https://www.opowiadania.pl/  

Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc 

 

Moje konto Moje portfolio
Ulubione opowiadania
autorzy

Strona główna Jak zacząć Chcę poczytać Chcę opublikować Autorzy Katalog opowiadań Szukaj
Sponsorowane Polecane Ranking Nagrody Poscredy Wyślij wiadomość Forum

Sponsorowane:
20

Bliskie spotkania

  Chodźmy...  

UŻYTKOWNIK

Nie zalogowany
Logowanie
Załóż nowe konto

KONKURS

W marcu nagrodą jest książka
LATA
Annie Ernaux
Powodzenia.

SPONSOROWANE

Bliskie spotkania

Chodźmy...

Dzwonnik z Notre Dame

W gruzy się sypie...

Róża cz. 5

Tutaj kończy się śledztwo. Czy Hank odnajdzie Różę i zabójcę Rufusa?

Sen o Ważnym Dniu

Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).

Podstęp

Historia trudnej miłości, która powraca po latach.

Brak

Wiersz filozoficzny

Dwa dni z życia wariata.

Rozważania o normalności? Co to jest normalność a co nienormalność?

Liście lecą z drzew

Krótki wiersz

Zapach deszczu.

Takie moje wspomnienia.

Mój zastępczy Anioł - cz. 1,2

Zoja widzi to, czego inni nie dostrzegają - demony, które wpełzają do ludzkich dusz. Jako świecka egzorcystka dostaje sprawy, których nawet duchowni nie chcą tknąć. Kiedy jej anioł stróż odchodzi bez słowa, Watykan stawia ją przed wyborem: albo szy

REKLAMA

grafiki on-line

WYBIERZ TYP

Opowiadanie
Powieść
Scenariusz
Poezja
Dramat
Poradnik
Felieton
Reportaż
Komentarz
Inny

CZYTAJ

NOWE OPOWIAD.
NOWE TYTUŁY
POPULARNE
NAJLEPSZE
LOSOWE

ON-LINE

Serwis przegląda:
1048
użytkowników.

Gości:
1048
Zalogowanych:
0
Użytkownicy on-line

REKLAMA

POZYCJA: 52569

52569

Dzień życia dniem śmierci

wersja do druku

wyślij do znajomych

pokaż oceny

pokaż komentarze

dodaj do ulubionych

Data
09-04-01

Typ
O
-opowiadanie
Kategoria
Melodramat/Rodzina/Inne
Rozmiar
8 kb
Czytane
12646
Głosy
55
Ocena
4.89

Zmiany
19-09-05

Dostęp
W -wszyscy
Przeznaczenie
P12-powyżej 12 lat

Autor: LadyApathy Podpis: LadyApathy
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio

znajdź opow. tego autora

dodaj do ulubionych autorów
wygrany konkurs miesięczny
Z uwagi na pojawiające się wątpliwości-tekst jest od początku do końca fikcją.

Opublikowany w:

Dzień życia dniem śmierci

18.04.2000
22.15

Dziś na świat przyszła moja mała, różowa Kuleczka. Ma we śnie tyle spokoju. Oddycha, wiem… Ale i tak ciągle sprawdzam. Śpi ufnie i mocno, trzymając mnie za palca. Tak ufnie… Tak cicho. I wiem, że chronić jej będę do końca tej walki zwanej życiem, chronić będę, mimo tego, że tej walki nie przetrwa. Nadzwyczaj krótka, krwawa bitwa, ona w centrum. Odejdzie, wiem. Ale jeszcze nie teraz, jeszcze nie. Lekarze mówią, że za dzień, za dwa. Ja nie wierzę. Mówili, że w ogóle się nie urodzi, a przecież jest, nieprawdaż? Moja mała Kuleczka. Przez sen wskazuje na mnie palcem, wie, że patrzę. Już dobrze złotko, już dobrze. Będę do końca. Marszczy brwi, jakby myślała. Ona nie wie, że nie ma czasu, że śpiąc oddala się ode mnie, choć mam ją dopiero dzień. Ale niech śpi. Lepszy taki niż ten wieczny. Jak to zrozumieć. Chcę ją narysować. Uwielbiam rysować. Jestem w końcu jeszcze dzieckiem. Przecież mam 15 lat… Na kartce zaznaczę jej maleńkie dłonie, chłodne, niemowlęce stópki i nosek. Łagodną linię powiek, chroniącą sen przed kurzem zmartwień. Szybciej oddycha, może śni jej się niebo, jej przyszły dom? Pachnące słodkimi owocami, których nie zdąży pogryźć… To takie przykre. Patrzę jak moja Kuleczka zasypia i zastanawiam się, czy zdążę usłyszeć jej płacz. Nie wiem, czy się obudzi. Na razie oddycha, już wolniej. Nie sądziłam, że pozwolą mi jej dotknąć. Ale chyba już nic nie da się zrobić, więc mogę się z nią powoli żegnać. Przypominam sobie jak czułam jej serduszko pod swoim. Czułam je tylko pięć miesięcy, teraz czuję tylko pod dłonią, choć ledwo, bo nie mogę za mocno nacisnąć. Tuliła mój brzuch, od strony, od której nikt już nigdy go nie utuli. Już więcej nie. Czasem przejechała paluszkiem po kręgosłupie… Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że przyjdzie na świat o cztery miesiące za wcześnie. Gdyby to było miesiąc później, miałabym ją na zawsze. Ale widocznie wybrała inny czas. Teraz go traci, bo śpi. Nie, to ja go tracę, ona niech śpi. Nie chcę na nią patrzeć, bo rozstanie będzie wtedy trudniejsze. Nawet nie ma imienia. Jest po prostu Kuleczką. Kuleczką pozostanie, błagam Boga, chociaż do jutra. Niech da mi z nią być do jutra. O nic więcej już nie proszę, wiem, że nie mogę o więcej prosić. Czekam na cień uśmiechu na jej cudnej buzi. Ale nie, już nie patrzę, będę ją miała na rysunkach. Jaka bledziutka. Ma w nosku jakieś rurki, rączki całe pokłute igłami. Dałabym jej trochę swojej siły, ale nie mogę, nawet przez spojrzenie, bo ona śpi. Niedługo lekarze zaczną jej podawać środki wywołujące śpiączkę, żeby nie cierpiała, żeby odeszła we śnie. Wtedy już nie będę mogła jej dotknąć, bo się obudzi. Na razie śpi jakby wiecznie, ale nie… To jeszcze nie ten sen, oddycha. Chcę być strażniczką jej snów, wyganiać upiory. Moja mała Nieznajoma. Czy mnie słyszy? Mówią, że tak, że usłyszy. Jak się obudzi, będę jej śpiewać.
Niedługo stanę się wrakiem, strawionym przez łzy. Teraz chcę, żeby ich nie widziała. Jak śpi, łzy ciekną same, nie potrafię nad tym zapanować. To świat się mści na mnie? Czy Bóg? Czy sama sobie karę wymierzyłam. Czas przestać płakać, zaraz ją obudzą.
Witaj maleńka, nie wyjmuj tych rurek, wiem, upijają… Mamusia też takie miała. Nie dali nam odejść. Teraz nie dadzą odejść mnie razem z tobą. Dobrze się rozejrzyj, żebyś jak najwięcej przekazała babci. Ona już tam na ciebie czeka… Będzie twoją mamą, bo przecież mogłaby…
Kuleczka patrzy na mnie. Tak, spojrzała! Ma takie wielkie oczy… Ma się wrażenie, że tym jednym spojrzeniem prześwietliła mnie całą. Już zna moje myśli i obawy. Nie chciałam ich przed nią obnażać. Żeby nie spała źle… Bo przecież widzę, że zaraz znów uśnie. Uśmiech… Poznała mój głos. To mój koniec. Kocham ją bezgranicznie. Jednak miłość ta ma wyznaczoną straszną granicę, jest tak słabiutka ta moja Kuleczka. Prostuje nóżki, widzę, że sprawia jej to dużo bólu i wysiłku, ale nie mogę jej pomóc. Nie wiem czy już się żegnać, nie wiem czy mogę. Chyba nie dam rady. Nie jem, nie piję, nie zasnę. Tylko czuwam. Jeszcze trochę. Zasypia. Czy za każdym razem będę się z nią żegnać na zawsze? Biorę ołówek i znów rysuję. Łzy kapią na karton i rozpryskują się na jej policzkach. Wsiąkają w papier tak jak ja cała nią przesiąkłam. Oddycham nią i płaczę… Nie rusza się. Śpi. Może też powinnam? Póki jeszcze mam tę chwilę…

