![]() |
|||||||||
instrumentalność |
|||||||||
![]() |
|||||||||
|
|||||||||
pod portykiem z płaskorzeźbami żył zastygniętych i giętkich spotkałam muzyka urody klasycznej wyciągał wstydliwie rąbek kapelusza podeszłam cicho na palcach gdy on jeszcze pod nosem nucił wabił spokój wszechświata do siebie i ciasnej uliczki wychyliłam szyję za kołnierz w barwach słonecznej niedzieli a on grał smęcąc niewymownie do pobladłej wiolączeli przyciągnięta zjawiskiem z błyskiem w oku kokietki zakręciłam się wokół libretta w kole przez ruch podwiniętej sukienki i zaszumiały ulice gołębim trzepotem skrzydeł a mury skrzypiały tak słodko jak mozartowskie skrzypce w giętkich palcach były gałęzie zza okiennego podwórza przebiegłe i pnące ku górze dźwięki w bramach i ogrodach w nadgarstkach miał gest dyrygenta bożka z dawnych mozaiek grał sunąc po strunie od bioder do gryfu z krańca w kraniec leciały nuty na łeb na szyję po szyi gasnąc w milionach kombinacji rozpryskiwały się o piersi i podbródek odegrane-z wydechem spadając w bezdech kompletnej ciemności nieprzytomnych lecz otwartych oczu zamaszyste ruchy tnące w powietrzu łuki z których strzelają gliniani amorkowie dłonie artysty niesłychanego kunsztu dotykające z czcią lecz zuchwale w duecie westchnień rytmicznym szale gdy odeszłam nie powiedziałam mu tylko "jestem urzeczona maestro" |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |