https://www.opowiadania.pl/  

Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc 

 

Moje konto Moje portfolio
Ulubione opowiadania
autorzy

Strona główna Jak zacząć Chcę poczytać Chcę opublikować Autorzy Katalog opowiadań Szukaj
Sponsorowane Polecane Ranking Nagrody Poscredy Wyślij wiadomość Forum

Sponsorowane:
100

Portret

Autor płaci:
100

  Miniatura - wprawka literacka. Tak sobie do poczytania i do komentowania.  

UŻYTKOWNIK

Nie zalogowany
Logowanie
Załóż nowe konto

KONKURS

W maju nagrodą jest książka
Wszystkie złe miejsca
Joy Fielding
Powodzenia.

SPONSOROWANE

Portret

Miniatura - wprawka literacka. Tak sobie do poczytania i do komentowania.

Bliskie spotkania

Chodźmy...

Targ - Dzień I - Rozdział IV

Dużo później Zielonka siedział wraz z Zimą w Ściętej. Była to trzecia z murowanych karczm znajdujących się na terenie Targu. Najmniejsza i zdecydowanie najmniej wystawna, jednak wciąż gwarantowała swojej właścicielce przyzwoite zyski zwłaszcza w tym

Targ - Dzień I - Rozdział III

Gdy wrócili pod Sanctum zgromadzony tłum blokował już niemal całą aleję. Zielonka rozglądał się ciekawie i chłonął wzrokiem wszystko co działo się wokół. A było co podziwiać, choć najwięcej zgromadzonych odzianych było raczej skromnie, w proste maski

Targ - Dzień I - Rozdział II

Zielonka poprowadził Zimę w stronę biedniejszej części Targu. Szli miarowym krokiem coraz bardziej oddalając się od Kwadratu, tym samym stopniowo pozostawiając za sobą linię murowanych budynków...

Targ - Dzień I - Rozdział I

Szczur powoli wychylił łysy łebek spod sterty odpadków. Jego wąsy ruszały się szybko, gdy gryzoń czujnie obwąchiwał teren i rzucał na wszystkie strony płochliwe spojrzenia. Po dłuższych oględzinach uznał chyba, że jest bezpieczny...

Sen o Ważnym Dniu

Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).

Podstęp

Historia trudnej miłości, która powraca po latach.

Dwa dni z życia wariata.

Rozważania o normalności? Co to jest normalność a co nienormalność?

Brak

Wiersz filozoficzny

REKLAMA

grafiki on-line

WYBIERZ TYP

Opowiadanie
Powieść
Scenariusz
Poezja
Dramat
Poradnik
Felieton
Reportaż
Komentarz
Inny

CZYTAJ

NOWE OPOWIAD.
NOWE TYTUŁY
POPULARNE
NAJLEPSZE
LOSOWE

ON-LINE

Serwis przegląda:
1763
użytkowników.

Gości:
1763
Zalogowanych:
0
Użytkownicy on-line

REKLAMA

POZYCJA: 64569

64569

Kraina Snów, księga 2 rozdz 2

wersja do druku

wyślij do znajomych

brak ocen

brak komentarzy

dodaj do ulubionych

Data
10-08-30

Typ
O
-opowiadanie
Kategoria
Dla dzieci/Fantasy/Przygoda
Rozmiar
16 kb
Czytane
3129
Głosy
0
Ocena
0.00

Zmiany
10-08-30

Dostęp
W -wszyscy
Przeznaczenie
W-dla wszystkich

Autor: cobra Podpis: anne parade
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio

znajdź opow. tego autora

dodaj do ulubionych autorów
Julek poznaje Swiatło Druidów i przy okazji uczy sie odpowiedzialnoości...

Opublikowany w:

-

Kraina Snów, księga 2 rozdz 2

Rozdział drugi:
Czym tak naprawdę jest przyszłość?

Trudno powiedzieć co tak naprawdę skłoniło Euzebiusza do podjęcia tak błyskawicznej decyzji. Zapytany o to tłumaczył, że to konieczność natychmiastowej ewakuacji chłopców z Krainy Snów, ze względu na ich bezpieczeństwo. Juliana, mającego jeszcze żywo w pamięci spotkanie z elfem, a raczej aniołem ( o czym był bardziej przekonany), przekonał ten argument, jednak Długowąsów, jako, że znali skrzaciego mędrca dłużej niż chłopak, zastanowił fakt nastały później a podważający prawdziwy powód natychmiastowego wyruszenia do Miasta Przeznaczenia. Mianowicie Euzebiusz, przekazawszy wszystkim ową decyzję, pochwycił na ręce Jakuba, który w formie protestu przeraźliwie zamiauczał i nachyliwszy się nad jego lewym uchem coś mu mamrotał. W takim to uścisku opuścili chatę Długowąsów nim Manieczka oburzona takim zachowaniem otworzyła usta by zwrócić Euzebiuszowi uwagę.
Mieli wyruszyć dnia następnego. Julek zadowolony, że ujrzy pozostałą część Krainy Snów, nie mógł zasnąć. Zresztą nawet nie musiał bowiem następnego dnia, nim jeszcze słońce wstało on i mędrzec byli już gotowi do drogi. Manieczka uszykowała im parę sztuk chleba z drzewa chlebowego i butlę picia, Julkowi zaś stare ubranie Teofila, który teraz siedział dziwnie osowiały przy piecu.
- Będziemy szli bocznymi drogami… – oznajmił Euzebiusz przy stole, gdzie wszyscy zebrali się w celu ustalenia drogi do Zaklętego Lasu – i bardzo wcześnie by żadne wścibskie oko nas nie ujrzało. Niestety nawet tutaj sięgają macki Czarnego Władcy.
- Zaklęty Las? – zapytał Julek lekko rozczarowany niemożnością zwiedzenia choć trochę Miasta Skrzatów. Manieczka przeżegnała się szybko a Teofil jakby lekko zbladł. Nie uszło to uwadze Julka – Coś nie tak?
- Nie-e-e… - zająknęła się Manieczka patrząc niepewnie na mędrca- tylko… widzisz… eee… my nie chodzimy do niego, bo on…
- Bo krążą o nim pewne historie – dokończył mędrzec – Wyssane z palca opowiastki! – dodał niecierpliwym głosem.
- Chciałbym je usłyszeć – wyraził swoją wolę Julian.
- Nie czas teraz na to – odrzekł skrzat i wstał z miejsca.
- Z tego co już zauważyłem w wielu tego typu historiach tkwi trochę prawdy. W końcu ich podstawą musiało być coś prawdziwego. Poza tym za jakiś czas mam znaleźć się w tym lesie więc wybaczcie ale jeśli może spotkać mnie jakieś niebezpieczeństwo to chcę o tym wiedzieć…
Zapadła cisza. Żadne z obecnych osób nie kwapiło się do zabrania głosu, każdy tylko przerzucał wzrok z jednej osoby na drugą.
- Czym wcześniej zaczniecie tym szybciej skończymy – nalegał.
- T e n Las jest nawiedzony – wyszeptał Teofil z przejęciem. Słysząc słowa męża Manieczka ponownie uczyniła znak krzyża.
- Nie przesadzajmy! – żachnął się Euzebiusz – Po prostu żaden ze skrzatów wędrujących do Miasta Przeznaczenia nie zapuszcza się w jego knieje. A to dlatego, że mieszkają w nim dziwne stworzenia gotowe rozszarpać każdego kto tylko zagłębi się w nim na choćby pięć metrów.
- Jak to możliwe? I nikt tam nie mieszka prócz tych stworzeń? To jak my przez niego przejdziemy?
- Spokojnie, nie jest tak źle – uspokoił go skrzat głaszcząc brodę nerwowym ruchem – W samym środku znajduje się Światło Druidów i właśnie ono jest naszym celem w wędrówce przez Las. Ariel ma powiadomić go o Twoim przybyciu do naszego świata a wierz mi, chętnie Cię pozna. Niestety musimy go odwiedzić. Chociaż gdyby to ode mnie zależało chętnie pominąłbym ten kawałek drogi…
- Ale od Ciebie nie zależy! – miauknęło coś znajomo pod stołem.
- Jakub!!! – wykrzyknął radośnie starzec – Jakubie już myślałem, że wyruszymy bez Ciebie.
- Tam gdzie Ty tam ja, niestety… - skwitował niezadowolonym głosem kot.
Mędrzec puścił mimo uszu nieuprzejme słowa kota i chwycił go na ręce. Julek zauważył zdumiony, że mimo ciągłych kłótni łączy ich silna przyjaźń. Jak mnie i Damiana, pomyślał.
- No, na nas już czas. – powiedział głaszcząc kota Euzebiusz - Zbieraj się, chłopcze. Czego nie wzięliśmy teraz zdobędziemy po drodze. Bądźcie dobrej myśli – zwrócił się do pary skrzatów, Manieczki i Teofila – Wiara w dobre zakończenie może wszystko zmienić. I aby tak było…
