![]() |
|||||||||
Jesteś |
|||||||||
![]() |
|||||||||
|
|||||||||
Szedłem. Buty z każdym krokiem uderzały o chodnik wystukując rytm. Wskazówka zegarka przesuwała się z cichym stukotem. Mój czas odmierzany był przez uderzenia serca. Zapach jesiennego ogniska i nieświeżej ryby ze smażalni na rogu. Ja czułem woń twoich perfum. Płacz dziecka, skomlenie starszej kobiety, wyzwiska pijaka spod monopolowego. Ty szeptałaś mi do ucha. W kwiaciarni ktoś przede mną kupował wiązankę pogrzebową. Ja kupiłem dla ciebie trzy róże. Jedną w kolorze twoich oczu, jedną w kolorze twojej skóry i jedną w kolorze twoich ust. Niosłem je przewiązane białą wstążeczką. Patrzyłem na ich płatki, wąchałem, całowałem. Tak jak ciebie. I szedłem. W cukierni błądziłem wzrokiem po półkach. W kolejce stał spasiony nastolatek. Słyszałem jego świszczący oddech, kiedy składał zamówienie. Niecierpliwie stukałem palcem o ladę. Kupiłem dwie kremówki, tak słodkie i ponętne jak twoje ciało. Jedną dla ciebie, a drugą dla mnie, żebyś mnie mogła karmić. W aptece ze wstydliwym rumieńcem poprosiłem o paczkę prezerwatyw. I szedłem do ciebie. Czekałaś na mnie. Tak jak zawsze. W tym samym parku, pod tym samym drzewem. Z tym samym uśmiechem. Zanim podszedłem, uniosłaś rękę na powitanie. Chciałem biec do ciebie i rzucić się na kolana. Chciałem głośno wyznawać ci miłość. Mówić jak piękne są twoje słowa i twoje myśli. Wiatr rozwiał twoje włosy, które zasłoniły śliczną buzię. Nie mogłem zobaczyć twoich oczu, ani twoich ust. Zapomniałem rysów twojej twarzy. Zorientowałem się, że coś tracę. Rzuciłem się w paniczny pościg, ale im szybciej biegłem, tym dalej byłaś ode mnie. W ostatnim podmuchu wiatru twoje włosy zamieniły się w spadające liście, a oczy stały się gwiazdami. Wiedziałem. Nie zdążyłem. |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |