https://www.opowiadania.pl/  

Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc 

 

Moje konto Moje portfolio
Ulubione opowiadania
autorzy

Strona główna Jak zacząć Chcę poczytać Chcę opublikować Autorzy Katalog opowiadań Szukaj
Sponsorowane Polecane Ranking Nagrody Poscredy Wyślij wiadomość Forum

Sponsorowane:
20

Dzwonnik z Notre Dame

  W gruzy się sypie...  

UŻYTKOWNIK

Nie zalogowany
Logowanie
Załóż nowe konto

KONKURS

W grudniu nagrodą jest książka
Wszystkie złe miejsca
Joy Fielding
Powodzenia.

SPONSOROWANE

Dzwonnik z Notre Dame

W gruzy się sypie...

Bliskie spotkania

Chodźmy...

Róża cz. 5

Tutaj kończy się śledztwo. Czy Hank odnajdzie Różę i zabójcę Rufusa?

Sen o Ważnym Dniu

Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).

Podstęp

Historia trudnej miłości, która powraca po latach.

Liście lecą z drzew

Krótki wiersz

Brak

Wiersz filozoficzny

Dwa dni z życia wariata.

Rozważania o normalności? Co to jest normalność a co nienormalność?

Zapach deszczu.

Takie moje wspomnienia.

Nowa Atlantyda

Jedna z przyszłości futurystycznych zawartych w e-booku "Futurystyka" (Przyszłość kiepska)

REKLAMA

grafiki on-line

WYBIERZ TYP

Opowiadanie
Powieść
Scenariusz
Poezja
Dramat
Poradnik
Felieton
Reportaż
Komentarz
Inny

CZYTAJ

NOWE OPOWIAD.
NOWE TYTUŁY
POPULARNE
NAJLEPSZE
LOSOWE

ON-LINE

Serwis przegląda:
1282
użytkowników.

Gości:
1282
Zalogowanych:
0
Użytkownicy on-line

REKLAMA

POZYCJA: 70836

70836

W oparach absurdu, czyli o upadku łódzkiej służby

wersja do druku

wyślij do znajomych

pokaż oceny

pokaż komentarze

dodaj do ulubionych

Data
11-12-31

Typ
F
-felieton
Kategoria
Medycyna/Psychologia/Horror
Rozmiar
16 kb
Czytane
1176
Głosy
12
Ocena
5.00

Zmiany
12-10-08

Dostęp
U -użytkownicy
Przeznaczenie
W-dla wszystkich

Autor: polapane Podpis: Pola Pane
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio

znajdź opow. tego autora

dodaj do ulubionych autorów
tekst napisany pod wpływem emocji

Opublikowany w:

na razie tu

KOMENTARZE

znalezionych: 20 na 2 stronach
pierwsza   poprzednia poprzednia   1  2    następna następna  ostatnia

230542
13-04-26

2

redaktor01
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio
test :)

228172
13-01-09

22750

Badjuk
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio
Lekarze w Polsce są nosicielami tzw. Ptydepe. Zarażają się tym draństwem w szpitalach. Po zarażeniu, tacy lekarze nazywani są "personelem". Czyli są, żeby byli.

Odpowiedź autora (13-01-09)

Powinno się wszystkich wyeliminować.