- A te stworzenia, które nas rozszarpią gdy tylko wejdziemy na ich terytorium?- zapytał lekko wystraszony Julek.
- To nie jest ich terytorium – wyjaśnił spokojnie skrzat i zarzucił sobie szmaciane zawiniątko na plecy – To terytorium Światła Druidów… Zresztą Ariel miał uprzedzić go o naszej wizycie więc nic nam nie grozi. Znając jego zasadniczy charakter zapewne już to zrobił… No ruszaj się! – ponaglił go niecierpliwie gdyż ten ciągle siedział bez przekonania na krześle – Nie mamy czasu. O Świetle Druidów opowiem Ci po drodze.
- Tak naprawdę …- ciągnął swą opowieść, kiedy szli przez śpiącą jeszcze Dolinę Skrzatów – Światło Druidów jest wszystkim. Jest myślą, słowem, uczynkiem i uczuciem. Pojmiesz to, gdy je ujrzysz – dodał widząc niezrozumienie malujące się na twarzy chłopaka – To jest istota, która składa się wyłącznie z serca: on słucha sercem, mówi sercem, widzi sercem i czuje sercem…
- Niby tak doskonała istota ale ma pewien defekt… - miauknął Jakub spod płaszcza
Euzebiusza lecz ten zaraz go uciszył.
- Światło Druidów jest najdoskonalsze! – wyrzekł z mocą w głosie skrzat.
- Mówi tak, bo przez jakiś czas był jego uczniem – miauknął ponownie kot.
- Doprawdy, Jakubie, żałuję, że Cię wziąłem ze sobą! – po tych słowach zapadła cisza, podczas której mędrzec powoli dochodził do siebie. Widząc, na co się zanosi Julek odezwał się chcąc rozładować atmosferę:
- Musisz być bardzo mądrym skrzatem.
- Dlaczego tak myślisz? – zapytał z zainteresowaniem Euzebiusz.
- Wszyscy mają Cię za mędrca, i tak się do Ciebie zwracają… No i Manieczka wysłała po Ciebie, gdy wylądowałem w oborze. Poza tym uczestniczyłeś w tworzeniu medalionu…
Skrzat zapytał lekko zaskoczony:
- Skąd wiesz?
- Domyśliłem się… – odpowiedział szybko nim się zastanowił i zaraz tego pożałował - Zresztą każdy głupi by się domyślił.
- Ale Ty nie jesteś każdy – wyrzekł Euzebiusz i zaraz dodał cierpkim głosem – W ogóle to co ty możesz wiedzieć! Jesteś w końcu tylko człowiekiem. Żadne z Was nie ma zielonego pojęcia o innych istotach. Wasz wzrok nie sięga dalej niż czubek własnego nosa. Nic dziwnego, że tak źle się dzieje w waszym świecie! My, skrzaty, jesteśmy prostymi, nieskomplikowanymi osobnikami. Nie każdy jest obdarzony inteligencją, a jak zapewne Ci wiadomo, każda rasa musi mieć własnego przedstawiciela w Radzie Wielkich. Ruchome Piaski od wieków mają tego samego władcę, tak samo rzecz się ma z rzeką Styks. A to dlatego, że są nieśmiertelni! My, niestety nie posiadamy takiego daru. Wszystko jest w porządku gdy przedstawiciel Doliny Skrzatów żyje. Lecz sprawa komplikuje się kiedy umiera a brak jego następcy. Wówczas wszelkie zebrania w Mieście Przeznaczenia są zawieszone aż do odwołania… - westchnął zrezygnowany.
- Dopóki nie znajdzie się ktoś na jego miejsce – dodał Julek – Na jakich zasadach wybieracie swojego przedstawiciela?
- To długa historia – bąknął niechętnie skrzat – A za chwilę zacznie się ruch na drodze. Przez ten czas będziemy musieli zawiesić wszelkie rozmowy i dyskusje. Nikt nie może się dowiedzieć kim jesteś.
- Dlaczego? Czy coś mi grozi?
- Powiedzmy, że nie wszyscy darzą ludzi taką sympatią jak Długowąsy czy ja…
- No i ja! – miauknął Jakub spod pazuchy płaszcza.
- Tak, szczególnie Jakub – dodał zgryźliwie Euzebiusz – Julku, załóż kaptur na głowę tak, by zakrywał twarz.
Szli teraz w ciszy: pierwszy Euzebiusz a tuż za nim Julek ze zwieszoną głową. Poruszali się piaszczystą drogą ubitą tysiącami stóp, które nią podróżowały oraz przeróżnymi pojazdami, jadącymi po jej nawierzchni. Słońce, niczym nie skrępowane, grzało swymi promieniami głowy wędrowców, powodując obfite pocenie się. Raz po raz Julek wycierał sobie czoło rąbkiem rękawa. Pomimo tego, iż wokół z każdą chwilą rósł gwar wędrujących mieszkańców Doliny a w drzewach wesoło świergotały ptaki różnej maści, nie mógł znieść tej ciszy. Doskwierało mu to, że będąc tak blisko nie mógł uchylić nawet na chwilę kaptura, by spojrzeć na miniaturowe zagrody i ludziki bliźniaczo podobne do Manieczki, Teofila czy Euzebiusza, które teraz pośpiesznie krzątały się po swoich gospodarstwach. Wreszcie, kiedy wyszli z Doliny nie wytrzymał i wyszeptał nachylając się w stronę skrzata:
