - uśmiechnąłem się trochę tym co powiedziała Joanna zaskoczony.
Już wcześniej, tak wyjątkowo przecież zaabsorbowany tymi niespodziewanymi wspomnieniami, tak zamyślony, że omal zapomniałem o całym otaczającym mnie świecie widziałem przecież, że Wiosna zwolniła, że zrównała się ze mną i po chwili, już może na mnie nie obrażona, nagle przestając głośno wystukiwać obcasami rytm swoich kroków i chyba, na całe szczęście zapominając o tym co jej przed chwilą zrobiłem szła tuż obok mnie. Szła nic nie mówiąc, starając się teraz, może i zupełnie przypadkowo iść całkiem bezszelestnie, iść tak jakby jej tu, obok mnie nie było, iść nie patrząc nawet na mnie. Szła nie przerywając moich wspomnień o Agacie, jakby czuła, jakby wiedziała o czym teraz myślę i celowo starała się zupełnie z nimi swoją obecnością nie kolidować. Szła tak, jakby moja obecność była jej całkowicie obojętna ale przecież dobrze wiedziałem, że tak naprawdę to Joanna cierpliwie na coś czeka. Szedłem nie zastanawiając się nad tym, szedłem jakby to, że Joanna tu, obok mnie jest, że idzie ze mną było czymś oczywistym i dopiero po chwili, po kilku jeśli nie po kilkunastu krokach, nie chcąc jej przecież, może i całkiem nawet nieświadomie robić na złość, nie chcąc jej w żaden sposób dokuczyć nagle zwolniłem i szedłem wciąż tak, by mieć cały czas przed oczami jej pośladki.
- Bo tak nic nie mówisz… - Asia zatrzymała się i odwróciła w moją stronę, ściszając nagle głos dodała - Jakoś tak dziwnie...
- Bo może miałem ochotę znów dać ci klapsa w tyłek? - nie wiem dlaczego powiedziałem to patrząc jej teraz prosto w oczy i uśmiechając się trochę bezczelnie i z pewnością trochę też złośliwie.
- Hahaha… - Joanna roześmiała się głośno ale już po chwili umilkła. Stała drwiąc sobie może celowo ze mnie z rozchylonymi ustami. Nagle, w jakimś niespodziewanym, zaskakującym mnie radosnym uśmiechu odchyliła nieco do tyłu głowę i wysuwając bezwiednie język dotknęła nim, samym tylko jego czubkiem górnej wargi. Patrząc uważnym, sprawiającym, że nagle poczułem się niezbyt pewnie, że nagle zaczęło mnie to wszystko niepokoić wzrokiem lekko zagryzła zębami wciąż wysunięty język i spytała zimnym, pełnym pogardy głosem - …chciałeś dać mi klapsa?
- Tak kusząco dzisiaj wyglądasz… - wyszeptałem czując to krępujące mnie coraz bardziej podniecenie.
- Maciek… - zawahała się zdziwiona, może też i zaskoczona tym co przed chwilą powiedziałem - Ty tak poważnie …to mówisz?
- Nie… - uśmiechnąłem się zażenowany, kompletnie nagle tracąc pewność siebie i czując jak to nagłe, tak niespodziewane podniecenie gdzieś się ulatnia, gdzieś ze mnie jak coś całkiem już niepotrzebnego wypływa. Myśląc wciąż jeszcze o tym niepotrzebnym, zdecydowanie zbyt mocnym klapsie dodałem szybko - No co ty…
- Wiesz co… - Wiosna pokręciła z rezygnacją głową - świnia jesteś.
Czując jakąś niespodziewaną, wyjątkową bezradność, nie mając pojęcia co mam ze sobą zrobić, nie odzywając się nawet słowem wzruszyłem pogardliwie ramionami.
- Świnia jesteś. - powtórzyła nieco tym razem głośniej, wypowiadając te słowa z naciskiem i takim tonem by mi tym dokuczyć.
Choć poczułem nagłe rozdrażnienie, choć jej zachowanie zaczęło mnie wyraźnie denerwować postanowiłem, że nie będę się już odzywać, że w żaden sposób na to nie zareaguję.
- Potrzymaj… - podała mi swoją, zdjętą przed chwilą kurteczkę.
Wziąłem ją wpatrując się w tą, niewielką jeansową kurteczkę jak w coś szczególnego, jak w przedmiot jakiegoś wyjątkowego, jeszcze nieznanego mi kultu i w milczeniu, jakbym właśnie celebrował wyjątkowo ważny obrządek przewiesiłem ją przez swoje prawe przedramię.
Joanna zignorowała moje, wyraźnie przecież manifestowane zainteresowanie tym co robię a jednocześnie obojętność w stosunku do niej, sięgnęła ręką do swojej, przewieszonej przez ramię, trochę jednak przepastnej torebki i szybkim sprawnym ruchem otworzyła zamek. Wzdrygnąłem się słysząc charakterystyczny odgłos energicznie przesuwanego suwaka i choć starałem się zachowywać wciąż całkiem obojętnie spojrzałem na jej dłoń, która właśnie zniknęła we wnętrzu tej torebki, kojarzącej mi się nie wiem dlaczego z jakimś niezbyt dużym, choć jednak przepastnym workiem. Bezbłędnie, dokładnie przecież wiedząc czego szuka odnalazła w niej to, co było jej akurat teraz potrzebne i szybkim ruchem lewego ramienia uniosła to do swoich ust. Spostrzegłem, że tym charakterystycznym ruchem, który już nie raz u niej widziałem ustawiła na wprost nich pojemniczek ze swoim lekarstwem, z Beroteckiem i nacisnęła go tak, by ten wydając wyraźnie słyszalny syk uwolnił dawkę lekarstwa, które dziewczyna z zaskakującym mnie, charakterystycznym świstem wciągnęła do płuc, nagle przypominając mi, że to astma jest powodem takiego jej teraz zachowania. Zupełnie nie zważając na mnie, zachowując się tak, jakby to co robiła było oczywistym elementem jej procesu oddychania założyła na pojemnik kapturek i odłożyła go z powrotem to torebki, z której tym razem wyjęła niewielki prostokącik z tabletkami. Patrzyłem, czując jakieś zupełnie niczym nie uzasadnione rozdrażnienie jak wyłuskała z niego dwie tabletki, zapewne ten stosowany przez nią, przeciwbólowy tramal i tak jak przed chwilą pewnym siebie ruchem reki włożyła je do swoich ust.
- No i co tak nic nie mówisz? - powiedziała zaskakując mnie tym razem tymi słowami, wypowiadając je teraz tak jak pytanie i znów się do mnie uśmiechając.
- Źle się czujesz? - spytałem nie wiedząc co mam powiedzieć.
- Źle się czujesz… - powtórzyła jak echo, westchnęła z rezygnacją i po chwili dokończyła mówiąc tym razem tak, jakby mnie tu, obok siebie nagle przestała dostrzegać - Ech, Maciek, Maciek… bo albo nic nie mówi, albo...
Joanna zasuwając teraz suwak torebki, uważnie patrząc na palce wykonującej tą czynność dłoni pokręciła głową z wyraźną dezaprobatą i nagle, całkiem niespodziewanie się uśmiechnęła.
- I co? - Wiosna odezwała się dopiero po dłuższej chwili - Dalej będziesz tak głupio milczeć?
- Jak głupio? - spojrzałem na Asię nie mając pojęcia jak na to mam zareagować.
- Od kiedy wyszliśmy z tej knajpy to jesteś nadęty jak balon. - mówiła obojętnym głosem, starając się może dać mi do zrozumienia, że jest to jej całkowicie obojętne.

