https://www.opowiadania.pl/  

Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc 

 

Moje konto Moje portfolio
Ulubione opowiadania
autorzy

Strona główna Jak zacząć Chcę poczytać Chcę opublikować Autorzy Katalog opowiadań Szukaj
Sponsorowane Polecane Ranking Nagrody Poscredy Wyślij wiadomość Forum

Sponsorowane:
20

Bliskie spotkania

  Chodźmy...  

UŻYTKOWNIK

Nie zalogowany
Logowanie
Załóż nowe konto

KONKURS

W marcu nagrodą jest książka
LATA
Annie Ernaux
Powodzenia.

SPONSOROWANE

Bliskie spotkania

Chodźmy...

Dzwonnik z Notre Dame

W gruzy się sypie...

Róża cz. 5

Tutaj kończy się śledztwo. Czy Hank odnajdzie Różę i zabójcę Rufusa?

Sen o Ważnym Dniu

Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).

Podstęp

Historia trudnej miłości, która powraca po latach.

Brak

Wiersz filozoficzny

Dwa dni z życia wariata.

Rozważania o normalności? Co to jest normalność a co nienormalność?

Liście lecą z drzew

Krótki wiersz

Zapach deszczu.

Takie moje wspomnienia.

Mój zastępczy Anioł - cz. 1,2

Zoja widzi to, czego inni nie dostrzegają - demony, które wpełzają do ludzkich dusz. Jako świecka egzorcystka dostaje sprawy, których nawet duchowni nie chcą tknąć. Kiedy jej anioł stróż odchodzi bez słowa, Watykan stawia ją przed wyborem: albo szy

REKLAMA

grafiki on-line

WYBIERZ TYP

Opowiadanie
Powieść
Scenariusz
Poezja
Dramat
Poradnik
Felieton
Reportaż
Komentarz
Inny

CZYTAJ

NOWE OPOWIAD.
NOWE TYTUŁY
POPULARNE
NAJLEPSZE
LOSOWE

ON-LINE

Serwis przegląda:
1396
użytkowników.

Gości:
1396
Zalogowanych:
0
Użytkownicy on-line

REKLAMA

POZYCJA: 77400

77400

Niechciane dziecko zamierzchłej przeszłości, ale j

wersja do druku

wyślij do znajomych

brak ocen

brak komentarzy

dodaj do ulubionych

Data
14-09-14

Typ
K
-komentarz
Kategoria
Historia/Polityka/Kariera
Rozmiar
6 kb
Czytane
4707
Głosy
0
Ocena
0.00

Zmiany
14-09-16

Dostęp
W -wszyscy
Przeznaczenie
W-dla wszystkich

Autor: jacekdyc Podpis: Jacek Dyć
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio

znajdź opow. tego autora

dodaj do ulubionych autorów
Oglądam zdjęcia z tamtego czasu, zmęczony wizerunek twarzy i gdyby włożyć na tą głowę ciernie, rzekłbyś - ukrzyżowany.

Opublikowany w:

Niechciane dziecko zamierzchłej przeszłości, ale j

Niechciane dziecko zamierzchłej przeszłości, ale jastrząb tamtych dni.

Oglądam zdjęcia z tamtego czasu, zmęczony wizerunek twarzy i gdyby włożyć na tą głowę ciernie, rzekłbyś - ukrzyżowany. Byłem ochotniczym pracownikiem Komitetu Obywatelskiego „Solidarności”. Pracowników było nas zaledwie garstka, ale jak można dowiedzieć się z długaśnej listy, członków owego Komitetu była ponad setka i mało którą osobę z tych wyliczonych widziałem, a i dzisiaj nie kojarzę bym je mógł znać. Od tamtych lat minęło ćwierć wieku, więc w rocznicę nie wiem jak skrzyknięto się, pozapraszano i bajdurzono o tamtych czasach publicznie dla piór redaktorów i obiektywów kamer. Jednak mnie nikt nie powiadomił, ani nie zaprosił, a działo się wtedy oj działo, ale patrząc chłodnym okiem nic takiego wielkiego się nie działo.
Komitet Obywatelski, były to kółka pasowe osób wzajemnie się dopasujących, tylko ja byłem tym zębatym, kozakiem którego wszędzie było pełno, tam gdzie nie chciano bym był, więc poniekąd nie pasowało do zachowań pozostałych.
Myślę tak sobie, że jeszcze wtedy, a zwłaszcza wtedy dogadywano się i ustalano z komuną, co wolno, a czego nie wolno czynić ruchowi społecznemu, lecz ja nie byłem ruchem, ale zbuntowanym, który odczuł, że więcej mu teraz można niż nawet trzy miesiące wstecz. Toteż redaktor jeszcze legalnej komunistycznej prasy mógł wygarnąć mnie obiektywem flesza pośród jeszcze nielegalnej demonstracji KPN i zamieszczając owe zdjęcie spytać publicznie, czy była to legalna delegacja „Solidarności” pośród nich. Zajmowałem się wszystkim, więc moi pracownicy z LPBM sporządzili duży szablon z elastycznej blachy, który posłużył do wykonywania napisów na flagach, transparentach, szyldach i wiele ludzi spoza Komitetu przychodziło, by sobie prywatnie wymalować na czymś napis „Solidarność”. W tym politycznym chaosie milicjanci nie wiedzieli tak dokładnie, co im należy czynić, co też im wolno, a czego nie wolno, ale w tej samowoli społecznej, niezmordowanie ganiali Kapeeniarzy, bo tym jeszcze wolno nie było. Jako że reklama, plakatowanie na mieście mieściło się w zasięgu moich co nieco obowiązków, zatem rozsyłałem harcerzy z ZHN by ustawiali po mieście wielkie piramidy wykonane z płyt paździerzowych i często jeździłem sam by takowe montować i to w miejscach takich, które im się wydawały jako niestosowne ku temu, np. na ulicy Okopowej przed oknami Prokuratury.
Wielu ludzi oferowało się wraz z samochodami do przysłużenia ruchowi społecznemu. Niby miały nastąpić wielkie wydarzenia dziejowe, jednak w kozim grodzie jakoś nie wrzało, ludzie nadal żyli w obawie. By podkręcić nastrój i rozbudzić uśpionego ducha w drzemiących rycerzach, na trzy dni przed czerwcowymi wyborami, utworzyłem z owych niepisanych wolontariuszy kawalkadę składającą się chyba z piętnastu aut, które wyposażyłem we flagi Solidarnościowe. Był to mój pomysł, którego nie konsultowałem z przełożonymi, ale po wszystkim nie zauważyłem aprobaty, ani dezaprobaty. Jako prowadzący ową manifę, jechałem w pierwszym aucie marki Skoda Oktawia pomarańczowego koloru, której właścicielem był młody człowiek z Głuska, tutaj nie bez kozery określam tak szczegółowo, bo tyle pamiętam. Jeździliśmy na klaksonach po wszystkich uliczkach w głębi osiedli LSM, Czuby, Kalinowszczyzna, Czechów, łamiąc przepisy drogowe i osiedlowe, a w ślad za nami podążały niestrudzenie milicyjne i tajniackie auta. Jeżdżąc tak, trąbiąc i powiewając z okien aut flagami, nie spostrzegłem wielkiego entuzjazmu autochtonów osiedlowych zabudowań, w zaledwie z kilku balkonów i okien odpowiedziano nam aplauzem. Zebrało się na wielką burzę, gdy byliśmy na ulicy Narutowicza lunęło jak z przysłowiowego cebra, więc aby przeczekać ulewę zajechaliśmy na rondo wiz a vi Teatru Osterwy, a konwojujący pojechali dalej. Chłopak, który prowadził Skodę zadeklarował się zobaczyć gdzie pojechała nasza obstawa, po chwili przyleciał i z przerażeniem powiedział, że stoją po drugiej stronie na przystanku dziewiątki i zrobili mu zdjęcie. By go uspokoić i uodpornić wziąłem aparat fotograficzny stanąłem wraz z nim przed maską policyjnego wozu robiąc teraz im w rewanżu zdjęcie z wyniosłością, przy braku okazywania należnego według nich obywatelskiego lęku. Mój manewr poskutkował, eskorta ulotniła się z piskiem opon, a my również zakończyliśmy swoją kampanię, którą przygasiła wielka manifestacja podążająca z Katedry na plac Litewski, którą opisała w podziemnej prasie Anna Truskolaska, dając artykułowi znamienny tytuł:

Dyrygent

2 czerwca kilka tysięcy ludzi ruszyło spod katedry i kościoła Jezuitów ku Placowi Litewskiemu. Manifestacja. Na czele Komitet Obywatelski, zaraz za nim Orkiestra z Krzczonowa. Poczty sztandarowe, flagi, transparenty… „Wolność, wolność, hosanna” – jakby powiedział wieszcz.
Więc i okrzyki: „Solidarność!”, „Solidarna opozycja!”, „precz z komuną!” … Oooo, tego za wiele! Orkiestra z Krzczonowa dziarsko zaczyna „Pierwszą brygadę”. Trzy zwrotki. Entuzjazm jednak nie opada. Z tyłu dochodzą znów okrzyki , które opanowują przód: „Chodźcie z nami, dziś nie biją!”, „Zarejestrować NSZ”, „Sowieci – do domu!”…. Stop! Znów interweniuje orkiestra, Graja czwarta i piątą zwrotkę „Pierwszej brygady”. Pod dyrekcją znanego i szanowanego J.W.
Ps. Nie wiem dlaczego zmieniali się przewodzący Komitetem Obywatelskim, na początku był prof. Kłoczowski, następnie mec. Przeciechowski,, po nim prof. Setnik, a na końcu J.W. Janusz Winiarski, tylko ja byłem stale ten sam, istnienie KO w swej działalności wcale nie było takie długie.
5 czerwca 1989

http://jacekdyc.at.ua/

Podpis: 

Jacek Dyć 14 września 2014
 

Dodaj ocenę i (lub) komentarz

wersja do druku

wyślij do znajomych

brak ocen

brak komentarzy

dodaj do ulubionych

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ OCENĘ

Twoja ocena:
5 4,5 4 3,5 3 2,5 2 1,5 1

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ KOMENTARZ
Twój komentarz:

zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła

zmiejsz czcionkę czcionka standardowa powiększ czcionkę powiększ czcionkę
Dzwonnik z Notre Dame Róża cz. 5 Sen o Ważnym Dniu
W gruzy się sypie... Tutaj kończy się śledztwo. Czy Hank odnajdzie Różę i zabójcę Rufusa? Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).
Sponsorowane: 20Sponsorowane: 16Sponsorowane: 15
Auto płaci: 100

 

grafiki on-line

KATEGORIE:

więcej >

Akcja
Dla dzieci
Fantastyka
Filozofia
Finanse
Historia
Horror
Komedia
Kryminał
Kultura
Medycyna
Melodramat
Militaria
Mitologia
Muzyka
Nauka
Opowiadania.pl
Polityka
Przygoda
Religia
Romans
Thriller
Wojna
Zbrodnia
O firmie Polityka prywatności Umowa użytkownika serwisu Prawa autorskie
Reklama w serwisie Statystyki Bannery Linki
Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc
 

www.opowiadania.pl Copyright (c) 2003-2025 by NEXAR All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikowanych treści należą do ich autorów. Nazwy i znaki firmowe innych firm oraz produktów należą do ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celu informacyjnym.