- Dlaczego nas nienawidzicie?
- Mówiłem, żebyś był cicho! – fuknął Euzebiusz – Nie masz pojęcia, co by się stało gdyby teraz odkryli kim jesteś!
- Ale nikogo nie ma w pobliżu. Poza tym jesteśmy już na skraju. Odpowiedz mi, dlaczego.
- Ech… no dobrze. Jak wiesz, jesteśmy prostymi istotami. Większość z nas wierzy jeszcze w zabobony i siłę klątw. Kiedy po Krainie Snów rozeszła się treść przepowiedni, wszyscy zmorzeni strachem rozpowiadali o tym, który miał uwolnić Czarnego Władcę. Strach kazał im sprawdzać każdego wędrowca, który był trochę większy od nich i miał twarz zakrytą kapturem… Wiem, co chcesz powiedzieć – uprzedził chłopaka, który otwierał usta by coś rzec – Ale trochę załagodziłem sprawę dodając do treści przepowiedni parę nic nie znaczących słów…
- Jakich?
- Wiesz, że ze mną liczy się każdy skrzat stąpający po tej ziemi. Strach pospólstwa był tak wielki, że skłaniał ich do napadu na każdego, kto tylko przechodził koło nich. Wszyscy chcieli zgładzić tego, który miał uwolnić ich wroga…Zresztą ten strach istnieje do teraz mimo, że Czarny Władca od dawna jest na wolności. Nienawiść skrzatów do ludzi nadaje ich życiu sens. Tylko Wybraniec może pogodzić dwie zwaśnione strony…
- Jakie słowa dodałeś do przepowiedni? – naciskał Julek.
- Powiedziałem tylko, że ten który ma przyjść nie będzie chował twarzy w cieniu, bo on niczego się nie boi. Będzie wielki jak gnom i przypominał neronie…
- Neronie?
- Tuż przy Mieście Przeznaczenia jest osada, którą zamieszkują istoty łagodne jak baranki i niestety głupie oraz naiwne. Wyglądem przypominają was – ludzi, z tą różnicą, że mają dwie głowy…
- I uwierzyli? – zapytał rozbawiony Julek.
- Oczywiście! W końcu moje słowo coś jeszcze znaczy…
- Ale w przepowiedni, o ile dobrze pamiętam, mowa jest o małym chłopczyku…
- Lekko sprostowałem te słowa. Wytłumaczyłem, że Księga pomyliła się. Zresztą nie pierwszy raz się myli. Poza tym mówi tak zawile i zagadkowo, że czasami nikt jej nie rozumie. Dlatego mamy jeszcze jeden przedmiot, którym posługujemy się przy odczytywaniu przyszłości – Lustro Prawdy. W nim wszystko widzisz: to co będzie, jest i było. No i nie trzeba czytać czy słuchać zawoalowanych słów… - skrzat przerwał swój wywód, bowiem stali obecnie przed ścianą lasu. Drzewa go tworzące były niesamowicie wysokie, Julek zauważył z zaskoczeniem, że dużo większe niż w świecie realnym… „a może ten świat – świat snów – jest tym prawdziwym?” – przemknęło mu nagle przez myśl, nim całkiem pochłonął się podziwianiem tego co stało, a raczej rosło przed nim.
- Nie zatrzymujmy się, czas nas goni! – ponaglił go skrzat i wkroczył w ciemne knieje. Choć Julek nie widział twarzy kompana to jednak w jego głosie wyczuł lekki niepokój. A może był to strach? Nie zastanawiał się już nad tym. Z bijącym sercem ruszył w ślad za Euzebiuszem. Tylko Jakub szczęśliwy, że nareszcie może dać upust swej kociej naturze, wędrował ścieżkami tylko sobie znanymi od czasu do czasu pokazując się w jakimś krzaczku, zresztą ku niezadowoleniu Euzebiusza.
- Opowiedz w jaki sposób wybieracie swojego przedstawiciela? – poprosił Julek błagalnym tonem, szarpiąc połę płaszcza zaczepioną o krzak maliny.
- Nie teraz – ofuknął go skrzat lecz Jakub, który pojawił się nagle niewiadomo skąd miauknął:
- Opowiedz, przed nami jeszcze spory kawałek a kiedy opowiadasz czas szybciej mija…
Euzebiusz nie dawał się długo prosić. Rozejrzał się tylko badawczo po lesie i rozpoczął półszeptem:
- Przedstawicielstwo wśród skrzatów przechodzi z ojca na syna, z syna na wnuka i tak dalej. Lecz często zdarza się i tak, że syn czy wnuk nie grzeszy błyskotliwością. Bo mus Ci wiedzieć: skrzaty to proste stworzenia o niezbyt wysokim poziomie inteligencji. Aby znaleźć kogoś godnego przedstawiciela trzeba się nieźle natrudzić! Rutyną są specjalne testy, których teraz z wiadomych przyczyn nie przytoczę. Kto przejdzie je pomyślnie otrzymuje przedstawicielstwo w Mieście Przeznaczenia.
- To tyle? – jęknął lekko rozczarowany Julek – A co jeśli wszyscy kandydaci nie przejdą pomyślnie tych testów?
Euzebiusz długo nie odzywał się. Julian już miał otworzyć usta i powtórzyć pytanie, gdyż pomyślał, że ów nie usłyszał ale Euzebiusz uprzedził go mówiąc tajemniczo:
- Wówczas uruchamiany jest plan awaryjny, jak wy to mówicie… Ten z kandydatów, który popełnił najmniej błędów w teście jest wysyłany na nauki. Staje się oficjalnym uczniem najmądrzejszych tego świata… Ale teraz cisza! Nie chcę wpaść w pazury tutejszych bestii…
Od tego momentu szli w kompletnej ciszy. Nawet Jakub buszujący do tej pory w krzakach, szedł teraz przy nodze Euzebiusza i lękliwie rozglądał się na boki.
Przez całą drogę Julek czuł dziwny niepokój. Po chwili już wiedział dlaczego: zdał sobie sprawę z tego, iż kiedy wkroczyli w las nie usłyszał ani jednego ptaka. Nie ujrzał też, prócz Jakuba, żadnego leśnego zwierza. Poza tym wypełniała go dziwna poświata, co zauważył dopiero wówczas, gdy zadarł głowę do góry by ujrzeć słońce. Jakże wielkie było jego zdziwienie, kiedy zamiast nieboskłonu ujrzał firmament utworzony z koron drzew! Ich gałęzie były tak mocno ze sobą splecione, iż nie przechodziły przez nie żadne promienie prawdziwego światła. Owa nietypowa forma zrośniętych drzew przywiodła mu na myśl wnętrze średniowiecznego zamku, w którym kiedyś był.
- Nie zatrzymujmy się, póki nie znajdziemy się pod Światłem Druidów – wyrzekł skrzat – Może i Ariel uprzedził tutejszych mieszkańców o naszej wizycie ale wolę nie ryzykować.
- Tak, tak – miauknął kot lekko drżącym głosem - Nie mam ochoty spotkać się z Ilionem twarzą w twarz…
Julian miał na końcu języka jakąś kąśliwą uwagę, kiedy nagle po okolicy rozszedł się przerażający ryk. Odwrócił się zdjęty strachem.
- Spokojnie – machnął drżącą ręką skrzat – Informują siebie nawzajem o naszym przybyciu…
Wtem po drugiej stronie lasu usłyszeli drugi ryk a potem dołączył do niego trzeci wyższy i czwarty i piąty. Wreszcie zdawało się, że cały las wypełniony jest rykiem podobnym do ryku lwa.
- Biegiem !!! – wrzasnął skrzat i ruszył przed siebie. Niestety jego długi zarost zaplątywał się o każdą gałąź krzewu, utrudniając mu przedzieranie się przez zarośla – Pośpieszmy się… - wysapał – Choć są daleko to w przeciągu paru sekund mogą nas dogonić…
Z oddali dobiegł ich szum, którego nasilenie zwiększało się z każdą chwilą.
- Na wszystkie anioły! – wykrzyknął Euzebiusz - Wypowiedziałem to w złą godzinę! Nadlatują!
Nie bacząc już na nic rzucili się na oślep przed siebie. Julian biegł ile sił w nogach. Za sobą słyszał miauczącego Jakuba, który choć leciwy dzielnie dotrzymywał im kroku. Nagle Julek doznał dziwnego uczucia, jakby już kiedyś przeżył tę sytuację…
- Światło Druidów!!! – krzyknął z widoczną ulgą Euzebiusz gdy między drzewami – kolumnami rozbłysło silne, niebieskie światło – Jesteśmy ocaleni!
Właśnie wbiegali na polankę kiedy usłyszeli szum skrzydeł a po chwili ostry przedmiot zgrzytnął o pień drzewa, aż posypała się kora.
- Zdążyliśmy… - wydyszał mędrzec po upadku na soczystą trawę porastającą całą polankę. Jego zarost był w totalnym nieładzie. Nim skończył mówić las i polanka wypełniły się przerażającym rykiem, od którego Julka włosy stanęły dęba a po plecach przeszły ciarki. Julek i mędrzec nie mogąc tego słuchać zatkali sobie uszy a Jakub najeżył sierść i wyprężył grzbiet ostro prychając. Kiedy ryki ucichły Julian uwolnił uszy i zapytał trzęsąc się jeszcze ze strachu:
- Co to do diabła, za miejsce?!
Skrzat spojrzał na niego zmęczonym wzrokiem.
- Świątynia Ilionów – odpowiedział cicho – czyli Zakazany Las. Ale czegoś nie rozumiem…
Lecz Julek nie słuchał. Jego wzrok spoczywał teraz na czymś, co swym kształtem przypominało drzewo lecz na pewno nim nie było. Ale nie to wprawiło go w takie zdumienie: z drzewa, o wielkości i szerokości dębu Bartka, bił olbrzymi blask, którego źródłem było bijące serce we wnętrzu pnia…