19.04.2000
6.20

Zasnęłam za mocno. Opuściłam ją na całe osiem godzin. Już nie będę spać. Spokojnie, zdążyłam przed… jeszcze jest ze mną. Ale położyli ją na brzuszku. Ostrzę ołówek i jednocześnie czuję, że rysik wbija mi się wprost w serce. Drąży dziurę, wierci i upija. Mam już dziesięć rysunków, na każdym jest żywsza niż w rzeczywistości. Taką chciałabym ją mieć już zawsze. Moje zawsze, potrwa aktualnie kilka godzin. Przyszedł lekarz. Mogę jej dotknąć ostatni raz. Potem będę tylko patrzeć. Więc już jej nie usłyszę.

9.00

Śpiewam jej kołysankę. Chociaż wiem, że i tak zaśnie. Chcę tylko mieć wrażenie, że to czy śpi zależy ode mnie. Nie zależy. Już nic ode mnie nie zależy. Teraz tylko czekam, czas to mój morderca. Widzę jak pielęgniarki mi się przyglądają ze współczuciem. Co one mogą wiedzieć? Nie im przelatuje przez palce cały sens życia. A moja Kuleczka tak szybko się ulatnia. Ucieka mi, a ja wiem, że nie ma sensu jej gonić. Moja rozpacz rośnie. Chyba nie do końca byłam na to przygotowana. Boję się każdej sekundy, jak tylko widzę najmniejszą zmianę na monitorze, serce we mnie zamiera. Raz nawet zobaczyłam poziomą kreskę. Prawie zemdlałam. Okazało się, że jak się ruszyła, odłączyła się jakaś rurka. Patrzę na rysunki i nie wiem co robić. Już nie mam kartek. Nie jem, nie dam rady.

12.40

Jest jeszcze przy mnie. Raz jej dotknęłam i się wybudziła. Pielęgniarka powiedziała, że jak jeszcze raz to zrobię, każe mi wyjść. Nie miałam wyboru.

13.30

Zemdlałam. Jak się obudziłam, nie było jej. Wiedzieli, że nie pozwolę jej zabrać, dlatego mnie nie cucili. Ale wiem, że ona żyje. Nie opuściła mnie. Nie mogła…

14.00

Już mam ją z powrotem. Sprawdzali czy na pewno nie ma szans. Na pewno. Moja mała umrze, dusząc się. Ma nie w pełni wykształcony układ oddechowy. A ja będę na to patrzyła. Widzę u niej jakieś spazmy, wiem, że bardzo ją boli. Ale nie tak bardzo, żeby się obudziła. Na przemian kurczy i prostuje paluszki. Ma prawie przezroczyste rączki. Gdyby nie uważali, przebiliby ją na wylot tymi igłami. Na monitorze widać, jaki trud sprawia jej zaczerpnięcie powietrza. Nie chcę na to patrzeć, ale nie zostawię jej. Jeszcze mnie czuje przy sobie. Jeszcze rozróżnia mój głos, wiem o tym, wiem.

