https://www.opowiadania.pl/  

Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc 

 

Moje konto Moje portfolio
Ulubione opowiadania
autorzy

Strona główna Jak zacząć Chcę poczytać Chcę opublikować Autorzy Katalog opowiadań Szukaj
Sponsorowane Polecane Ranking Nagrody Poscredy Wyślij wiadomość Forum

Sponsorowane:
15

Sen o Ważnym Dniu

Autor płaci:
100

  Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).  

UŻYTKOWNIK

Nie zalogowany
Logowanie
Załóż nowe konto

KONKURS

W październiku nagrodą jest książka
LATA
Annie Ernaux
Powodzenia.

SPONSOROWANE

Sen o Ważnym Dniu

Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).

Moc słów

- Wojna przyszła do nas niepostrzeżenie - budzisz się pewnego ranka i już jest. - Gdzie jest, mamo? - zapytała matkę moja sześcioletnia siostra, przecierając zaspane oczy. - Wszędzie, moje dziecko, wszędzie... - odpowiedziała

Bliskie spotkania

Chodźmy...

Podstęp

Historia trudnej miłości, która powraca po latach.

Krzyż

Traumatycznie. Przeczytaj i spróbuj zrozumieć, co powinno spotkać właśnie Ciebie.

Brak

Wiersz filozoficzny

Dwa dni z życia wariata.

Rozważania o normalności? Co to jest normalność a co nienormalność?

Liście lecą z drzew

Krótki wiersz

Zapach deszczu.

Takie moje wspomnienia.

Nowa Atlantyda

Jedna z przyszłości futurystycznych zawartych w e-booku "Futurystyka" (Przyszłość kiepska)

REKLAMA

grafiki on-line

WYBIERZ TYP

Opowiadanie
Powieść
Scenariusz
Poezja
Dramat
Poradnik
Felieton
Reportaż
Komentarz
Inny

CZYTAJ

NOWE OPOWIAD.
NOWE TYTUŁY
POPULARNE
NAJLEPSZE
LOSOWE

ON-LINE

Serwis przegląda:
4962
użytkowników.

Gości:
4962
Zalogowanych:
0
Użytkownicy on-line

REKLAMA

POZYCJA: 78100

78100

Idzie Wiosna, strona 39.

wersja do druku

wyślij do znajomych

brak ocen

brak komentarzy

dodaj do ulubionych

Data
15-03-26

Typ
P
-powieść
Kategoria
Melodramat/Romans/Przyjaźń
Rozmiar
10 kb
Czytane
6217
Głosy
0
Ocena
0.00

Zmiany
15-03-26

Dostęp
W -wszyscy
Przeznaczenie
W-dla wszystkich

Autor: idzie_wiosna Podpis: Maciej K.
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio

znajdź opow. tego autora

dodaj do ulubionych autorów
dalszy ciąg powieści o Wiośnie

Opublikowany w:

idziewiosna.blox.pl

Idzie Wiosna, strona 39.

- Źle mi... - Joanna wyszeptała gdy dochodziliśmy już do domu.
- To się wyrzygaj. - odparłem też nie najlepiej się czując po tej całej mieszaninie trunków jaką wlaliśmy w siebie w Saxofonie - Po tej nafcie przepijanej jakimś ohydnym bimbrem i jeszcze, jakby było tego mało po tym paskudztwie z coca-colą na sam koniec, które tobie jakoś chyba wyjątkowo smakowało też z chęcią puściłbym sobie takiego solidnego pawia.
- Weź przestań... - Asia spojrzała na mnie z wyraźnym obrzydzeniem - Nie musiałeś tyle tego świństwa wlewać w siebie.
- Bo Bartek całkiem niepotrzebnie... - bąknąłem próbując się może w ten sposób jakoś usprawiedliwić - A ten rum to już była przesada.
- Bartek... Bartek... - westchnęła - Litości, co za typ...
- Taki już jest. - odparłem obojętnym głosem - Nic na to nie poradzisz.
- Chyba ci to jednak nie przeszkadza, - powiedziała niepokojąco obojętnym i ściszonym nagle głosem - skoro chciałeś z nim gdzieś jeszcze iść.
- Chciałem, żebyśmy razem z nim... - poprawiłem ją - wpadli jeszcze w jedno miejsce...
- Mało ci było? - Joanna popatrzyła na mnie z niesmakiem.
- Nie tam, że mało. - wzruszyłem ramionami - Ale jakoś tak głupio trochę... bo nie jest jeszcze tak późno, żeby już iść do domu.
- Nie trzeba się było tak spić. - Aśki głos stał się teraz nieprzyjemnie zimny.
- Spić? Hahaha... - nagle, nie wiem dlaczego głośno się roześmiałem - Trochę chyba przesadziłaś, Asiu...
- Aha... ja przesadziłam. - Wiosna spojrzała na mnie nie wróżącym niczego dobrego wzrokiem - Ledwo idziesz, a ten, to mało co ze schodów nie zleciał jak wychodziliśmy.
- No. Hahaha... - pokiwałem twierdząco głową - Jakbym go nie złapał to pewnie by poleciał...
- Jasne rewelacja. - Joanna wymamrotała pod nosem - I z czego się cieszysz jak idiota? Obaj pijani prawie w trupa ale jeszcze im mało...
- E tam, zaraz tam w trupa... - westchnąłem z rezygnacją - Teraz to już naprawdę przesadziłaś.
- No oczywiście. - popatrzyła na mnie z niechęcią - Przesadziłam.
- Tak, przesadziłaś... - odciąłem się pozbawionym jakichś wyraźnych emocji głosem - przesadziłaś z tym upartym, idziemy do domu, i idziemy. Bez sensu to było...
- Bez sensu, to było to uparte lepienie się do mnie tego twojego Bartka. - wyrzuciła z siebie z niesmakiem - Miałam już tego dość.
- Olej to. - wzruszyłem ramionami - Taki z niego, Dyziu marzyciel. Teoretyk jazzu.
- Marzyciel. - powtórzyła ironicznym tonem - Nie dość, że na okrągło tylko Aśka i Aśka, jakby już nie można było inaczej, to jeszcze cały czas te jego łapy i...
- I co? - spytałem czując nagle jakieś rozbawienie gdy dziewczyna niespodziewanie umilkła.
- I co? - spytała nie kryjąc zdziwienia - Jakieś głupie aluzje, jakieś dziwne ruchy pod stolikiem, że aż się musiałam odsunąć... aż pod samą ścianę.
- A, bo to tak przy alkoholu... - wzruszyłem obojętnie ramionami.
- Nawet nie próbuj go usprawiedliwiać! - Asia wyrzuciła z siebie wyraźnie urażona.
- Wygłupiał się tylko. - powiedziałem bez przekonania.
- Jak tak chciałeś, - warknęła pełnym niechęci głosem - Trzeba było z nim iść. I chlać. Ale to, to już beze mnie.
- A tam z nim... - bąknąłem z rezygnacją - Głupio trochę to wyszło, i tyle.
- Bardzo głupio, nie trochę, - Aśka mówiła coraz bardziej nerwowym i niechętnym mi głosem - że znów jesteś pijany. I, że jeszcze go bronisz!
- Ale przestań... - patrzyłem na Wiosnę czując, że ta wymiana zdań zaczyna się robić coraz bardziej nerwowa - Zawsze z Bartkiem, jak już, to...
Urwałem, bo nagle głośno mi się czknęło.
- O matko... - Wiosna nagle zatoczyła się niemal tracąc równowagę i przytknęła rękę do pobladłego czoła, zdecydowanie kontrastującego z okraszonymi wyjątkowo teraz rzucającymi się w oczy wypiekami jakie zdobiły jej twarz, a szczególnie policzki i oczy tworząc wokół zaskakująco jasnych, całkiem niemal bezbarwnych oczodołów wyraźnie widoczne otoczki.
- A ty co? - spojrzałem z troską na dziewczynę, tak jak i ona nagle się zatrzymując.
- Nie, nic... - uśmiechnęła się wyraźnie siląc się na ten niezbyt jednak tym razem szczery grymas.
- Źle się czujesz? - dotknąłem łokcia jej przytkniętej do czoła ręki.
- Nie wiem... ale tak mnie nagle... - wyszeptała opuszczając w dół głowę - coś mnie tak złapało... wzdrygnęłam się jak czknąłeś i taki dziwny jakiś ból...
- A tam... czknąłem... - zrobiło mi się głupio - przepraszam.
- Kurcze... - jęknęła pochylając się nieco - Coś mi się w głowie kręci...
- Przecież ostatnio nic się nie działo już... - patrzyłem na dziewczynę zatroskanym wzrokiem - Nawet już myślałem, że to ta wizyta u profesora, i może to nasze morskie powietrze tak na ciebie zbawczo podziałały, że...
- A tam... powietrze podziałało. - Wiosna wyrzuciła z niechęcią z siebie - Gadasz jakieś bzdety. Kurcze, no... żadnych tabletek nie mam nawet przy sobie... a ty oczywiście musisz jeszcze mnie wkurzać.
- Chodź do domu. - pociągnąłem ją lekko za łokieć jakbym chciał w ten sposób zmusić dziewczynę, kątem oka patrzącą wciąż z wyraźną niechęcią na mnie by podeszła do odległej zaledwie o kilkanaście tylko kroków furtki.
- Daj mi spokój! - warknęła na mnie - Do domu... wymyślił.
- A gdzie chcesz iść? - zdziwiony patrzyłem na Wiosnę najwyraźniej szykującą się do jakiejś całkiem niepotrzebnej mi teraz kłótni.
- Nigdzie! - opuściła wzrok i wpatrzyła się w czubki swoich butów - Gdzie mam niby iść? Jeszcze ci mało tego picia?
- Przecież to nie ja... - próbowałem się jakoś mimo wszystko bronić - Chodź, Asia... po co zaczynasz tu coś...
- Maciek?... - Wiosna zmieniając nagle ton głosu na wyjątkowo łagodny i wręcz monotonnie spokojny spojrzała na mnie tak, jakby całkiem już zapomniała o tym co przed chwilą mówiła - Jak ja wyglądam?
- Ty? - zdziwiłem się nieco - Całkiem cwanie.
- Weź przestań, poważnie się pytam.
- No mówię przecież, że całkiem cwanie. - pokiwałem z uznaniem głową - Bartkowi się podobałaś i to nawet wyjątkowo, więc...
- Odbiło ci? - Joanna wyrzuciła z siebie z nieskrywaną niechęcią - Bartek... autorytet jakiś, czy co?
- Autorytet? Hahaha... - znów mnie rozbawiło to, co Aśka powiedziała.
- Śmieszne... kurcze nie? - z wyraźną złością zacisnęła usta - Mogłeś mu chociaż coś powiedzieć jak się tak, jak namol jakiś do mnie lepił.
- Nie przesadzaj już. - pokiwałem ironicznie głową - Wcale się tak nie lepił, żeby...
- Aha... nie lepił. - głos Wiosny był coraz bardziej nieprzyjemny - Jeszcze go może będziesz teraz bronił?
- A czy ja go bronię? - patrzyłem na nią nieco teraz zdziwionym wzrokiem - Mówię tylko, żebyś nie przesadzała.
- Bo co? - spojrzała na mnie prowokująco - Nie można już nawet na tego całego Bartka nic powiedzieć, czy jak? Twój guru może?
- Guru? Hahaha... - zachowanie Joanny stawało się coraz bardziej komiczne.
- O matko... - jęknęła znów pochylając głowę.
- Aż tak boli? - spytałem czując oprócz tego męczącego mnie coraz wyraźniej mulenia jeszcze teraz i zakłopotanie.
- Nie twój interes. - warknęła nagle cofając się o krok - Pytałam chyba, jak wyglądam?
- Jak wyglądasz? - powtórzyłem z wahaniem.
- Co? - Aśka spojrzała na mnie szklącymi się nagle oczyma - Tak trudno to określić?
- Całkiem cwanie... mówiłem już chyba? - powiedziałem uśmiechając się do dziewczyny i nagle pomyślałem, że zażartuję sobie z niej - Tylko to oczko... tak trochę, nie za bardzo...
- Oczko? - Asia wpatrywała się we mnie z uwagą - Jakie oczko?
- No, to tu... - bąknąłem ostentacyjnie patrząc na jej nogi - Z tyłu.
- Oczko... cholera! - Wiosna obejrzała się za siebie spoglądając przez ramię na swoje nogi, przechylając się i próbując dojrzeć to rzekome oczko - Gdzie? No żeż kurde... zawsze musi coś... a twoja mama to pewnie jeszcze nie śpi, co? I będę wyglądać jak jakaś...
- Z pewnością nie śpi. - uśmiechnąłem się widząc, że mój żart się udał - I zaraz, jak taki Pinochet będzie odbierać defiladę.
- Defiladę? - Joanna wyraźnie zdziwiona popatrzyła na mnie z nieskrywaną niechęcią.
- Będzie patrzeć na nas, jak wyglądamy. - pokiwałem potwierdzająco głową - Pewnie już patrzy gdzieś zza firany.
- Kurcze, no... - Wiosna wyraźnie się zaniepokoiła i mimowolnie przesunęła ręką po swojej spódniczce tak, jakby chciała zsunąć ją nieco niżej - Nie mogłeś mi wcześniej powiedzieć?
- Że co? - spytałem odchodząc w stronę domu i opierając się o furtkę.
Zamiast ją otworzyć zawisłem na zamkniętej furtce nagle się zatrzymując i uniemożliwiając sobą przejście Wiośnie coraz bardziej czując przy tym, że chyba nie mam ochoty iść teraz do domu.
- No, że to oczko... - Joanna nerwowo wyrzuciła podchodząc do mnie i stając nieco z tyłu na rozstawionych, jakby się bała, że coś ją może przewrócić nogach.
- Oczko? - nie chciało mi się iść do domu na spotkanie z pewnie już tam na nas czekającą matką.
Nie miałem ochoty ani tu stać, ani gdziekolwiek iść. Czułem jakieś dziwne rozdrażnienie i na nic już chyba nie miałem ochoty. Czułem, że z upływem czasu po tej mieszaninie alkoholi zaczyna mi się zdecydowanie już teraz robić niedobrze.
- Które oczko? - spytałem po dłuższej chwili spoglądając przez ramię i obojętnym wzrokiem patrząc na Aśki nogi.
- Maciek? - Wiosna popatrzyła na mnie wzrokiem pozbawionym tego niemal zawsze skrzącego się w jej oczach blasku, oczami z wolna napełniającymi się, jeszcze całkiem chyba niezauważalnymi, zbierającymi się w ich kącikach tak zupełnie niespodziewanie łzami, patrzyła szukając jakby teraz we mnie wsparcia - No przecież mówiłeś... bo nie widzę...
- Żartowałem... - odpowiedziałem znudzonym głosem nagle tracąc ochotę na droczenie się z dziewczyną, czując ze zdziwieniem, że zaczyna mnie coraz bardziej mdlić - Wszystko w porządku masz...
- Co? Żartowałeś? - Joanna nagle, zupełnie niespodziewanie choć jednak niezbyt mocno uderzyła mnie trzymanym w ręce parasolem - Już się wystraszyłam, że... debil jeden.
- Hahaha... - całkiem nad tym nie panując kolejny już raz roześmiałem się głośno.
- Idź już... - wyrzuciła z siebie wyjątkowo zaskakującą resztką sił - Łeb mi rozsadza a ten tu jakieś zgrywy sobie robi.