222666
12-05-02

22337

nache
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio
A to żadna nowość, jaką mamy w Polsce medycynę. Gdybym miała wymieniać, ile razy mnie lub moim znajomym zdarzały się sytuacje karygodne, które doprowadzają do wniosku, że na całą przysięge hipokratesa najprawdopodobniej wiekszośc lekarzy dawno połozyła łachę.
Wszystko kręci się wokół kasy. Każdy chce zarobić i potrafią człowieka robić w wała przez lata! To samo z dentystami.
Argumenty z udawaniem też są klasyczne. Przecież to normalne najwidoczniej, że ludzie symulują :> Podejrzewam, że plucie krwią i inne tego typu też da się symulować, oczywiście do czasu, kiedy podłoży sie kopertę ;)
Niestety, ale nie ma znaczenia, czy chodzi sie prywatnie czy publicznie, bo zapewne część osób stwierdziłaby, że ta plaga tyczy się źle opłacanej publicznej slużby zdrowia. NIE. Prywatne kliniki zakładają często ludzie, którzy na studiach ściągali, mieli studia 2 stopniowe lub zaoczne, ale mieli dośc pieniedzy, żeby coś otworzyć. Nie da się zgadnąć, czy poszło się do lekarza z prawdziwego zdarzenia, a i tym zdarza się być nie w humorze.
Logiczne myślenie, Pani Autorko, to biały kruk :D w każdym zawodzie i fachu. Chociaż po lekarzach można by było spodziewac się trochę rozsądku, skoro tyle lat studiowali i jakoś przeszli dalej.
Kolejną bolączką jest brak specjalistycznego sprzętu. Ale o to chyba można tylko rząd oskarżać. Nie wiem, co Pani sądzi, ale mnie sie wydaje, że państwo w obecnej formie nie da rady utrzymac szpitali i placówek. I to prowadzi do prostego wniosku, ze trzeba to chcąc nie chcąc prywatyzować. Inaczej nigdy nie będzie dobrego sprzętu i ludzie stac będą w kolejkach.
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest chyba jednak to, że po prostu krzywdzi się ludzi i w ostateczności prowadzi do ciężkich schorzeń...
W każdym razie współczuję przeżyć i podziwiam za wytrwałość.

Odpowiedź autora (12-05-03)

Jak najbardziej jestem za prywatyzacją, ale z sensem. Miałoby to sens, gdyby lekarz musiał wykupić obowiązkowe ubezpieczenie od błędu w sztuce. Za dobrze wykonaną robotę zniżki w składkach, za spieprzenie sprawy, jednej, drugiej, trzeciej... dodatkowe opłaty. Mniej więcej podobny mechanizm jak przy samochodowym ubezpieczeniu OC. Podobno tak jest w Stanach i się sprawdza.
Najbardziej wkurzający jest fakt, że studia medyczne to drogie studia, a stado bałwanów kształci się za pieniądze podatników.
Dzięki za komentarz.
Pozdrawiam.
Pola

220449
12-01-15

21320

TheDarkVenom
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio
"(...) mam szczęście, że dzieciak nie narysował wiewiórki. Nie wiem, co oznacza wiewiórka, ale chyba nic dobrego :) Nawet spadające jabłko jest złe, Newton chyba też miałby problem."
Hm... to już dziecko nie może być zainteresowane naturą otaczającego je świata? A ciekawe, co gdyby narysowało siedzącego na gałęzi elfa z łukiem. Uznano by, że rodzice karmią je lekturą niewłaściwą dla dzieci w jego wieku?

Odpowiedź autora (12-01-15)

Elfa z łukiem? Hmmm... pewnie zależy, czy elf byłby nagi czy ubrany. No i jeśli nagi, to czy byłyby szczegóły anatomiczne ;) Wtedy to już tylko krzesło elektryczne dla rodziców. Ufff... dobrze, że nie narysowała elfa :)

220416
12-01-14

19934

kurt22
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio
Akurat ten temat nie jest mi obcy. 5 z ciężkim sercem. Za temat, nie za wartość literacką.

Odpowiedź autora (12-01-15)

Tia..., ja też Cię kocham Kurt...
A tak swoją drogą, czy Ty się nigdy ode mnie nie odczepisz?
I widzę, że postanowiłeś zmienić taktykę albo... może wreszcie poszedłeś na terapię?
Czy mógłbyś uchylić rąbka tajemnicy i zdradzić, jak wypadłeś w teście drzewa? ;)


220374
12-01-13

21320

TheDarkVenom
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio
PS:
"Po konsultacji z psychiatrą, przekonałam się, że nie mam co narzekać na drzewo. Bo dziecko mogło narysować dziuplę albo nie daj Boże ptaszka w dziupli, wtedy na bank spędzilibyśmy święta w areszcie."

i potężny rechot z mojej strony :)

Odpowiedź autora (12-01-14)

Niezłe jajca, prawda? Ale wiesz co, mam szczęście, że dzieciak nie narysował wiewiórki. Nie wiem, co oznacza wiewiórka, ale chyba nic dobrego :) Nawet spadające jabłko jest złe, Newton chyba też miałby problem.
Dzięki za koment.

220373
12-01-13

21320

TheDarkVenom
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio
Straszne i śmieszne zarazem. Chociaż o tym wiadomo - aspiracje większości lekarzy w państwowych szpitalach kończą się na utrzymaniu się na stanowisku i minimalizacji kosztów własnych szpitala.