19.00

Prawie widzę jak się unosi w górę. Prawie poczułam jej oddech na karku. O policzek musnął pocałunek. Pierwszy i ostatni. Serce się uspokaja, mój płomyczek wygasa. A ja nie mam czym znów go rozpalić. Nie potrafię jej zatrzymać. Zaraz zobaczy mnie z góry, bo wyrastają jej maleńkie skrzydełka. Zaraz przypomni sobie każdą kołysankę, zaraz powie babci, jak bardzo ją kocha, coś czego mnie nigdy nie było dane usłyszeć. Moja słodka Nieznajoma już rozwija maleńkie żagle, żeby móc dryfować po chmurach. Już dotyka nieba. Nieba odleglejszego niż wszystko inne co mnie otacza. Ostatni raz wzięła oddech, w którym nie poczuła tlenu, potem jeszcze raz i znów… Wszystko ją musiało boleć, a mimo to próbowała, chciała zostać ze mną ten jeden moment dłużej. Chciała jeszcze raz odczytać moje myśli, prześwietlić je. Chciała mi podziękować. Kuleczka potoczyła się ku wieczności beze mnie. Ale nie widziała moich łez. Odeszła szczęśliwa, że już się skończył ten trud. Że już nie ma bólu. Może przyjdzie do mnie we śnie i powie mi coś, co usłyszałabym za kilka lat. Albo przyfrunie jak wspomnienie razem z letnim wiatrem. Może spadnie na mnie jak ten deszcz. A może już jest przy mnie. Może jest motylkiem, albo biedronką… Laleczka o stu twarzach.

22.00

Wczoraj o tej porze byłam najszczęśliwszą osobą na świecie, dziś żyć już nie chcę. Poznałam, że umiera po ustach. Zrobiły się zupełnie siniutkie. Jeszcze jej nie trzymałam. Kazałam pielęgniarce wyjąć ją z inkubatora. I wiedziałam, że już nie poczuję jej ciepła, że już nie obejmie mojego palca. Trzymałam ją w dwóch dłoniach i całowałam jej maleńką twarzyczkę. Jej cudne zielone oczka. Tuliłam ją nadal delikatnie, jakbym jeszcze mogła zrobić jej krzywdę. A więc uciekła mi. Jak inne dzieci, schowała się przede mną, ale nie za drzewem… Schowała się tam gdzie już nigdy jej nie znajdę. Narysowałam ją ostatni raz i mi ją zabrali. Dziękuję ci Boże za ten jeden dzień, w którym czułam się kimś. Jeden dzień, który zmienił moje życie. Za dzień mojego życia, który był dniem mojej śmierci. Żegnaj Kuleczko.

Podpis: 

LadyApathy 08.04.2006
 

Dodaj ocenę i (lub) komentarz

wersja do druku

wyślij do znajomych

pokaż oceny

pokaż komentarze

dodaj do ulubionych

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ OCENĘ

Twoja ocena:
5 4,5 4 3,5 3 2,5 2 1,5 1

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ KOMENTARZ
Twój komentarz:

zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła

zmiejsz czcionkę czcionka standardowa powiększ czcionkę powiększ czcionkę
Dzwonnik z Notre Dame Róża cz. 5 Sen o Ważnym Dniu
W gruzy się sypie... Tutaj kończy się śledztwo. Czy Hank odnajdzie Różę i zabójcę Rufusa? Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).
Sponsorowane: 20Sponsorowane: 16Sponsorowane: 15
Auto płaci: 100

 

grafiki on-line

KATEGORIE:

więcej >

Akcja
Dla dzieci
Fantastyka
Filozofia
Finanse
Historia
Horror
Komedia
Kryminał
Kultura
Medycyna
Melodramat
Militaria
Mitologia
Muzyka
Nauka
Opowiadania.pl
Polityka
Przygoda
Religia
Romans
Thriller
Wojna
Zbrodnia
O firmie Polityka prywatności Umowa użytkownika serwisu Prawa autorskie
Reklama w serwisie Statystyki Bannery Linki
Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc
 

www.opowiadania.pl Copyright (c) 2003-2025 by NEXAR All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikowanych treści należą do ich autorów. Nazwy i znaki firmowe innych firm oraz produktów należą do ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celu informacyjnym.