dalszy ciąg znajdziesz na:
http://www.idziewiosna.blox.pl
zapraszam

Podpis: 

Maciej K. sukcesywnie od 2005 r.
 

Dodaj ocenę i (lub) komentarz

wersja do druku

wyślij do znajomych

brak ocen

brak komentarzy

dodaj do ulubionych

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ OCENĘ

Twoja ocena:
5 4,5 4 3,5 3 2,5 2 1,5 1

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ KOMENTARZ
Twój komentarz:

zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła

zmiejsz czcionkę czcionka standardowa powiększ czcionkę powiększ czcionkę
Moc słów Bliskie spotkania Podstęp
- Wojna przyszła do nas niepostrzeżenie - budzisz się pewnego ranka i już jest. - Gdzie jest, mamo? - zapytała matkę moja sześcioletnia siostra, przecierając zaspane oczy. - Wszędzie, moje dziecko, wszędzie... - odpowiedziała Chodźmy... Historia trudnej miłości, która powraca po latach.
Sponsorowane: 15Sponsorowane: 15Sponsorowane: 13
Auto płaci: 100

 

grafiki on-line

KATEGORIE:

więcej >

Akcja
Dla dzieci
Fantastyka
Filozofia
Finanse
Historia
Horror
Komedia
Kryminał
Kultura
Medycyna
Melodramat
Militaria
Mitologia
Muzyka
Nauka
Opowiadania.pl
Polityka
Przygoda
Religia
Romans
Thriller
Wojna
Zbrodnia
O firmie Polityka prywatności Umowa użytkownika serwisu Prawa autorskie
Reklama w serwisie Statystyki Bannery Linki
Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc
 

www.opowiadania.pl Copyright (c) 2003-2024 by NEXAR All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikowanych treści należą do ich autorów. Nazwy i znaki firmowe innych firm oraz produktów należą do ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celu informacyjnym.