W moim przypadku było tak: dostałem raz w łeb (dokładniej: w potylicę) z zaskoczenia i straciłem przytomność, a spadając wyrżnąłem szczęką o chodnik, nabijając sobie sińca. Po pogotowie zadzwonił kolega. Natomiast lekarze, zamiast zacząć od CT głowy (bo takie uderzenie, które odebrało przytomność, mogło mi coś jednocześnie w łepetynie uszkodzić), na gwałt próbowali się dopatrzeć złamania żuchwy (de facto na podstawie opisu zdjęcia rentgenowskiego z SORu.) Jak się potem okazało, ze szczęką nic nie było, opuchlizna minęła po trzech dniach, a CT musiałem zrobić prywatnie. Tyle szczęścia, że tomografia tez nic nie wykazała.

220358
12-01-13

20593

polapane
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio
W oparach absurdu PART 2, czyli Ну, погоди!!!



Opisywałam wcześniej moje "ekscytujące" przygody z łódzką służbą zdrowia. Właściwie uznałam sprawę za zakończoną. Diagnoza postawiona, dzieciak zdrowieje, ale...pospieszyłam się, za wcześnie.

Problemy powstały jak Feniks z popiołów.

Co tym razem?

No cóż, teraz ściga mnie łódzki sanepid, od którego dostałam dzisiaj pismo polecone następującej treści:



Na podstawie art. 50 KPA wzywa się Obywatelkę w sprawie zachorowania córki na krztusiec do złożenia wyjaśnień, zeznań i podpisu. Niezwłocznie.



Cholera, prawie jak w państwie policyjnym. A zresztą brzmi jak oskarżenie. Że niby co, to moja wina, że dzieciak zachorował? Bo po przeczytaniu tego pisma dokładnie tak się poczułam. Nie dość, że straciłam miesiąc, próbując postawić właściwą diagnozę, to jeszcze teraz mam dodatkowo tracić czas na zeznania w sanepidzie.

Nawet nie zamierzam, nie mam czasu na pierdoły. Niech mnie oskarżą, skarzą, zamkną, odbiorą prawa rodzicielskie... Niech robią, co chcą. Mam to w głębokim poważaniu. Ten ich cały system rodem z zapadłej komuny, ich ignorancję i postępującą głupotę.



Stwierdziłam, że chociaż zadzwonię.

Wykręciłam numer. Odebrała jakaś znudzona pani.

Wyjaśniłam w jakiej sprawie i pytam:

- Kto państwu zgłosił ten krztusiec?

- Proszę poczekać, sprawdzę - człap, człap, człap tam, człap, człap z powrotem. - Szpital CZMP - odezwała się po chwili.

Ha, mam ich. Zemsta za artykuł, czy asekuracja?

- Na jakiej podstawie? - pytam. - Bo wie pani, ja na wypisie tego nie mam.

- Jak to pani nie ma?

Ano tak to!!!

Więc czytam:

- Ja mam tylko: konieczna konsultacja psychiatryczna i opieka w Poradni Zdrowia Psychicznego.

Cisza.

- Pierwszy raz słyszę coś podobnego.

- Wie pani co, ja też - odparłam. - W związku z tym chcę poinformować, że nie zamierzam składać żadnych wyjaśnień, bo już dość czasu zmarnowałam na głupoty. Skończyło się na tym, że sama musiałam ustalić, co jest dziecku, bo oni nawet nie próbowali.



Pani, chyba z powodu zdumienia, kazała tylko przesłać wszystkie dokumenty faksem. Prawdopodobnie chciała na własne oczy zobaczyć ten absurdalny wypis, ale i tak kazała przyjechać, by złożyć podpis.

Nie zamierzam tego robić.

Mam dość!!!

Nie mam czasu!!!

Pieprzę to!!!



Po zakończeniu rozmowy, uruchomiłam logiczne myślenie.

Tia..., myśl Pola, myśl...

Coś tu jest niehalo.

No jasne, że jest NIEHALO!

Coś późno zawiadomiono ten sanepid, prawie trzy tygodnie po stwierdzeniu krztuśca?!

Czy na pewno takie są procedury?

Nie sądzę.

W takim razie: DLACZEGO?

