![]() |
|||||||||
Tak. Jestem zarażona wirusem HIV. |
|||||||||
![]() |
|||||||||
|
|||||||||
W szkole... - Tytuł konkursu "Opowiadanie na temat HIV", ma to być opowiadanie o klasie szkolnej, w której jeden z uczniów dowiaduje się że jest zarażony wirusem HIV. Liczy się poprawność merytoryczna i wartość literacka. Wprowadzenie dialogu daje zawsze dodatkowe punkty na egzaminach, w tym wypadku również! Jacyś chętni? - zapytała klasę pani od polskiego. - Ale Proszę Pani! nie można być zarażonym HIVem, można być nosicielem wirusa, HIV to jest wirus, wirus powoduje chorobę, w tym wypadku AIDS... -oburzyłam się i jak zwykle musiałam wybuchnąć - Ewa wstań, - przerwała mi mój mądry wywód polonistka- skoro tak dobrze się na tym znasz, to ty napiszesz tę pracę... - ...czyli po polsku "zespół nabytego upośledzenia odporności". "Zespół", czyli klinicznie nie jedna, lecz więcej chorób. "Nabyty", na skutek zakażenia a prowadzi w ostatecznym efekcie do całkowitego "upośledzenia odporności" u chorego. W rezultacie osoba chora na AIDS staje się podatna na wiele infekcji, na jakie inni albo w ogóle nie zapadają, albo jeśli zachorują, potrafią je skutecznie zwalczyć. AIDS nie zabija, tylko szeroko otwiera wrota chorobom, które u osoby pozbawionej naturalnej odporności, kończą się śmiercią.- Dokończyłam. - Widze, że dalej nie potrafisz rozmawiać z nauczycielem, czy tobie się wydaje, że ja tu sprzątam? Nie, oczekuje szacunku odpowiedniego tonu i ręki w górze jak chcesz coś powiedzieć... dzwonek, wychodzimy z klasy. - Przepraszam, już nie będę. - Tak, już słyszałam to nie raz. Za kare napiszesz to wypracowanie. - Dobrze. " A żebyś się nie zdziwiła kobieto, jak przeczytasz to co napisze, wiem więcej niż ci się wydaje. A odpowiedniego tonu nie usłyszysz, jeśli będziesz mi przerywać" - pomyślałam i wychodząc spojżałam na nauczycielkę "wzrokiem jakbym chciała ją zabić" , bo tak właśnie się czułam, chciałam ją zabić. W domu... - Ale jeśli opisze to tak jak było na prawdę, będę jeszcze większym odludkiem klasowym ... - Ale co z tego, to jest tylko klasa i w sumie jedyny sposób żeby się przekonać, kto jest twoim przyjacielem a kto nie! - Przerwała mi Kari drąc się do słuchawki. - nie możesz już dłużej tego ukrywać! - Masz racje, wystarczy tych tajemnic. - Faktycznie ma racje. - Pamiętaj, że zawsze masz rodziców, siostrę, masz Darka, który cie kocha i mimo wszystko cie nie zostawił, a przede wszystkim mnie, swoją przyjaciółkę! - Jej ton, za każdym razem sprawia że czuje się lepiej. - Dobrze, dziękuję. Nawet nie wiesz jak bardzo mi pomagasz w tej chwili, wiesz jak to się stało, to nie moja wina, nie uprawiałam seksu, nie brałam narkotyków, mam szczęście że jestem tylko nosicielem wirusa, moja mama też ma to szczęście. Ale jak im to powiem to już, od razu będzie, że daje na lewo i prawo albo że jestem ćpunkom. - Wiem, zdaje sobie sprawę jakie to jest trudne. Pomogę ci. - Dziękuję, dziękuję ci za to że jesteś...-mówiąc to zdałam sobie sprawę, jak Kari musi być ciężko ciągle mnie pocieszać i jak ciężko musi mieć Darek. - Nie jestem pewna czy mam mówić o sobie , jako o sobie, w sęsie, że otwarcie. Nie wiem jaka będzie ich reakcja, niewiele osób zna chociaż podstawy, dla nich AIDS i HIV to jest jedno i to samo. - Jesteś tylko nosicielką wirusa, jeśli będzie tak jak w przypadku twojej mamy, możesz żyć bez rozwinięcia się AIDS, jak będziecie ostrożni nie musisz zarazić partnera i twoje dziecko niekoniecznie musi być nosicielem. Mika nie jest nosicielką tak jak ty bo twoja mama nie karmiła piersią, a Sebuś urodził się z cesarskiego cięcia i tez jest zdrowy, znaczy... ty też jesteś zdrowa... -przerwała na chwile, byłam pewna, że ugryzła się w język i że zaraz mi zaproponuje, żebym napisała to tak, jak jej to opowiedziałam-... może powinnaś opisać to tak, jak mi to opowiedziałaś? może nie tak dokładnie i ze wszystkimi szczegółami, ale mniej więcej o tej samej treści. -Wiedziałam, jest moją najlepszą przyjaciółką, za dobrze ją znam. Nie, to ona za dobrze zna mnie. Po odłożeniu słuchawki, dalej siedziałam na ziemi oparta o drzwi do pokoju, zawsze tam siadam gdy rozmawiam z Kari, tyle że w tym wypadku nie bawiłam się kablem i nie śmiałam co chwile, chciało mi się płakać. powstrzymując łzy, rozglądnęłam się po przedpokoju i nasłuchiwałam czy zza drzwi do kuchni słychać jakieś odgłosy. Babunia oglądała film w telewizji to dobrze nie słyszała mojej rozmowy. Przeniosłam wzrok z drzwi do kuchni, na drzwi wejściowe... "Dlaczego akurat ja? Czemu to spotkało akurat mnie? Nie. NIE! Musze przestać się nad sobą użalać powinnam się cieszyć. Ale