Podpis: 

Maciej K. sukcesywnie od 2005 r.
 

Dodaj ocenę i (lub) komentarz

wersja do druku

wyślij do znajomych

brak ocen

brak komentarzy

dodaj do ulubionych

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ OCENĘ

Twoja ocena:
5 4,5 4 3,5 3 2,5 2 1,5 1

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ KOMENTARZ
Twój komentarz:

zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła

zmiejsz czcionkę czcionka standardowa powiększ czcionkę powiększ czcionkę
Sen o Ważnym Dniu Bliskie spotkania Podstęp
Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny). Chodźmy... Historia trudnej miłości, która powraca po latach.
Sponsorowane: 15
Auto płaci: 100
Sponsorowane: 15Sponsorowane: 13
Auto płaci: 100

 

grafiki on-line

KATEGORIE:

więcej >

Akcja
Dla dzieci
Fantastyka
Filozofia
Finanse
Historia
Horror
Komedia
Kryminał
Kultura
Medycyna
Melodramat
Militaria
Mitologia
Muzyka
Nauka
Opowiadania.pl
Polityka
Przygoda
Religia
Romans
Thriller
Wojna
Zbrodnia
O firmie Polityka prywatności Umowa użytkownika serwisu Prawa autorskie
Reklama w serwisie Statystyki Bannery Linki
Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc
 

www.opowiadania.pl Copyright (c) 2003-2024 by NEXAR All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikowanych treści należą do ich autorów. Nazwy i znaki firmowe innych firm oraz produktów należą do ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celu informacyjnym.