Nasuwają się dwa wnioski: albo zemsta za artykuł, albo asekuracja z powodu nagłośnienia sprawy.

Oba jednakowo prawdopodobne.



Z natury nie jestem mściwa, można mi nawrzucać.

Ale jak ktoś krzywdzi moją rodzinę to gryzę i to dotkliwie.

Teraz też nie popuszczę.

Pamiętacie taką ruską kreskówkę "Wilk i zając"?

A więc:

Ну, погоди!!!

220261
12-01-07

16174

Ehjia
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio
dobrze napisane

Odpowiedź autora (12-01-13)

Dzięki, że dobrze. Pisane niemal na kolanie.
Pozdrawiam.

220229
12-01-06

10280

Z@BIEL@CZEK
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio
Przed chwilą wróciłem ze szpitala. Pod koniec ubiegłego roku lekarz przepisał ojcu nowe lekarstwa od nadciśnienia. O starych (które skutecznie obniżały ciśnienie od iluś tam lat) powiedział, że "te, które pan teraz bierze to jakby pan jeździł żelaźniakiem po bruku. Te, które panu przepisuje teraz to jakby pan jeździł mercedesem po asfalcie". Ojciec najpierw dokończył stare tabletki, a kilka dni temu zaczął brać te nowe, od których zaczęła puchnąć mu twarz i szyja. W ulotce przy lekarstwie napisano, że w takim przypadku należy niezwłocznie skontaktować się z lekarzem. Co też niezwłocznie uczyniliśmy. Najpierw telefonicznie. Lekarka kazała nam przyjechać. Zawiozłem ojca do szpitala w Makowie Mazowieckim, gdzie okazało się, że najprawdopodobniej ojciec jest uczulony na nowe lekarstwo od nadciśnienia. Trzeba było wypisać mu nowe. I tu pojawił się problem, bo lekarz od razu zastrzegł, że "absolutnie tego nie zrobi". Na co lekarka odpowiedziała, że ona też nie wypisze recepty. W tej sytuacji miałem dwa wyjścia: albo zabrać ojca do domu, gdzie musiałby dalej brać nowe lekarstwo, na które jest uczulony, albo zostawić go w szpitalu. Wybrałem te drugie rozwiązanie. W ciągu najbliższych dni na pewno znajdą tabletki od nadciśnienia, na które ojciec nie będzie uczulony. Nie zdziwiłbym się też, gdyby kazali wrócić do tych, które brał wcześniej. Jednak po kilku dniach puszczą go do domu. A kto wypisze mu receptę? Przecież przez najbliższe kilka dni nasz rząd nie uprzątnie burdelu, który sam stworzył. Ojciec wróci do domu bez recepty i zmuszony będzie się leczyć lekarstwem, na które jest uczulony. Taka paranoja możliwa jest tylko w Polsce.

Odpowiedź autora (12-01-13)

No, niestety tak to jest w naszym kraju. Nawet nie wiadomo, co zrobić, by coś zmienić. Sprywatyzować albo zaopatrzyć się w plik grubych kopert.
Pozdrawiam i powodzenia, przyda się.

znalezionych: 20 na 2 stronach
pierwsza   poprzednia poprzednia   1  2    następna następna  ostatnia
Bliskie spotkania Róża cz. 5 Sen o Ważnym Dniu
Chodźmy... Tutaj kończy się śledztwo. Czy Hank odnajdzie Różę i zabójcę Rufusa? Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).
Sponsorowane: 20Sponsorowane: 16Sponsorowane: 15
Auto płaci: 100

 

grafiki on-line

KATEGORIE:

więcej >

Akcja
Dla dzieci
Fantastyka
Filozofia
Finanse
Historia
Horror
Komedia
Kryminał
Kultura
Medycyna
Melodramat
Militaria
Mitologia
Muzyka
Nauka
Opowiadania.pl
Polityka
Przygoda
Religia
Romans
Thriller
Wojna
Zbrodnia
O firmie Polityka prywatności Umowa użytkownika serwisu Prawa autorskie
Reklama w serwisie Statystyki Bannery Linki
Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc
 

www.opowiadania.pl Copyright (c) 2003-2025 by NEXAR All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikowanych treści należą do ich autorów. Nazwy i znaki firmowe innych firm oraz produktów należą do ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celu informacyjnym.