Podpis: 

anne parade -
 

Dodaj ocenę i (lub) komentarz

wersja do druku

wyślij do znajomych

brak ocen

brak komentarzy

dodaj do ulubionych

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ OCENĘ

Twoja ocena:
5 4,5 4 3,5 3 2,5 2 1,5 1

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ KOMENTARZ
Twój komentarz:

zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła

zmiejsz czcionkę czcionka standardowa powiększ czcionkę powiększ czcionkę
Bliskie spotkania Targ - Dzień I - Rozdział IV Targ - Dzień I - Rozdział III
Chodźmy... Dużo później Zielonka siedział wraz z Zimą w Ściętej. Była to trzecia z murowanych karczm znajdujących się na terenie Targu. Najmniejsza i zdecydowanie najmniej wystawna, jednak wciąż gwarantowała swojej właścicielce przyzwoite zyski zwłaszcza w tym Gdy wrócili pod Sanctum zgromadzony tłum blokował już niemal całą aleję. Zielonka rozglądał się ciekawie i chłonął wzrokiem wszystko co działo się wokół. A było co podziwiać, choć najwięcej zgromadzonych odzianych było raczej skromnie, w proste maski
Sponsorowane: 25Sponsorowane: 22Sponsorowane: 21

 

grafiki on-line

KATEGORIE:

więcej >

Akcja
Dla dzieci
Fantastyka
Filozofia
Finanse
Historia
Horror
Komedia
Kryminał
Kultura
Medycyna
Melodramat
Militaria
Mitologia
Muzyka
Nauka
Opowiadania.pl
Polityka
Przygoda
Religia
Romans
Thriller
Wojna
Zbrodnia
O firmie Polityka prywatności Umowa użytkownika serwisu Prawa autorskie
Reklama w serwisie Statystyki Bannery Linki
Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc
 

www.opowiadania.pl Copyright (c) 2003-2025 by NEXAR All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikowanych treści należą do ich autorów. Nazwy i znaki firmowe innych firm oraz produktów należą do ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celu informacyjnym.