tu nie ma z czego, z tego że mogę skazać na śmierć osobę którą kocham?! Chociaż w sumie, to jest szczęście w nieszczęściu. Mogło mnie tu już nie być." - takie myśli mam kilka razy dziennie, a świadomość że mam powiedzieć całej klasie że jestem nosicielem wirusa HIV w cale nie dodaje mi pozytywnej energii. Ja chyba tego nie zrobię... pamiętam jak trudno było mi to powiedzieć Kari i Darkowi... Może było to dla mnie takie trudne, bo obawiałam się ich reakcji? Obawiałam się reakcji najdroższych mi osób? Mika chyba jeszcze nie wie, że jestem nosicielką, powinnam jej powiedzieć... Z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej siostry, śpiewała piosenkę. Wstałam. Weszłam do pokoju, Kamila siedziała w kącie oparta na krześle z nogami położonymi na biurku zobaczywszy mnie, nagle przestała śpiewać i krzyknęła, skaleczyła się o kaktusa, którym się bawiła, zaczęła jej lecieć krew. Niewiele myślach podbiegłam do niej złapałam za rękę i zaprowadziłam do łazienki, żeby polała ranę wodą utlenioną i przykleiła plaster. -Czyś ty zwariowała? - Powiedziała patrząc się na mnie jak na wariatkę gdy przyklejałam jej plasterek na dłoń - Przecież to jest maleńka ranka, nic by mi się nie stało! - Tak, ale co jeśli ktoś będzie miał styczność z twoją krwią? Przezorny zawsze ubezpieczony.. czy jakoś tak to leci... - Nie ważne jak to leci, przecież nic by się nie stało, to tylko krew. - Tylko krew? A chciałabyś żeby dostała się do twojego organizmu moja krew?! - A co ? Masz downa i się zarażę? - powiedziała to z taką ironią, że się we mnie zagotowało, już chciałam jej przywalić, gdy nagle mnie olśniło... - Nie, nie mam downa, jestem nosicielką wirusa HIV , który może wywołać chorobę AIDS z Reguły śmiertelną w skutkach. - powiedziawszy to, oklapłam na brzeg wanny. Czułam się tak jakby ktoś przebił mnie szpilką i wszystkie emocje ze mnie uleciały- Jeśli moja krew się dostanie do twojej, możesz się ode mnie zarazić, Ty nie jesteś nosicielką... - opowiedziałam jej całą historie, tak jak uprzednio opowiedziałam ją Kari i Darkowi. Gdy skończyłam , Mika ze łzami w oczach przytuliła się do mnie i powiedziała : Jesteśmy siostrami, Powinnyśmy się wspierać na dobre i na złe. Kocham cie moja siostro. - Po tych słowach wybuchłyśmy obydwie płaczem. Po tej rozmowie czułam się lepiej, zyskałam kolejną osobę, która się ode mnie nie odwróciła, jak na razie powiedziałam 3 osobom i jak na razie te 3 osoby są w dalszym ciągu ze mną, ich rodzice, nie zakazują im się spotykania ze mną. Ale ilu jest takich rodziców? Kilka dni później w szkole... Jestem nosicielką HIV, ale to nie znaczy, że muszę umierać w trybie natychmiastowym, nie mogę mieć męża i dzieci, nie mogę dożyć spokojnej starości. Osoby zakażone, u których nie rozwinęły się objawy AIDS, nie czują żadnych dolegliwości, są zdolne do prowadzenia zupełnie normalnego życia. Jakieś pytania?- Kolana mi się trzęsły, dodawałam sobie otuchy tym, że zaraz wrócę do sali nr 11 i będziemy omawiać moje"wystąpienie" jakby nigdy nic... Stałam tam, na środku sali pełnej ludzi, nie tylko przed moją klasą, lecz przed całą szkołą. Popatrzyłam na tych wszystkich ludzi, nie widziałam nikogo kto chciałby zadać mi jakieś pytanie, wszyscy nauczyciele i uczniowie stali z nieokreślonymi minami, nie wiedziałam co mam zrobić w tym momencie, czy się roześmiać, czy rozpłakać? Czy teraz będą chcieli mnie wywalić ze szkoły bo" mogę pozarażać wszystkich" ? Czy teraz na każdym kroku będę słyszeć jakieś głupie teksty? W sumie niema się czym przejmować, nie obchodzi mnie co oni sobie o mnie pomyślą, jeśli nagle się ode mnie odwrócą, to będzie tylko o nich świadczyć. Nie zdawali sobie sprawy, bo wyglądam jak okaz zdrowia? Spojżałam na moją klasę, większość osób stała z lekko uchylonymi ustami i gapiła się na mnie z niedowierzaniem, spojżałam na resztę uczniów, ich miny były bardzo podobne. Odsunęłam się na bok, oddając mikrofon Pani Dyrektor, która uśmiechnęła się do mnie. Usłyszałam oklaski, spodziewałam się od kogo je dostaje, od osób , które tak bardzo mi pomagają żyć z tym Wirusem. Jestem im za to bardzo wdzięczna. Mojej najlepszej przyjaciółce Kari i Mojemu chłopakowi Darkowi... Nie wiem co bym zrobiła bez nich. Po wejściu do sali Ania zmieniła miejsce siedzenia, w sumie to się jej nie dziwiłam... Ciekawi mnie jak potoczy się następne 45 minut ... Plułam sobie w twarz za to, że wybuchłam tak na tym polskim, ale za to pokazałam, że nie warto mi przerywać, kiedy już zaczynam mówić, bo nie wiadomo ile wiem na dany temat i jak bardzo mnie on dotyczy... |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |